Skocz do zawartości
Dragon

moczykij

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    575
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    117

Zawartość dodana przez moczykij

  1. moczykij

    Sandacze 2022

    To tylko jeden z cytatów, które poruszają temat, nad którym sie zastanawiam. Może zabrzmi to niedorzecznie i na pewno jest na to jakieś wyjaśnienie - ja jednak chyba je przegapiłem. Zastanawiam się mianowicie dlaczego tylko okoń przez cały rok, dlaczego kleń tylko wiosną (jako zamiennik dla okonia), sandacz tylko jesienią, a sumów i szczupaków w ogóle. Dlaczego inne "klasyczne" gatunki spinningowe nie doczekały sie tutaj swojego konkursu, a jeśli to tylko w określonym okresie. Może fajnie byłoby rozszerzyć zabawę o te pozostałe, a może w ogóle utworzyć jakąś ligę spinningową uwzględniającą wszystkie ryby złowione na spinning (drapieżne leszcze, płocie regularnie sie tu pojawiają). Coś na wzór Ligi Haczykowej. W moim przypadku i tak 90% zgłaszanych tam ryb, to ryby złowione spinningiem. Patrząc na to przez ten pryzmat nie mam szans na konkurowanie z karpiami, linami, jesiotrami... W sumie to nie ma znaczenia, bo jest tu tylu dobrych spinningistów, że i w stricte spinningowej lidze raczej bym nie zaistniał, ale przynajmniej miałbym realne odniesienie P.S. W tamtym roku złowiłem 2 wymiarowe sandacze - załapałyby się do zabawy, gdyby obowiązywała ona... dłużej niż kawałek jesieni.
  2. moczykij

