Skocz do zawartości
tokarex pontony

moczykij

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    494
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    95

Zawartość dodana przez moczykij

  1. Gatunek ryby: Kleń - Długość w cm: 42,5 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 17.03.2023 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 15:30 - Łowisko: podwrocławska Odra - Przynęta: skórka chleba - Opis połowu: 330/50 0,18/0,16; lekka gruntówka, łowienie w klatce
  2. moczykij

    Kleń 2023

    Wczorajszy wieczór na zero. Dziś branie doslownie minutę po pierwszym zarzuceniu zestawu (42,5) i od tamtej pory aż do zmroku cisza. 1. jaceen ......47 + 49 + 46 = 142 2. RafalWR......50 + 57 + 51 =158 3. carloss83 4. cysiu 5. lechur1 6. moczykij..... 42,5 + 45 +45,5 = 133 7. Aalbatross 8. Marienty 9. kamil.ruszala 10. Budek................50 + 50 + 50 = 150 11. jamnick85 12. Larry_blanka 13. MarianoItalian85 14. suchi 15. Konrado..........52 +53 + 54,5 = 159,5 16. lukasz11 17. RSM...... 51 + 0 + 0 = 51 18. SebaZG...... 48 + 45 + 0 = 93
  3. Gatunek ryby: Klenie - Długość w cm: 30,5; 45; 45,5 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 14.03.2023 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 15:47; 16:36; 18:13 - Łowisko: podwrocławska Odra - Przynęta: skórka chleba - Opis połowu: 330/50 0,18/0,16; lekka gruntówka, łowienie w klatce
  4. moczykij

    Kleń 2023

    Jak to mówią - do trzech razy sztuka, ale po kolei. Pierwsze podejście do nowego feederka, a jednocześnie pierwsze podejście do łowienia na skórkę chleba jakiś tydzień temu. Po pracy szybki zjazd do marketu, pokrojony bochenek chleba w garść i nad rzekę. Wybrałem klasyczną, niezbyt głęboką prostkę, na której kilka razy otwierałem swoje kleniowe sezony spinningiem. Chleb beznadziejny, mimo że świeży, to rozpadał się przy próbie założenia na haczyk, a co się z nim działo w nurcie rzeki mogę sie tylko domyślić. Miałem chyba jedno skubnięcie, ale głowy nie dam. Drugie podejście wczoraj, tym razem napływ na główkę ze spokojną kręcącą wodą. Chleb z piekarni, dobrze wypieczona skórka, posypana róznymi nasionkami. Nad rzeką okazało się, że skórka jest tak twarda, że naprawdę trzeba się było nakombinować, by przebić ją haczykiem. Na szczęście jak już to zrobiłem to chleb nie spadał. Powiem więcej - gdy już trochę poleżał w rzece, miąższ na skórce zamianiał się w kluskę. Tym razem miałem problem, żeby zdjąć stary kawałek i założyć nowy. Miałem kilka skubnięć i dwa wyraźne brania. Pierwsze, gdy odbierałem telefon, drugie, gdy odszedłem kilka kroków... na siusiu. To taki klasyk, który pamiętam z młodych lat 😁 Trzecie podejście dzisiaj. Zrobiłem sobie home office. Pracując zajrzałem na to forum i zobaczyłem zdjęcie wrzucone przez Jacka, a na nim chleb pocięty w kostkę. Zaciekawiło mnie, więc przewertowałem YT, żeby zobaczyć jak fachowcy zakładają to na haczyk. Gdy już myślałem, że wiem wszystko dotarło do mnie, że znowu nie wiem gdzie i jaki chleb kupić. Szybko więc zamieszałem mąkę i drożdże i dwie godziny później miałem swój własny, jeszcze gorący chleb na klenia. Około 15ej wylądowałem kolejny raz nad dziką Odrą. Tym razem wybrałem klatkę, którą chyba nieźle znam. Spokojna, niezbyt głęboka, bez udziwnień w postaci prądów, które raz napinają, by za chwilę zluzować żyłkę. Klatka jakich wiele, na której już jakieś spinningowe sukcesiki odnotowywałem. Dzisiaj wszystko zagrało jak trzeba. W ciągu jakichś trzech godzin miałem pięć fajnych brań. Jedno przegapiłem, drugie chyba za szybko zaciąłem, ale trzy zaciąłem tak jak trzeba i na brzegu chronologicznie wylądowały rybki o długości 30,5 45 i 45,5 cm. P.S. Gdy już wszystko zagrało to i samo łowienie spodobało mi się do tego stopnia, że zacząłem się zastanawiać kiedy i czy w ogóle wrócę do spinningu przed majówką 😁 Aaa, łowiłem feederkiem 330 up 50 z kołowrotkiem 3000 na którym nawinięta była żyłka 0,18, oliwka na krętliku 20g zamontowana na link feederze (kolejna nowość w moim arsenale),przypon 0,16 hak nr 6. Ryby złowione o 15:47; 16:36 i 18:13 1. jaceen ......47 + 49 + 46 = 142 2. RafalWR......50 + 57 + 46,5 =153,5 3. carloss83 4. cysiu 5. lechur1 6. moczykij..... 30,5 + 45 +45,5 = 121 7. Aalbatross 8. Marienty 9. kamil.ruszala 10. Budek................50 + 50 + 50 = 150 11. jamnick85 12. Larry_blanka 13. MarianoItalian85 14. suchi 15. Konrado..........52 +53 + 54,5 = 159,5 16. lukasz11 17. RSM...... 51 + 0 + 0 = 51 18. SebaZG...... 48 + 45 + 0 = 93
  5. moczykij

