Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      11

    • Liczba zawartości

      5 357


  2. jacolan

    jacolan

    Użytkownik


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      1 172


  3. peekol

    peekol

    Użytkownik


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      539


  4. Odys80

    Odys80

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      362


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.01.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wczoraj odebrałem opłaconą kartę Mój podstawowy sprzęt nadal u Teściowej więc naszykowałem zapasowy, wygrzebałem parę woblerów, kajtków i ruszyłem rozpocząć sezon - nad Ślęzę oczywiście Wybrałem się na miejski odcinek, na którym łowiłem jesienią. Pierwszy rzut pokazuje że mój zapasowy sprzęt jest dość toporny :/ na szczęście tylko mi to przeszkadzało - już w drugim rzucie mam na wędce rybę, niestety spada. Po kilkunastu rzutach kolejne branie - niezacięte... Następnego już nie spartoliłem zameldował się taki średniaczek - pierwsza ryba w sezonie więc cieszy podwójnie Po tej rybie prawie przyprawił mnie o zawał bażant, który znienacka wyleciał z krzaków za moimi plecami Drugiego już się nie wystraszyłem Na kolejnej miejscówce atomowe branie i pierwsza 40 W mojej jesiennej bankówce na początku łowię malucha koło wymiaru, potem wpada trochę lepszy Miało być ładne foto z zarybiania, ale kleń miał inne zdanie W drodze powrotnej do samochodu doławiam jeszcze jednego ~30 Ryby w świetnej kondycji, odpasione i waleczne. Chyba nie zabrały się jeszcze do zimowania. Mniejsze brały w zastoiskach, te trochę lepsze w rynienkach na prostych fragmentach rzeki. Wszystkie brania na woblery około 4cm, najlepiej spisał się klasyk Gębskiego. Na koniec chciałem jeszcze zrobić zdjęcie miejscówki nocą, ale telefonem to wyszło tajne/poufne hehe Sezon 2018 przyjemnie rozpoczęty, do punktacji wpisuję komplet
    8 punktów
  2. 6 punktów
  3. Pogoda wiosenna więc trzeba było poszukać okoni, brania pojawiły się w momencie, kiedy lampka się schowała. Brania silne, rybki widać, że zdrowe i glodne! Ilościowo fajnie, największe pod 30.
    6 punktów
  4. Nocny @peekol-zaatakował!!! Sprzęt teściowej zostaw. Ten zapasowy lepszy Gratuluję! Ja miałem dzisiaj mniej szczęścia. A nawet pecha. Mało czasu więc więcej biegania. Jeden klenik na mojego wobka z kolekcji 2018 Ryby stoją już jak na wiosnę. Można je spotkać na każdym miejscu rzeki(cofki,bystrza,napływy, rynny itd.) Spotkałem @jaroslav-a ciekawe jak on zakończył? Bo ja zakończyłem rozlaniem kawy na fotelu w aucie. I 120 pln w plecy Na jesień był prany komplet.
    5 punktów
  5. 06-01-2018 Ślęza Dzisiaj też trochę powalczyłem na naszej ślumpie. Koledzy podpowiadają, jak klenie w tych warunkach pogodowych są poustawiane. I moje łowienie wyglądało podobnie. Czyli woblerki prowadzone wysoko. Wręcz smużyłem i jak najmniej ingerowałem w ich pracę. Starałem się, aby nurt wykonywał za mnie robotę. Do wody poleciały igiełki Sieka i Lovec-Rap. W sumie złowiłem 4 klenie. Jednego wstawiam do tabeli (38cm). PS Jarku, zdecydowanie łatwiej z muchą walczyć w miejskich odcinkach. Klenie też są tam słusznych rozmiarów i zdecydowanie łatwiej ogarnąć wodę. Nawet z wyprostowanymi plecami. I mniej wiązania:) pzdr.
    4 punkty
  6. Ja już po. Nowe jak dla mnie rewiry nie były łatwe. Trochę sobie powiązałem 😁 Dzień piękny, ale biorąc pod uwagę czas do ilości ryb to słabo....4 na brzegu. "Największemu" zabrakło centa, nawet niecałego do zapunktowania. Najważniejsze....wszystko co było na brzegu złapane na SUCHARA!!!!!
    4 punkty
