Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

moczykij

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    502
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    96

Zawartość dodana przez moczykij

  1. Gatunek ryby: szczupak - Długość w cm: 72 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 18.08.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 16:35 - Łowisko: Odra - przynęta: wahadłówka Cefal-1 - opis połowu:
  2. Spędzając majówkę w rodzinnych stronach, odwiedziłem Mamę i przeglądając swoje stare graty znalazłem pudełko blach. Stare i jeszcze starsze, pordzewiałe z tępymi kotwiczkami... Trochę dwudziestowiecznych wypustów Polspingowych, kilka błystek jeszcze ze znakiem Czapli, parę sztuk osobiście przywiezionych na przełomie lat 80-ych i 90-ych zza Buga i kilka własnoręcznie robionych garażowym sposobem wahadłówek z "kwasówki". 30 i więcej lat temu te przynęty robiły robotę, później pojawiły się pierwsze kopyta Relaxa i błystki w moim łowieniu zostały odsunięte w cień. Odsunięte do tego stopnia, że nawet wyprowadzając się z rodzinnego domu i zabierając swój sprzęt - o błystkach zupełnie zapomniałem. Gdy je teraz znalazłem, wróciły wspomnienia i jednocześnie w głowie urodziło się postanowienie, że wszystkie je przywrócę do dawnej świetności i jeszcze coś na nie złowię. Swój plan po części zrealizowałem jeśli chodzi o odrestaurowanie błystek, jeśli zaś chodzi o ryby, to na jedną z nich Odra dała mi już w tym roku medalowego bolenia. To taki wstęp, a właściwie usprawiedliwienie moich dzisiejszych poczynań. Otóż wracając ze służbowej "wycieczki" postanowiłem zatrzymać się na chwilę nad rzeką w miejscu, w którym dawno, lub nigdy nie byłem. Miejscówkę wytypowałem na mapie, szukając główek i jednocześnie uważając, by nie wychylić się poza wody wrocławskiego Okręgu, bo wciąż nie wydrukowałem sobie książeczek na te sąsiednie. Wybór padł więc na niby znane mi okolice Malczyc, ale główki takie, na których jeszcze nie byłem. Zatrzymałem się jakieś 500m od rzeki. Próbując je pokonać zaczynałem żałować wyboru, a już na pewno marzyłem o jakiejś maczecie. Pokrzywy, jeżyny, osty i sam nie wiem co jeszcze tworzyły splątaną ścianę wyższą ode mnie. Z drugiej jednak strony, tak niedostępna rzeka pachniała dziewiczością, a przynajmniej niepopularnością 😀. Gdy w końcu dotarłem do rzeki, zobaczyłem ją taką, jaką kilka lat temu mogliśmy jeszcze oglądać poniżej zapory w Brzegu Dolnym, czyli szybką, czystą rzekę z kamienistymi, rozmytymi główkami. Zestaw jaki miałem w samochodzie był raczej lekki. Kij do 15g, kołowrotek 2500 z plecionką 0,06 i fluo 0,205. Szykowany pod okonka, albo jakiegoś klenika na szybko. Na powierzchni nic się nie działo, szybki nurt raczej nie wróżył okoniowych żniw, pomyślałem więc, że spróbuję poszukać bolka. Jedyne co mogłem zrobić z posiadanym sprzętem by bardziej do bolka pasował to zmienić fluo na grubsze. Tak więc stanęło na 0,255 i tyle. Jeśli zaś chodzi o powód wstępu to już wyjaśniam - do kieszeni włożyłem tylko kilka blach ze starego pudełka i tak ruszyłem do boju. Nie będę się rozwodził nad pustym biczowaniem wody i przeklinaniem pod nosem nie wzięcia ze sobą pudełka z Hermesami i podobnymi wobkami, które oczywiście w samochodzie było. Gdyby nie wizja przedzierania się przez ścianę pokrzyw to pewnie bym wrócił, a tak skazany na wahadełka brnąłem dalej i dalej, aż w końcu doczekałem się brania w klatce. To pierwsze porządne branie od wiosny i pierwsza fajna ryba złowiona od tego czasu. Żeby było ciekawiej - ryba była świeżo "zakolczykowana". Jeśli to kolczyk któregoś z Was, to spieszę z informacją, że tej cykady pozbawił Cię ten szczupaczek, ale spokojnie - już nie jest zakolczykowany 😁. P.S. Nie lubię lata. Nie tylko wędkarsko, w ogóle go nie lubię. Zawsze jednak, gdy czekam nad wodą na nadejście jesieni, pierwszą rybą, która mi się melduje na kiju po lecie i tym samym oznajmia, że lato się kończy, niemal co roku jest nieplanowany szczupak. Ten też taki był, więc potraktuję go jako zapowiedź końca letniego, spinningowego marazmu.