    Bystrzyca

    Zrobiłem sobie dzisiaj porządny spacerek w poszukiwaniu wiosny. Przeszedłem się odcinkiem brzegu rzeki mniej więcej od Samotworu, do peryferii Wrocławia w okolicach Gromadzkiej. Mnóstwo ludzi - konno, na rowerach, z wózkami i kilku wędkarzy. Ci ostatni skoncentrowani byli w dwóch miejscach. Jeden z nich był spinningistą, pozostali... byli przedstawicielami innych technik Obsewując rzekę zauważyłem kilka odcinków przynajmniej teoretycznie idealnych pod wiosenną przepływankę, chociaż i pickerka też jest tam gdzie wstawić. Mam aktualnie w bagażniku pickerka, bolonkę i spinning i naprawdę momentami miałem ochotę zawrócić do auta po kij. Powstrzymywała mnie jedynie nieznajomość, a może raczej brak pewności, czy właściwie interpretuję zapisy RAPR. Te odcinki od... do... tak, od do... siak. Może to też poniekąd nieznajomość nadbystrzyckiej topografii, niemniej jak mówi stare porzekadło - "nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania", dlatego nie cofałem sie po żaden kij. Mam zatem pytanie do znawców tej rzeki - czy na wspomnianym wyżej odcinku mógłbym się zainstalować z każdym z kijów z mojego bagażnika, czy tylko ze spinningiem, bądź muchówką (gdybym ją miał)? P.S. Wiosnę znalazłem
  6. Nagrodę otrzymałem. Dziękuję.
  7. moczykij

    KSIAŻKA I FILM

    W pewnym sensie potwierdzam, choć u mnie mimo, że zaczęło się od Pistolsów to szybko przeskoczyło i do końca zostało w innym klimacie, a finalnie skończyło chyba na Sepulturze, a z czasem na ten plusik wskoczyła niespodziewanie Dolores O'Riordan ze swoimi Żurawinkami, ale to długa historia i nie ten wątek P.S. Żona od zawsze uwielbiała Kaśkę, ale też jako plusik, bo numerem jeden byli zawsze Depeche Mode. Mam więc pomysł na prezent, choćby na Dzień Kobiet. Dzięki! I tu też potwierdzam, choć w martwym sezonie praktycznie nie wędkuję, a i tak czasu na książkę znaleźć nie mogę. Ostatnią przeczytałem jakiś rok temu, nawet chyba dokładnie rok temu, bo dostałem ją na Walentynki i od razu łyknąłem. Taka w moim klimacie, dzicz, nieliczni, "dzicy" ludzie i mnóstwo przestrzeni i równie dzikiej przyrody wokół, a pośrodku tego wszystkiego samotny podróżnik i w dodatku rodak. Polecam.
  8. Pojechałem szukać wiosny na podwroclawskie "starorzecze". Wiosny nie znalazłem, ryb też nie widziałem, bo na miejscu zderzyłem się... z lodem. Całe starorzecze wciąż stoi. Zajrzalem więc na Odrę, obłowiłem trzy klatki i jedyne co zauważyłem to dryfujący w przybrzeżnej trawie jegomość ze zdjęcia. Ciekawe, że nawet kółeczka nie miał, że o kotwicach nie wspomnę.
  9. To ja poproszę to narzędzie wielofunkcyjne. Dziękuję.
  10. Nad swoim pickerem długo się zastanawiałem, między innymi dlatego, że nie do końca wiedziałem co chcę i na co zwracać uwagę. Stąd też pytania do Was na priv i na Forum, a skoro zawracałem głowę, to wypadałoby poinformować o wyborze. Ostatecznie pomyślałem, że i tak nie wymyślę nic sensownego, dopóki któregoś nie kupię i nie wezmę nad wodę. Połowię, poznam zasady w praktyce i następny kij będzie bardziej przemyślanym wyborem. Tak więc nie szukałem na najwyższej półce, żeby mocno nie płakać. Zdałem się odrobinę na wygląd estetyczny (bo na czymś skupić się musiałem), dodałem do tego parametry Waszych kijów (tych, które ujawniliście), a przede wszystkim zasięgnąłem wiedzy z YT. Naoglądałem sie filmików z różnymi kijami w roli głównej, porównań ze sklepów wędkarskich, poczytałem na różnych bardziej i mniej tematycznych forach i w końcu wybrałem Flagmana S-Canal Feeder 3,3m 50g. Od razu mówię, że mój wybór w najmniejszym nawet stopniu nie był nacechowany względami politycznymi. Przyznam szczerze, że o ile znałem tę firmę, o tyle dopiero jak zacząłem czytać o tym kiju i oglądać o nim filmiki (nawet te macierzyste) dogrzebałem się informacji, że to firma ukraińska. Ujęła mnie w nim przede wszystkim piękna paraboliczna akcja, którą zawsze lubiłem, a biorąc pod uwagę, że to będą moje początki z takim łowieniem, uznałem tę akcję za dodatkowy bonus. Parę słów o samym kiju tak na sucho. Zacznę może od tego, że czytając komentarze o tym kiju niewiele znalazłem zastrzeżeń. Jeśli już jakieś się pojawiło to z reguły dotyczyło tego samego aspektu, czyli, że składy nie są równe, że pierwszy nie ma przelotki w związku z czym są problemy ze składaniem kija. Potwierdzam, że pierwszy skład nie ma przelotki, ale to chyba nie problem. Nawet jeśli ktoś składa kij "uzbrojony, to wystarczy chyba obrócić drugi o 180 stopni, by składanie było... proste. Zaprzeczam natomiast informacji, że składy są nierówne. Moje są idealnie równe. No chyba, że te zarzuty dotyczyły kija z zamontowaną szczytówką - wtedy równe nie będą. Na sucho praca kija kończy się gdzieś w 1/3 długości i gaśnie momentalnie, natomiast jak wspomniałem wyżej, na filmikach widać, że pod rybą pracuje praktycznie cały. Co mogę dodać jeszcze, czego nie znalazłem na stronie sprzedawcy - może to, że szczytówki są opisane i mają średnicę, w której przynajmniej teoretycznie można znaleźć zamienniki, a dolnik ma długość 41 cm. Pozostałe informacje są łatwo dostępne. Mam nadzieję, że będę miał powód, by wspomnieć jeszcze o tym kiju, gdy zacznę zgłaszac tu ryby do różnych konkursów 😄 P.S. Doczytałem też przy okazji, że granicą między pickerem a feederem jest długość 300, tak więc ostatecznie to nie picker tylko... kolejny feeder w mojej szafie. Jednak będę go używał jako pickera (jeśli to coś zmienia)😂
  11. moczykij

