Wrocław/Odra 13-14.10.2015
Zbliżała się 21-sza i nie wytrzymałem.
Szybko spakowałem sprzęt i w kilkadziesiąt minut znalazłem się nad wodą.
Niska temperatura spowodowała, że bulwary opustoszały i więcej miejscówek można bez udziału natrętnych:) komentatorów odwiedzić.
Pierwszy rzut przynęty, aby plecionka 0,14 „nabrała” wody, kilka obrotów korby i miękki opór zasygnalizował branie.
Pięknie wybarwiony trzydziestak chciał zjeść woblera 7cm „Gębali”.
Następne rzuty.
Zauważyłem, że klenie odprowadzają woblera, ale nie atakują.
Na taką sytuację lekarstwem czasami stawał się 6,5cm „Bandziorek” J. Widły.
Nie zawiodłem się, szczytówka pod wodę, aby sprowadzić go głębiej w obławianej opasce.
Dodatkowo kilka szybszych obrotów korbką przyśpiesza zamierzony cel.
I bum!!!
Jest!
Kij fajnie pracuje. To już większa sztuka.
Ryba ma około 45cm.
Zahaczona w obrębie głowy nie daje sobie zrobić więcej zdjęć. Po kilku fikołkach odpływa.
Trochę czasu łowiłem na twistery. Co ciekawe, nigdy tam nie miałem brania na te przynęty.
Może kiedyś się to zmieni?
Zmieniam miejsce.
Po kilku następnych rzutach widzę, że tym razem odprowadza wobler boleń.
Zawsze w pudełku jest jakiś, którego szczególnie darzę sympatią. Ryby jakby też
Mocne targnięcie i jak czułem już lekki dreszczyk chłodu, tak teraz przepłynęła fala gorąca.
Może i dobrze? Zostanę jeszcze chwilę, jak już cieplej się zrobiło:)
Ech! Ile razy jeszcze się to przytrafi?
Dokładnie obławiam ostatni odcinek opaski.
Bęęęc!!! Tym razem siedzi!
Trochę chlapaniny i wiem, że kolejny czterdziestocentymetrowy kleń połakomił się na 8cm woblera.
O tej porze roku i na nocne wypady bliżej mi do większych przynęt.
Doświadczenia kolegów i moje przemawiają za ich stosowaniem.
Łowienie zakończyłem po pierwszej:)
Pzdr., jaceen