  3. Muszę sobie w jakiś sposób wbić do głowy, że to oczywistość i zwyczajnie odpuścić, przepraszając spławikówki, czy feedery. W zeszłym tygodniu zaliczyłem wypad powyżej i poniżej Wrocławia. Byłem też i w samym Wrocławiu - wszędzie to samo. Nawet zacząłem eksperymentować z nowymi mi przynętami. Jedyny efekt widać na zdjęciu
  4. Nie urodziłem się we Wrocławiu, ale byłem już wędkarzem, gdy tu wylądowałem i pamiętam swój pierwszy zachwyt mnogością i różnorodnością wód w tym mieście, gdy zacząłem się po nim rozglądać pod tym właśnie kątem. Nigdy nie zwrócił mi uwagi żaden strażnik, czy inna osoba upoważniona do tego, za to często słuchałem rad, wskazówek, a czasami uwag, czy wręcz pretensji innych wędkarzy. Nie zapomnę akcji poniżej Jazu Opatowickiego. Pojechałem z żoną na Wyspę Opatowicką i przy okazji zobaczyłem, że za nią jest fajna Odra. Nie wiem jak jest teraz, bo tam nie zaglądam, ale kiedyś na końcu betonu od strony wyspy była taka mini plażyczka. To było na pewno ponad 100m od jazu. Żona na kocyk, a ja za kij i jazda szukać bolków. Długo się nie naszukałem. Przyszedł jakiś facet, który wytłumaczył mi bardzo przekonująco, że odległość liczy się od końca betonu, a nie od śluzy. Podobną konfrontację z rzeczywistością miałem też na Kanale Opatowickim, na Rędzinie, poniżej Mostu Pomorskiego, Mostu Dmowskiego... Mój zachwyt wrocławskimi wodami szybko ostygł i po kilku miesiącach prób w mieście, swoje wędkarskie kroki zacząłem kierować coraz dalej od Wrocławia (w górę i w dół). Gdy ktoś mnie pyta czemu nie łowię we Wrocławiu zazwyczaj odpowiadam, że nie lubię hałasu nad głową i w pewnym stopniu to prawda, ale tylko w pewnym. Cała prawda jest jednak taka, że głupio mi się przyznawać, że tyle czasu tu mieszkam i nadal nie wiem gdzie mogę, a gdzie nie mogę łowić zgodnie z prawem. Dlatego też czasami, zwłaszcza latem zazdroszczę Wam tych wrocławskich połowów. Nie tylko ryb, ale faktu, że wiecie gdzie wyskoczyć nawet na chwilę, po pracy i połowić na przystrzyżonym i "odkomarzonym" brzegu, podczas, gdy ja planuję każdą wyprawę, a później walczę z pokrzywami, komarami, kleszczami i letnią, rybią ignorancją moich starań w promieniu 50-100 km od domu
  5. Gatunek ryby: jaź - Długość w cm: 35,5 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 30.06.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 17:06 - Łowisko: Kanał Powodziowy we Wrocławiu - Przynęta: obrotówka Mepps Long 1 - Opis połowu: odpowiednia pora roku, odpowiednia woda, odpowiednie miejsca i odpowiednio prowadzona błystka i czasami jazik wpadnie, a precyzując - przełom czerwca i lipca, wysoka, ale opadająca woda, miejsca z warkoczami roślinności zanurzonej i błystka prowadzona nad tą roślinnością bardzo wolno, a jednocześnie tak by marszczyła delikatnie powierzchnię, czyli w praktyce prawie pionowo trzymanym kijem. Najtrudniej je znaleźć, a jak już się któryś zdradzi to raczej da się go oszukać