    Kleń 2023

    Kurier ma jutro przywieźć pickerka, więc na pewno długo nie wytrzymam, żeby spróbować tej słynnej skórki A nuż jakiś kleń da się namówić - też w to wchodzę.
  12. Korzystając z okazji, że byłem w pobliżu, dziś po raz drugi zajrzałem na Barki. Pomny tego co tu przeczytałem, a mianowicie, że gdy mi nie brały to innym brały tylko na tanty, czy inne robactwo - zaopatrzyłem sie w takowe. Woda jednak szybko zweryfikowała moje łowienie takimi przynętami w dodatku na leciutkich jak dla mnie 1-2g główkach. Czasu miałem mało, więc wytypowałem trzy sąsiednie miejsca, na każde chciałem przeznaczyć 10 minut i zobaczyć co będzie. Nie było nic. Stwierdziłem, że albo okoni tu nie ma, albo nie są aktywne, albo ja nie umiem ich łowić na Barkach w styczniu na tanty. Wróciłem więc na utarte ścieżki, zakładałem rybkopodobne gumy, które zbroiłem dwa razy cięższymi główkami. Przez kolejne pół godziny, łowiąc w trzech tych samych miejscach doliczyłem się kilkunasu mniej, bądź bardziej wyraźnych brań z czego połowę wykorzystałem. Ryby nieduże, ale cieszyły strasznie. Raz, że to moje pierwsze w życiu ryby z Barek, dwa to chyba pierwsze styczniowe, niepodlodowe okonie i trzy że mój upór, konsekwencja i wierność sprawdzonym metodom prowadzenia przynęt i samym przynętom się opłacił I tu coś Wam powiem, sprawa niby oczywista, a jednak: Dawno, dawno temu, gdy pierwszy raz stanąłem z kijem na brzegu Odry, byłem jednocześnie zachwycony i zagubiony. To był akurat zlot innego forum, którego wtedy byłem użytkownikiem, a pierwszy dzień był zaplanowany jako koleżeńskie zawody. W tamtych czasach Odrę znałem jedynie z wędkarskich gazet. Facynowały mnie ostrogi, opaski, klatki... wszystko to czego nigdy na żywo nie widziałem, bo na "mojej" ówczesnej dużej rzece, czyli Bugu niczego takiego nie było. Po jakichś dwóch godzinach zawodów wpadłem na Daniela - kolegę z Opola, który też brał udział w tych zawodach. Wiedziałem, że Odrę zna bardzo dobrze, bo wychował się nad nią i wciąż zasypywał tamto forum opisami i zdjęciami znad Odry, więc poprosiłem o szybkie wskazówki, bo do tej pory nie miałem nawet kontaktu z rybą. Liczyłem na wykład, na techniczny instruktaż połączony z prezentacją najskuteczniejszych przynęt... Przeliczyłem się. Daniel miał dla mnie jedną, krótką radę. Powiedział wtedy - Grzechu, jeśli nie wiesz jak łowić to łów po prostu tak jak lubisz. Najpierw myślałem, że mnie zbył, gdy się jednak nad tym zastanowiłem, stwierdziłem, że to ma sens. Posłuchałem go i... wygrałem te zawody Mądrość tak oczywista, że człowiek zwyczajnie o niej zapomina. Kilka dni temu rozmawiałem z jednym z Was o łowieniu na Barkach. Ten ktoś nie pierwszy raz mi pomógł opisując czym i w jaki sposób łowi okonie na tym łowisku. Na koniec dodał i tu też zacytuję: "Warto po swojemu dłubać..." Czyż to nie piękne? Ludzie, okoliczności, przynęty, techniki połowów i wszystko wokół nas może iść naprzód, zmieniać się, ewoluować, ale życiowe mądrości pozostają niezmienne i bez względu na wszystko będą zawsze na czasie, bo są prawdziwe i ponadczasowe. Wracając na ziemię - sam prosiłem, by w opisach połowów wspominać o technice, sprzęcie... więc mimo, że niewiele i niewielkich ryb dziś połowiłem to wspomnę, że łowiłem klasycznie jigując, chociaż zdecydowanie wolniej i leniwiej niż w cieplejszych porach roku. Najwięcej brań miałem i rybek złowiłem na przyciętego do połowy Dragona Agressora widocznego na pierwszym zdjęciu. Szybko jednak stracił ogon, a drugiego nie miałem więc eksperymentowałem z tym co miałem i pojedyńcze rybki oszukałem różnymi wariacjami Mikado Real Fish na 4-5g główkach. Kij Microflex 230 2-10, kołowrotek też DAM 2500, plecionka Shimano 0,06; fluorocarbon Dragona 0,18. Ufff,następnym razem po prostu napiszę, że sprzęt bez zmian (jeśli tak będzie).
  13. Ta rada sprawiła, że właściwie zaczynam poszukiwania od nowa 😀 Wypisałem sobie średnice dostępnych szczytówek i teraz szukam kija z odpowiednim "adapterem" (jeśli nie jest podany to kij jest od razu dyskwalifikowany). Dziękuję. P.S. wolę kupować spinningi 😀
  14. Jak wspomniałem w innym wątku, chciałbym w tym roku zacząć uczyć się łowienia pickerem. Jakieś podstawy chyba mam, bo na feedery łowiłem już dawno temu i choć od dawna ich nie ruszałem to coś tam jeszcze w głowie i w skrzynce sprzętowej zostało. Nie mam natomiast i nigdy nie miałem pickera. Myślałem, że wybór będzie prosty, ale jak zacząłem czytać o tej metodzie, oglądać filmiki, przeglądać sprzęt to kompletnie sie pogubiłem. Podpowiedzcie proszę jak podejść do wyboru kija. Chcę łowić na wrocławskich kanałach, w odrzańskich zatokach, starorzeczach, może na rzeczkach wpadających do Odry, a może też i w samej Odrze, a raczej w jakichś spokojnych klatkach, bo na samą rzekę mam wspomniane wcześniej feedery. Chciałbym coś na szybkie wypady. Po pierwsze jaka długość? Po rozmowach z kolegami skupiłem się na 3,0m jednak w czasie oglądania wędzisk zacząłem się zastanwiać, czy jakiś leciutki feederek o długości 3,3m nie byłby bardziej uniwersalnym rozwiązaniem, dającym większe możliwości. Z drugiej strony pomyslałem, że taki wybór mógłby niekorzystnie wpłynąć na moje połowy "pod nogami". Druga sprawa c.w. J.w. po wstępnych rozmowach skupiłem się na +/- 60g. To dobry kierunek? Po trzecie wygoda. Gdy już przewaliłem wszystkie strony na znanym portalu aukcyjnym, to uświadomiłem sobie jak nieporęczne musi być chodzenie po krzakach, a nawet samo przewożenie kija, który złożony ma długość 160-170cm i wtedy zauważyłem, że można znależć trójskłada. Będzie on co prawda nieco cięższy, ale czy to jedyny minus takiego rozwiązania? Ostatni aspekt, który przychodzi mi do głowy to szczytówki. Czy więcej znaczy lepiej? Dlaczego o to pytam, bo kije, które mi laikowi się podobały z reguły miały po dwie, a te które mniej do mnie przemawiały miały ich 3. Będę wdzięczny za wszelkie sugestie, a najchętniej poznałbym Wasze kije, których używacie na podobnych łowiskach.
