-
Liczba zawartości
1 567 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Zawartość dodana przez maryaChi
-
Nie jest żadnym błędem branie pod uwagę osób z forum, w którym zdania są bardzo odmienne. Wszyscy jesteśmy tu wędkarzami i tylko to nas łączy. Od lekarzy, informatyków przez prawników, budowlańców, architektów, fanów pisu i ruchu palikota i nie chce mi się dalej wymieniać. Petycja to co innego. Po pierwsze moja pierwsza reakcja na petycje była taka, że spojrzałem na tytuł i zamknąłem stronę. Potem dopiero zobaczyłem na tym właśnie forum, że można oddać głos przeciw. Wróciłem więc na stronę i oddałem głos przeciw. Po drugie spójrz na komentarze do głosów ZA. Głównie sprowadza się to do: "OŁ JEA!! Chrońmy nasze rybki!! NIACH NIACH!!" Mało kto pisze o samym karpiu, który jest przecież głównym bohaterem petycji. Mało jest wpisów chociażby takich jak przy głosach PRZECIW. Tam prawie każdy wpis mówi jasno czemu karp nie powinien podlegać ochronie.
-
Ze względu na brak możliwości edycji musiałem napisać post pod postem. Z ciekawości policzyłem głosy za i przeciw (wśród wypowiadających się). 10-11 (47,6% - 52,4%) dla.. przeciwników ochrony karpia. Potężny błąd statystyczny.
-
Przeczytaj jeszcze raz każdy post w tym temacie. Porównaj liczbę wędkarzy popierających a będących przeciw. Coś mi się wydaje że zwolennicy mogą nie mieć nawet lekkiej większości. Swoją drogą przyszedł mi na myśl Jarek, który wedle własnych sondaży zawsze wygrywa wybory. Nie jest błędem statystycznym umieszczenie karpia na liście gatunków obcych naszemu środowisku. NIE przez przeoczenie każdy nawet długości małego palca karp może bezkarnie dostać w łeb jeśli został wyłowiony z rzeki. Nie bez przyczyny lecąc do Australii nie wniesiesz na pokład nawet jabłka - przyczyną jest między innymi karp, który na nieszczęście znalazł tam doskonałe warunki rozwoju i zdemolował wiele wód. W Polsce jesteśmy ufff!!!! w nieco lepszej sytuacji bo świniak się zwykle nie rozmnoży, choć ewolucja trwa i niewykluczone, że się kiedyś nauczy.
-
Jesteś hipokrytą kompletnym. Prawda jest taka, że od początku siejesz postami i bierzesz aktywnie udział w dyskusji. Po wpisaniu potężnego kawałka piszesz, że to nie temat do rozmowy? Mało tego, piszesz wcześniej: I dodajesz: !!! Zrozumiem, że chcesz za wszelką cenę chronić karpia. Nie zabraniaj, jednak wypowiadać się rzeczowo ludziom, którzy mają odmienne zdanie. Mimo, że petycja dotyczy tylko okręgu Katowice podpisałem przeciw. W razie efektu domina. Z Gdańska do Katowic daleko, ale tego typu przepisy mogą przewędrować. Jedno co mnie cieszy to fakt, że coś was mało się póki co wpisało. 500 osób rzeki nie zawróci.
-
Temat dotyczy właśnie ustawowej ochrony karpia, na którą część forumowiczów się nie zgadza i tłumaczy czemu. Dyskusja na temat ochrony ryb bez brania pod uwagę wpływu takiego posunięcia na ekosystem jest całkowicie bez sensu. Przypominam, że petycja jest do PZW z prośbą o górny wymiar dla prosiaków. Dlatego nie dziw się, że osoby marzące o zdrowym ekosystemie się stawiają. Wśród tych osób jestem ja.
-
Ja Twoje zdanie na temat tej ryby szanuję również, stąd domagam się wydzielonych łowisk karpiowych. I to nie po to, żeby karp miał gdzie żyć - on ma swoje siedliska w Azji - a u nas bez zarybień nie da rady. Zależy mi tylko i wyłącznie na tym, żeby łowcy karpia - pozytywnie świrnięci wędkarze - mieli ze swojej pasji to co kochają najbardziej. Nie wchodząc w drogę naturalnemu rybostanowi i ludziom takim jak ja - fanom lina, płoci i szczupaka. Mi karp podczas łowienia płotokowego żywca jedynie przeszkadza - a zdarzyło się już, że niemądre zarybienia małego akwenu skutkowały karpiom na pinkę i batowy zestaw, zamiast żywcowych płotek.