    Mietków

    Noworoczny spacerek. Zawsze chciałem to zrobić, ale zawsze brakowało... czegoś. Zawsze też myślałem, że to będzie dłuższy dystans i potrzeba na to więcej czasu
  3. Fakt, że w tym zacnym gronie znalazł się i mój okonek z 2019r. skłonił mnie do małego podsumowania zabawy, w której udział brałem po raz czwarty. Tak wyglądały moje osiągnięcia: 2019 - miejsce 3; punktów 323 2020 - miejsce 13; punktów 242 2021 - miejsce 8; punktów 258,5 2022 - miejsce 7; punktów 282 Rok 2019 był chyba ostatnim, w którym potrafiłem jeszcze odnaleźć różne gatunki ryb (w tym okonie) na "dzikiej" Odrze, poniżej Brzegu Dolnego, gdzie przeważnie łowiłem i łowić je stosunkowo regularnie. Nie pamiętam, czy w tym roku zaczęła działać zapora w Rzeczycy, czy wcześniej/później, niemniej potem rzeka diametralnie się zmieniła, ryby poprzestawiały, bo nie wierzę, że nagle wyparowały i w moim wędkowaniu wszystko się zmieniło. Niemniej w 2019 ostatni raz trafiłem na Odrze czterdziestaczka, a nawet dwa. Oba z jednego miejsca w odstępie bodaj dwóch tygodni. Oprócz tego miejscówka obdarowała mnie jeszcze kilkoma fajnymi rybami 30+. Miałem więc trochę szczęścia. Rok 2020 - miałem wypadek, który wyłączył mnie z zabawy na pół roku, nawet nie zamknąłem tabelki. Lata 2021 i 2022 pokazują w jakim aktualnie jestem miejscu w kwestii okoni. Nad mijającym rokiem pochyliłem sie nieco bardziej, by uświadomić sobie jakim czasem na ryby dysponuję i jak się odnajduję nad "nową, dziką" Odrą. Do zabawy zgłosiłem 19 okoni - 10 złowiłem na miejscu, 9 będąc na urlopach. W mijającym roku byłem na urlopie 3 razy po 7 dni, a to teoretycznie oznacza, że wystarczyły 3 tygodnie wolnego, by złowić niemal tyle samo okoni, co przez pozostałe 49 tygodni, podczas których godziłem wędkarstwo z pracą i domem. 12 okoni (63%) złowiłem w rzekach, 7 (37%) w wodach stojących. 13 okoni (67,5%) na gumy, 2 (10,5%) na wahadłówki, 2 (10,5%) na woblery i 2 (10,5%) na obrotówki. Wkręciłem się. Nie tak jakbym to zrobił 20-30 lat temu, czyli nie na huuura. Czytam, oglądam,myślę, analizuję. Nie ukrywam, że duża w tym Wasza zasługa, zwłaszcza @jaceen , z którym trochę pogadałem, powymieniałem się doświadczeniami... i przynętami. W wyobraźni już nieraz widziałem ataki wielkich okoni na powierzchniowe woblery, w rzeczywistości widziałem je kilka razy, ale to jeszcze zanim poznałem Jacka i były to szczupakowe przyłowy i niekoniecznie wielkie. Ostatnio wrzucił tu jakąś zajawkę drop shotem/Caroliną/Texasem... Zrobił to w sposób na tyle intrygujący, że zajrzałem, zacząłem czytać, oglądać filmiki na yt i chyba się zaszczepiłem. Dotarło do mnie, że choć sam zwrot "Drop Shot" wydawał mi sie już mocno wyświechtany to tak naprawdę nie rozumiałem go, choć tak myślałem. Podejrzewam, że to przez fakt, że nie wiedzieć czemu kojarzył mi się z bocznym trokiem - metodą, której nigdy nie lubiłem. Coś wspólnego mają, jednak dociera do mnie, że Drop Shot w określonych okolicznościch może być fajnym i skutecznym sposobem, a przede wszystkim może to być coś nowego, czego można się uczyć, czyli coś czego ostatnio coraz częściej mi w wędkarstwie brakuje, a może coś do czego ostatnio brakowało mi cierpliwości. Tak czy inaczej jest się czego uczyć, próbować, doświadczać, a okoń będzie chyba najwdzięczniejszym nauczycielem. Korzystając więc z okazji od razu zgłaszam swój akces do przyszłorocznej edycji, dziękując jednocześnie, że uczestniczycie w tej czy podobnych zabawach, nakręcając mnie i nadając mojemu moczykijstwu dodatkowy sens Życzę Wam wszystkim udanego przyszłego sezonu (nie tylko okoniowego) i udanego 2023 (nie tylko wędkarskiego).
  4. Podobne "niebezpieczeństwo" istnieje cały czas, choć tak jak piszesz - większe byłoby przy mniejszej ilości kratek do zapełnienia. To też kwestia umiejętności i znajomości łowisk, a także, a może przede wszystkim znajomości zwyczajów okoni w nich bytujących. W tym roku tak się wkręciłem w ten pościg za okoniami i za czołówką tabeli, że pierwszy raz od niepamiętnych czasów, jesienią nie wyjąłem nawet z szafy cieżkiego spinningu. Fakt, że nie bardzo miałem pomysł, gdzie mógłbym go wykorzystać, ale gdyby nie ta Liga i chęć podkręcenia swojego w niej wyniku, pewnie odpuściłbym okonie w październiku i poszukał w Odrze grubszego kalibru. A tak, swoją tabelkę zamknąłem 2 października, okoniówki nie złożyłem i przez niemal dwa miesiące dopieszczałem swój wynik, by ostatecznie podkręcić go o 30pkt. i nie żałuję tej decyzji. Z drugiej strony, gdybym miał pięć okoni do podkręcenia jesienny scenariusz byłby taki sam. Pozostaje więc warunek przypadkowości (przyłowów), który przemawia za dotychczasową formułą. Teraz przyszedł mi do głowy jeszcze jeden element warunkujący pozycję w tabeli, a mianowicie czas, który każdy z nas ma możliwość/może/chce poświęcić na wędkarstwo. Sam, pomijając urlopy i wiosenną pauzę w tej zabawie spowodowaną tarłem okoni, skupiłem sie praktycznie tylko na nich, a widziałem, że ci którzy są wyżej w tabeli znaleźli też czas na klenie, sandacze, sumy... i w tych tematach też wiedli prym. Nie kwestionuję ich kunsztu. Mogę tylko zazdrościć czasu, który mają, by go szlifować i w konsekwencji, by finalnie się nim wykazać. Skoro jest przyzwolenie na dyskusję, to chętnie pociągnę temat. Zacznę może od przytoczenia zamierzchłego epizodu z mojego okoniowania. To było jeszcze w XXw. na 60ha jeziorze polodowcowym o głębokości do 25m. Na mapie batymetrycznej stojącej przy parkingu wędkarskim jezioro wyglądało jak lej. Echosond jeszcze nie było, a jeśli były to nie w moim zasięgu, dlatego macaliśmy dno gumami. Okazało się, że strefa pomiędzy 4 a 6 m jest o wiele bardziej urozmaicona niż mogłoby się wydawać i w tej strefie znaleźliśmy fajne okoniowe miejscówki, które na ogół się sprawdzały. Któregoś majowego dnia okonie przestały współpracować około 10-ej. Korzystając więc z okazji przestawiliśmy się z kolegą na płytszą wodę, zmieniliśmy sprzęt i szukaliśmy szczupaków, co chwila zaglądając na głebszą, okoniową wodę i sprawdzając czy już się nie gniewają. Przestawały się gniewać przed zachodem słońca. Taki scenariusz sprawdzał sie kilka razy. Za którąś z kolei wizytą w tym miejscu, podczas poszukiwania szczupaków, silny wtedy wiatr wyrwał nas z kotwic i przestawił z 3 na 5m dokładnie tam, gdzie dwie godziny wcześniej szukaliśmy okoni. Okazało się, że mamy brania, ale trudne do zacięcia. Wtedy też zorientowaliśmy się, że nas przestawiło i gdzie nas przestawiło. Poprawiliśmy kotwice, przeanalizowaliśmy wszystko, zdjęliśmy przypony, a na agrafkach wylądowały mniejsze gumy. Okazało się, że dobrze to wszystko odczytaliśmy. Okonie cały czas tam były i cały czas można je było łowić. Należało tylko spowolnić opad. Główki jigowe i tak jak na tamte czasy i tamtą wodę były filigramowe. Jedyne co można, a nawet trzeba było zrobić to zamienić żyłkę z szesnastki na dwudziestkę dwójkę. W ten sposób odkryliśmy klucz do tamtejszych okoni - klucz, który pasował przez kilka kolejnych sezonów i który niejednokrotnie doprowadzał do szewskiej pasji konkurencję, która widząc, że łowimy kotwiczyła obok, a mimo to nie mogła się do "naszych" okoni dobrać. Dlaczego o tym piszę? Właśnie dlatego, by zaapelować do uczestników tej, czy podobnych zabaw o wyjawianie takich niuansów. Nie wiem jak innych, ale mnie takie sprawy bardzo ciekawią. Lubię porównać swój zestaw z tymi skuteczniejszymi i w razie potrzeby wprowadzić korekty. Parę słów o technice też by się przydało i tu znowu wchodzimy w interakcję ze sprzętem. Inaczej wygląda opad na innej grubości linki, podobnie jak inaczej będzie wyglądało "wolne" prowadzenie kołowrotkiem o przełożeniu 4,8:1 niż 6,2:1. Niby nic, niby niuansiki, ale ileż razy sami sie przekonaliśmy, że właśnie takie niuansiki robią robotę, zwłaszcza dla okoni, choć sandacze, jazie... wcale nie są na takie kwestie mniej wyczulone. Niech te zabawy/konkursy będą nie tylko miejscem do pochwalenia się swoimi sukcesami, ale też kopalnią praktycznej wiedzy. P.S. Sorki za ten przydługi wywód. Mogłem to wszystko zamknąć w trzech zdaniach, ale już tak mam, zwłaszcza gdy za oknem to co za oknem - lubię chociaż popisać o tym co mnie kręci
  5. moczykij

