Skocz do zawartości
tokarex pontony

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Cześć.

W sierpniu trochę pauzowałem i nie było o czym pisać. Ale i tak nie narzekam, bo kilka fajnych ryb wpadło. Żeby wrzesień nie przyniósł niespodzianek. Już mam ich serdecznie dosyć. W czwartek odwiedziłem jeden z kanałów i okazało się, że mam kotwice z plasteliny. Mimo wyregulowanego hamulca gięły się niczym ołowiany drut. Wymieniłem we wszystkich woblerach, z którymi miałem zamiar wybrać się w piątek. I poskutkowało. Brań miałem mniej, bo operatorzy jazów mieszają poziomem, ale i tak coś się działo. Oczywiście kilka brań i tak skopałem. Nad wodą byłem przed 19:00 i po kilkunastu minutach melduje się boleń 50 cm na glapkę 4 cm Lovec Rapy.

 

IMG_20230901_191928685.thumb.jpg.2cab6da126e0ef4a2afc4bdddb51b617.jpg

Później psuję dwa brania i następne mam dopiero po zmierzchu. Doławiam cztery klenie. Kilka uderzeń nie wcinam. Łowiłem woblerem Kamatsu Stream Minnow5.

P1460400.thumb.JPG.9b3b12d84ceb548dbe9db41edf34f6ab.JPG

P1460404.thumb.JPG.3f52273620ba061d84b25d9529659f67.JPG

P1460406.thumb.JPG.14dbfb8e5b0305b876f07c48b8ffe5cb.JPG

Miałem w planach być dłużej, ale pogoda sprawdziła się jednak w 100% i zaczęło padać. Miałem drugą część wędkowania spędzić z nietoperzami. Może w sobotę?:)  

👊

  • Super 10
przynęty na klenia   Dragon
Napisano

Byłem dziś krótko wczesną nocą pochlapać trochę za sumami. Woda cichutka i nic się nie działo.

Spodobało mi się nocne łowienie, a czas na suma się już właściwie pewnie skończył. Szkoda, że nie znam się na łowieniu sandaczy, bo też możnaby trochę czasu im poświęcić, póki noce jeszcze w miarę przyzwoite. 

  • Lubię to 1
  • Super 3
Napisano

Gdybyś się zastanawiał(a), czy nadchodzący weekend spędzić na poszukiwaniu iluzorycznych okazów z pogrubionym zestawem, to może warto odchudzić sprzęt do maksimum i podłubać trochę drobiazgu? Przy tej opcji często trafia się przyjemny przyłów, co jeszcze bardziej podnosi nasze morale na przyszłe wyprawy.  W tygodniu próbowałem złowić coś konkretnego i skończyło się na kilku średnich kleniach, boleniach i krótkich sandaczach.

2023_09_03k_pow.(1).thumb.JPG.72b59c241dfb71a38c1a30428ce0de24.JPG

2023_09_03k_pow.(2).thumb.JPG.36451aeb6ae9703077534a9ed48e1d9a.JPG

Ostatnie dwa dni (wtorek i środa) łowiłem z nastawieniem na okonie. Potrzebowałem się nałowić. Ilościowo w jednym i drugim dniu porównywalnie. W środę doliczyłem się 58 okoni i jednego bolenia. W obu przypadkach byłem między godz. 17:00 a 20:00. Skutecznym sposobem było jednostajne ściąganie w górnych partiach wody ripperów do 5 cm z obciążeniem 1 g. Kanał mocno zarośnięty. W płytkich miejscach jigowanie w tym okresie jest raczej mniej skuteczne. Okonie lubią sobie poganiać za przynętą szybciej prowadzoną.  Łowiłem też na wirujące ogonki. Też skuteczne. Największe zaufanie mam obecnie do gumek Westin Shad Teez 5 w wersji narybku.

IMG_20230906_193630116.thumb.jpg.879a253faf669921c44de5400caa4115.jpg

Większe okonie są bardzo ostrożne i mają krótki czas żerowania. Czasami da się to zauważyć, gdy zaczynają gonitwę za swoimi ofiarami. Warto wtedy posłać przynętę w to miejsce.