  15. Jest okazja, żeby podsumować sezon 2022. Czasu miałem więcej więc spojrzałem na to przez pryzmat trzech sezonów, bo tyle czasu w tym uczestniczę. Po pierwsze, choć tego nie czuję, to liczby mówią same za siebie. Każdy rok jest lepszy zarówno jeśli chodzi o ilość złowionych ryb, jak i o końcową pozycję w tabeli. 2020 - poz. 12 małych punktów 3880 2021 - poz. 9 małych punktów 4252 2022 - poz. 8 małych punktów 6106 Zawsze natomiast myślałem, że jesień "należy" do mnie, że jesienią łowię więcej i większych ryb. Tu się przeliczyłem, a przynajmniej przeliczam sie od 3 lat. rok/I tura/II tura/razem 2020 - 5 - 17 - 22 2021 - 6 - 11 - 17 2022 - 6 - 10 - 16 Skupiając się na sezonie 2022 poszedłem dalej i spisałem wszystkie ryby zgłoszone do zabawy - było ich 65. Gdzieś tu, w któryms wątku napisałem kiedyś, że 90% moich ryb zgłaszanych do tej zabawy, to te złowione na spinning. W tej kwestii też sie przeliczyłem. Było ich 51, co stanowi 78,46%. Ostatnim aspektem, na który zwróciłem uwagę był podział na ryby złowione na Odrze i te złowione na urlopie (w tym roku było to Polesie i Podlasie). W odróżnieniu od Ligi okoniowej tu wypadło to lepiej. Na urlopie złowiłem 32 ryby nadające sie do tej zabawy, a na Odrze 33 (piszę Odra, bo wszystkie złowione ryby pochodzą z niej, lub z jej zatok, starorzeczy. NIe łowiłem na żadnej innej dolnośląskiej wodzie w 2022 roku). To i tak nie zmienia faktu jak słabo wygląda moje łowienie w domu, skoro przez 49 tygodni łowię w nim tyle samo fajnych ryb, co przez 3 tygodnie urlopowe. Trzeba chyba zmienić pracę, albo w ogóle ją rzucić żeby mieć czas na poznawanie i regularne odwiedzanie okolicznych wód. Gratuluję zwycięzcom, a właścicwie to gratuluję i dziękuję wszystkim uczestnikom, za to, że biorą w tej zabawie udział motywując tym samym innych, a przynajmniej mnie do wyjścia nad wodę i aktywnego poszukiwania "ligowych" rybek. W tym roku mam zamiar uczyć sie drop shota i pickera. Nie wiem czy ta nauka dobrze wróży mojej tendencji wznoszącej w tej zabawie. Mam nadzieję, że tak, czego i Wam życzę.
  16. Też tam wczoraj byłem miedzy 10 a 12 i chyba Was widziałem, gdy kończyłem. Dwóch spinningistów łowiło ramię w ramię, czasami się rozdzielali, by za chwilę znów sie zejść. Około 12ej byli niedaleko samochodów. To byliscie Wy? To w zasadzie też mogę potwierdzić. Nie łowiłem na tanty, ani na żadne inne robale i na Barkach 2 nie złowiłem nic. Po południu przeniosłem się na drugą stronę Odry, nad jedną z tamtejszych zatok i złowiłem... dwa szczupaki. Tam w odróżnieniu od Barek było niemal pusto. Jeden starszy pan podobno złowił rano okonka. Sam uparcie testowałem nowe gumki, bo jak zobaczyłem przepis o 5cm to zdałem sobie sprawę, że praktycznie nie mam takich. Kilka "kajtków" przyciąłem od linijki, ale chciałem mieć jakąś alternatywę więc kupiłem różne wariacje Mikado Furyo i nimi młuciłem zatoki. P.S. Korzystając z okazji - jak interpretować zapis o mierzeniu "od końca" główki jigowej. Gdzie jest jej koniec? Internet jest pełen różnych interpretacji. Jak do tego podejść? 5cm Mikado Furyo jest zgodne z przepisami, czy je też trzeba skrócić o... średnicę główki, którą chcę tę gumę uzbroić?
  17. Nie chciałem oddzielnych rejestrów. Przewietrzyłem głowę, więc spróbuję wyjaśnić. Załóżmy, że uczestnik "a" zgłasza 3 spławikowe płocie za 400 punktów i spinningowego okonia za 100 punktów. Razem ma 500 punktów, natomiast spinningowych ma 100. Uczestnik "b" zgłasza 2 spławikowe płocie za 200 punktów i dwa okonki za 200 punktów... reszta j.w. Uczestnik "c" zgłasza trzy okonie złowione spinningiem za 300 pkt. Razem ma 300pkt i mimo, że wynik ogólny ma najniższy to jednak spinnigowy najwyższy. Ułóżmy te wartości w kolumnach gdzie kolumna A to nazwa użytkownika, kolumna B to wynik ogólny/całkowity, a kolumna C to punkty spinningowe. Według sumy wszystkich punktów kolejność będzie a,b,c. Jesli jednak tę samą tabelkę posortujemy używając wartości w kolumnie C to kolejność będzie odwrotna. Nie trzeba tworzyć nic odrębnego. Całą operację można wykonywać na tej samej tabeli, zmieniając jedynie opcję niestandardowego sortowania P.S. Operacja taka łącznie ze zrobieniem screenów zajęła mi 43 sekundy, a nie jestem z pokolenia wychowanego na komputerze
  18. Żeby nie było, że myślę tylko o sobie... Tobie Jacku z tego co pamiętam też się zdarzało wyskoczyć z pickerkiem i pokazać tu ładną płoć czy klenia. Może nie rezygnować z tych dodatkowych punktów deklarując tylko spinning. Może wystarczy dodać dodatkową kolumnę w tabeli wyników i w niej umieszczać punkty za ryby spinningowe. Podając wyniki też można tę samą tabelkę formować dwa razy. Raz segregować wiersze na podstawie kolumny "ogólnej" i drugi raz na podstawie kolumny "spinningowej". W ten sposób za każdym razem można jako wynik wklejać dwie opcje tej samej tabeli. To tylko taka sugestia, może brzmi zagmatwanie, ale dla @Marienty z pewnością byłaby to tylko chwila roboty
  19. moczykij