  6. Gatunek ryby: jaź - Długość w cm: 41 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 30.06.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 14:56 - Łowisko: Kanał Powodziowy we Wrocławiu - Przynęta: obrotówka Wkra nr 1 - Opis połowu: odpowiednia pora roku, odpowiednia woda, odpowiednie miejsca i odpowiednio prowadzona błystka i czasami jazik wpadnie, a precyzując - przełom czerwca i lipca, wysoka, ale opadająca woda, miejsca z warkoczami roślinności zanurzonej i błystka prowadzona nad tą roślinnością bardzo wolno, a jednocześnie tak by marszczyła delikatnie powierzchnię, czyli w praktyce prawie pionowo trzymanym kijem. Najtrudniej je znaleźć, a jak już się któryś zdradzi to raczej da się go oszukać
  7. Gatunek ryby: okoń - Długość w cm: 20 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 25.06.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 17:00 - Łowisko: Odra we Wrocławiu - Przynęta: obrotówka "Wkra" nr 1 - Opis połowu: Opaska, przynęta prowadzona leniwie z nurtem. Trzeba było "przeprosić" miejską Odrę, żeby wreszcie zobaczyć jakiegokolwiek okonia
  8. Gatunek ryby: leszcz - Długość w cm: 42 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 25.06.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 16:41 - Łowisko: Odra we Wrocławiu - Przynęta: obrotówka "Wkra" nr 1 - Opis połowu: branie na opasce, na krótkiej lince, strzał był tak dynamiczny, że pomyślałem o boleniu.
  9. Gatunek ryby: boleń - Długość w cm: 50 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 16.06.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 17:30 - Łowisko: Odra - Przynęta: "wobler rzeszowski" - Opis połowu: podchody upatrzonej ryby (przyznaję się-myślalem że podchodzę klenia) ☺️
  10. Gatunek ryby: Kleń - Długość w cm: 39 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 15.06.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 17:56 - Łowisko: Odra - Przynęta: wobler RAPA "żółtobrzeżek" - Opis połowu: Agresywne brania na płytkiej wodzie niemal stojącego w miejscu "żuczka".
  11. Gatunek ryby: szczupak - Długość w cm: 55 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 12.06.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 14:20 - Łowisko: Odra - Przynęta: Westin Shad Teez Slim 7,5 - Opis połowu: przyłów - jest prawie połowa czerwca, a ja wciąż szukam pierwszego okonia 2021. Wszystkie próby znalezienia go w najlepszym wypadku kończą się właśnie tak 😂
  12. Gatunek ryby: boleń - Długość w cm: 73 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 02.06.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): ok 16:30 - Łowisko: Odra - Przynęta: błystka (hand made) - Opis połowu : przynęta prowadzona wolno w toni z nurtem - pewny strzał.
