Szkoda, że nie było Cię na warsztatach. Miałbyś okazję machnąć kilkoma kijami.
Są dwie szkoły. Jedni mówią, że lepiej doinwestować i kupić coś ze średniej półki a inni, że wersja budżetowa w zupełności wystarczy.
Moja rada jest taka.
Pod Ślęzę szukać kija w klasie #3-4 (maks #5 jeżeli jeszcze okazyjnie będziesz ogarniał Oławę, Bystrzycę,Odrę?).
Dla początkującego polecam wersje budżetowe. Kije do 100zł + kołowrotek, linka np. firmy Cortland - DT? To chyba taka, że jeżeli zniszczeniu ulegnie jedna strona, to można przewinąć i używać dalej. Do nauki ponoć lepsza, na rzekę o szerokości 6-8m tym bardziej. I chyba lepiej ją czuć z tyłu.
Osobiście, jak pod Ślęzę przekroczysz budżet 200zł, to uważam każdą złotówkę za zmarnowaną
Pamiętaj! To ma być zestaw do "zdarcia". A nie wiesz, czy pozostaniesz na dłużej w tej metodzie.
Można cierpliwie poszperać po giełdach wędkarskich i czasami trafiają się używki-komplety z wyższej półki. Spokojnie posłużą, ale trzeba siedzieć przy kompie i obserwować ogłoszenia.
Nie oczekuj natychmiastowych odpowiedzi, bo czasami ktoś z dobrą radą odezwie się po czasie:)
Generalna zasada to:
Wędka klasy 3, to kołowrotek klasy 3, linka klasy 3.
Wędka klasy 4, to kołowrotek klasy 4, linka klasy 4.
Odstępstwa się stosuje, ale to z czasem się nauczymy:)
Jeszcze jedna bardzo ważna uwaga przy nauce rzutów! Nie robić na siłę odległości!
Celność i dokładność a w ślad za tym przyjdzie odległość.
Bezapelacyjnie potrenować rzuty na łące! Wystarczy dwie-trzy godziny. Posłuchałem rad mądrzejszych, doświadczonych
i chyba dobrze na tym wyszedłem. Pierwsze moje wyjście nad wodę nie było dramatem plątanej linki, zrywanych i odstrzelonych much. Była to przyjemność ze złowionych pierwszych kleni.
Jeżeli już podejmiesz decyzję i skompletujesz sprzęt, to wtedy od siebie dodam coś na temat much.
No i nie opuszczaj spotkań