Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. RafalWR

    RafalWR

    Użytkownik


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      359


  2. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      5 357


  3. moczykij

    moczykij

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      575


  4. lechur1

    lechur1

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      213


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 22.11.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Sporo dni upłynęło, zanim coś sensownego złowiłem. Musiałem coś postanowić. Zostawiam sprzęt na sandacze i z delikatniejszą wędką szukam okoni. Kilkanaście udało się złowić. Jednak nie zadowalało mnie to i szukałem czegoś, co mogłoby wyciągnąć z nory okonie giganty:) Wziąłem kilka woblerów, które zaczęły się sprawdzać w twitchu i prawie się udało. Zmieniałem wabiki, szukając tego jedynego, który miał zaskoczyć wypasionego pasiaka. Założyłem Kamatsu 9 cm i zacząłem pogrywać nim tuż pod powierzchnią. Po kilku minutach widzę jakieś monstum, które podąża za woblerem i w chwilach pauzy między podszarpywaniem podpływa i przygląda się woblerowi. Pierwszy raz bez ataku. Drugi raz podpłynął, prawie muskając przynętę. Za trzecim razem wyraźnie zauważyłem, że chwycił i nawet delikatnie poczułem to na wędce. Niestety moja reakcja jest do bani. Zareagowałem, gdy pradziadek dawno zostawił woblera. Kolejnych okazji już nie było. Właściwie to był prapradziadek okoni. Duży garbaty okoń. Wcześniej na twitcha złowiłem bolenia, a na gumkę pijawkę na wolframowej główce ładną 40 cm płoć.
    7 punktów
  2. Droga do pracy znacznie się dzisiaj wydłużyła :). Dwie godzinki urwałem. Cel - okonie. Dłuższy czas nie mogłem doczekać się brania nawet jak widać było że się ruszyły i ganiają drobnicę. Tylko szczupaka zainteresowałem. Zniechęcony odpuściłem płycizny i zacząłem szukać ich u podstawy stoku. Trzy brania i wszystkie wcięte. 35, 32, 24 cm. Po 9 tej już piłem kawę w biurze :).
    6 punktów
  3. Tym razem celowo na okonie. Po pogodzie spodziewałem się krótkiego okresu brań i tak było. Przynęty to Keitech ES 3" i tej samej wielkości Westin Shad Teez Slim. Rybki miały 29, 32, 33 cm. Jeszcze dorzucam 28 cm z wyprawy sandaczowej opisanej w sandaczach.
    2 punkty
  4. Dzisiaj z synem pojechaliśmy na okonie.Nad wodą byliśmy o 14.Zaczałem od 2" kajtka i już w pierwszym rzucie miałem branie.Szybko złowiłem kilkanaście małych okoni I 2szt 20+.Syn łowił na większe gumy,miał brania ale joe mógł ich wciąć.Zmienił gumę na rippera 4.5 i zaczął łowić.Po kilku rzutach trafiłem okonia pod 30cm.Też założyłem rippera i po 15 minutach trafiłem rybę 31cm.Potem złowiliśmy jeszcze kilka okoni 20+.
    1 punkt
  5. Pierwsze próby feedera na ultra delikatnie. Przypony 0,08. Haczyki 22. Przynęta 1-2 pinki lub ochotki. Zanęta to ziemia z jokersem i odrobiną czarnej płociowej zanęty. Efekty jeszcze nie takie na jakie liczymy zimą, ale to dopiero pierwszy mróz chwycił. Dużo drobnicy, w tym irytujące, połykające niezwykle głęboko jazgarza. Wielu brań nie zauważyliśmy, bo po podjęciu przynęty ryba długo potrafiła stać w bezruchu. Jedna z tych nieruszających się płotek stała tak długo, że w końcu uderzył w nią drapieżnik i poszarpaną, wyrwaną mu z pyska doholowaliśmy do brzegu. Nagrodą za stanie na mrozie okazało się jedno branie medalowej płoci. 41cm: W centrum miasta natomiast, z rana i o zmierzchu bardzo aktywne stały się klenie, które nie potrafią oprzeć się aromatycznemu serkowi. Na 1 zdjęciu51cm namierzony w dołku przy brzegu, dalej 45+ z jednego stada, którego obecność zdradził pojedynczy spław. . Listopad to też odwiedziny na wodach stojących. Tutaj pojawia się nam sporo karasi, które ewidentnie próbują zapełnić brzuchy przed zimą.