2023_09_05k_miej.(1).thumb.jpg.ea3ebee2e5f428d234e97996a8534439.jpg

2023_09_06k_miej.(1).thumb.jpg.8ec2417b8f43d90085a52f7c2e328600.jpg

pzdr.,:)

👊

 

  • Lubię to 3
  • Super 12
Napisano

Gratulacje wszystkim..

Ja dzisiaj rano już nie wytrzymałem i pojechałem na nieco ponad 2 godzinki z UL do 8 g spróbować czy dam radę w ogóle spiningować a przy okazji sprawdzić czy biorą okonie :D 

Wynik 5 okoni między 25-32 cm i to w czasie może 20min, jak szybko odpaliły tak szybko skończyły żerowanie albo odpłynęły w inne miejsce :P Wszystkie rybki na woblerek dorado invader :) 

Wrzucam pamiątkową fotkę z dzisiaj

spacer.png

 

PS. Idąc za ciosem i korzystając z pogody, jadę jeszcze wieczorem z bratem na nockę stacjonarnie.. Cel węgorze i poprzerzucać jednym kijem drobnicę na metodę..

Ale biorę też ul i okoniowe przynęty, tak w razie czego jeśli byśmy wysiedzieli do rana to jeszcze na odchodne poświęcę z godzinę oksom ;) 

  • Super 7
Napisano

U mnie wrzesień rozpoczął się mało komfortowo, jazda za rybami po bezdrożach samochodem mało terenowym skończyła się strajkiem sprężyny przedniego zawieszenia :) Kilka dni wyłączonych z wędkowania .

Spinningi odstawione do kąta już chyba pajęczynami porosły :) chyba się starzeję bo ostatnio gustuję w siedzącym łowieniu i zabawa z białorybem. Kombinuję z łowiskami, z komponowaniem zestawów, skrętki, bez skrętek, zestawy z feedergumą , minimalne haczyki z jeszcze mniejszymi przynętami, na delikatny pickerek wyjmuje nawet 5 cm rybki :) 

W środę pojechałem pierwszy raz w tym roku na łowisko PZW no kill do Weryni.

Aktywność ryb na wodzie bardzo widoczna co nie przekładało się jednak na brania, skoro widoczne przy powierzchni to nieobecne przy dnie ;) pewnie tak to się złożyło. 

Jedna wędka z zestawem karpiowym stawiana daleko żeby mieć trochę spokoju a druga to pickerek z klasycznym koszyczkiem z sypką zanętą i zabawa z małymi rybkami. Jednak jeśli w łowisku znajdują się duże ryby to i na niewielką przynętę czasem trafią. W efekcie 3 złamane haczyki na czymś grubym, przypon przezornie zmieniłem z cienkiej żyłki na plecionkę 0.10 ale pod pinki haczyk musiał być niewielki. 

Na pickera kilkanaście płoci i wzdręg, płotki 33 i 28 lecą do GP, oraz jesiotr 105 cm i karp 64 cm

Płocie, wzdręgi i ten karp na pinki, jesiotr akurat na 6 mm krążki z wykrojników, taka kanapka 2 krążki z żółtego sera i pomiędzy nimi z mielonki :) 

Na zestawie karpiowym 4 brania, jedno zacięcie bez kontaktu z rybą , jedno z krótkim holem i spiętą rybą, jeden zestaw zerwany przy zacięciu, pewnie mój jakiś błąd bo hamulec był dobrze ustawiony, i jeden karp na 86 cm wziął na pływającą kulkę 12 mm Feeder Bait Xplode Epidemia

W czwartek dołowiony do GP na leśnym stawie w Tarnawce karaś na 33 cm, do tego kilka mniejszych , 3 karpiki takie po 35-40 cm i kilkanaście płotek i wzdręg. Wszystko na pinki.

Wczoraj dzika żwirownia nie będąca wodą PZW ale tylko drobnica na haczyku. 