-
Czy zdajesz sobie sprawę, że karp nie ma nawet dolnego wymiaru ochronnego w rzece? Wytłumacz mi więc logicznie (jak sugerowałeś kuleje u mnie) jak chciałbyś więc wprowadzić tam wymiar górny, skoro o dolny jeszcze się nie zdołałeś doprosić? Ale proszę bardzo, podpisuj się. Ja podpisałem przeciw, z pełną świadomością, że ani mój ani twój głos nikogo decyzyjnego obchodzić nie będzie. I dobrze. Skoro nie da się zahamować bezmyślnych karpiowych zarybień, niech chociaż zostanie tak jak jest, bo niedługo o linowych i płotkowych zasiadkach będzie można zapomnieć..
-
Przeciw. Na karpia żaliłem się tu wiele razy i nie zamierzam po raz kolejny pisać wypracowania. W skrócie - karp w rzekach, łowiskach linowo-szczupakowych to totalny kretynizm i podpisałbym chętnie nakaz zabijania każdej wyłowionej z tego typu wód sztuki. Widełki dla łososiowatych, szczupaków, sandaczy etc. Karpie w łowiskach karpiowych.
-
Bat to jedna z najprzyjemniejszych i najskuteczniejszych broni na białą rybę. Faktycznie - technika łowienia grubej ryby jest nieco trudniejsza niż w przelotówce z kołowrotkiem. Wiąże się to z faktem, że jedyną amortyzację stanowi szczytówka i żyłka. Lepsze baty, mają szczytówki o nieporównywalnych właściwościach amortyzujących do klasycznych wędzisk. To - w połączeniu z odpowiednią żyłką daje wędkarzowi niemałą szansę na hol ryb nawet 2-3 kilogramowych. I to bez amortyzatora - jak już wcześniej Chaotic wspomniał, amortyzator to domena tyczki i w batach się go z reguły nie stosuje. Osobiście nie stosuję przyponów cieńszych niż 0,1mm. Okazów jeszcze nie miałem, ale jestem przekonany, że przy odrobinie wprawy targanie większych sztuk nie będzie sprawiać problemów. Oczywiście takiego lina 2kg nie dasz rady wyholować szybko i wziąć na "klatę". Długi podbierak + trochę cierpliwości + odrobinka wprawy i zabawa gwarantowana. Powodzenia.
-
Czym i jak nęcisz? Tu może być klucz, być może ryb po prostu tu gdzie wędkujesz nie ma - stąd kiepskie wyniki.
-
Nieprawda, niestety nie mam mozliwości obejrzenia zdjęć to raz (jestem w pracy i mi blokują ). Dwa - nigdy nie negowałem, że ryba złowiona na bezzadziorowy hak i prawidłowo wypuszczona nie przeżyje. O tym piszą gazety o tym mówią ludzie, więc nie ma powodów, żeby temu nie wierzyć. Druga sprawa jest taka, że fajnie, że istnieją wody - małe wody - z pięknymi rybami na których wręcz fajnie by było mieć nakaz wypuszczania. Myślę tu głównie o wodach górskich i łowiskach karpiowych (nie mylić z jeziorem szczupakowym zarybionym toną karpia na wiosnę) Ja jednak nie zgodzę się na nakaz wypuszczania wszędzie wszystkiego (czytaj wody nizinne). Dodatkowo dopóki prawo pozwala nie powinno się nikomu zwracać uwagi w stylu "jak tam twoje sumienie?" "nie szkoda ci?". Mi nie szkoda.
-
Facet mial racje, bo g** go obchodzi to co robie nad woda. Wiosna regularnie mecze drobnice - uklejki, plotki, krąpiki. Przygotowujac sie na zawody wszystko laduje do siatki i mam np 3kg (w 120 sztukach). I co? Mam sie przejmowac zwracaczami uwagi? G** ich to powinno obchodzic. Oczywiście, te ości, które są w siatce wypuszczam po zakończeniu wędkowania i zważeniu. Ale zwracacz uwagi usłyszał by dokładnie: "g** cie to obchodzi".