    WROCŁAWSKA ODRA

    Zajrzałem nad Odrę poniżej Brzegu Dolnego. Precyzyjniej na wodę nazywaną tu Starorzeczem. Na Starorzeczu z okoniówką. Kompletna studnia, nie widać, a nawet nie czuć na kiju, by jakieś ryby tam bytowały. Ale w sumie to czego miałyby tam szukać - spokojnej wody? Niepotrzebnie bo w tamtejszej Odrze woda też praktycznie stoi. Na główkach poniżej ujścia rozłożyłem już sandaczówkę. Efekt to jeden krótki szczupaczek i to nie pierwszy mój taki wynik w tamtych okolicach. Coś niedobrego się tam zadziało, albo wciąż dzieje, a może to po prostu wciąż skutki postawienia zapory w Rzeczycy... czy gdzieś tam.
  6. One chyba weszły w zimowy, ospały tryb. Przedwczoraj obławiałem fragment szeroko pojętej wrocławskiej Odry w poszukiwaniu okoni. Okonie nie dopisały, ale miałem na kiju dwa szczupaki - na oko takie między 60 a 70cm (pierwszego widziałem, drugiego ciężar jedynie poczułem). Może na kiju to za dużo powiedziane, bo jak sie nad tym pochylić to się okaże, że miałem je na gumie. Brania to też przesada - to były minimalne przesunięcia plecionki, po których następowało zacięcie. Rybę dało się stosunkowo łatwo podnieść do powierzchni - wtedy przewalając się otworzyła pysk i guma wyskoczyła. Tak było za pierwszym razem, Za drugim guma wyskoczyła z pyska gdzieś w połowie wody. Fluo nawet nie draśnięte, guma w zasadzie też nie. Łowiłem na 2,5" ripperki. Inny wędkarz obławiał tę samą wodę równocześnie stosunkowo dużą, może 5" gumą i był bez kontaktu. O tej porze roku i przy tej aurze szczupaki często otwierają pysk, gdy jakaś mała przekąska chce do niego wpłynąć - przynajmniej u mnie tak się zdarza
  7. Proszę o zamianę 26 na 31cm Gatunek ryby: okoń - Długość w cm: 31cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 25.11.2022 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 14:09 - Przynęta: Caperlan Natori 75 - Łowisko: Odra Opis połowu: 2,30/2-10/0,06/0,18 jeden z kilku dziś oszukanych.
  8. Po sześciu wypadach na zero w końcu przełamanie. Łowię kilka okonków - jeden nadaje się do podmianki.
  9. moczykij