IMG_20230902_120511.jpg

IMG_20230906_155226.jpg

IMG_20230906_135553.jpg

IMG_20230906_125845.jpg

IMG_20230906_193059.jpg

IMG_20230906_124544.jpg

IMG_20230907_173137.jpg

  • Lubię to 1
  • Super 8
Napisano
W dniu 7.09.2023 o 09:43, jaceen napisał:

weekend spędzić na poszukiwaniu iluzorycznych okazów

Sęk w tym, że lubię szukać iluzorycznych okazów, a jeszcze zainteresował mnie temat iluzorycznych sandaczy 😉

Zaopatrzyłem się więc w kilka gum

large.IMG_20230906_162510688.jpg.659ed47ae5e6bd48d676a9c4c48fa671.jpg

i spędziłem wieczór w miejscach, które podejrzewałem o sandacze, a może i sumy.

Iluzoryczne okazy okazały się rzeczywistym brakiem ryb 😁 Być może miałem dwa uderzenia, ale ciężko o pewność, gdyż łowiłem jeszcze sumową wędką.

  • Lubię to 1
  • Super 1
Napisano

Tak jak pisałem tak było, zasiadka węgorzowa od 19-5 rano a potem 1,5 godzinki z ul za okoniami..

W nocy były tylko 3 węgorze, jeden krótki u brata i dwa u mnie.. Najpierw chwilę po 21:30 zaliczam największego węgorza w życiu - 83 cm a dosłownie 10 min później wpada taki +- 75 cm :) 

Na metodę był tylko 1 karp może 40cm, kilka wzdręg i leszczyków..

Rano łowiąc UL udaje się też złowić jednego okonia, ale za to jednego z większych w tym roku - 38 cm :D 

Wrzucam dwa pamiątkowe zdjęcia z nocy i poranka

spacer.png spacer.png

  • Lubię to 2
  • Super 9
Napisano

Kolejny dzień, kolejny wypad..

Dzisiaj lekka kombinacja, najpierw 5:20-7:30 woda stojąca i okonie razem z bratem.. U mnie okonie były tylko dwa, ale znowu siada jeszcze lepszy garb - 42 cm :) Brat rzucał za szczupakami, miał jedno branie i wyjście ryby na oko 75-80cm.. 

Następnie pojechaliśmy nad Wisłę gdzie łowiliśmy od 8 do 11:30, brat bez ryby na brzegu.. U mnie za to były dwie ryby, obydwa szczupaki na woblerka dorado invadera.. 71,5 oraz +- 40 cm :D 

Wrzucam dwie pamiątkowe fotki z dzisiaj

spacer.png spacer.png

 

PS. W tym tygodniu już raczej bez wędkowania u mnie.. No chyba że jakimś sposobem w niedzielę po południu lub wieczorem wyskoczę.. Trochę mi początek września wynagrodził fajnymi rybami słaby moment w życiu..

W planach na kolejne wypady złowić jeszcze jakiegoś klenia lub bolenia, może jakiś wypad ze spławikiem nad wodę stojącą.. zobaczymy ;) 

  • Lubię to 2
  • Super 9
Napisano

Chcąc wykorzystać załamanie pogody pojechałem nad Odrę z zamiarem pobawienia się z okoniami. Może po 10 minutach łowienia mam delikatne przytrzymanie. Trochę niepewnie zacinam i kij gnie się w pałąk. Ryba rusza z impetem na hamulcu. Pstrykam dwukrotnie pokrętłem hamulca i za chwilę pstyrka fluorokarbon. Nie wiem co to za ryba, nie mogłem jej poznać - po prostu jednostajna lokomotywa. Zmieniam fluo z 0,18 na 0,22, łowię kilka małych okonków i mam porządne walnięcie. Tym razem to był szczupak, który obciął przynętę. Rezygnuję więc z fluo i zakładam "okoniowy" wolframik do 2,5kg. Nie zauważam, by przeszkadzał okoniom - łowię ich kilkanaście i jednego szczupaczka. Pod wieczór uspokaja się, przestaje wiać i brania się kończą.