  13. Od początku sezonu szczupakowo-boleniowego byłem nad Odrą kilkanaście razy. Niemal za każdym razem wracałem w to miejsce. Jego walory odkryłem dawno i choć nie było to ani miejsce klasyczne, ani zawsze pewne, to wracałem do niego za każdym niemal razem, gdy byłem w pobliżu, by chociaż parę razy rzucić i sprawdzić, czy przypadkiem to nie jest właśnie jego moment. Zajrzałem tam też podczas pierwszej majówkowej wyprawy nad Odrę i stwierdziłem, że dobrze trafiłem, gdy niemal pod nogami boleń huknął w Hermesa z taką siłą, że omal nie wyrwał mi kija z ręki. Woda była wysoka i mętna, więc ryby były odważne i zdarzały się takie strzały pod nogami. W połowie maja dał o sobie znowu znać. Tym razem strzelił w Lil Bug'a - niestety znowu nie dał się zaciąć. Woda wciąż była wysoka, choć już opadała. Obserwowałem go trochę, wiedziałem jaki ma rewir, a nawet domyślałem się gdzie stoi, gdy nie poluje. Zdawało się, że wiem wszystko - nie wiedziałem tylko jak go przechytrzyć. Dziś zajrzałem do niego około 16ej. Mocne słońce, niemal żadnego podmuchu wiatru, woda jakby już w normie, do tego mocno prześwietlona... słabo to wyglądało. Oszczędnie obrzuciłem jego rewir, a gdy nic się nie zadziało na odchodne posłałem blaszkę tam, gdzie spodziewałem się, że stoi, gdy nie patroluje. Okazało się, że nie patrolował Strzelił za pierwszym razem w przynętę prowadzoną wolno w głębszych partiach toni. Nie wiem czy to ten sam (tak myślę), ale wiem, że to już nie pierwsza siedemdziesiątką złowiona w tym miejscu. Kiedyś zdarzały się jakoś tak jakby regularniej - teraz to chyba pierwsza od dwóch, a może i trzech lat, dlatego cieszy jeszcze bardziej.
  14. Gatunek ryby: szczupak - Długość w cm: 58 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 29.05.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 13:57 - Łowisko: Starorzecze - Przynęta: Westin Shad Teez Slim 7,5 - Opis połowu: przyłów, a właściwie jeden z trzech przyłowów, przy okazji szukania okoni, których oczywiście nie znalazłem.
  15. Gatunek ryby: kleń - Długość w cm: 45,5 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 21.05.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 14:59 - Łowisko: Odra - Przynęta: Salmo Lil Bug 2F Gatunek ryby: leszcz - Długość w cm: 53,0 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 21.05.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 15:41 - Łowisko: Odra - Przynęta: Salmo Lil Bug 2F
  16. 17.05. Poniedziałek Po pracy wybrałem się "na szczupaka w stylu retro". Oznaczało to nie mniej nie więcej tylko tyle, że do kieszeni włożyłem pudełko z kilkunastoma wahadłówkami i nic więcej. Chciałem się przekonać, czy potrafię jeszcze nimi łowić i czy ryby już o nich zapomniały i reagują jak trzeba. Nad wodą zobaczyłem dopiero jak wysoka jest woda na Odrze. Szczupak jeden był. Walnął na krótkiej lince w Gnoma 2, ale go nie zaciąłem. No cóż zdarza się. Wracając do samochodu przypomniałem sobie o warkoczu, który na wysokiej wodzie potrafił obdarować boleniem. Znowu nieprzygotowany, ale i znowu nie bez szans zajrzałem tam. Z pudełka wygrzebałem Morsa 1 i w kilkunastu rzutach zaliczyłem dwa potężne strzały i znowu oba niezacięte. Coś było nie tak. Zastanawiałem się nad tym cały wieczór. Kotwice nowe, wymienione wszystkie przed sezonem. Nie przyszło mi do głowy nic innego jak tylko źle dobrany zestaw. Mocny kij i plecionka to nienajlepsze połączenie na takie łowienie. 