  7. Dzisiaj zmiana miejscówki - tajne przez poufne. Gryzły dobrze. Kilka takich 25+ oraz ten ze zdjęcia już z 3 z przodu. Chyba wypracowałem już swój "jedyny słuszny kolor"
    3 punkty
  8. Pogoda sprzyja, to sama przyjemność wędrować wzdłuż brzegów Ślęzy. U mnie mniej emocji;) Okonie chyba wystraszone przez szczupaki i pochowały się na dobre. Coś tam się działo, ale nie o to mi chodziło. Największy okonek nie miał chyba wymaganego przez nas limitu.
    3 punkty
  9. Dzisiaj od 10.00 na slezy - nie udało się zapunktowac - ale było ciekawie, pierwsze dwie godziny bez brania w zasadzie uczyłem się rzeki, w okolicach południa siadły dwa niewymiarowe szczupaki, ile dalej i spotykam Jacka - zaczyna wędkować - po krótkiej rozmowie znika w chaszczach, Ok 14.00 stwierdzam ze czas kierować się w okolice zaparkowanego samochodu -w drodze powrotnej postanawiam zatrzymać się na dwa/ trzy rzuty przy wybranych miejscowkach, staje przy pierwszej - rzut - opad - bach - siedzi - po walce melduje się na brzegu szczupak Ok 55 cm, kolejna miejscówka - drugi rzut - bach - szczupak niecałe 60 cm, idę dalej widzę zachęcający dołek - rzut- bach - szczupak Ok 55 cm, w sumie 5 szczupaków na brzegu na kajtka 2 i 2 gr żyłka 0,16 , bez obcinki , przy samym samochodzie w założeniu ostatni rzut - prowadzenie w wolnym opadzie i delikatne skubnięcie - zacinam i czuje ładnie pulsujący opór -w końcu zapunktuje pomyślałem - i w tym momencie wędka się wyprostowała , zero punktów ale sporo emocji
    3 punkty
  10. Ciekawe, u mnie 8 szt na suchara ale też wszystko poniżej 25 cm.
    2 punkty
  11. @Joseph-trafisz dzień to i będą okonie i klenie! Powodzenia! U mnie podobnie. Teraz już nie jest tak łatwo. Trzy ryby mam z podmienianiem nie zawsze kolorowo. Dzisiaj na tyle mnie było stać..... Troszkę brakło do tabelki. Pauza czy szybkie 2h??? I cóż tu robić?
    2 punkty
  12. Wybrałem odcinki od mostów w górę. miałem już dość szmerów otaczających mnie wcześniej wysokich traw i wolałem otwartą przestrzeń. Założyłem kajtka i powoli zacząłem obławiać kolejne fragmenty rzeki. Przykucnąłem przy moście tramwajowym i podszarpywałem przynętą pod filarem i z drugiej strony pod drzewem. Pierwsze skubniecie i siedzi ale nie stawia oporu. Klenik malutki odczepiony jeszcze w wodzie. Rzucam pod mały kanał przy przeciwnym brzegu i dostrzegam ruch w jego pobliżu. Pił sobie tam wodę piękny zdrowo wyglądający lis. Dopiero w tym momencie mnie zobaczył, chwilę znieruchomiał i rzucił się do ucieczki, na szczęście w lewo w stronę zalesioną a nie w stronę drogi. Gdzie ja jestem? To jest środek dużego miasta? Zanim zdążyłem się skoncentrować ponownie na łowieniu i już niechlujnie ściągając przynętę, czuję kolejne branie i kolejny raz bez większej walki. Troszeczkę większy kleń, ale dalej nie zachęcający do pomiaru i szybko uwolniony. Wracam pod kładkę rowerową. Wcześniej odpuściłem tą miejscówkę bo idąc spłoszyłem kaczki. Teraz płynęło tam coś zupełnie innego: Ciemne zdjęcie, więc słabo widać. Ten czarny, podłużny cień na środku rzeki to bóbr płynący ze spora gałęzią wierzby. Płynął cicho i powoli, więc łudzę się, że nie spłoszył specjalnie ryb. Czekam chwilę i rzucam. Prowadzę kajtka pod prąd, powoli bez opadu ale z pauzami co jakiś czas. szarpnięcie, zacinam i jest taniec po całej szerokości rzeki. Nieco większy opór, ale nie przesadny. Po chwili mam na brzegu klenia większego od poprzednich. Postanowiłem zmierzyć bardziej dla orientacji, żebym lepiej w przyszłości mógł szacować wymiar "na oko" niż licząc na punkty. 25cm. Wyciągam komórkę, robię zdjęcie, wszystko mokre i śliskie a miarka wylądowała gdzieś w trawie. Stwierdziłem więc, że zapunktuje inną ryba i nie będę już kombinować tylko szybko uwolnię malca. Na zdjęciu przynajmniej widać kolor kajtka. Dodam że na czeburaszce 2g prowadziłem. Potem stwierdziłem, że nie można się dalej forsować, szczególnie, że nasilił mi się kaszel i przestało być przyjemnie. Pozdrawiam.