    Sandacze 2022

    Obejrzałem podlinkowany filmik Perch Pro 9 cz.1 i chyba zrozumiałem dlaczego to właśnie okoń jest objęty całoroczną zabawą - i słusznie Nie było tematu.
  20. moczykij

    Sandacze 2022

    To tylko jeden z cytatów, które poruszają temat, nad którym sie zastanawiam. Może zabrzmi to niedorzecznie i na pewno jest na to jakieś wyjaśnienie - ja jednak chyba je przegapiłem. Zastanawiam się mianowicie dlaczego tylko okoń przez cały rok, dlaczego kleń tylko wiosną (jako zamiennik dla okonia), sandacz tylko jesienią, a sumów i szczupaków w ogóle. Dlaczego inne "klasyczne" gatunki spinningowe nie doczekały sie tutaj swojego konkursu, a jeśli to tylko w określonym okresie. Może fajnie byłoby rozszerzyć zabawę o te pozostałe, a może w ogóle utworzyć jakąś ligę spinningową uwzględniającą wszystkie ryby złowione na spinning (drapieżne leszcze, płocie regularnie sie tu pojawiają). Coś na wzór Ligi Haczykowej. W moim przypadku i tak 90% zgłaszanych tam ryb, to ryby złowione spinningiem. Patrząc na to przez ten pryzmat nie mam szans na konkurowanie z karpiami, linami, jesiotrami... W sumie to nie ma znaczenia, bo jest tu tylu dobrych spinningistów, że i w stricte spinningowej lidze raczej bym nie zaistniał, ale przynajmniej miałbym realne odniesienie P.S. W tamtym roku złowiłem 2 wymiarowe sandacze - załapałyby się do zabawy, gdyby obowiązywała ona... dłużej niż kawałek jesieni.
  21. moczykij

