tomek1

choćby zawody trwały 365 dni w roku 24 h/dobę nie ma szans

To zapraszam na moje łowisko- wierz mi maciorek nie zabraknie, a wędkarze postawią ci pomnik

Nie ma sprawy, zaglądaj do nas czasem

Prosty i drastyczny test- stanąłeś kiedyś przypadkiem na sumika rzuconego w trawę? Przebija prawie każdą podeszwę. Płetwy jazgarza i okonia to pestka, tym bardziej że np sandacz połykajac rybke od głowy "składa" mu płetwę grzbietową. Kolców sumika nie da się "złożyć" nawet ręką a co dopiero mówić o delikatnym przełyku

Ale ma za to sztywne kolce Mimo milionów sumików słyszałem tylko o jednym przypadku znalezionego sumika w bebechach innego drapieżnika (sandacza). Tylko jeden

Znalazłem tylko angielską. http://www.humminbird.com/images/PDF/Matrix47.pdf Na oficjalnej stronie Humminbird znają tylko english i french. W Polsce oficjalnym dealerem jest http://www.normark.pl/pl/ Może u nich popytaj. Tyle wyszperałem Pozdrawiam

U mnie na rybkę się tarfiają takie byki. Ale jak z nimi walczyć? Gadałem ostatnio z gościem który ma stawy hodowlane i twierdzi, że po wpuszczeniu małych sumików do stawu ze szczupakami po krótkim czasie nie został ani jeden sumik, ale to jest sytuacja nieco inna niż naturalny zbiornik

W moim ulubionym łowisku od ładnych paru lat rozpanoszył się sumik karłowaty. Spodobało mu się do tego stopnia, że o łowieniu na robaki wogóle nie ma mowy, jego przysmakiem są też żywe rybki (szczególnie w lecie) oraz wszelkie przynęty roślinne może oprócz grochu i kulek proteinowych. Do napisania postu skłoniła mnie rozmowa z prezesem naszego stowarzyszenia i nasze rozważania jak się definitywnie pozbyć tego szkodnika. Niestety nie doszliśmy do żadnych ciekawych wniosków. W związku z tym pytanie DO WAS- czy słyszał ktoś o wygranej wojnie z sumikami? Czy ma ktoś doświadczenia w tym zakresie? Obiekt zainteresowania to staw o powierzchni ok. 9 ha, z głębokością od 1 do 2,5 metra z glinisto-mulistym dnem, sporym obszarem trzcinowiska i okresowym dopływem wody za pośrednictwem pompy. Dodam, że pomysły w rodzaju "spuścić wodę i wymrozić staw"- nie wchodzą w rachubę. Autor pomysłu, który zapewni zwycięstwo w tej wojnie może liczyć na odznaczenie "Zasłużony dla Stowarzyszenia"

Ok. Będziesz łowił na dużą gumę główka na pewno nie przekroczy 20 g (i to już na głębinę, albo duży uciąg). Obrotówka? Też bez problemu. Mówisz o łowieniu okoni, sandaczy, szczupaków więc trzeba iść na jakiś kompromis. Pewnie że złowisz okonia na wędkę z cw 50 g, ale po pierwsze wyrzut niewielkiej przynęty jest utrudniony, gorzej odczuwalne są brania i w końcu okoń ma bardzo kruchy pysk a miękki kij utrudnia mu uwolnienie się podczas holu. Mówimy tu jakim złotym środku który pozwoli ci łowić sensownie wszystkie wymienione ryby.

Chwytasz kij, przytrzymujesz żyłkę palcem, tak żebyś miał sprężynę jakieś 0,5 metra pod szczytówką (jak za blisko podciągniesz gorzej się rzuca). Kij za głowę trzymany w obu rękach, kołowrotek w tym momencie skierowany w górę (wędka jest jakby do góry nogami). Spokojny ale zdecydowany zamach długość rzutu przyjdzie z czasem (kwestia wyczucia momentu puszczenia żyłki)

Jasne dlatego nie obrażaj się. Pozdrawiam

Nie przepraszaj bo nie masz za co.

Chyba dawno na rybach nie byłeś (albo na tym drugim ) bo taki nerwus jesteś. Tomek kup kijek taki jak ci pisze Andi około 7-30 i powinien być ok do twoich zastosowań. Na sztywniejszy będzie ci trudno połowić np. okonie na gumkę.

Na czym polega ten problem?

Tak jak moja. Witaj

Już cię lubię. Witaj

Popraw mnie jak się mylę- czy nie zaczął się czasem okres ochronny od 1 listopada?

Ja kupiłem Robinson Xenon Heavy Jig 210 cm, 10-38 g nie narzekam chociaż strasznie dużo na niego nie połowiłem więc głowy nie dam. Jest stosunkowo tani no i co ważne przy kogutach- sztywny.

No bez przesady- to mafusa napewno wie

Proponuję próbować tak i tak. Czasem sandaczowi nie chce się ruszyć za żywą rybką i wtedy woli trupka. Metoda zdecydowanie gruntówka. Tylko posiedź też przez południe, sandacz ostatnio bierze ok 12 (dzisiaj złowił mój ojciec, a wczoraj teść- oba w okolicach 12)

To ją wymień bo ci żyłkę przetrze

Nie naciskam, jak napisałem na samym początku to tylko pomysł

Tylko wiesz na czym polega identyfikacja z grupą? Siedzę sobie w Goczałkowicach i piję kawę i myślę "O taki sam kubek ma Tomaszek w Warszawie, Maniek we Wrocławiu i Keri na przeciwnym końcu Polski" itd.

Myślę, że ma sens. Po pierwsze taka rosówa przebita np w 3 punktach zachowuje się bardziej naturalnie niż pozawijana na małym haku. Sum to węchowiec. Gdzieś czytałem że sok z przebitej rosówki czuje z daleka stąd prosty wniosek- sok z 50 rosówek czuje 50xmocniej. Np. na Goczałkowicach swego czasu teść łowił duże leszcze na makaron gwiazdki. Brały tylko wtedy jak nałożył tego jeszcze 10 cm na żyłkę

Myślę, żę koszty nie są znowu takie piramidalne. Zobaczcie linki poniżej (wybaczcie wklejanie linków z Allegro, ale sytuacja tego wymaga) http://www.allegro.pl/item141691324_kalendarz_z_twoim_zdjeciem_a4_13_str_ptroj.html http://www.allegro.pl/item141556114_kalendarz_xl_12_mies_wlasne_zdjecia_i_swieta.html Aukcje dotyczą jednej sztuki. Przy zamówieniu 20-30 cena musi być dużo korzystniejsza. Droga powinna być taka: 1. Dajemy do wyceny kalendarz np. 13 kartek, format A4 (A3, inny?) 2. Znamy cenę, zbieramy chętnych, robimy wpłaty, zlecamy wykonanie. 3. Kalendarze przychodzą do jednego z nas, który ku chwale Haczyka pakuje to w koperty i nawiedza pocztę