    2 punkty
  13. 04.01.2018 Wyjście nad wodę nr 2. O godzinie 21:00 robię szybki rachunek za i przeciw wieczornemu wędkowaniu. Cały dzień w pracy, przeziębienie w apogeum, po pracy ogarnięcie dzieci wraz z ich lekcjami (w tym praca plastyczna), ogarnięcie zwierzaków domowych, itd. To argumenty przeciw skłaniające raczej do wieczornej lampki wina. Za natomiast jest piękna pogoda. Czyli "za" zdecydowanie przeważyło i piętnaście minut później jestem nad Ślęzą. Ostatnio po wielu próbach skuteczne okazały się woblery. Postanawiam w takim razie zacząć od małego dalekosiężnego bulleta od Huntera, szczególnie że miejscówki koło stadionu dają sporo przestrzeni na dobry rzut. Skradam się do miejsca gdzie jeszcze w grudniu na przepływankę wyciągałem białoryb. Woda tu jest głębsza a nurt bardzo zwalnia o ile elektrownia poniżej pozwala. Pierwsze dwa rzuty trochę po omacku - wysokie trawy w tym miejscu odcinają miejskie światła a wzrok jeszcze do ciemności nie zdążył się dostosować. Trzeci rzut już widzę, wiatr lekko znosi przynętę w locie i na długim dystansie skutkuje to lądowaniem pod moją stroną brzegu. Prowadzę bardzo powoli z zatrzymaniami. Bullet w takich warunkach tylko delikatnie lusterkuje. Wędka 2,7m 0,5-7g, kij bardzo elektryczny - gunki street fishing przez producenta dedykowany do DS, żyłka mono 0,16. W pewnym momencie czuję delikatne pyknięcie - zaczep, liść? Nie zacinam od razu, żeby nie wbić w jakąś twardszą trzcinę. Lekko luzuję a następnie podszarpuję. W tym momencie zaczep ucieka na środek rzeki i zacinam. Czuję, że coś dużego i zaczynam się cieszyć, że może jakieś punkty dopiszę. Po kilku sekundach już wiem, że to jednak szczupak. Kij w pełnym ugięciu ale w dolniku czuję moc i kontrolę nad rybą. Luzuję trochę hamulec, i pozwalam na odejście utrzymując napięty zestaw. Szanse są małe bez przyponu. Ryba przepływa około 15m środkiem rzeki z mojej lewej strony, wzdłuż mojego stanowiska na prawo, także nie zyskała dystansu. Z prądem podciągam ją i chyba zaskoczona ląduje blisko brzegu. Staram się powtórzyć zachowania obserwowane na filmach, których przez ostatnie pół roku moich początków wędkarskich obejrzałem setki i o dziwo wychodzi mi. Odciągam trochę żyłki, unoszę za siebie wędkę, wysuwam rękę z podbierakiem i popełniam błąd. Tuż pod powierzchnią wody były zalane trawy, które nie pozwoliły mi zanurzyć podbieraka pod rybę. W efekcie, ślizgając się po nich, szturchnąłem szczupaka końcem podbieraka w bok. To sprowokowało szarpnięcie, kolejny zryw i strzał. Odpłynięcie z kolczykiem. Hunter daje ostre kotwiczki, ale ja doginam zadziory a w małych szlifuję. Więc jest spora szansa, że kilka trzepnięć pyskiem i go zrzuci. Szczupak był duży, dał się obejrzeć, nie powiem wam czy 60 czy 70 czy więcej bo po pół roku łowienia nie mam wyczucia i nie chcę fantazjować. Wiem tylko, że z Oławy w grudniu wyciągałem 40cm - 50cm a ten był zdecydowanie większy i zdecydowanie masywniejszy. Jeszcze drżę, wstaję i nie wiem jak się zachować dalej. Zapalam światło i wiążę pixela od Huntera. Nie, żebym chciał tu kogoś reklamować, po prostu to mi w pudełkach zostało a chcę się dzielić w miarę precyzyjnie tym co testuję. Czy rzucać w tym miejscu dalej? Rzucam, wzrok od światła przy wiązaniu ponownie przytępiony, trafiam w trzcinę na przeciwnym brzegu. Szarpię lekko, nie