Z mojego punktu widzenia nadszedł czas, gdy fluorokarbony mogę wyjąć z plecaka, zwłaszcza w miejscach, w których lubię łowić o tej porze roku, a tam wszystko może się przytrafić :) 

IMG_20230914_183338.jpg

IMG20230914155021.jpg

  • Lubię to 1
  • Super 8
Napisano

Dziś bardzo późnym wieczorem wyskoczyłem na godzinę, aby pochlapać jeszcze chlapakami. Liczyłem na przybór wody i że może coś jeszcze się ruszy przy powierzchni. Niestety nic się nie działo. 

Myślę, że już czas chyba odstawić wędkę sumową do kąta...

Napisano

Ja patroluję przydomowy odcinek Widawy i staram się obrzucać każdy dołek czy rynienkę, bo niemal w każdym takim miejscu stoją okonie a czasem i klenik się znajdzie. Ryby nie powalają wielkością ale klimacik rekompensuje braki centymetrów.  

widawa 15.jpg

widawa 16.jpg

widawa 17.jpg

widawa3.jpg

widawa14.09.jpg

widawa214.09.jpg

widawakleń.jpg

  • Lubię to 2
  • Super 9
Napisano

Po powrocie z wczasów, drugi tydzień urlopu poświęciłem na intensywne wędkowanie. W ubiegły weekend zwiad po małych rzeczkach w okolicy ale bez łowienia. W poniedziałek Wisła z muchą nadzieją na lipienia, ale kończy się na kilku pstrągach do 30 cm i klenikach. 

We wtorek zasiadka na rzece z nastawieniem na brzany. Jadę z wujkiem, który wraca do wędkarstwa. Zaczynam od ładnej świnki 43 cm.

IMG_20230912_141211.jpg

Potem trafiają się ładne płocie, trochę leszczy.

IMG_20230912_114502.jpg

Wreszcie wujek na mój kij łowi pierwszą w życiu brzanę 63 cm. A do wieczora doławiamy jeszcze kilka, w tym największa brzana 67 cm.

IMG_20230912_141204.jpg

Ja przed wieczorem nastawiam się na sandacze z gruntu. Pierwsze branie jeszcze przed zmrokiem. Zacięcie, ale hol jakiś niesadaczowy ryba idzie do brzegu. Okazuje się, że to szczupły 66 cm. 

IMG_20230917_102909.jpg

Po zmroku kolejne branie, tym razem ryba się zgadza. Sandacz 68 cm. 

IMG_20230917_102856.jpg

W środę nocka na komercji. Celem jesiotr i karp. Wujek walczy o dwucyfrowego karpia lub jesiotra, ryby których jeszcze nie złowił. Mamy obawy, bo w nocy zapowiadają duży deszcz i burzę. Zaraz na początku branie u mnie i po zacięciu świeca, czyli Pinokio na kiju. 120 cm.

IMG_20230917_102836.jpg

Burzowa noc upływa bez brania. Rano przewozimy zestawy. Nagle jazda na moim kiju, tym razem wujaszek holuje i podbija życiówkę do prawie 14 kg. 

IMG_20230917_102844.jpg

Wracam do domu, ale wieczorem znów ruszam nad rzekę, tym razem z ojcem. Niestety po deszczach woda kawa z mlekiem i w dodatku niesie pełno patyków. Mimo tego próbujemy i po ciężkich bojach z zestawami porywanymi przez płynący syf, ojciec ma jedyne branie dnia i holuje pierwszą brzanę w życiu, 60 cm. 

IMG_20230914_210905.jpg

W piątek kolejny etap zwiadu małych rzeczek w okolicy, na których dawno albo wcale nie łowiłem. Łowienia tylko godzinka i efektem jeden ... kiełb na nimfę.

Sobota to kolejny wyjazd na rzekę z nadzieją, że woda się ustabilizowała. Niestety, kawa z mlekiem nadal płynie. Cztery godziny bez najmniejszego brania motywują nas do zmiany łowiska. Jedziemy po raz pierwszy na dość dużą zaporówkę z nadzieją na duże leszcze, z których znana jest ta woda.

