Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 28.09.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Lądujemy na łowisku w sobotę około 14:00. Stanowisko wreszcie zaczyna sensownie wyglądać i daje gwarancję bezbolesnego spędzenia jesiennej nocy nad wodą. Za dnia bawimy się metodą i spinningiem, w nocy karpiówki na grubo. W nocy nie wydarzyło się absolutnie nic, ale popołudnie i poranek dały sporo zabawy. Początek pechowy - mi tuż przy brzegu spiął się potężny karp i uwolnił się jesiotr w momencie podbierania. Synowi spadł w trakcie holu bardzo duży szczupak. W końcu na obrotówkę udaje się sprowokować szczupaczka, ale ze względu na coraz liczniejsze stanowiska wędkarzy, trzeba zrezygnować ze spinningu. W ostatnim rzucie podpinam za ogon jesiotra. Hol metrowej ryby na kiju do 8g - super zabawa i wcale nie trwało to jakoś przerażająco długo. Syn podbierakiem zaczepił o pozbawioną zadziorów obrotówkę i bez zbędnego dalszego męczenia ryby, uwolnił ją w wodzie. Na metodę mieliśmy kilka karasi i małych karpi. W nocy karpie przestały żerować i o poranku też nie planowały. Na całym łowisku trafiły się raptem dwa. Ale inne gatunki dostarczały zabawy: W tym roku pracujemy z synem nad karpiami, co pewnie wszyscy zauważyli po tematyce moich wpisów. Wymarzone 20kg nie jest łatwo osiągnąć, ale jesteśmy coraz lepiej przygotowani i czujemy, że jest to realne.9 punktów
-
5 punktów
-
Cześć. W sobotę postanowiłem zaliczyć mocniejsze uderzenie. Po okoniowych wyprawach wróciła jeszcze chęć powalczyć większymi przynętami. Do wody poleciały woblery szczurki, nietoperze i karasie Jaxona. I właśnie karasie przyniosły jedno branie za dnia i dwa kontakty w nocy. Cztery razy deptałem po tych samych ścieżkach i za każdym razem łowiłem szczupaki. Zaskoczenia nie było, że kolejny zagryzł przynętę. Łowisko-kanał Odry. 👊3 punkty
-
Wczorajszy wypad 20-23. Klenia nie uświadczyłem, był zupełnie nieaktywny. Na kleniowego smużaka - żabę przyłowiłem piękną płoć 34cm. Po tym przyłowie pełen nadziei założyłem malutkiego woblerka (3cm w nocy to naprawdę mało) i przeniosłem się na miejsce gdzie w poprzednich sezonach łowiłem je powtarzalnie. Miałem 3 brania i jedną sztukę 33cm doholowałem. Płocie w nocy biorą bardzo agresywne ale nie sposób tego zaciąć. Jest nagłe, niesygnalizowanie, krótkie szarpnięcie i albo się sama zatnie albo branie będzie na pusto. Mam nadzieję, że aura się uspokoi i, że będą jeszcze ciepłe noce bo chętnie bym na nie jeszcze zapolował 😎3 punkty
-
Ach, co to była za nocka! Zimnica straszliwą, miejsce podnęcone, dwa zestawy na koszyczek, jeden na metodę i jeden na żywca. Przez cały czas brania byczków niewiele większych od palca. Koledze zameldował się jaź. U mnie branie byczkowe i udało się złowić mojego pierwszego króla polskich wód -suma. W rozmiarze 10cm W końcu bardziej energiczne szarpanie wędką i zameldował się drugi sum. Tym razem bestia miała ze trzydzieści centymetrów. Wstało słońce, widać było kilka ataków drapieżnika, więc postanowiłem przezbroić drugą wędkę na żywca. W