puszcza. Luzuję kabłąk, próbuję odstrzelić naciągając ręką żyłkę. Puszcza, trzciny się podnoszą i w tym momencie coś dużego płoszy się robiąc plusk na powierzchni. Zanim skończyłem zwijać, plusk po drugiej stronie i kotłowanina. Widzę coś z sierścią buszującego i nurkującego w wodzie - wydra? To za dużo jak dla mnie, zwijam się i idę w górę rzeki. Ale wrażenie po tej kotłującej się wodzie, po tym straconym szczupaku pozostało niesamowite. Dalej też było ciekawie, ale już bez dużych emocji, za to z rybą. Opiszę w kolejnym poście, gdyż ten już jest przydługi i spróbuję dodać zdjęcia.
    2 punkty
  14. A widzisz, to już nawet mało kumaty się robię. Chyba czas za krzesełkiem wędkarskim na nowo się rozglądnąć:) W przyszłym tygodniu, gdzieś tam będę deptał krzaki;) O ile temperatura mocno w dół nie poszybuje.
    1 punkt
  15. Nie, nie, nienienie, nie
    1 punkt
  16. @jaceen, nad Barycz, w lasy byś się wybrał, ostatnio stado jeleni o mało mnie na racicach nie rozniosło jak se okonki dłubałem
    1 punkt
  17. Jacek, ale ja nie chcę, żeby było łatwiej Ilość dzikiej zwierzyny, którą dzisiaj widziałem rekompensuje mi wk...w towarzyszący przy wiązaniu, zrywaniu i wyrywaniu trzcinek. No i od człowieków staram się uciec:) Podobne wzory ostatnio leciały do wody. Jeszcze pijawka.
    1 punkt
  18. Uważam, że Ślęza pod nimfę jest bardzo trudną rzeką. To nie górski potok, czy rzeczny kanał na którym można turlać nimfami. Oczywiście da się, tylko ile miejsc znajdziemy by komfortowo łowić? Osobiście odradzam ciężkie nimfy. Te, które da się wyciągnąć do góry, wręcz posmużyć, lepiej mi leżą na tej wodzie. A czy to grudzień, czy styczeń, kleniom w sprzyjających warunkach nie przeszkadza podnieść się do suchara. Wracając do pytania. Najprościej zrobić nimfę na wzorze Red Taga. Dołożyć główkę wolframową i nimfa gotowa. Z podobnym zestawem bym się o tej porze wybrał, jak na zdjęciu. Jeszcze mokrą Black Zulu bym dołączył i mocnego ugięcia życzę:)
    1 punkt
  19. 1. Marienty (arbiter ligi) 2. jaceen...................... 30s/K 3. Budek .......................40s/O+39/O+0=79pkt 4. andrutone 5. peekol.......................40s/K+35s/K+35s/K=110pkt 6. Chmura 7. Booryss 8. Danek. 9. Płatek88 10. Gu_miś 11. PPu88 12. RSM 13. Carloss83 14.jacolan......................40s/O+31s/K+30s/K=101pkt 15. kamil.ruszala 16. Joseph 17. jaroslav 18. Gryzon 19. michalvcf 20. Arturoo_Ma 21. OldBolo
    1 punkt
  20. A co ty tak ambitnie ostatnio łowisz? Robotę rzuciłeś ?
    1 punkt
  21. Jacku pierwsze koty za płoty. Teraz już pójdzie z górki ,a taka 30-tka w styczniu to jak 50- w maju! Gratuluję!!! No i fujarką raczej nie będziesz
    1 punkt
  22. Niby proste, ale trudne. Wiem gdzie, wiem że są i nic nie można zdziałać. Trzeba wyczekać na odpowiednią porę i wtedy zaczyna się powolutku coś dziać. Kilka puknięć i w tym tylko jedno zdecydowane. Bubblegum 2" ratuje sytuację. Na ten sezon taktyka taka, żeby nie zostać ostatnim w tabeli. Kto ostatni ten fujarka
    1 punkt
  23. Jak ryba żeruję. To jak tu nie korzystać Dzisiaj to nie był dobry ruch pchać się nad wodę. Zimno,deszcz,śnieżyca, wiało ....a jednak pojechałem Zanim padało to było ok. Potem już coraz zimniej, aż się odechciewało łowić. Miałem dwa ładne brania w gumkę. Po drugim guma do wyrzucenia. No i udało mi się klonka wyholować. Fajne przygięcie szczytówki zakończone mocniejszym szarpnięciem. Klenik nie duży ale jest Jeszcze raz. Potem dłuższa pauza.
    1 punkt