    Mietków

    Noworoczny spacerek. Zawsze chciałem to zrobić, ale zawsze brakowało... czegoś. Zawsze też myślałem, że to będzie dłuższy dystans i potrzeba na to więcej czasu
  22. Fakt, że w tym zacnym gronie znalazł się i mój okonek z 2019r. skłonił mnie do małego podsumowania zabawy, w której udział brałem po raz czwarty. Tak wyglądały moje osiągnięcia: 2019 - miejsce 3; punktów 323 2020 - miejsce 13; punktów 242 2021 - miejsce 8; punktów 258,5 2022 - miejsce 7; punktów 282 Rok 2019 był chyba ostatnim, w którym potrafiłem jeszcze odnaleźć różne gatunki ryb (w tym okonie) na "dzikiej" Odrze, poniżej Brzegu Dolnego, gdzie przeważnie łowiłem i łowić je stosunkowo regularnie. Nie pamiętam, czy w tym roku zaczęła działać zapora w Rzeczycy, czy wcześniej/później, niemniej potem rzeka diametralnie się zmieniła, ryby poprzestawiały, bo nie wierzę, że nagle wyparowały i w moim wędkowaniu wszystko się zmieniło. Niemniej w 2019 ostatni raz trafiłem na Odrze czterdziestaczka, a nawet dwa. Oba z jednego miejsca w odstępie bodaj dwóch tygodni. Oprócz tego miejscówka obdarowała mnie jeszcze kilkoma fajnymi rybami 30+. Miałem więc trochę szczęścia. Rok 2020 - miałem wypadek, który wyłączył mnie z zabawy na pół roku, nawet nie zamknąłem tabelki. Lata 2021 i 2022 pokazują w jakim aktualnie jestem miejscu w kwestii okoni. Nad mijającym rokiem pochyliłem sie nieco bardziej, by uświadomić sobie jakim czasem na ryby dysponuję i jak się odnajduję nad "nową, dziką" Odrą. Do zabawy zgłosiłem 19 okoni - 10 złowiłem na miejscu, 9 będąc na urlopach. W mijającym roku byłem na urlopie 3 razy po 7 dni, a to teoretycznie oznacza, że wystarczyły 3 tygodnie wolnego, by złowić niemal tyle samo okoni, co przez pozostałe 49 tygodni, podczas których godziłem wędkarstwo z pracą i domem. 12 okoni (63%) złowiłem w rzekach, 7 (37%) w wodach stojących. 13 okoni (67,5%) na gumy, 2 (10,5%) na wahadłówki, 2 (10,5%) na woblery i 2 (10,5%) na obrotówki. Wkręciłem się. Nie tak jakbym to zrobił 20-30 lat temu, czyli nie na huuura. Czytam, oglądam,myślę, analizuję. Nie ukrywam, że duża w tym Wasza zasługa, zwłaszcza @jaceen , z którym trochę pogadałem, powymieniałem się doświadczeniami... i przynętami. W wyobraźni już nieraz widziałem ataki wielkich okoni na powierzchniowe woblery, w rzeczywistości widziałem je kilka razy, ale to jeszcze zanim poznałem Jacka i były to szczupakowe przyłowy i niekoniecznie wielkie. Ostatnio wrzucił tu jakąś zajawkę drop shotem/Caroliną/Texasem... Zrobił to w sposób na tyle intrygujący, że zajrzałem, zacząłem czytać, oglądać filmiki na yt i chyba się zaszczepiłem. Dotarło do mnie, że choć sam zwrot "Drop Shot" wydawał mi sie już mocno wyświechtany to tak naprawdę nie rozumiałem go, choć tak myślałem. Podejrzewam, że to przez fakt, że nie wiedzieć czemu kojarzył mi się z bocznym trokiem - metodą, której nigdy nie lubiłem. Coś wspólnego mają, jednak dociera do mnie, że Drop Shot w określonych okolicznościch może być fajnym i skutecznym sposobem, a przede wszystkim może to być coś nowego, czego można się uczyć, czyli coś czego ostatnio coraz częściej mi w wędkarstwie brakuje, a może coś do czego ostatnio brakowało mi cierpliwości. Tak czy inaczej jest się czego uczyć, próbować, doświadczać, a okoń będzie chyba najwdzięczniejszym nauczycielem. Korzystając więc z okazji od razu zgłaszam swój akces do przyszłorocznej edycji, dziękując jednocześnie, że uczestniczycie w tej czy podobnych zabawach, nakręcając mnie i nadając mojemu moczykijstwu dodatkowy sens Życzę Wam wszystkim udanego przyszłego sezonu (nie tylko okoniowego) i udanego 2023 (nie tylko wędkarskiego).