-
totalna bzdura, nie lubię pisać takich rzeczy, ale gdyby trafił na mnie (gdybym był takim burakiem i czepiał się dzieciaków) to by musiał bardzo duzo trenować by mu to pomogło. Co w sytuacjach gdy agresor też trenuje coś??? Lepszym rozwiązaniem jest myśleć i znać swoje prawa. Dzięki temu jeszcze poza matą nie musiałem używać siły. Prawda. Trening siły czy sztuk walki nie powinien mieć na celu organizowanie samoobrony i pewniejszego czucia się. Dopóki żyjemy w państwie prawa obrona konieczna powinna być ostatecznością, a nie sposobem na rozwiązywanie konfliktów - tym powinna zajmować się policja i prawnicy. Nie mówiąc już o tym, że agresor faktycznie może być wyszkolony lub mieć np zjazd psychiczny. Weźmie knypa i trening może nie pomóc. Jeszcze nie było takiego, od którego lepszy by się nie znalazł, dlatego sugerowanie rozwiązania w treningu siłowym, bokserskim czy zapaśniczym jest chyba nie na miejscu.
-
A ty z policji jesteś, że tak cie ich wkurzenie przejmuje? Rozkaz wynoszenia się znad wody, bo jestem większy i starszy na pewno nie można nazwać legalnym i nie wyobrażam sobie, że policja w takiej sytuacji nie reaguje, bo facet "ma do tego prawo". Jak siedze sobie na rynku na ławce i podchodzi facet, mowi zebym spadal bo wczoraj ta lawke wycierał z deszczu to nie jest to wykorczenie?
-
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, gdy już się w takiej sytuacji znajdziemy. Zdroworozsądkowo, należy nie dać gościowi wejść na stanowisko, a w razie problemów dzwonić na policję. Problem jest niestety taki, że zęby nie grzyby i po deszczu nie rosną
-
No ja akurat spotykam takich co wypuszczają, choć nie brakowało też ludzi, którzy na widok, że daruje szczupakowi życie mówili "szkoda go tak puszczać, daj mi to zabiore"
-
Nie mogę się zgodzić z logiką, że wypuszczanie ryb poprawia rybostan, bo logiki tu nie ma. To się nie zgadzaj bo przecież Ty wiesz lepiej. Brak słów. Zaraz się okaże że wypuszczanie ryb tak na prawdę zmniejsza ich populację. Oczywiście, że samo wypuszczenie ryby nie zmniejsza ich populacji. W przeciwieństwie do wędkowania - a żeby wypuścić, trzeba najpierw powędkować. Nie będzie kłamstwem, jeśli stwierdzi się, że co najmniej 1% wypuszczonych ryb nie przeżywa. W zależności od gatunku ten procent będzie większy, np. okoń - o czym tu już wiele razy pisałem - łowiony metodą gruntową bardzo często jest nie do odratowania bo zapina się za skrzela, flaki etc. a krótko po wypuszczeniu pływa martwy w trzcinach. Widze, żę wiele osób ma tu za wątłe jaja, żeby przyznać się, że samo wędkowanie już jest nieetyczne, już zmniejsza populację ryb, a złowiona ryba jako najzdrowsze źródło białka stanowi rewelacyjny posiłek, wśród supermarketowego ścierwa. Chodzą na ryby bo to ich hobby i oni przecież k** mać ryby kochają i dlatego męczą je holem i hakami we flakach. BRAWO DOBROCZYŃCY!!. Ryby są wam wdzięczne. Ja takiego usprawiedliwiania nie potrzebuję. Lubię wędkarstwo i tak!, jestem nieetyczny, lubię ryby, a jak już jakieś zabiorę do domu, nie zabijam ich ze łzami w oczach i wyrzutami sumienia. To jest moje sumienie i niestety jak widać paskudne. C&Rowcy - boję się was. Naprawdę ze swoimi teoriami na temat etyki, dobroci jaką wyrządzacie naturze i agresywności wobec porządnym ludziom, którzy wędkując zgodnie z prawem słyszą o sobie "MIĘSIARZ!! JAK MOGŁEŚ ZABRAĆ TE LESZCZE?". No tak, przecież leszcz jest u nas na wyginięciu Idźcie se teraz na ryby, i kilka wypuśccie! DZIĘKI WAM BĘDZIE ICH WIĘCEJ!! AMEN
-
Grzela mylisz się jak jest ryba głodna to weżmie może nie w ten dzień ale na drugi pomimo że była ukłuta .To tak jak ty byś zjadł bigos swojski albo kiełbaskę swojską prosto z wędzarki..i potem miałbyś boleści brzuszka i powiedziałbyś sobie w myslach "nigdy więcej" a przez 2 dni nic byś nie miał do jedzenia a w trzeci dzień sąsiad woła Ci na to samo jedzonko... a głód masz niesamowity wybrał byś głód i boleści brzucha czy ryzyko bigosu i kiełbaski Tak samo jest z rybą... Ryba ma pewnie jeszcze prostsze mechanizmy kojarzenia. Zbyt wielkiej inteligencji i wolnej woli bym jej nie przypisywał
-
Tu akurat nie byłbym taki pewien. Rekord Polski karpia ma już za sobą kilka holi (rekordzista twierdzi, że złowił go po raz drugi). Dawid też często pisze o kilkakrotnie łowionych potokowcach.