Godziny popołudniowe nie potwierdzają naszych oczekiwań. Brań nie ma a co gorsza deeper pokazuje studnię bez żadnych ryb. Mimo tego nęcimy uczciwie, z nadzieją na brania po zmroku. Pierwsza ryba wpada przed wieczorem i od razu nowa życiówka poprawiona o 3 cm. Leszcz ma 60 cm.

IMG_20230917_102820.jpg

Potem dłuższa przerwa, ale po zmroku zaczyna się jazda bez trzymanki. Łowimy ponad 30 ryb, z których większość  oscyluje ok. 60 cm. Największa ryba ma 65 cm i 3,8 kg.

IMG_20230917_001340.jpg

IMG_20230916_231357.jpg

IMG_20230916_234956.jpg

Podsumowując, druga cześć urlopu spędzona bardzo intensywnie. Mimo trudnych warunków udało się nieźle i różnorodnie połowić. Niedziela już będzie tylko na regenerację po urlopie.😜

  • Lubię to 1
  • Super 11
Napisano

Wczorajsze popołudnie na niewielkiej, urokliwej rzeczce w obrębie Wrocławia. Prosty zestaw z ciężarkiem przelotowym 20g a na haczyku kukurydza. Białe robaki były w mig atakowane przez wszędobylskie ukleje. Był kleń, płoć, krąp i przyłów jakiego nigdy jeszcze nie uświadczyłem - ładny boleń na kukurydzę!

20230917_160211_resized.jpg 20230917_164459_resized.jpg20230917_164507_resized.jpg

  • Lubię to 1
  • Super 11
Napisano

U mnie tradycyjnie 2 tydzień września to tydzień bez wędek więc rybek nie mam.

Pobyt w Beskidach i nieodłącznie Wysowa Zdrój zapewnia jednak inne atrakcje ;) 

Ps. Przed wyjazdem siedziałem na pewnej żwirowni, rybek sporo ale niewielkie, za to raki aż pod same nogi przyłaziły :) 

IMG_20230916_110338.jpg

IMG_20230915_132356.jpg

IMG_20230911_185858.jpg

  • Lubię to 3
  • Super 4
Napisano
10 godzin temu, Marienty napisał:

i przyłów jakiego nigdy jeszcze nie uświadczyłem - ładny boleń na kukurydzę!

Gratuluję!

Znam smak takiej niespodzianki. Przekopywałem dysk, żeby znaleźć pamiątkową fotkę i okazało się, że właśnie dziś jest rocznica tej niespodzianki. Kanał Powodziowy, dokładnie 14 lat temu, boleń 71,5 przepływanka, a na haczyku ziarenko pęczaku :) 

26357-12991.jpg

  • Lubię to 2
  • Super 8
Napisano

Wtorek wolny więc w poniedziałek po pracy postanowiłem wybrać się na krótką zasiadkę na wodę PZW na karpie. Łowię jak zawsze z rzutu na worki pva . Na włos idzie kulka 20 mm squid-scopex. Zaczynam o 18. Pierwsze niemrawe branie mam po 20 ale po zacięciu pusto. Na następne branie czekam do 23 30 i wiem już po zacięciu że na kiju mam wielką rybę. W obawie żeby ryba nie weszła w drugi zestaw podkręcam hamulec i w tym momencie podczas odjazdu ryba rwie żyłkę 0,32. W czasie wiązania przyponu po straconej rybie kolejne branie i wyjeżdża karp 86 cm. Po północy nic się już nie działo.

IMG_20230918_235407_copy_2258x3010.jpg

  • Lubię to 1
  • Super 9
Napisano

Wczorajsze popołudnie obfitowało w kontakty z okoniami, gorzej było z ich obecnością na haku. Miałem sporo skubania, pociągania za ogonek, ale wszystko było delikatne. Jeśli jednak udało sie powstrzymac rękę i dać rybie zassać przynętę (co wczoraj trwało wyjątkowo długo) to udawało sie zaciąć rybę, choć i wtedy zacięcię było delikatne - za skórkę. Pewnie jakimś na to sposobem byłoby przejście na mniejsze przynęty, ale ja juz ich nawet nie zabieram na ryby. Z resztą po co skoro kilkunastocentymetrowe okonki siadają na 3 calowe gumki :) Muszę niestety odszczekać brak różnicy w braniach na fluo i cieniutki wolframik. Wczoraj przy prześwietlonej wodzie i marudzeniu okoni różnica była wyraźna. Mimo, że w sumie złowiłem tych okonków sporo, to nie przeskoczyłem 25cm, a i te dwa największe to rodzynki. Dominowały ryby w granicach 15-20cm.