    Zalew Terebela

    Odgrzeję kolejnego kotleta, bo tu też łowiłem To było jakieś 20-25 lat temu, więc sposób pisania nieco inny niż dziś, sprzęt nieco inny, zdjęcia też na pewno nie z komórki... w ogóle wszystko było inne. Mimo to, a może właśnie dlatego swoją relację pisaną zostawiam w oryginale, zdjęć też nie podkręcam, niech wszystko zostanie tak jak było Przed 17-tą zajechaliśmy z bratem nad Zalew Nowy Witulin (Terebela). Szybkie pompowanie pontonu i wypływamy uzbrojeni w lekkie spinningi w poszukiwaniu okoni. Czyste niebo i niemal idealnie gładka powierzchnia wody nie wróżą zbytnich sukcesów. Po około godzinie kombinowania z kolorami paproszków, wreszcie udaje mi się zaciąć pierwszego okonia. Jest w świetnej formie i wspaniale walczy na delikatnym zestawie. Jakieś pół godziny później trafia się drugi - jeszcze ładniejszy, więc jednak trafiłem w ich gust - podoba im się 3 cm kopytko Predatora na 1,5 gr. główce, prowadzone nierównym tempem tuż nad dnem. W pewnym momencie mam przytrzymanie, zacinam i od razu czuję na kiju coś większego. Ryba stanowczo odjeżdża na hamulcu. W pierwszej chwili myślę, że to szczupak, jednak szybko przekonuję się, że to coś innego. Ryba uparcie trzyma sie dna. Zaczynamy zastanawiać się z bratem czy przypadkiem nie podpiąłem jakiegoś karpia, czy innej białej ryby. Niepewność trwa około 10 minut. Ręka zaczyna boleć, a ryba wciąż przyklejona do dna pływa w promieniu 30 metrów od pontonu. Wreszcie czuję jakby ryba na chwilę dała się nieznacznie oderwać od dna. W tej samej chwili na powierzchni wody pojawiają się bąbelki powietrza…Więc to sum! Zaraz jednak wraca do dna i dalej spokojnie robi szerokie koła wokół pontonu. Sytuacja zaczyna sie robić patowa. Ryba robi co chce, ja staram się tylko by cały czas była w ruchu. Nie chcę pozwolić jej na chwilę odpoczynku. Gdy tylko czuję, że staje w miejscu od razu delikatnie próbuje podnieść ją do góry na co odpowiada kolejnym odjazdem. Po około 30 minutach widzę na żyłce ślady śluzu, a więc słabnie. Chcę go podnieść możliwie najbliżej powierzchni, by zobaczyć z kim mam do czynienia. Wreszcie pod wodą zaczyna majaczyć biały kształt. Brat jest już gotowy do zrobienia fotki. Sum pokazuje się na powierzchni. Ręka zaczyna już porządnie boleć, co chwila przekładam kij z ręki do ręki, a sum jakby nabrał nowych sił. W międzyczasie na brzegu zbiera się spora grupka wędkarzy. Woda niesie ich rozmowy. Uśmiechamy się do siebie z bratem słysząc niektóre spekulacje dotyczące wielkości ryby. W ciągu kilku minut ryba rośnie z 5 do 20 kg. Nikt na brzegu nie wie jednak co to za ryba. W międzyczasie sum kilkakrotnie bąbelkuje. Teraz obrał nową taktykę - wolno lecz stanowczo kieruje się do brzegu, który jest wyłożony faszyną. Nie mogę do tego dopuścić, dlatego podkręcam co chwila hamulec do granic wytrzymałości. Po którymś z takich manewrów widzę, że sum podchodzi pod powierzchnię. Spokojnie podprowadzam go do pontonu z myślą, że chwycę go za żuchwę. Niestety tuż przed pontonem zaciska pysk i daje susa pod ponton. Jesteśmy dosłownie kilka metrów od brzegu. Któryś z wędkarzy zgromadzonych na brzegu proponuje podbierak. Rozkłada go i wchodzi do wody podając rękojeścią w naszą stronę. Brat ostrożnie ustawia ponton w sposób umożliwiający sięgnięcie po niego. Na szczęście sum w tym czasie wypuszcza się daleko w kierunku środka zbiornika. Mamy już podbierak. Jeszcze kilka minut i udaje się po raz kolejny podnieść rybę do powierzchni. Wolno wynurza się niedaleko burty. Gdy jest w zasięgu podbieraka, podnoszę mu nieznacznie głowę, a brat szybkim ruchem zagarnia rybę do podbieraka. Udało się. Spływamy do brzegu. Wszyscy oglądają rybę i sprzęt. Nie mogą uwierzyć, że udało się wyciągnąć suma na tak delikatny zestawik. Zbieram pierwsze gratulacje. Mierzymy rybę "komisyjnie". Ma równo 100 cm. Kilka pamiątkowych fotek i odnoszę rybę do wody. Mimo około godzinnej walki, odpływa w świetnej formie Za plecami słyszę, że ktoś zaczyna klaskać. Inny wędkarz podchodzi do mnie bliżej i mówi, że to był wspaniały hol. Ten dzień z pewnością na długo zapamiętam. Na koniec wypadałoby powiedzieć coś o moim sprzęcie: Łowiłem starym kijem Mikado Magic Spin 300, uzbrojonym w stary kołowrotek Shimano Catana 2000R, na który była nawinięta też nie pierwszej świeżości żyłka York Exclusive o średnicy 0,14. Przynętą było wspomniane wcześniej 3 cm kopytko Mannsa uzbrojone w 1,5 gr główkę na haku nr 6 wyprodukowaną przez Trapera. Dziękuję Bratu za cierpliwość, a także profesjonalną obsługę - zarówno aparatu jak i podbieraka
  10. moczykij

