Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 13.11.2018 uwzględniając wszystkie działy
-
33cm żwirownia rakowice koło Lwówka Śląskiego przyneta Matusiak na 10gr 32 dzisiaj rano Odra Wrocław zaczynają fajnie kąsać 😁 A wczoraj naszła mnie taka myśl że nie łowiłem jeszcze na Mazurach więc za godz wyjazd i do niedzieli będę próbował złowić parę fajnych garbusów mazurskich 😎3 punkty
-
Dzisiejszy dzień świętowałem na rybach bo odkąd na wieś się wyprowadziłem to mnie do miasta nie ciągnie Pojechałem w moją ukochaną Dolinę Baryczy, za okonkiem se dłubałem. Uwielbiam te jesienne włóczęgi po lasach, tą ciszę, samotność, dzikie zwierzęta bo zawsze na coś wlezę, dzisiaj sarny i jelenie, zimorodki oczywiście i bażanty, tych nie lubię bo kiedyś pierdyknę na zawał przez któregoś. No i okonie, dziesiątki, może ze dwie setki. I ciekawostka tych miejsc, te jasne, rzeczne, z piasku łowi się na imitacje rybek, ripperek lub twisterek w kolorze takim jaki im akurat pasuje, dzisiaj perełka z pieprzem i seledyn i denaturacik, A te z "lasu" łowi się na robale, imitacje larwy ważki lub widelnicy, na różne imitacje pijawki i pająków. Dzisiejszy, największy, dobre 4 dychy, na larwę od Cyprysa pierdyknął. Taka to zabawa A fotki nie ma bo w zasadzie nigdy nie robię a dziś nawet chciałem go cyknąć z tym robalem w pysku ale telefon się wyłączył Ps. to temat Odry ale w zasadzie całe życie towarzyskie naszych wód w tym wątku się toczy więc tu poszło. Nie kojarzę jakiegoś wątku o wodach ogólnie w okolicy Wrocławia.2 punkty
-
Hej! Gratulacje dla tych co poszukują okoni. Jak widać nie łatwo o te z 4+. Ale trzydziestki się zdarzają. Ja jak mam chwilę to zaglądam to tu to tam za pasiakiem. Udało mi się wydłubać dwa godne ligi okoniowej. Jeden z dzisiaj jeden z poprzedniego piątku. Rybki złowiłem na kajtki 2 i 3 cale i pływają dalej!!! Pozdrawiam!1 punkt
-
Generalnie tak jak napisał maniu - nie można. Jest nawet tablica w kilku miejscach. ...no chyba, że znasz właściciela 😎(ja nie znam). Zapomniałem dopisać, że zaliczyłem dwa wypady wieczorne. Piątek - woblery. Poniedziałek - gumy na ciężko. Niestety bez rybki.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Sezon 2018 zaczął się od niewiarygodnej ilości, dla mnie, złowionych kleni. Już od pierwszego lutego pojawiły się skromne okazy a trzynastego lutego złowiłem pierwszego, w tym sezonie, nocnego klenia 50 cm. Zbliża się koniec roku, pogoda dla mnie bardzo łaskawa i wędkarsko nie mam co narzekać. Łowię, to co lubię i to w ilościach przekraczających najśmielsze wyobrażenia. Na ostatniej nocnej wyprawie dołowiłem kolejnego jegomościa z magiczną cyfrą 5 z przodu (52). Wcześniej było kilka, które otarły się o ten wymiar. Trochę ryb spadło i nie wiem, z czym miałem okazję powalczyć. Były też jazie. Jeszcze nie złowiłem pięćdziesiątki i taki okaz, jest moim marzeniem. Jak na razie barierą jest 46 cm. Trochę o sprzęcie. Postanowiłem łowić delikatnie. Spinning do 7 g, woblery 4-7 cm, plecionka 0,08 mm, kołowrotek 2000. Przynęty drobno pracujące, Rapala, Kamatsu, Hokkaido, Lovec Rap, Krakuski, Gloog Nike, hand made. Każdy z nich inaczej pracuje i osiąga inne głębokości. Cała sztuka w tym, żeby je prowadzić tak, jak rybom odpowiada. Nie sugeruję się tym, że producent opisuje głębokość np. 0,5m - 1m. Jeżeli któryś egzemplarz nie da się ujarzmić na danym łowisku, to odpada i ląduje do przegrody na inne czasy.1 punkt