momencie zarzucenia drugiego zestawu znów zupełna cisza. Po 7 rano uzgodniliśmy z kolegą, że jest bryndza i jedynie zmarzliśmy i zarwaliśmy nockę, więc o 8 się zbieramy. Godzina 7:50, jeden żywiec podpłynął tuż pod nasze stanowisko, dosłownie 2 metry od brzegu. Zbieraliśmy już graty i nagle jest atak. Spławik pod wodę. Łapie wędkę i czekam na odjazd. Minęło może 10 sekund i spławik wypłynął. Rybka zdjęta z kotwiczki. Szybkie włożenie drugiego zestawu w to samo miejsce. Atak prawie natychmiastowy i sytuacja się powtórzyła. Ostatni żywiec z siatki założony, znów to samo miejsce. Tym razem postanowiłem ciąć od razu w momencie brania. A to nastąpiło od razu. Tnę i siedzi! Podciągam go pod podbierak, łeb już w nim był i wtedy zryw, efektowny wyskok w powietrze i wypięcie się. Szybka decyzja żeby rozłożyć teleskop, dołowienie żywca, to samo miejsce i spławik pod wodę. Postanowiłem poczekać. Spławik się wynurzył i stoi w miejscu. Pewnie znów to samo, więc bez wyciągania zestawu z wody idę łowić żywce. Mam płotkę i mówię koledze, żeby wyjął zestaw z wody. I okazało się, że szczupak tym razem był pięknie wpięty. Niestety nie mieliśmy miarki, ale wyglądał na okolice wymiaru, choć brzuch miał tak wydęty od żywców, że wyglądał wręcz nienaturalnie. Wraca do wody a my łowimy kolejne przynęty. Zestaw kładziemy jakieś 3-4 metry obok brania, również blisko brzegu, po 2 stronie stanowiska. Sytuacja wyglądała podobnie. Jeden żywiec zdjęty, jeden szczupak zapięty, ale się uwalnia. Przekładamy zestaw kolejne kilka metrów, spławik pod wodę i tnę bez czekania. Siedzi! Tym razem już jakiś solidny. Nie mogę go oderwać od dna. Po kilkunastu sekundach zestaw wystrzelił z wody. Wypiął się. Od tego momentu cisza. Kilka brań w niecałą godzinę, 2 metry od brzegu, na szerokości 10 metrów brzegu i tylko jedna ryba na brzegu. Dobra lekcja pokory. Wnioski na następny raz - sztywniejsze wędki i jakieś zabezpieczenie kotwiczki, żeby szczupłe nie miały darmowej wyżerki. Powinny przynajmniej zgodzić się na pamiątkowe zdjęcie! Już powoli planuję rundę drugą tej potyczki!2 punkty
-
Sens jest, ale ostatnimi czasy bardzo słabo z wynikami. Wielogodzinne rzucanie daje szczupaczki 30-40cm. Boleń siedzi 150m od brzegu, zupełna martwica. Okoni nie widać nawet na boczny trok. Widać to po pustych od wędkarzy brzegów. Tylko śmieci dokoła zbiornika pozostawione przez wędkarzy gruntowo-spławikowych spędzających nocki na zbiorniku mają się dobrze.1 punkt
-
Pogoda dzisiaj pod psem, od rana leje, a tutaj kolega wysyła mi fotki z Mietkowa jak bolki połowi rano. Wyobraźnia zaczyna działać więc wykorzystałem dzisiaj okienko pogodowe, kiedy przestało padać, zaraz po 14:00 jestem nad wodą, żeby sprawdzić co się dzieje, front atmosferyczny przechodzi, i wieje ale przestało padać, temperatura ledwie 13 stopni. Praktycznie typowo jesiennie. No to sprawdźmy czy w takich warunkach uderzy coś z powierzchni. Kilkanaście minut obławiania i kandydat do tabeli zaprezentował się w całej okazałości. 37 cm na miarce i od razu robi się przyjemnie w taką pogodę. Myślałem, że w takim dniu raczej nie będą chętne do współpracy, a jednak.1 punkt
