Exori jeszcze nie doczekał się u mnie debiutu:)
Efekt kuli śnieżnej.
To nie musi być proces niebezpieczny, który w końcowej fazie zrobi rozpierduchę.
Czasami przynosi sukces.
Nie zdziwię się, jak w przyszłości, wielu z nas, będzie ganiać po wrocławskich bulwarach wywijając sznurami.
Może część Europy przyjedzie, aby połowić w klimatach miejskich, gdy się rozejdzie wieść, że Wrocław muchą stoi?
Tym razem ukartowaliśmy wyjazd nad Kwisę.
Część z nas nie miała okazji złowić lipienia. Ventus podjął się zadania podpowiedzieć, czym i gdzie.
Na początek krótki instruktaż montowania zestawu i z nadziejami poszliśmy nad rzekę.
Zanim zdążyliśmy spłoszyć większe, po kilku braniach, Ventus zacina ładnego lipienia.
U mnie mija solidna godzina zanim odnalazłem się na tej wodzie i zaczęły się efekty.
Miałem sporo brań i spadów. Kilka maluchów złowiłem.
Wszyscy (8 osó łowili ryby.
Fajna ryba gięła wędkę GuCKowi, ale w ostatnim momencie weszła w zawadę i się wyhaczyła.
Przy okazji nauczyliśmy się rozpoznawać gniazda pstrągów. Myślę, że dobrze radziliśmy sobie z omijaniem tych fragmentów rzeki, bo na kilkadziesiąt złowionych ryb, przyłowił się, chyba tylko jeden pstrążek.
Towarzystwo i klimat wyprawy bezcenny.
Zdj. Booryss, Bacyk, jaceen