-
Liczba zawartości
288 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
31
Zawartość dodana przez Fido Angellus
-
Sandacz na gnieździe. Potrafią atakować płynący po wodzie patyczek.
-
Próbowałem przed ostatnio "streamerować" na BT. Efekt to "zero". Zupełny brak zainteresowania a miałem nadzieję, że piękny streamer z "oczami" na pewno kogoś skusi. Po zamianie na inne przynęty już było standardowo.
-
Rano, przy kawie sprawdzam pogodę, bomba, idealna pogoda na głowacicę, śnieżyce, wiatr, zimnica... Szybka decyzja jadę, kawa do termosu, po drodze w Żabce dwa bananasy i nad wodę... Nad wodą dwóch wędkarzy ale to nie byli prawdziwi łowcy głowacicy, zwinęli się jeszcze przed pierwszą śnieżycą. A ja chodzę, kombinuję z przynętami, kilometry robię, raz śnieg, raz grad, raz słoneczko, cały dzień na nogach, jedynie z przerwą na kawę i bananasy. Efekt, ze dwadzieścia okonków jak palec, cztery dłoniaczki, głowacicy ani śladu. Może i dobrze bo co bym zrobił jakby jakaś walnęła w tantę, kij do 4g, plecionka #03, ale by byyyyyło. A jaki obłędny zachód słońca, kto nie był niech żałuje
-
Byłem krótko, "byłem wozem" ale i tak warto było Dzięki @wasyl za burżujskie warunki spotkania. Pozdrówki
-
Pięknie, pięknie ale jak patrzę na ten ciężki zestaw do tego z agrafką to zastanawiam się jak by to było na plecionce #3 z 1g jgiem dowiązanym bezpośrednio.... I tu opowiem historyjkę z przed dwóch tygodni. Idziemy z kolegą maleńką rzeczka i szukamy okoni, typowe polowanie bez nagonki . Nie powtarzamy przynęt i miejsc i po dooobrym kilometrze pierwszy "sygnalista" czyli jest dobrze ale jeszcze trzeba znaleźć resztę "gangsty" i dobrać się im do d...y Jeszcze kwadrans, jakieś 200m brzegu i pełnej mobilizacji i się zaczyna zabawa, są.... Łowimy a w zasadzie kolega łowi kilka, ja w tym czasie jednego i tak cały czas....Po jakimś czasie patrzę na zestaw kolegi i widzę że łowi bez agrafki...mi się nie chciało przewiązywać bo zimno i deszczyk, ręce zgrabiałe...Jak pędziliśmy to agrafka musiała być bo co chwilę zmiana przynęty i obciążenia a jak znaleźliśmy to już nie trzeba kombinować, błąd jak przedszkolaka. Wynik 100/30 mówi wiele. A co dzisiaj, ano znów kanał we Wrocku, wczoraj ze setka ale straszny drobiazg, tylko jeden większy, stały na granicy lodu i wody, dziś zupełnie słabo, ryby rozproszone po całej wodzie, drobnica straszna, nic większego, ze dwadzieścia kilka za pół dnia, kanał przeszedłem do końca i na razie wystarczy. Jutro może faktycznie skoczę na barki choć przy takim koszmarnym spadku ciśnienia jaki jest zapowiadany trzeba być przygotowanym na bardzo słabe wyniki. Ale każdy dzień na rybach to Dzień
-
Mi pasuje.
-
18.00- myślę że ok.
-
Byłem z miesiąć temu w knajpach pod nasypem, w piątek puuustką wiało, po jednym stoliku zajęte więc nie wiem o co teraz chodzi. Działaj i daj znać.
-
Próbowałem zarezerwowac stolik ale chcą 40 zyla przy rezerwacji za osobę i ta kasa później na barze do wykorzystania. Może ktoś potrafi to ogarnąc rozsądniej a może po prostu umówimy się w jakiejs knajpce np po 18-tej i po sprawie?
-
Dziś trzy godzinki na jednym z kanałów, woda płytka i krystalicznie czysta. Pół godziny szukania, kombinowania i po dopasowaniu gumki i obciążenia okazało się, że okonie sa wszędzie, po prostu wszędzie... Jeden ładny grubasek, reszta średniaki, drobny bardzo rzadko. Sukcesem też okazał się być kij, zbudowałem samodzielnie wklejkę, na bazie kija Trout Area, która rzucała i pokazywała branie 1g z odległości 20+ metrów. A dlaczego piszę w czasie przeszłym, ano dlatego że złamałem czubek.... Trzeba będzie coś znów wymyślić, brania było bardziej widać niż czuć, potrzebowały tej odrobiny luzu aby ładnie zagryźć. Po złamaniu szczytówki skuteczność spadła dramatycznie czyli jednak kijek łowił
-
Jeśli przyszły weekend to ja sobota.
-
Nie wiem czy to nie za droga knajpa i ciężko zaparkować. Raczej bym stawiał na jakąś pod nasypem koło Dworca Głównego. Miłe, ciche knajpki z dobrym piwem i za ludzkie pieniądze. Dawać termin to coś zaklepie.