19.05. Środa Znowu po pracy i od razu nad tym warkoczem. Zmieniłem kij na dłuższy i z c.w. do 20g. Zmieniłem też plecionkę na cieńszą. W drugim rzucie mojego woblerka zbiera niemal z powierzchni sumek i robi demolkę w promieniu 20-30metrów, by na koniec, niemal pod nogami się wypiąć. Po tym całym zamieszaniu warkocz pustoszeje. 20.05. Czwartek Woda jeszcze bardziej podskoczyła. Zakładam wodery, by dojść tam gdzie chcę. Łowię praktycznie na styku zalanych traw, gdy zaczyna padać mam pierwsze puknięcie. Znowu pusto. Szybka decyzja, by nieco uelastycznić zestaw, więc wiążę fluo. Odcinek około 2m o średnicy 0,255 robi robotę. Niemal o zmierzchu jeszcze jeden strzał i w końcu wszystko działa jak trzeba, a na brzegu ląduje niewielki, ale jednak boleń Chyba znalazłem złoty środek na tę dziwną, brudną i bardzo wysoką wodę. 21.05. Piątek Wyszedłem z pracy szybciej niż zwykle. Sytuacja nad wodą diametralnie różna od wczorajszej. Wiatru prawie nie ma, słońce świeci i woda jakby nieco prześwietlona. Obrzucam warkocz prowadząc wobler mniej więcej w połowie wody i prędko mam pierwszy strzał. Po krótkim holu podbieram ręką wymiarowego... sandacza. To kolejny gatunek odfajkowany Hermesikiem (niewiele do odfajkowania już zostało 😁). Kolejne dwie godziny to sprawdzanie kolejnych miejsc, na których nic się nie dzieje. Może nie sprawdziłem wszystkich, które bym chciał, ale zwyczajnie nie wszędzie doszedłem. Znalazłem natomiast kawałeczek spokojnej wody, na której coś oczkowało. Na szczęście tym razem nie było żadnych planów retro, a w plecaku po kilka przynęt na każdą okazję. Zdjąłem Hermesika i zacząłem się bawić dużymi i ciężkimi owadami. Wybór przynęt nie był przypadkowy - tylko takimi byłem w stanie w miarę rzucić kijem do 20g i stosowną plecionką. Rzuty nie musiały być długie, ale musiały być precyzyjne, a przynęta musiała trafić w wąski pasek wody bezpośrednio przy zalanym brzegu. Czwarty w kolejności na agrafce wylądował żuk od Wob-Art i to on jako pierwszy wzbudził zainteresowanie tego czegoś co tam oczkowało. Niestety, to były takie typowe trącenia nie do zacięcia. Kolejny zameldował się Lil Bug 3F - tu już strzał był konkretny, niestety pudło. Kotwiczka jakaś taka mała w porównaniu do korpusu - tak pomyślałem obserwując wobka. Wygrzebałem mniejszego. O dziwo uzbrojony w taką samą kotwiczkę. Powtarzam rzut w to samo miejsce znowu strzał i tym razem jest ryba. Za chwilę mam w ręku fajnego klenika. Niestety hol płoszy ryby. Przez kolejne pół godziny nie dzieje się nic. Siadam po cichu i daję odpocząć wodzie. Po jakimś czasie znowu coś zaczyna nieśmiało oczkować. Oddaję rzut i gdy tylko przynęta dotyka wody zamykam kabłąk i niemal od razu czuję strzał. Ryba znowu jakoś inaczej walczy. Po chwili podbieram ręką "pryszczatego" leszczyka. Przedpowodziowa wręcz Odra kolejny raz mnie zaskoczyła, a prawdę mówiąc zaskakiwała cały tydzień, weryfikując jednocześnie moje podejście do łowienia w niej ryb.