-
Witam wszystkich.Środa, 23.września i kolejny wypad na rybki z odległościówką.Jak zwykle stałe miejsce i ten sam gatunek,czyli leszczyki.Złowiłem ich 32szt.Przynętą dnia były mady i pinka.1 punkt
-
Byłem dwa razy, aby doszkolić się w okoniach. Jakichś odkryć nie dokonałem, jednak sprawdziłem, gdzie mi najlepiej wychodziło ich łowienie. W środę miałem mniej czasu, około dwóch godzin. Brań dużo. Myślę, że spokojnie ze dwa komplety takich po 22 cm bym uciułał. A było pasiaczków znacznie więcej. I gumka, która zdecydowanie najlepiej sobie radziła. W czwartek byłem trochę wcześniej. Łowiłem między 16:00-19:30. Ilościowo podobnie. Ze względu, że szukałem wśród innych gumek tej najlepszej, to mogło wyglądać słabiej, niż poprzedniego dnia. W ten dzień również bym uzbierał komplet do tabeli. Pierwszego i drugiego dnia było kilka pod 25 cm. Przynajmniej tak wyglądało po przyłożeniu do wędki. Potrzebuję do tabeli większych, to ocena wielkości była błyskawiczna:) Gumka, która w czwartek była najdłużej w wodzie i przyniosła najwięcej ryb. Łowiłem na jednym z odrzańskich kanałów. Wędka do 15 g, plecionka 0,10 z metrowym fluorocarbonem 0,28 mm. Nadszedł moment, żebym wymienił u siebie miarkę z opcją maty. Stara jest wysłużona i wyblakła. Nie mogę aparatem uchwycić naświetlenia i przepalam fotografie. Telefonem jeszcze jakoś to wygląda, ale nie chcę tym robić zdjęć nad wodą. Wiem, jak się to kończy, gdy jestem sam. Polecam wszystkim uczestniczącym, aby rozważyli taki zakup. Miarki są fajnie zrobione i dość szerokie, by średnie ryby z mniejszym uszczerbkiem dla siebie pozowały do zdjęcia. Czytelność też ma znaczenie. U niektórych z Was, jest wzór konspekt;) jak to robić. Jeżeli ruszy kolejna edycja w przyszłym sezonie, jeżeli będą chętni, to będę naciskał na bardziej staranne prezentowanie pomiarów;) Od siebie też1 punkt
-
1 punkt
-
Wczoraj miejski bulwarowy odcinek Wisłoka. Od godziny 12 do 17. Trochę drpshota bez brań, trochę gumkami 1 okoń przed 20 cm . Fajną rybke dała mi osa od Jacena , rzeczny karp na 59 cm . Co ciekawe nie był podhaczony tylko zapięty w sam kącik pyszczka. Miejscówka dosyć płytka , pewnie grzał się do słoneczka:) Wędka do 5 gramów więc hol dał sporo emocji, było murowanie do dna , odjazdy na kilkanaście metrów i kręcenie kółek. Byłem pewien że to duży leszcz zapięty za kapotę , spore zdziwienie jak się pokazał bo karpia nie widziałem w Wisłoku już z 10 lat. Dzisiaj dziki Wisłok poza miastem, tylko jedna miejscówka bo brzeg bardzo niedostępny. Zrobienie zdjęcia to prawdziwe wyzwanie, Marienty znowy się będzie czepiał że zdjęcia do doopy siedziałem na jednym kamieniu na drugim trzymałem nogi, stroma zarośnięta skarpa za plecami, i zero szans na ułożenie ryby do zdjęcia. Łowienie od 14 do zmroku. Wyjąłem 7 kleni, takie do 25 cm i już na granicy zmroku siadł taki na 36 cm . Dodatkowo 6 okoni, na fotkach 24,23,22,24 cm. Miejscówka z dosyć szybkim nurtem i kamienistym dnem. Kilka spławień sporych ryb w czasie łowienia więc duża ryba była w łowisku .1 punkt