IMG_20230919_221911.jpg

IMG_20230919_222035.jpg

  • Lubię to 3
  • Super 6
Napisano

Ostatnio paru znajomych złowiło naprawdę grube sandacze ryby 80-90cm..

2 dni temu trochę u nas popadało, woda na Wiśle skoczyła dobre 50-80 cm, a że miałem wczoraj trochę czasu wieczorem to pojechałem.. Łowiłem mniej więcej od 19 do 22:40, byłem sam.

Dosłownie w pierwszych 15 minutach łowienia mam ledwo wyczuwalne branie na gumę podbijaną z nurtem po dnie. Na szczęście udaje się wciąć i wyholować fajnego już sandacza - 70 cm :) 

Dosłownie niecałe 10minut później mam już lepsze branie które też wykorzystuję i wyciągam drugiego sandacza..

Przy mierzeniu ryba jest podobnej długości i gabarytów.. Nie wiem nie jestem na 100% pewny, ale przypuszczam że to ten sam sandacz wziął mi dwa razy w odstępnie 15minut :D  

Później miałem jeszcze dobre 10 sandaczowych brań na gumy, jedna ryba mi spadła też podobnej wielkości a reszta ściągała gumę z haka.. Przed 21 był też wąsaty na woblera ale niestety poszedł z wabikiem 😕 

Wrzucam dwa pamiątkowe zdjęcia na miarce dla porównania dla innych czy to ta sama ryba

spacer.png spacer.png

 

PS. W niedzielę lub poniedziałek będzie kolejne podejście za sandaczem, a następnie albo wypad na jeziorowe szczupaki lub spławikowo gruntowy na zakończenie lata :) 

