-
Liczba zawartości
727 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
40
Zawartość dodana przez andrutone
-
Znalazłem (w końcu się pojawiły) na stronie PZW Wrocław Zasady wędkowania na 2024: https://wroclaw.pzw.org.pl/strefa-wedkarza/tresc-zezwolenia-na-amatorski-polow-ryb-wedka-na-2024-rok Dostałem już wcześniej od kolegi @jaceen zdjęcia zasad z jego wykupionego już wcześniej pozwolenia. Ja jeszcze nie wykupiłem tego zezwolenia, zrobię to przed początkiem lutego. Pewne, zrozumiałe, emocje wzbudził "nakaz" zabierania wymiarowych sumów. Otóż w zasadach opublikowanych w internecie ten przepis został przeniesiony w inne miejsce, jak sądzę zapewne bardziej odpowiednie, do sekcji "Przepisy dotyczące tzw. wód drobnych tzn. nie będących częścią obwodów rybackich". Jest to nadal punkt 19, jednak wynika to z innego poskładania kolejności przepisów. Jak to się jednak ma do stosowania tego przepisu przez wędkarzy, którzy mają ten przepis wydrukowany w swoich pozwoleniach w zupełnie innym miejscu, zmieniającym sens tego przepisu? Czy będą jeszcze inne zmiany wprowadzane po cichu, gdzieś na stronie okręgu, od których dowiem się dopiero od strażnika nad wodą?
-
19stego na 100 procent będę (chyba że jakiś losowy wypadek...)
-
Mi dużo bardziej pasuje 19. W zasadzie 20 sprawi, że stanę przed trudnym wyborem. Miejsce pod nasypem będzie ok.
-
Na ten moment mam taki plan: pilota powiesiłem na smyczy, smycz powieszę na szyi. Rybę postaram się trzymać w podbieraku. Akurat ten statyw, oprócz możliwości standardowego ustawienia, ma nóżki, które można wyginać i można spróbować przymocować go np. do gałęzi, lub do podpórki od wędki, tak jak kiedyś pokazywał to Marienty w poradniku fotografa na forum. Tak więc po ustawieniu statywu, chcę pilotem włączyć aparat ustawiony na 10 sekund, po prostu wypuścić pilota z ręki, aby zawisł na smyczy i zaprezentować rybę do zdjęcia na telefonie ustawionym do selfie, ekranem do przodu. Trochę mnie zmartwiłeś, że pilot szybko wysiada, ale zobaczymy, może mój pożyje dłużej. Mam jednak świadomość, że dla ryby to ciężkie przeżycie, a i w emocjach po złowieniu ryby wszystko może być dużo trudniejsze, więc praktyka pokaże czy mój plan zadziała.
-
Na ten sezon zaopatrzyłem się w trójnogi statyw do telefonu z wyginanymi nóżkami. Jakość taka se, ale zaletą jest dodany w zestawie do trójnoga pilot bluetooth do robienia zdjęć telefonem. Całość do nabycia za przystępną jak dla mnie cenę 20 zł.
-
Poczytałem chwilę co piszą w internecie i wygląda na to, że jezior też nie można grodzić tak jak i rzek. Za uniemożliwienie przejścia grozi kara kara do 5 tys. zł grzywny... Ale zapewne są jakieś myki w tym przypadku... Albo gotowość do zapłacenia tej grzywny...
-
Nie znam się za bardzo, ale wydaje mi się, że obowiązek zapewnienia przejścia wzdłuż brzegu (dostępu do wody) dotyczy jedynie brzegu rzeki. Pewnie brzeg zatoki można ograniczyć, skoro to robią...
-
Proponuję obmyśleć miejsce o mniej restrykcyjnych zasadach rezerwacji.
-
W Jeleniej Górze pełna składka to 200 zł.
-
Pełna 270 zł. Zapewne plus 10zł za zakup przez internet, co jest jedyną możliwością dla wędkarzy z innych okręgów (a mój macierzysty okręg to Jelenia Góra). I chyba znowu nie ma żadnych porozumień...