-
Dobra passa trwa. Wczoraj 19:00-23:00. Za dnia kilka okoni. Szkoda, że nad wodą pojawiłem się przed samym zmrokiem bo widać było, że były aktywne. Po zmroku tylko 3 brania. Dwa klenie wyjęte z czego ten drugi jest pierwszą spinningową pięćdziesiątką tego sezonu. Złowiony na woblera, którego nigdy nic nie powąchało (dorado classic 5cm w ulubionym kolorze "fire tiger"). Widać warto czasem dać leżakom pudełkowym drugą szansę.1 punkt
-
W weekend karpie bardzo kapryśne i słabo aktywne. W sobotę od 6 rano do 14:30 nie mogliśmy z synem dopasować techniki. Potem znaleźliśmy sposób - najmniejsze dumbelsy, i aktywne szukanie miejsca. Udało się wypracować 4 karpie. W niedzielę technika dała rezultat w sporej ilości ryb lecz małych. Wśród tych 4 z soboty trafiły się 2 dziesięcio kilowe.1 punkt
-
Cześć, powoli budzę się z wedkarskiego letargu;) Nowe miejsce jest rozpracowywane coraz skuteczniej, tylko czas nie jest sprzymierzencem. Bolenie z wrzesniowych wieczorów, zlowione na woblera z dna. Okoń skusil się na wobka boleniowego. O lidze pamiętam i mam zamiar troche powalczyć;) Ryby nie mierzone, wypuszczone.1 punkt
-
Witam wszystkich.Piątek 18.09.był moim kolejnym dniem spędzonym na wędkowaniu.Tym razem łowiłem w innym miejscu niż zwykle ale gatunek rybek był ten sam.Tym razem stosowałem dość szeroki wachlarz przynęt bo rybki były wybredne.Łowiłem na dendrobenę,pęczak, kukurydzę mady i pinki.Wymęczyłem 27szt.leszczyków.Niestety zdjęcie nie jest zbyt wyraźne bo słońce świeciło bardzo jaskrawie i to zaważyło na słabej jakości zdjęcia.Pozdrawiam.1 punkt
-
Wczoraj zaliczyłem leszczowy dzień konia. W dzień 18°C a nad ranem nad wodą 4°C. Byliśmy z kolegą już o świcie. Brania zaczęły praktycznie zaraz po pierwszym zarzuceniu. Co chwilę zamieniałem mój skromny rekord leszcza 55cm na ciut większe . Największe sztuki tego dnia 58,57,56,51 było też sporo mniejszych. Wszystko dzisiaj sprzyjało - zero spinek, zero zaczepów, zero zerwanych haczyków. Brania takie, że wędkę wciągało. Piękny to był dzień.1 punkt
-
1 punkt
-
Niedziela 13 września czyli ostatni dzień urlopu spędziłem nad jednym z jezior zarządzanych przez PZW Zielona Gróra. Przyznam szczerze, że już dawno nie miałem takiej frajdy z łowienia okoni na poppery. Woda chyba 5 metrów głębokości a garbusy ganiały drobnicę przy samej powierzchni i to w środku dnia. Największy złowiony tego dnia miał 34 cm 😀 i wszystko na poppera Rapali1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatnie dni, to mały maraton nocnych wypraw na sumy. W przeddzień planowanego nocnego spotkania z kolegami pojechałem jeszcze sprawdzić, czy jest sens iść w planowane miejsca. Dojechałem nad wodę i dołączyłem do przesympatycznego kolegi po 23:00. On już kilka miejsc obłowił. Poprosiłem, byśmy się wrócili i jeszcze raz ten odcinek sprawdzili. Miałem przeczucie. I słusznie. Po kilkunastu minutach u kolegi jest piękny atak na imitację żaby, wersję whopper popper. Nie trafił. U mnie