  17. Pewnie piąte, albo i szóste podejscie do rozdziewiczenia nowego kija okoniowego. Niezrażony tym co czytam na temat aktywności okoni zajrzalem na zdawać by się mogło pewną okoniową miejscówkę. Przysiadłem na chwilę by poobserwować wodę i zauważyłem niemal pod nogami patrolującego bolka. Nie był duży, prawdopodobnie wymiarowy, wiec warto spróbować. Nie byłem co prawda przygotowany - kij leciutki, żyleczka cieniutka, w jednej kieszeni kilka okoniowych gumeczek, w drugiej tyleż samo malutkich woblerków wiec w sumie uznałem, że nie jestem bez szans. Próbowałem różnych opcji, policzyłem nawet co ile czasu i w których miejscach się pojawia i w końcu się udało i to na przynętę, której większych szans nie dawałem w tej konfrontacji. Nie pomyliłem się- byl wymiarowy. Kij w końcu ochrzczony 🙂
  18. Gatunek ryby: boleń - Długość w cm: 54 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 10.05.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 17:37 - Łowisko: Odra - Przynęta: kaitech easy shiner 2'' - Opis połowu: testy nowego kija
  19. Gatunek ryby: Szczupak - Długość w cm: 99 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 01.05.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): ok 13:46 - Łowisko: zbiornik retencyjny "Opole - Podedwórze" - Przynęta: Craft Cannibal Paddletail SG Green Silver 10,5 cm - Opis połowu : Bardzo powolne prowadzenie gumy nad blatem z ocieraniem dna
  20. Trzy godziny machania klasycznymi woblerami, jerkami, wahadłówkami i jeden skrócik. Zmiana taktyki. Pozostawienie trzcinowisk, zatoczek... na rzecz otwartej wody, przeproszenie się z gumami, ale też testy nowego dla mnie egzemplarza i po kilku rzutach delikatny pstryk. Poprawiam w to samo miejsce, znowu delikatny pstryk, a zaraz po nim przytrzymanie - zacięcie i kij wygina się w pałąk. Szczupak robi kilka długich odjazdów, potem szaleje wokół pontonu, a na koniec zaplątuje się w linę kotwiczną. Jednak ostatecznie z pomocą brata, który był ze mną na pokładzie udaje się uwolnić rybę z liny i zakończyć jej hol w podbieraku. Otwarcie sezonu nową życiówką -lepszego scenariusza nie mógłbym sobie wymarzyć 😀
  21. Gatunek ryby: płoć - Długość w cm: 32, 24, 22cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 09.04.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 14:46; 15:57; 19:12 - Łowisko: żwirownia połączona z Odrą - Przynęta: pęczak - Opis połowu : odległościówka, im bliżej wieczora, tym mniejszy wiatr, im mniejszy wiatr, tym więcej brań, im więcej brań, tym mniejsze ryby 😉
  22. Gatunek ryby: płoć - Długość w cm: 22, 21cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 30.03.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 16:18; 16:44 - Łowisko: żwirownia połączona z Odrą - Przynęta: pęczak - Opis połowu : odległościówka, bardzo delikatne brania trudne do zarejestrowania z kilkudziesięciu metrów
  23. Gatunek ryby: płoć - Długość w cm: 42, 21cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 27.03.2021 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 12:53 i 14:45 - Łowisko: żwirownia połączona z Odrą - Przynęta: pęczak - Opis połowu : odległościówka, wiatr i deszcz, brania pewne
  24. Kolejna próba rozpoczęcia sezonu rybą i przetestowania kija. Postanowiłem coś zmienić, bo dosyć już miałem "niby" brań i wyssanych lub nadgryzionych ochotek... Wyeliminowałem ochotki zarówno z haczyka jak i zanęty. Skoro łowię na +/- 4 metrach w trąconej, mieszającej się wodzie, to jaką szansę ma tam na dostrzeżenie ochotka. Jak już coś ją wywęszy to jest tak "duże", że nawet jej połknąć nie może. Postanowiłem wrócić do początków i zastąpić ochotkę starym, poczciwym pęczakiem. Oczywiście dostał kolorków i parzył się razem z typowymi płociowymi przyprawami. Wyszedł bardzo kolorowy i równie pachnący. Brania zaczęły się tak samo szybko jak się skończyły. Trwały dosłownie chwilę w trakcie silnego wiatru i deszczu. Tyle jednak wystarczyło, by zobaczyć kij w akcji pod typową, odrzańską mamuśką. 😀
  25. Nie mogąc się doczekać zapowiadanego nadejścia wiosny, postanowiłem wczoraj otworzyć sezon i przy okazji przetestować nową matchówkę. Nie pomogła czarna płoć od Lorpio naszpikowana ochotką i pinką. Taki miksik zawsze otwierał przedwiosenną wodę. Tym razem nie otworzył. Nie wiem czy to pogoda (silny, momentami porywisty wiatr północno-wschodni, czyli w moim przypadku prosto w twarz), czy opadająca woda, czy jeszcze coś innego, ale niestety wczoraj nie wypaliło Przez trzy godziny miałem jedno bardzo delikatne i w konsekwencji spudłowane branie. Efektem były nadgryzione do połowy ochotki - to musiał być "potwór"
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.