-
Odra zaczyna odkrywać swoje skarby dla tych, którzy odwiedzają ją często. Ja staram się być codziennie, nawet jeżeli miałoby być to ledwie 15min przed lub po pracy. Dzisiaj nad wodą o 4:00. Miejscówkę obserwuję od pewnego czasu. Dłubałem tu okonki, wyciągałem ładne klenie i holowałem ładnego sandacza, który niestety się spiął. Inni wędkarze często obławiają ten odcinek na grubo za sandaczem. Moim planem na dzisiaj był sandacz na woblera przed świtem. Niestety plany to czasem tylko marzenia i nie zaobserwowałem aktywności tego drapieżnika a do obstukiwania dna gumami nie byłem przygotowany. Coś jednak intensywnie spławiało się przy powierzchni ale bez towarzyszącego popłochu drobnicy. Postanowiłem poszperać w górnej partii wody obrotówką, jako dość uniwersalną przynętą. Czarny savage gear w rozmiarze 2 to moja ulubiona blaszka w takich sytuacjach. I nie zawiodła. Już po paru chwilach poczułem skubnięcie i mój kijek do 8g pięknie się ugiął. Kilka krótkich zamortyzowanych odjazdów i mogłem powoli prowadzić rybę jak na smyczy. Musiałem z nią przejść 100m do miejsca gdzie możliwe było podebranie. W tym czasie spojrzałem jak jest zapięta - cała obrotówka w pysku. Doszedłem do miejsca podebrania i delikatnie zagarnąłem rybę do siatki. Nagle widzę, że plecionka lata luzem - obrotówka się zerwała. Szukam w pysku ryby, w podbieraku, na brzegu - nie ma. No mam nadzieję, że nie połknął, bo pyszczek miał duży. A był to śliczny jaź 48 cm - mój pierwszy.1 punkt
-
To ja też zrobię krótkie podsumowanie weekendu. Piątek - narobiliśmy kilometrów i zaliczyliśmy 3 miejsca, czego efektem były tylko krótkie szczupaczki, sandaczyk i okonki (żaden z nich nie dobił do 25cm). Sobota - kolega, który zaczął na poważnie spinninowanie w tym roku... po prostu mnie deklasuje. Nie wiem czym jest to spowodowane. Łowiliśmy 19:00-23:30. O 21:00 mieliśmy zmienić miejscówkę bo prócz małych sandaczyków nic się nie działo. No i w jednym z ostatnich rzutów kolega odnotowuje iście boleniowe kopnięcie. Na szczęście nie był to boleń ale piękny sandacz. Całe 76cm. Ja na żywo jeszcze takiego nie widziałem. Kolega w tym sezonie bije życiówkę za życiówką - sum, sandacz, kleń. Publikacja zdjęcia oczywiście za zgodą kolegi. Niedziela - tym razem już sam. Wrocław 14:30 - 17:00. Próbuję namierzyć okonie. W końcu mi się udaje. Trafiam na dobre, 20 minutowe żerowanie. Łowię 4 sztuki 25-29cm. Brania piękne. 3" ala kajtki zażarte po same główki. Tego największego odprowadza takie stadko, że aż dziw, że się w takim miejscu uchowały. Co ciekawe te większe zaczynają atakować (trącać) holowanego okonia głowami. Nie widziałem jeszcze czegoś takiego. Brania mam jeszcze po zmroku na "oczojebne" kolory.1 punkt
-