po kolejnych kilku minutach zauważyłem wyraźnie zainteresowanie crawlerem. Następne dwa rzuty w pobliżu tego miejsca i bomba! Siedzi! Hol był emocjonujący. Po chwili pokazał się w całości i stwierdziliśmy, że są małe szanse na skuteczne lądowanie suma na brzegu. W końcowej fazie był zapięty dosłownie za "skórkę". A jednak udało się. Sytuacja wymusiła wśliźnięcie ryby na zalaną kępę traw za przypon. Mieliśmy zrobić sesję zdjęciową, ale sumek chwilę odpoczął, trzepnął łbem, wobler odpadł i w swoim stylu wywinął się wężowym susem z powrotem do koryta. Na pożegnanie dostał klapsa i tyle go widzieliśmy. Oceniam go na +/-130 cm. Po tej akcji zmieniliśmy stronę. Tam też długo nie czekałem na branie. Przeszedłem kawałek opaski i w miejscu, gdzie byłem chwilę wcześniej, coś pogoniło ryby. Miałem zwinięty sprzęt i błyskawicznie udało się podrzucić w to miejsce crawlera. Kilka obrotów korbką i mam potężny atak. Szarpnęło mną i zareagowałem zacięciem. Poczułem opór. Docinam drugi raz i rozczarowanie. Straciłem suma. Przynęta jest, kotwice w porządku a ryby nie ma. Tylko trzęsące ręce zostały:) Nie pierwszy i ostatni raz. Pod koniec zaliczam kolejne trzecie branie. Tym razem nie wytrzymał ładny boleń. Czasami zdarza się i taki przyłów. Brania boleni w nocy są nie mniej efektowne i czasami mam wątpliwości w pierwszym momencie, że to może być sum. Tym razem bez niespodzianek ryba ląduje na brzegu i decyduję się na zdjęcie. Wszystko wskazywało, że na sobotnie spotkanie ryby nam dopiszą i przynajmniej któremuś z nas dopisze szczęście i jakiegoś wąsa trafi. Niestety, poziom wody mocno poszedł w dół i plany poległy. Ważne, że towarzystwo było konkretne i wieczór był miło spędzony. 👊👊👊1 punkt
-
Jako że po ostatnim stacjonarnym wypadzie czułem lekki niedosyt postanowiłem wczoraj wybrać się na kolejną samotną szybką nockę nad jedną z podkrakowskich żwirowni.. Wędkowałem od około 17:00 do 6:30 dnia dzisiejszego. Strategia ta sama co ostatnio czyli jeden zestaw z nastawieniem na coś karpiowatego a drugi z wątróbką drobiową za czymś drapieżnym.. Na zestaw karpiowy miałem tylko jedno branie pod wieczór, ale na pusto. Zestaw z wątrobą leżał sobie w spokoju ponad 5 godzin, około 23:15 pierwsze branie i melduje się pierwszy węgorz "stykowiec" czyli sześćdziesiątka. Od tego momentu brania można powiedzieć były dość regularne, do świtu zaliczam jeszcze trzy węgorze 64- 71 cm. Nad ranem trafiam jeszcze miłego bonusa w postaci wąsatego 95 cm Tradycyjnie wrzucam kilka zrobionych na szybko fotek : PS. Dwa węgorze i sumek jako że były w sensownym wymiarze tym razem pojechały ze mną do domku1 punkt
-
U mnie dużo skromniej. Ten sezon jest tak przewrotny jak tylko może być. Jak tylko mam czas i możliwości wybrać się na Odrę to okazuje się, że właśnie idzie wysoka woda. Od paru miesięcy nie złowiłem klenia, który w poprzednich sezonach był celem głównym moich wypraw. Byłem zmuszony przeprosić się z feederami i innymi niespinningowymi metodami. Wczoraj popularna podwrocławska zaporówka i sporo przerzuconych karasi. Trzy największe równo 31cm. Dzisiaj dla odmiany wyprawa na okonie, które totalnie mnie olały. Nad wodą mnóóóóóóstwo ludzi, nie tylko łowiących ale również tych pływających. Trafił mi się (pierwszy raz w zyciu) przyłów bolka na drop shota. Wydaję mnie się, że zaatakował jaskółkę w momencie wyrywania ciężarka z zielska.1 punkt