  24. Ostatnio zacząłem "eksplorować" odcinek powyżej Wrocławia. Jeszcze bez wędki, na razie tylko z psem. Szukam miejsc, gdzie przynajmniej na mapie wygląda to dziko i rzeczywiście jest dziko. Rzeka węższa niż na zdjęciach kolegi jaceena, bajecznie pokręcona, ze sporą ilością drzew w wodzie, mnóstwem łach i dołków... aż pachnie rybami, a mimo to ani widełek wbitych w brzeg, ani puszki po piwie, czy kukurydzy, nawet ścieżki wzdłuż rzeki nie uświadczysz. Nie wiem, czy rzeczywiście, jak kilka razy słyszałem - "panie tu już dawno nie ma tam ryb", czy nikt ich tam po prostu nie szuka, a może jednak szuka, tylko robi to na tyle subtelnie, że śladu po nim nie widać. Korzystając z okazji życzę wszystkim udanego sezonu 2018 i coraz więcej miejsc tak nieskażonych cywilizacją jak opisywana wyżej Bystrzyca
    1 punkt
  25. Świąteczne gRzYBY. Postanowione. Nie będę w ten dzień deptał po przechodzonych przez cały sezon miejscówkach. Miejskie bulwary zostawię na powszednie dni. Jak nie będzie ryb, to chociaż mam się nacieszyć otoczeniem. Przy okazji poszukam zimowych grzybów. Wybrałem się na Bystrzycę. Odcinek od Leśnicy do Marszowic. Do przejścia jakieś 4 km linii brzegowej. Pewnie nie zdążę, bo zmrok mnie dopadnie. Jak będą brały ryby albo obrodzi grzybami, to połowę może przejdę? Zobaczymy. Dziesięć stopni na plusie i lekkie porywy wiatru. Po kilkuset metrach dochodzę do wniosku, że zbyt ciepło się ubrałem. O tej porze roku nie rozpaczam z tego powodu. Podchodzę do rzeki. Ciekawość mnie zżera, bo nigdy nie wędkowałem na tym odcinku. Rozpoznanie było wcześniej na spacerze i wiem, że teraz rzeka jest dostępna z brzegu. Nie uzbrajam wędki. Jak zacznę łowić, to z poszukiwań stanowisk zimówek i uszaka bzowego nic nie będzie. Szczęście sprzyja. Po kilkunastu minutach znalazłem uszaki. Dawno ich nie widziałem. Zaczęły pojawiać się interesujące mnie miejsca. Składam spinning. Jest niżówka i zakładam szczytówkę, do 2 gram. Będę szukał okoni. Marzy mi się kilka fajnych garbusów. Nie z zimowisk, starorzeczy, czy kanałów. Właśnie z takiej rzeki, na takim odcinku, gdzie pozornie nie powinno ich być. Będę zatrzymywał się, przy każdym obiecującym miejscu, gdzie są dołki, spowolnienia, powalone drzewa, wsteczne prądy, zatopione karcze. Między kolejnym miejscem dostrzegam grzyby. Nie znam. Wyglądają na jakieś ciżmówki. Robię zdjęcie i idę dalej. Widzę dobre miejsce. Nie wziąłem okularów, ale dostrzegam kilka małych ryb. Trzeba próbować. Minęła godzina i jestem bez brania. Znowu szczęście się uśmiechnęło. Po kilku drobnych puknięciach następuje mocne przygięcie. Widzę nastroszoną płetwę dużego okonia. Bardzo się cieszę. Okazuje się, że całkiem przyzwoita rybka (30 cm). Z tego miejsca jeszcze dostaję małego szczupaczka. W sumie na całej wyprawie miałem trzy szczupaki, które wypięły się pod nogami i dwa w domyśle. Bobry wyczuwając pogodę z silnymi wiatrami, ostro wzięły się do roboty. Sporo drzew czeka na silniejszy podmuch. Wtedy cel być może zostanie osiągnięty. Doławiam jeszcze małego okonka. W kilku miejscach zaliczam delikatne brania, by w końcu cieszyć się trzecim gatunkiem. Tym razem przechytrzyłem klenika 30 cm. Całość zakończyła się sześcioma rybami i drugie tyle wyraźnymi braniami. A na koniec wyprawy znajduję jeszcze płomiennicę zimową? Wszystko, co zaplanowałem, udało się zrealizować. W tym sezonie często się to nie zdarzało.
    1 punkt
  26. Woda rzeczywiście opadła. Wczoraj wieczorem pierwsze wyjście w tym roku na Widawę. Wybrałem przepływankę, złowiłem ok. 15 ryb. Na spining wybiorę się jak jeszcze woda opadnie, jak dla mnie jest jeszcze za wysoka. Dzisiaj rano powtórka na przepływankę, złowiłem ok. 30 ryb. Brały głównie płocie i krąpie ale trafiło się również kilka jazi i kleni.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.