Przegrał z okazami... wrzucił zdjęcia samych małych ryb 😜 Miażdżysz swoimi wynikami @jaceen! Gratuluję powtarzalności sukcesów i konkretnych ryb! U mnie dwa lub trzy ostatnie tygodnie to wędkarski niewypał. Dziecko chore jak nie na to, to na tamto. Wszelkie związane z wędkowaniem plany musiałem odwoływać. Na rybach praktycznie nie bywałem. Dopiero w weekend udało mi się wyrwać i przełaziłem cały dzień brzegami Biebrzy. Dwa szczupaczki wyjęte. Były jeszcze cztery brania, ale ryby jakoś tak niepewnie chwytały przynętę i dosłownie po sekundzie holu spadały, a czasem nawet nie byłem w stanie ich zaciąć. Mój kolega, łowiąc na żywca co prawda, zaliczył tego dnia 24 (nie ściemniam) brania - i wyjął również tylko dwie ryby. Dziwny to był dzień Bardzo deszczowy, ale i mile spędzony. Baterie naładowane1 punkt
-
Rano mam małe szanse, a po zmianie czasu staram się, chociaż godzinę za dnia połowić. Na przełamaniu. Wczoraj nie spodziewałem się takich emocji. Nad wodą byłem około siedemnastej. Pierwsze dwa rzuty i branie. Trochę chlapaniny i przegrywam. W ciągu piętnastu minut psuję dziesięć brań. Jest to mój nowy rekord. Do tej pory miałem taką sytuację, niedawno, że siedem zepsułem. W tym przypadku trzy ryby miałem prawie pod nogami, ale nie zdołałem rozpoznać, co to było. Pozostałe odpadały po krótkim kontakcie. Początkowo łowiłem uniwersalnym woblerem od kolegi "Druciarz" - (Woblery i nie tylko ala Druciarz). W końcu mam przyłów leszcza 50 cm i to, po co przyjechałem, czyli jazia. Powoli zmieniałem miejsca. Do nich lepiej pasowała mi Rapala oryginal 7 cm. Psuję kolejne brania. Luzuję hamulec i po każdym braniu staram się holować spokojniej. Teraz mogę sobie na to pozwolić. Wcześniej nie mogłem do tego dopuścić. Chwila luzu i skończyłoby się na zaczepach. Postanawiam wrócić i przejść jeszcze raz ten sam odcinek. Dokładnie, metr po metrze obławiam kolejne stanowiska. Po cichu liczę na ciekawy przyłów. Wobler jest tego wart, ale zaliczam kolejnego klenia. W sumie łowię trzy. Największy, który mnie najbardziej ucieszył, mierzył 53 cm. To czternasty, lub piętnasty kleń w sezonie powyżej pięćdziesiątki. Wcześniej wspomniałem o przyłowie. Były to, szczupaczek, leszcz i po bardzo mocnym braniu siada sandacz. Idealnie ten sam rozmiar, co kleń. W ostatnich minutach psuję kolejne brania i na pożegnanie doławiam klenia. PS1 punkt
-
Środa 31-10-2018 Gdzie się tylko pojawię, to widzę, że ryby wyjeżdżają na brzeg. Czasami całkiem spore. Co niektórzy wędkarze są przygotowani na spotkanie nawet z ciężarówką. U mnie wczorajszy wypad za okoniem przedłużony o kilku kilometrowy wieczorny spacer. Przy okazji złowiłem dwa ładne klenie. Podsumowując, było kilka niewielkich okoni, dwa sandaczyki i dwa klenie. Przynęty: Krakusek, Gloog, Hokkaido.1 punkt
-
U mnie wczoraj pierwszy w tym sezonie wypad typowo za sandaczem z opadu - na ciężko. 19:00-23:00. Do wody poleciały gumy na główkach 10-25gr. Dwa pewne brania i jedno domniemane. Jeden strzał wykorzystany. Miał być sandacz ale wyszło jak zwykle. Nowa miejscówka ma potencjał. Nie mogę doczekać się ochłodzenia. W ciągu tygodnia zaliczyłem również kilka wypadów za okoniem. Nic >20cm. To chyba jeszcze nie ten czas. Nic >20cm.1 punkt
-
1 punkt