-
Na świeżo po nocnej zasiadce. O ile za dnia wydaje się, że lato wciąż trwa, o tyle w nocy pogoda wyraźnie daje znać, że jesień już jest. Na łowisku pojawiamy się z synem koło 19:00. Widać aktywność ryb, jednak za późno się rozstawiliśmy i nie udało się skorzystać z tej chwili żerowania. Wraz ze zmrokiem aktywność ryb uległa wyciszeniu a temperatura powietrza poszybowała w dół. Dodatkowo wszystko w kilka chwil pokryło się rosą. Byliśmy przygotowani - bluzy na kilka warstw, porządne kurtki, wygodne fotele i koce do przykrycia. Mimo to ciężko było wytrzymać, szczególnie że przez kilka godzin całkowicie nic się nie działo i zestawy pozostawały w bezruchu zarówno u nas, jak i u innych wędkarzy na łwisku. Nagroda za wytrwałość została "wręczona" o godzinie 5:15. Nowy kij w naszej "stajni" - budżetowy, ale naprawdę przyzwoity, JRC contact 3lb,10' - kupiony z myślą o synu, dla którego cięższe i dłuższe karpiówki są jeszcze nieporęczne. Żyłka 0,31. Odjazd równomierny, długi. Zacięcie i ten przyjemny szok - wrażenie że zacięło się nieruchomy ciężki konar. Hol około 10minut, nie było potężnych odjazdów, tylko delikatne cierpliwe przyciąganie ryby, tak żeby minimalizować jej niepokój, co jest jak najbardziej wykonalne z miękkim kijem. Na macie ląduje prześliczny klocek, a po ważeniu okazuje się, że całkiem sporo kg tłuszczu już w swoim życiu zgromadził 14kg. Wykończeni, zadowoleni. Ps. Niestety odpadamy z nocnej ustawki spinningowej. Inne plany rodzinne. Szkoda.1 punkt
-
Witam wszystkich.W środę 9.września 2020r.wędkowałem na stawie komercyjnym.Pojechałem tam bo postanowiłem złowić coś na patelnię.Było dość wietrznie i ryby słabo żerowały,szczególnie karpie i amury.Złowiłem tylko jednego karpia,ale za to złowiłem 13 ładnych karasi.Ryby brały tylko na dendrobenę,żadne inne przynęty je nie kusiły.Pozdrawiam.1 punkt
-
Witam wszystkich.Znowu się spóźniam z opisem mojej wyprawy na rybki,która miała miejsce w dniu 4.września.Łowiłem w swoim stałym miejscu i łowiłem ten sam gatunek czyli leszczyki. Złowiłem ich 37szt.Łowiłem na mady i kukurydzę.Pozdrawiam.1 punkt
-
Wczoraj po południu wybraliśmy się z @jamnick85 na starorzecze Odry za Wrocławiem - cel: boleń powierzchniowo oraz okoń. Niestety pierwszy cel nie spełniony - jedynie kolega zanotował jedno nietrafione branie pod wieczór. Rywalizację okoniową boczny trok vs klasyczny opad wygrał ten pierwszy z dużą przewagą 🤣 Udało się wydłubać ok 25-30 okoni z czego 10 było wymiarowych - 5 trafia do tabeli okoniowej, 23, 24, 24, 24, 26. Jeden być może większy zerwał mi się w roślinności (za dużo swobody na hamulcu). Łowiłem na Dam Effzet Microflex, ciężarek 6g. Na haku nowe przynęty z atraktorem (polish handmade) .1 punkt