  23. Podobne "niebezpieczeństwo" istnieje cały czas, choć tak jak piszesz - większe byłoby przy mniejszej ilości kratek do zapełnienia. To też kwestia umiejętności i znajomości łowisk, a także, a może przede wszystkim znajomości zwyczajów okoni w nich bytujących. W tym roku tak się wkręciłem w ten pościg za okoniami i za czołówką tabeli, że pierwszy raz od niepamiętnych czasów, jesienią nie wyjąłem nawet z szafy cieżkiego spinningu. Fakt, że nie bardzo miałem pomysł, gdzie mógłbym go wykorzystać, ale gdyby nie ta Liga i chęć podkręcenia swojego w niej wyniku, pewnie odpuściłbym okonie w październiku i poszukał w Odrze grubszego kalibru. A tak, swoją tabelkę zamknąłem 2 października, okoniówki nie złożyłem i przez niemal dwa miesiące dopieszczałem swój wynik, by ostatecznie podkręcić go o 30pkt. i nie żałuję tej decyzji. Z drugiej strony, gdybym miał pięć okoni do podkręcenia jesienny scenariusz byłby taki sam. Pozostaje więc warunek przypadkowości (przyłowów), który przemawia za dotychczasową formułą. Teraz przyszedł mi do głowy jeszcze jeden element warunkujący pozycję w tabeli, a mianowicie czas, który każdy z nas ma możliwość/może/chce poświęcić na wędkarstwo. Sam, pomijając urlopy i wiosenną pauzę w tej zabawie spowodowaną tarłem okoni, skupiłem sie praktycznie tylko na nich, a widziałem, że ci którzy są wyżej w tabeli znaleźli też czas na klenie, sandacze, sumy... i w tych tematach też wiedli prym. Nie kwestionuję ich kunsztu. Mogę tylko zazdrościć czasu, który mają, by go szlifować i w konsekwencji, by finalnie się nim wykazać. Skoro jest przyzwolenie na dyskusję, to chętnie pociągnę temat. Zacznę może od przytoczenia zamierzchłego epizodu z mojego okoniowania. To było jeszcze w XXw. na 60ha jeziorze polodowcowym o głębokości do 25m. Na mapie batymetrycznej stojącej przy parkingu wędkarskim jezioro wyglądało jak lej. Echosond jeszcze nie było, a jeśli były to nie w moim zasięgu, dlatego macaliśmy dno gumami. Okazało się, że strefa pomiędzy 4 a 6 m jest o wiele bardziej urozmaicona niż mogłoby się wydawać i w tej strefie znaleźliśmy fajne okoniowe miejscówki, które na ogół się sprawdzały. Któregoś majowego dnia okonie przestały współpracować około 10-ej. Korzystając więc z okazji przestawiliśmy się z kolegą na płytszą wodę, zmieniliśmy sprzęt i szukaliśmy szczupaków, co chwila zaglądając na głebszą, okoniową wodę i sprawdzając czy już się nie gniewają. Przestawały się gniewać przed zachodem słońca. Taki scenariusz sprawdzał sie kilka razy. Za którąś z kolei wizytą w tym miejscu, podczas poszukiwania szczupaków, silny wtedy wiatr wyrwał nas z kotwic i przestawił z 3 na 5m dokładnie tam, gdzie dwie godziny wcześniej szukaliśmy okoni. Okazało się, że mamy brania, ale trudne do zacięcia. Wtedy też zorientowaliśmy się, że nas przestawiło i gdzie nas przestawiło. Poprawiliśmy kotwice, przeanalizowaliśmy wszystko, zdjęliśmy przypony, a na agrafkach wylądowały mniejsze gumy. Okazało się, że dobrze to wszystko odczytaliśmy. Okonie cały czas tam były i cały czas można je było łowić. Należało tylko spowolnić opad. Główki jigowe i tak jak na tamte czasy i tamtą wodę były filigramowe. Jedyne co można, a nawet trzeba było zrobić to zamienić żyłkę z szesnastki na dwudziestkę dwójkę. W ten sposób odkryliśmy klucz do tamtejszych okoni - klucz, który pasował przez kilka kolejnych sezonów i który niejednokrotnie doprowadzał do szewskiej pasji konkurencję, która widząc, że łowimy kotwiczyła obok, a mimo to nie mogła się do "naszych" okoni dobrać. Dlaczego o tym piszę? Właśnie dlatego, by zaapelować do uczestników tej, czy podobnych zabaw o wyjawianie takich niuansów. Nie wiem jak innych, ale mnie takie sprawy bardzo ciekawią. Lubię porównać swój zestaw z tymi skuteczniejszymi i w razie potrzeby wprowadzić korekty. Parę słów o technice też by się przydało i tu znowu wchodzimy w interakcję ze sprzętem. Inaczej wygląda opad na innej grubości linki, podobnie jak inaczej będzie wyglądało "wolne" prowadzenie kołowrotkiem o przełożeniu 4,8:1 niż 6,2:1. Niby nic, niby niuansiki, ale ileż razy sami sie przekonaliśmy, że właśnie takie niuansiki robią robotę, zwłaszcza dla okoni, choć sandacze, jazie... wcale nie są na takie kwestie mniej wyczulone. Niech te zabawy/konkursy będą nie tylko miejscem do pochwalenia się swoimi sukcesami, ale też kopalnią praktycznej wiedzy. P.S. Sorki za ten przydługi wywód. Mogłem to wszystko zamknąć w trzech zdaniach, ale już tak mam, zwłaszcza gdy za oknem to co za oknem - lubię chociaż popisać o tym co mnie kręci
  24. moczykij