-
Nie mogę się zgodzić z logiką, że wypuszczanie ryb poprawia rybostan, bo logiki tu nie ma. Pisałem już wiele razy i nie lubię się powtarzać, ale jeszcze raz: Jeśli wypuścisz złowioną rybę, ryb będzie co najwyżej tyle samo ile było i ani grama więcej. Więcej będzie dopiero gdy spełnisz wszystkie poniższe warunki: - mądrze zarybisz - przypilnujesz przed kłusownictwem - zadbasz o miejsca do naturalnego tarła - zadbasz o odpowiednią czystość wody - przypilnujesz przed przyduchą, wydrami, kormoranami i innymi naturalnymi klęskami, które potrafią wyrządzić straszne szkody w krótkim czasie Przy spełnieniu wszystkich tych warunków regulamin amatorskiego połowu ryb nie będzie stanowił żadnego zagrożenia dla rybostanu.
-
Tyle, że Dawid twierdzi, że ryby w rzekach pływają dzięki niemu także nie wiem czy się z nim jednak zgadzasz.
-
Nie zdziw się tylko, jak po takiej uwadze dostaniesz kiedyś kombinację lewy prosty - prawy sierp. Nie jesteś Św. Piotrem i guzik powinno cie obchodzić sumienie obcego człowieka spotkanego nad wodą.
-
Wtedy Sand na forum grzybiarskim krzyknie, żeby grzybów nie zbierać, tylko robić im zdjęcia. Głupi lud i tak nie posłucha, więc grzyby wyginą, tak jak ryby.
-
Dopóki ryby w wodzie pływają, gospodarze wód zarybiają, mięsiarze wypuszczają a c&r-owcy zabierają temat będzie żywy Swoją drogą, to jeden z najpopularniejszych i najciekawszych tematów na tym forum i nie zamykałbym go tylko dlatego, że jedni drugim nie przytakują. Po to jest forum.
-
A nie kilka miliardów? Bez kitu ale i na studiach i w mojej obecnej pracy ze świecą szukałem i szukam kompanów do wspólnego wędkowania i nie sądzę, żeby było nas w Polsce więcej niż kilkaset tysięcy. Poza tym liczenie każdej sztuki wędkarza i konsekwentne zakładanie, że jest codziennie na rybach (stąd co chwila czytamy o 1zł dziennie za wędkowanie :lol: ) o zabieraniu za każdym razem każdej złowionej ryby nie wspomnę należałoby karać powrotem delikwenta do końcowych klas podstawówki na przećwiczenie podstaw statystyki. Bo dodawać i odejmować uczą już w pierwszej klasie, ale niestety wszystkiego pierwszak nie policzy. Policz jeden z drugim ile razy jest w roku na rybach (ja pewnie max 30-40), potem przemyśl ile łowisz szczupaków w sezonie, ile wypuszczasz, ile jest niewymiarowych, ile zabrałeś itd. Potem zrób ankietę na łowisku jednym, drugim ... n-tym kilkanaście razy w sezonie, dojdź do 1000 przepytanych osób i może cośkolwiek będziesz mógł powiedzieć i strzelać liczbami, bo jak czytam, że mamy miliony wędkarzy i każdy codziennie zabiera limit szczupaka to mam chęć wrócić starą maturę na nowych zasadach pilnowania przed ściąganiem. Z naciskiem na logikę i statystykę.