Wrocław-Rędzin 2015
Cześć.
Rano odbierałem telefony z zapytaniem, czy planowane spotkanie nad Odrą jest aktualne?
Kilka osób ustawiało:) rodziny i pracę, żeby tam być, więc mogło być inaczej?
Minuty przed siedemnastą zaczęli zjeżdżać się koledzy po fachu.
Inni dotrą w trakcie, bo korki lub obowiązki nie pozwoliły być na rozpoczęciu.
Żeby nie było sztywno, padła propozycja wyciągnięcia pudełek wędkarskich.
Trzeba było z boku popatrzeć, jak oczy cieszyły się na widok przynęt.
Co wędkarz, to inne upodobania, inne gusta i sporo rękodzieła, którego w sklepach nie uświadczy.
Z ręki do ręki:)
Tutaj rozpoznaję misterną pracę konkursową,klenia i widelnicę.
Jak się spotka dwóch strugaczy, to pewnik, że żaby w pudełkach są obowiązkowo, jak amen w pacierzu.
Ustaliliśmy, że o 21:00 spotykamy się przy ognisku i zdajemy relację z naszych zmagań.
Dla najskuteczniejszych przygotowane zostały drobne upominki. Dzięki Booryss!
I już jesteśmy gotowi do wyjścia w teren.
Jak ktoś myślał, że będzie ciasno nad wodą, to po rozejściu wyglądało tak...
Najgorzej nie było. Kilka drobnych sandaczy, okoni (największy 26cm), jakieś szczupaczki (obcinki też się przytrafiły), kleń 45cm i z tego, co pamiętam, to boseibowi, coś większego bujnęło się na kiju.
Upominki zostały rozdane, ognisko dawało przyjemne światło i ciepło. Było wesoło a pewien wobler tak rozbawił towarzystwo, że padły poważne deklaracje dotyczące jego łowności;)
Szykujcie się na info, jak ktoś będzie biegał na golasa po wrocławskim rynku:)))
Ogień dogasał i padła propozycja połowienia jeszcze na wrocławskich bulwarach.
Krótkie ustalenia miejsca i po kilkunastu minutach mamy pierwszego amatora woblera.
Booryss łowił poprzednio piękne leszcze. Widać, że sandacze też się do niego kleją (60cm).
Gryzon też jednego holuje (50+).
Zanim poszedłem, to koledzy mówili o kilku "strzałach" w silikony.
Ja przed północą zakończyłem wędkowanie. Jak coś się jeszcze działo, gdzie byłem nieobecny, to koledzy dopowiedzą.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
jaceen