-
A wydawało mi się, że Wrocław jest drogi...
-
Taka trochę jakby certa...
-
Za poradą kolegi z forum przeglądam już aukcje, aby zaopatrzyć się w porządną siekierę i duże worki 😉 Zamierzam bowiem złowić dużo dużych sumów. Dobrze, że łowy te będą okryte litościwymi ciemnościami nocy czerwcowych...
-
Cześć. Zachęcony obszernym wpisem @tomek1 również postanowiłem opisać miniony sezon i plany na przyszły. Ostatnie trzy sezony nie rozpieszczały. Brakowało czasu, a kiedy czas był, to brakowało wody w miejscówkach, które najczęściej odwiedzam. Rzeczki takie jak Bóbr, Kaczawa, czy Kamienica zamieniają się w strumienie. Jeziora Pilchowickie czy Rakowickie zamieniają się w zieloną breję. Oławka czy Kanał Powodziowy cały czas mają niski stan i prześwietlone są do dna. Jednak dzięki koledze @jaceen, który dzieli się wiedzą i doświadczeniem na forum, nie skąpiąc kolegom z forum porad i inspiracji, ten sezon był bardzo emocjonujący. A zwłaszcza dzięki crawlerom, przynętom które właściwie dla mnie do tej pory nie istniały, a które tak wspaniale Jacek rozpracował. Ale po kolei. Sezon rozpoczynam tradycyjnie razem z moim ojcem na Bobrze. W tym roku mało bywałem na pstrągach. Nie złowiłem też ich zbyt wielu i nawet żadnego wymiarowego nie miałem, jednak klimat pstrągowych łowów bardzo mi pasuje. W marcu wypadłem na pomysł, aby wozić ze sobą w plecaku krótki spinning i zatrzymywać się w drodze do pracy, choćby na 20 minut, nad Oławką. Jeżdżę bowiem często do pracy rowerem i jadę spory kawałek wzdłuż Oławki. Kilka pierwszych wypadów przyniosło jazika, klenia i okonia, jednak bliżej kwietnia ryby jakby wymiotło i się zniechęciłem. W maju liczyłem na bolenie, zwłaszcza na przynęty powierzchniowe, jednak nie potrafiłem żadnego w tym roku skusić do brania. Przynęty powierzchniowe. Już od dwóch sezonów próbuję włączyć je do mojego arsenału, jednak jak dotąd bez szczególnych sukcesów. Robiło jednak na mnie duże wrażenie, jak Jaceen łowi na różne chlapaki okonie, szczupaki czy bolenie. Ale zwłaszcza sumy. Te szczególnie rozpaliły moją wyobraźnię. Postanowiłem w tym roku złowić mojego pierwszego suma z Odry. Czekałem z niecierpliwością na czerwiec, czytając na forum raz po raz, to co Jaceen pisał o łowieniu na crawlery w poprzednich latach. Gdy rozpoczął się czerwiec ruszyłem z pasją na nocne łowy. Te również były dotąd dla mnie pewną egzotyką. Okazało się, że to jest to. Od pierwszego wyjścia zacząłem łowić klenie. Brania były agresywne, było ich dużo, a klenie nie były małe. Myślę, że najmniejszy mógł mieć ze 35 cm. Największe dwa miały po 44 cm. Niestety mimo złowienia kilkunastu kleni, nie mogłem trafić na suma. Pod koniec czerwca nastąpiło jednak przełamanie i podczas jednego wyjścia złowiłem trzy sumki, w tym jednego już przyzwoitego. Emocji było co nie miara. Przepadłem. Na początku lipca jechałem z rodziną na wakacje do Chorwacji. Pierwszy raz zabrałem ze sobą sprzęt wędkarski. Bardzo fajne łowienie. Zebrałem trochę nowych doświadczeń i wiem już, że koniecznie muszę pojechać jeszcze na łowy w Adriatyku, tylko może w trochę inny okres w roku, bo wakacje ponoć nie sprzyjają połowom z brzegu. Druga połowa lipca i pierwsza sierpnia, to dalsze nocne wyjścia