  • Lubię to 1
  • Super 7
Napisano

Od jakiegoś czasu chodziła za mną potrzeba posiedzenia nad wodą. Co prawda bywam nad nią regularnie przynajmniej raz w tygodniu, ale to nie to. Miałem potrzebę wreszcie się zatrzymać – też nad wodą. Nie biegać ze spinningiem od miejsca do miejsca, tylko usiąść i posiedzieć. Dziś ta potrzeba przypomniała o sobie ze zdwojoną mocą. Nie byłem na nią przygotowany, a mimo to jej uległem. Zamieszałem szybko zanętę, a raczej to co z niej zostało od wiosny – pół paczki Black Roach, garść pieczywka fluo, drugą prażonych konopii, trochę Coco Belge (to ostatnie kupiłem dawno temu i nawet nie pamiętam po co) :), do tego oczywiście drugie tyle gliny i można powiedzieć, że wyszła mi porządna paczka zanęty. Po drodze przystanek w Biedronce, gdzie dokupuję puszkę kukurydzy, bo coś na haczyk też trzeba założyć i prosto nad rzekę. Wybrałem główkę przy klatce, w której łowiłem wczesną wiosną. Brały tu klenie, fajne krąpie, a nawet trafił się karpik. Całkiem niedawno zapuściłem się tu ze spinningiem w poszukiwaniu okoni i widziałem spławy białej ryby, więc wiedziałem, że tu jest. Uzbrojony byłem też wiosennie. Matchówka 4,20 do 25g, żyłka główna 0,14 i przypon 0,12. Zmieniłem tylko haczyk na bardziej „kukurydziany”, a po chwili namysłu zacząłem zmieniać także spławik i obciążenie. Miejsce, które wybrałem teraz pachniało mi starą poczciwą przystawką. Tak więc jak za dobrych „nadbużańskich” czasów nawlokłem pękaty spławiczek i oliwkę. Grunt ustawiłem pod samą szczytówkę, zarzuciłem wędkę, napiąłem zestaw i rozsiadłem się wygodnie. Pierwsze minuty to kilka dopasowań zarówno gruntu jak i samego ustawienia kija. Dawno nie łowiłem w ten sposób, więc początki były...eksperymentalne. Było cicho i pochmurno z lekkim wiaterkiem. Woda, trawy i pobliskie drzewa szumiały łagodnie, po prostu zrobiło się sielsko. Wrzuciłem parę kulek zanęty, poprawiłem garścią kukurydzy i czekałem. Pierwsze nienaturalne zachowanie spławika nastąpiło po jakichś 30 minutach. To płoteczka, taka ze 20cm, a więc wszystko gra, wszystko pasuje, są ryby można dalej odlatywać. W kilkunastominutowych odstępach doławiam kilka podobnych płotek, jedna jest już całkiem fajna. Kolejne branie bardziej zdecydowane. Tym razem to jazik 33cm. Trochę namieszał mi w łowisku, więc nie dziwię się, że nastała cisza. Jakieś pół godziny później spławik po prostu znika. Zacinam jak w drewno. Ryba ucieka na hamulcu w klatkę. Po chwili podprowadzam ją pod powierzchnię i widzę, że to chyba leszcz. Jeszcze jeden odjazd i podbieram ręką pięknego… karasia srebrzystego. Miarka pokazuje porządne 41cm. Pyszczek zniekształcony – nie jedną walkę musiał już stoczyć. Zdjęcie i do wody. Mimo, że tyle lat mieszam tutejsze wody to jest to mój pierwszy dolnośląski karasek :) Zestaw z powrotem do wody, rozsiadam się wygodnie żałując, że nie wziąłem podbieraka. W bagażniku leży, a do samochodu może kilometr. Co prawda spinningowy, z krótką rączką, ale byłby nieoceniony. No ale dobra jakoś sobie poradziłem z tym karasiem, a przecież przyjechałem na płotki. Z myśli tych wyrywa mnie spławik, który znowu znika. Zacinam i scenariusz się powtarza, a za chwilę podbieram ręką kolejnego karasia! Miarka pokazuje 42cm. Szczęście miesza się z niepewnością. Składać wszystko i iść do samochodu po ten cholerny podbierak? Może trafiłem na jakieś cudowne, karasiowe miejsce. Wizja składania kija, wiadra, stołka, podpórek i ciągnięcia się z tym wszystkim do samochodu i z powrotem jakoś jednak do mnie nie przemawia. Poradziłem sobie z dwoma to i z trzecim dam radę, niech tylko weźmie :) Tym razem przerwa w braniach trwa z godzinę. Zaczyna kropić deszczyk, robi się pochmurno, ale wciąż jest przyjemnie. Posiedzę jeszcze trochę. Znowu zaczynają brać płotki. Łowię chyba ze trzy i znowu cisza. Wrzucam resztę zanęty, porządną garść kukurydzy i odlatuję dalej. Jest super, przestało kropić, zaczęły krążyć różnokolorowe ważki i niestety komary, ale nie zwracałem na nie uwagi, żeby nie popsuć chwili i one też mnie chyba olały. Deszczyk znowu zaczyna się odzywać co chwilę, na chwilę. Spławik jeszcze raz drgnął, podskoczył i zniknął. Zacinam jak w beton, a po chwili to coś odjeżdża na wyjącym hamulcu na środek rzeki i nawet się nie próbuje zatrzymać. Jeśli z medalowymi karasiami radziłem sobie w minutę nie wypuszczając ich z klatki to ten musi być chyba rekordem Polski. Ryba tymczasem była już pod drugim brzegiem, a ja z coraz większym niepokojem obserwowałem coraz wyraźniejszy podkład na szpuli. W pewnym momencie uznałem, że to nie ma sensu. Nie wiem czy to tołpyga, czy amur, bo tylko to mi przychodziło do głowy, a takie ryby już widywałem w tej okolicy, ale na pewno żadnej z nich nie wyjmę na tej zleżałej dwunastce. Pomyślałem sobie - dobra kolego ciśnienie mi fajnie podniosłeś, adrenalinę uruchomiłeś, całą żyłkę przewietrzyłeś – możesz spadać i przytrzymałem palcem szpulę kołowrotka. O dziwo on też stanął, a po chwili nawet zaczął się słuchać. Nie powiem, że szedł jak po sznurku, bo przeciągnięcie go spod przeciwległego brzegu pod mój trwało pewnie kilkanaście minut, ale w końcu go zobaczyłem i zdębiałem. Jeszcze parę spokojnych odjazdów w klatkę, ale każdy coraz krótszy, aż w końcu miałem go parę metrów od brzegu. Co było robić, po podbierak nie chciało się wracać, to teraz kolejnym starym i sprawdzonym sposobem wszedłem do rzeki. Na szczęście dno było twarde. Odkładam wędkę i jednocześnie biorę rybę oburącz i wychodzę z nią na brzeg. Nawet nie wiem kiedy pękł przypon. Gdy kładę karpika na macie widzę w kąciku pyszczka haczyk, ale nie widzę żyłki. Jestem przeszczęśliwy. Odra znowu mnie zaskoczyła, zdumiała, zafascynowała… nie wiem co jeszcze ze mną zrobiła, ale nie robiła tego od dawna, a może to ja od dawna nie dawałem jej się uwieść. Ostatnio taką euforię przeżywałem kilkanaście lat temu, gdy po wielu próbach w końcu zaczęła mnie darzyć kompletami sandaczy. Dzisiejszy dzień był zupełnie inny, ale uczucia były bardzo podobne :)