-
Noooo, wreszcie ktoś rozsądny się odezwał
-
Sporo już w tym temacie napisałem, duuuużo czasu na sandacze poświęciłem, chyba znów wiem o co z nimi chodzi.... W sandaczowaniu pojawił sie jeden, wcześniej pomijalny aspekt: sumy. Zajęły wcześniejsze stanowiska sandaczowe, przynajmniej poniżej Wrocławia bo tam najwięcej czasu spędziłem i sandacze wyniosły się na szybkie i płytkie odcinki. Ostatnie wypady znajomego łódką na Odrzańskie rewiry, pokazały suma na, uwaga, KAŻDEJ główce. Wysoka woda rozproszyła je z zimowisk i były nie aktywne ale nie wyobrażam sobie łowienia na lekko w takich warunkach. Majątek na plecionki bo wiekszość, które było widać na echu to dwumetrowce. Wygląda na to, że i spora, dzienna aktywność, naturalnie nocnych sandaczy, też jest wymuszona nocną aktywnością sumów, sandacz raczej nie lubi jak go co chwilę coś za ogon łapie, choć nie widziałem na sandaczach śladów pogryzienia. Za to sporo szczupaków i okoni miało ślady. Dziękuję za zmotywowanie do zabawy, znów sandacz dal mi przyjemność szukania, kombinowania, analizowania dziesiątków szczegółów a zakończenie sezonu takie, że trudno sobie coś piękniejszego wyobrazić. Gratuluję kolegom regularnego łowienia tych niesamowitych ryb. Powodzenia...
-
Sorrki za spóźnioną odpowiedź, sandacze nie mierzone.
-
-
Ten sezon był pierwszym od lat gdzie znów chodziłem za sandaczem, nasza zabawa mnie zmotywowała. Przez te kilka lat wszystko sie zmieniło, i choć wiedziałem gdzie i jak można połowić to odpuściłem sobie pewne i jednak dosyć oblegane miejscówki. Szukałem innych i jednak nie znalazłem ładnych sandaczy, musiałem na nowo kompletować sprzęt bo to, chyba jednak najważniejsza część tej zabawy. Pozwala wyłapać, że jednak coś się naszą przynętą zainteresowało i że ryba jednak jest. Pozostaje skuteczne jej sprowokowanie choć to znów baardzo trudna sprawa Wczoraj cztery godziny nad wodą, sprzęt wreszcie taki jak potrzebowałem, dwa dotknięcia, jedno sandaczowe nie poprawił, drugie i po kombinacjach fala za gumką na lekko czyli bolek, wtedy odpuściłem. Może jeszcze ze dwa razy wyjdę, raczej na przełamaniu dnia...
-
Tzw "closed seeson" jest najlepszym i najskuteczniejszym sposobem na ochronę ryb. Od dawna jestem za wprowadzeniem czegoś takiego u nas. Extremalnie skuteczne bo za spacer z wędką już jest kara, widziałem w Anglii... A co do wprowadzenia zakazu dużych przynęt to ma on wyeliminować "legalnych szarpakowców" a nie tajemniczych kłusowników co nocą się skradają z sieciami czy tajemniczymi ostkami Nie widzę problemu, aby muszkarz mógł legalnie łowić na streamery i tym podobne, możliwości podhaczania i kaleczenia są praktycznie niemożliwe, podanie takiego streamera w ostoję ryb, 80m od brzegu, też nie bardzo możliwe, dlatego ta furtka istnieje. Mimo pewnych niedoskonałości, przepis jest doskonałym sposobem na ochronę ryb na zimowiskach i tarliskach, jest jakąś jaskółką racjonalnych działań ochronnych, dostosowanych do obecnej sytuacji. Następnym będzie powrót do C&R na powodziowym a może na całym mieście
-
Bo będziecie łowić muchami 30cm jak podał @jaceen?
-
No to chcemy ochrony przed kłusolami czy nie? Jakie ryby miały by być łowione w tym okresie na duże przynęty? Przy tak małej obsadzie Psr, niechęci policji do działań bardzo dobre posunięcie.
-
-
Wiadomo, że tak się musiało stać bo okoń u nas to max 35cm. Robiąc taką tabelę jak chcesz, wyniki będą prawie takie same a czy to zachęci innych do wzięcia udziału, wątpię. No i istnieje niebezpieczeństwo, że najlepszy wynik będzie miał nie ten kto regularnie goni za okoniem, dla kogo jest to celowe a ten komu przy sandaczowaniu siądzie kilka smoków.
-
Jak było dziś na rybach ? - Grudzień 2022
Fido Angellus odpowiedział Elast93 → na temat → Tematy ogólne
-
Problem z sandaczami jest na moich odcinkach spory bo jednak tama w Malczycach wywróciła cały mi znany układ. Wczoraj cały dzień na rybach, cel rozdziewiczyć wędkę, którą specjalnie kupiłem na ten odcinek rzeki, poleżała sobie w kącie bo jak znalazłem fajne okonie na mieście to zupełnie porzuciłem łażenie na ciężko. Efekt to zupełny brak brań sandaczowych, cztery brania które miałem wykorzystane w 100% czyli cztery szczupaki, podrostki na brzegu po brutalnym, sandaczowym, holu. Po wczorajszym dniu wiem, że już nie znajdę sandaczy, w tym roku, na tym odcinku. Może wybiorę się z jakimś koleżką na inne rewiry ale to będzie dwa, góra trzy wypady... Gratuluję połowów kolegom, którzy są skuteczni w połowie tej chimerycznej ryby.
-
Co to? Nikt nic nie łowi? W domu siedzicie? Wczoraj wyszedłem na wieczorne miasto, ale zmarzłem, wiało przenikliwie, po dwóch godzinach odpuściłem. Jeden średni okonek i to wszystko, ani okoni ani sandaczy, nawet dotkniecia. Czyżby przełamanie sezonu i znów trzeba szukać na zimowych już stanowiskach?