    WROCŁAWSKA ODRA

    Popołudnie poniżej Brzegu Dolnego. Wyniki to okonek i szczupaczek. Po zachodzie słońca w jednym, spokojnym miejscu miałem kilka intrygujących pstryknieć na czarno-białego Cannibala. Zmieniałem gumkę kilka razy - pstryki pojawiały się tylko podczas używania jasnych z akcentami, ale żadnego nie byłem w stanie zaciąć. Za którymś razem przyuważyłem dwa okołowymiarowe kleniki odprowadzające gumkę pod same nogi. Męczyłem je do nocy, ale oprócz pstryków nic nie zwojowałem. Żałowałem, że nie wziąłem dziś obrotówek.
  11. Proszę o zamianę 24,25 i 25 na 30,30 i 33. Gatunek ryby: okonie - Długość w cm: 30,30,33 cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 04.11.2022 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): ok 15:00 - 16:30 - Łowisko: zb. Mosty - Przynęta: Mikado Real Fish Roach 7 cm - Opis połowu: złowione z premedytacją
  12. Proszę o zastąpienie trzech rybek (24,24,24) rybkami 30,30,33cm. Dziękuję.
  13. Dziś na tapecie zbiornik retencyjny Mosty. Woda o powierzchni 390ha powstała na rzece Hanna ponad 50 lat temu w celu zasilania kanału Wieprz - Krzna. Przez ten czas z tych 390ha wody pewnie ze 130 zamieniło się w trzcinowiska. Woda stosunkowo płytka z bujną roślinnością zanurzoną i wynurzoną - typowe łowisko szczupakowo-linowe i z tego co usłyszałem tak jest w rzeczywistości. Jest jednak coś takiego jak Liga okoniowa Haczyk, więc ja byłem tam z okoniówką. Pod wieczór udało się oszukać dwa fajne okonki z pontonu, trzeci - najfajniejszy trafił się już przy slipie, gdy ponton się suszył - niemal o zmroku. Zgłaszam więc trzy okonie 30, 30 i 33 cm.
  14. Proszę o podmiankę 24 na 26cm Gatunek ryby:okoń - Długość w cm: 26 cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 02.11.2022 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): ok 12:44 - Przynęta: Lunker City 3" na 13g - Łowisko: ujście Krzny do Bugu - Opis połowu: Mocne branie ze środka rzeki, gumy "turlanej" po dnie z nurtem
  15. Od rana przejażdżka po bużyskach. Jest ich mnóstwo. Niektóre ciągną sie kilometrami, inne mają tyle powierzchni wody, że wystarczą trzy rzuty, by uznać łowisko za obłowione i przenieść się na kolejne. Właśnie na jednym z takich kaczych dołków łowię dwa okonki 23 i 24cm. To za mało, by podreperować punktację, ale za to same okonki jak z innej bajki - niemal czarne (pierwsza foteczka). Później przenoszę się na Krznę i na jej ujściu do Bugu trafia się wreszcie okonek odrobinę większy. Walnął w 3" Lunkera City na 13g główce. Cały ten zestaw wsiągnął tak ochoczo, że tylko agrafka wystawała z pyska Zgłaszam go więc do konkursu i proszę o podmiankę.
  16. Cały dzień na zbiorniku Żelizna w poszukiwaniu okoni z pontonu. Gęsła mgła, pochmurno i bezwietrznie, temperatura około 10C. Szczupakówki nawet nie rozłożyłem, bo się zawziąłem na pasiaczki. Wynik to jeden okołowymiarowy szczupaczek i jeden okonek. Obie rybki na trzycalowego Bassa od Relaxa.
  17. Proszę o podmiankę 25 za 23 Gatunek ryby: okoń - Długość w cm: 25cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 01.11.2022 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 14:51 - Łowisko: zb. Żelizna - Przynęta: Relax Bass 3'' - Opis połowu: złowiony na "patelni" o głębokości około 2 m, pomiędzy resztaki opadającej roślinności;
  18. moczykij