IMG_20230922_181150.jpg

IMG_20230922_181337.jpg

IMG_20230922_181532.jpg

  • Lubię to 2
  • Dzięki! 1
  • Super 8
Napisano

U mnie wczoraj rozpoczęcie sezonu spiningowego dzień uważam za udany  najpierw wpada fajny okoń , niewymiarowe szczupły i pod wieczór udaje się wyrwać sandacza 

EE1A8FDE-8DDC-489B-AD6C-85C4536DC8D2.jpeg

5A62DF16-16A6-4AC3-B910-E027AE65D344.jpeg

  • Lubię to 1
  • Super 8
Napisano
12 godzin temu, moczykij napisał:

Odra znowu mnie zaskoczyła, zdumiała, zafascynowała… nie wiem co jeszcze ze mną zrobiła, ale nie robiła tego od dawna, a może to ja od dawna nie dawałem jej się uwieść.

Już jako młody wędkarz, zaglądając do prasy wędkarskiej, szukałem w pierwszej kolejności opowieści wędkarskich. Uwielbiam takie opowieści nadal, choć mam wrażenie, że obecnie mniej ludzie takich piszą, a może mniej jest miejsc, gdzie można tą twórczość znaleźć.

Twoje są na tym forum najlepsze 👍

No i Jaceena są też całkiem niezłe 😉 

Szacunek dla Was koledzy.

  • Lubię to 1
  • Dzięki! 2
  • Super 1
Napisano

Wczoraj wypad na rybki że znajomymi nad zalew w Żyrardowie. 5 h łowienia ale ryby w ogóle nie chciały współpracować. Ale i tak fajnie było posiedzieć nad wodą. Udało się złowić jednego karasia.

IMG_20230922_233130.jpg

  • Lubię to 2
  • Super 6
Napisano

W niedzielę wieczorem udało się wyskoczyć na rybki co prawda na krótko bo na 2 h ale i tak warto było. Złowiłem karpia na gliniankach PZW. Karp złowimy to moje pb także jestem zadowolony. W sumie nie jest to jakiś wielki okaz ale cieszy, ryba oczywiście wróciła do wody. To mój 3 sezon wędkarski jak zaczęłam łowić i coraz bardziej mnie to wciąga. Z roku na rok coraz lepsze efekty oby tak dalej .

IMG_20230924_225116.jpg

  • Super 6

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.