    WROCŁAWSKA ODRA

    Zajrzałem nad Odrę poniżej Brzegu Dolnego. Precyzyjniej na wodę nazywaną tu Starorzeczem. Na Starorzeczu z okoniówką. Kompletna studnia, nie widać, a nawet nie czuć na kiju, by jakieś ryby tam bytowały. Ale w sumie to czego miałyby tam szukać - spokojnej wody? Niepotrzebnie bo w tamtejszej Odrze woda też praktycznie stoi. Na główkach poniżej ujścia rozłożyłem już sandaczówkę. Efekt to jeden krótki szczupaczek i to nie pierwszy mój taki wynik w tamtych okolicach. Coś niedobrego się tam zadziało, albo wciąż dzieje, a może to po prostu wciąż skutki postawienia zapory w Rzeczycy... czy gdzieś tam.
  25. One chyba weszły w zimowy, ospały tryb. Przedwczoraj obławiałem fragment szeroko pojętej wrocławskiej Odry w poszukiwaniu okoni. Okonie nie dopisały, ale miałem na kiju dwa szczupaki - na oko takie między 60 a 70cm (pierwszego widziałem, drugiego ciężar jedynie poczułem). Może na kiju to za dużo powiedziane, bo jak sie nad tym pochylić to się okaże, że miałem je na gumie. Brania to też przesada - to były minimalne przesunięcia plecionki, po których następowało zacięcie. Rybę dało się stosunkowo łatwo podnieść do powierzchni - wtedy przewalając się otworzyła pysk i guma wyskoczyła. Tak było za pierwszym razem, Za drugim guma wyskoczyła z pyska gdzieś w połowie wody. Fluo nawet nie draśnięte, guma w zasadzie też nie. Łowiłem na 2,5" ripperki. Inny wędkarz obławiał tę samą wodę równocześnie stosunkowo dużą, może 5" gumą i był bez kontaktu. O tej porze roku i przy tej aurze szczupaki często otwierają pysk, gdy jakaś mała przekąska chce do niego wpłynąć - przynajmniej u mnie tak się zdarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.