    Sandacze 2022

    Odra; 25.10. słońce w zenicie; kij 2,40 10-35g, plecionka Power Pro 0,13 główka 17g, a na niej Lunker City Shaker 3,25" Tak to wyglądało dokładnie 8 lat temu, gdy złowiłem swoją życiówkę. Rano wyskoczyło mi na fb jako "wspomnienie" i nie mogłem sie powstrzymać, by tej sesji tu nie wrzucić Dodam, że te główki odwiedziłem w tym roku już kilkukrotnie i nie miałem nawet pstryknięcia, ale wiem, że kolega z tego forum rok temu też wyjął tam ładnego smoka, więc nie odpuszczę dopóki plecionka nie zacznie przymarzać do przelotek
  19. Proszę o podmiankę za 23cm - Gatunek ryby: okoń - Długość w cm: 24 cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 16.10.2022 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 15:54 - Łowisko: Odra - Przynęta: Mepps Comet 2 - Opis połowu: 2,75/3-14/0,14 przyłów
  20. Proszę o podmiankę za 56cm - Gatunek ryby: szczupak - Długość w cm: 71 cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 16.10.2022 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 14:50 - Łowisko: Odra - Przynęta: Mepps Comet 2 - Opis połowu: 2,75/3-14/0,14 przyłów
  21. Pogoda taka, że rano w ogóle nie myślałem o rybach. Koło południa dotarło jednak do mnie, że to być może ostatnie chwile na wskoczenie w wodery i poszukanie klenio-jazi. Przeprosiłem długi kij i kolejny raz sięgnąłem po żyłeczkę. Nad rzeką byłem około 12:30. Wędkarzy tłumy, spacerowiczów też. Ciężko było znaleźć kawałek wolnego brzegu, a gdy go już znalazłem stwierdziłem, że klenie mają mnie gdzieś, a przynajmniej moje woblerki. Założyłem więc obrotówkę i zaraz złowiłem pierwszego okonka. Po jakimś czasie tą samą obrotówką wjechałem w zaczep, którego w tym miejscu nie powinno było być. Za chwilę zaczep ruszył z takim impetem, że w duchu dziękowałem opatrzności, że wziąłem długi, kluchowaty kij, który pięknie przygiął się pod rybą do samej wody dając mi czas na korektę hamulca. Gdyby to była krótka okoniówka pewnie nie byłoby o czym pisać. Po nieco dłuższym holu ląduję szczupaczka, jak się okazuje - swoje tegoroczne PB Zaczepiony samym dziobkiem, więc nie przegryzł żyłeczki. Potem doławiam jeszcze jednego okonka i dwa krótkie szczupaczki i w ten sposób kończę ostatnią pewnie w tym roku woderowo-kleniową wyprawę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.