za sumem. Miałem jeszcze cztery konkretniejsze sumy na haku, z czego dwa wyciągnąłem. Niestety nie dane mi było zmierzyć się z jakimś już naprawdę dużym. Ale i te metrówki dały dużo emocji. Ostatni dzień sierpnia to zamknięcie sezonu pstrągowego. W tym roku wybrałem Kaczawę. Koniec sierpnia i wrzesień to porażka. Bezowocne już próby powierzchniowego łowienia i pierwsze nieskuteczne próby łowienia sandaczy. Z początkiem października kupiłem wędkę UL z myślą, że może wezmę się za okonie. Po kilku pierwszych bardzo zachęcających próbach okonie też gdzieś się pochowały. Próbowałem też nastawić się na szczupaka z małej rzeczki, ale kilka wyjść na Oławkę i na Ślęzę zakończyłem niestety na zero. W listopadzie miałem jeszcze jedną zajawkę. Otóż uparłem się, aby złowić miętusa. Rybę prawie już legendarną, a której jeszcze nigdy nie złowiłem. Niestety kilka wieczorów, które poświęciłem, nie przyniosły upragnionego miętusa, choć klimat listopadowych, nocnych zasiadek był warty podjęcia tych prób. Zabrakło mi w tym roku jakichś wypraw na odległe łowiska, takiej turystyki wędkarskiej i poznawania nowych miejsc. To jest coś, co bardzo lubię w wędkarstwie, które jest dla mnie przede wszystkim przygodą. Jestem jednak pełen optymizmu przed nowym sezonem. Myślę, że doświadczenia z poprzedniego, zaowocują w tym, który teraz się zaczyna. Oczywiście początek sezonu, dopóki rzeczki nie pozarastają, planuję poświęcić pstrągom w jeleniogórskim okręgu i kleniom w rzeczkach wrocławskich. W maju chciałbym wybrać się na belony na Bałtyk i złowić w końcu jakieś bolenie w okolicy Wrocławia. Czerwiec, lipiec i sierpień to będą wielkie nocne łowy na ogromnego suma 😉 W listopadzie podejmę jeszcze próbę złowienia miętusa. Poza tym mam jeszcze klika różnych pomysłów i mam nadzieję, że choć część uda się zrealizować. I może uda się gdzieś pojechać, w jakieś ciekawe nowe miejsca. Powodzenia wszystkim w nowym roku i mocnego przygięcia wędki 👊
-
Od razu widać po stylu, że bot SI. Zapewne oparty na ChatGPT. Żaden człowiek nie wypowiada się w takim stylu. Niestety jestem przekonany, że czeka nas zalew tak wyprodukowanych treści, wypowiadanych na każdy możliwy temat, ładnych i okrągłych, jednak nie wnoszących nic interesującego do tematu. I będzie tego tak dużo, że odechce się korzystać z internetu, bo boty będą pierwsze odpowiadać na każde pytanie i jeszcze będą ze sobą dyskutować...
-
13 stycznia to początek ferii w dolnośląskim. Może się zdarzyć, że już w sobotę trzeba będzie jechać dzieciaki odwieźć, np. do babci. Może lepiej w piątek 12 stycznia? Na miejsce proponuję któryś z barów pod nasypem kolejowym. Niestety nie wiem, jaki obecnie jest najbardziej "przyjazny" grupowym posiedzeniom.
-
Dopiero co ostatnio pomyślałem, że to chyba już czas na spotkanie podsumowujące sezon 😁 Jestem za. Może w jakiejś knajpie pod nasypem kolejowym? Tam może być w miarę przytulnie. Jak w Rejsie.
-
Zrobiłem sobie dziś popołudniowy spacer na Ślęzą. Szukałem grudniowego szczupaka. Bez efektu. Nad wodą bardzo ładnie.
-
Nie ta rzeczka, nie ten sezon, ale wędkarz fajny i film fajny. Gdy nad wodą biało, miło jest popatrzyć na zieleń w pełni sezonu A mołorzeczkizm jest również i mi bardzo bliski.