    1 punkt
  6. Dzisiaj przyszedł kijek ( nie lubię kupować jak nie trzymałem w ręce 👿 zaryzykowałem , nie wielkie pieniądze ) Mitchell Epic 3 metrowa wklejania 1-8 gr. ćw. na sucho dobre wrażenie , akcja pół parabolik ,dolnik sztywny a góra wygina się jak w opisie , podejrzewam że 2,70 będzie miało bardziej akcje szczytową , wypadało by przetestować ale szamani od pogody zapowiadają -5 w nocy , jeszcze jest niedziela może będzie cieplej ?
    1 punkt
  7. Odgrzeję kolejnego kotleta, bo tu też łowiłem To było jakieś 20-25 lat temu, więc sposób pisania nieco inny niż dziś, sprzęt nieco inny, zdjęcia też na pewno nie z komórki... w ogóle wszystko było inne. Mimo to, a może właśnie dlatego swoją relację pisaną zostawiam w oryginale, zdjęć też nie podkręcam, niech wszystko zostanie tak jak było Przed 17-tą zajechaliśmy z bratem nad Zalew Nowy Witulin (Terebela). Szybkie pompowanie pontonu i wypływamy uzbrojeni w lekkie spinningi w poszukiwaniu okoni. Czyste niebo i niemal idealnie gładka powierzchnia wody nie wróżą zbytnich sukcesów. Po około godzinie kombinowania z kolorami paproszków, wreszcie udaje mi się zaciąć pierwszego okonia. Jest w świetnej formie i wspaniale walczy na delikatnym zestawie. Jakieś pół godziny później trafia się drugi - jeszcze ładniejszy, więc jednak trafiłem w ich gust - podoba im się 3 cm kopytko Predatora na 1,5 gr. główce, prowadzone nierównym tempem tuż nad dnem. W pewnym momencie mam przytrzymanie, zacinam i od razu czuję na kiju coś większego. Ryba stanowczo odjeżdża na hamulcu. W pierwszej chwili myślę, że to szczupak, jednak szybko przekonuję się, że to coś innego. Ryba uparcie trzyma sie dna. Zaczynamy zastanawiać się z bratem czy przypadkiem nie podpiąłem jakiegoś karpia, czy innej białej ryby. Niepewność trwa około 10 minut. Ręka zaczyna boleć, a ryba wciąż przyklejona do dna pływa w promieniu 30 metrów od pontonu. Wreszcie czuję jakby ryba na chwilę dała się nieznacznie oderwać od dna. W tej samej chwili na powierzchni wody pojawiają się bąbelki powietrza…Więc to sum! Zaraz jednak wraca do dna i dalej spokojnie robi szerokie koła wokół pontonu. Sytuacja zaczyna sie robić patowa. Ryba robi co chce, ja staram się tylko by cały czas była w ruchu. Nie chcę pozwolić jej na chwilę odpoczynku. Gdy tylko czuję, że staje w miejscu od razu delikatnie próbuje podnieść ją do góry na co odpowiada kolejnym odjazdem. Po około 30 minutach widzę na żyłce ślady śluzu, a więc słabnie. Chcę go podnieść możliwie najbliżej powierzchni, by zobaczyć z kim mam do czynienia. Wreszcie pod wodą zaczyna majaczyć biały kształt. Brat jest już gotowy do zrobienia fotki. Sum pokazuje się na powierzchni. Ręka zaczyna już porządnie boleć, co chwila przekładam kij z ręki do ręki, a sum jakby nabrał nowych sił. W międzyczasie na brzegu zbiera się spora grupka wędkarzy. Woda niesie ich rozmowy. Uśmiechamy się do siebie z bratem słysząc niektóre spekulacje dotyczące wielkości ryby. W ciągu kilku minut ryba rośnie z 5 do 20 kg. Nikt na brzegu nie wie jednak co to za ryba. W międzyczasie sum kilkakrotnie bąbelkuje. Teraz obrał nową taktykę - wolno lecz stanowczo kieruje się do brzegu, który jest wyłożony faszyną. Nie mogę do tego dopuścić, dlatego podkręcam co chwila hamulec do granic wytrzymałości. Po którymś z takich manewrów widzę, że sum podchodzi pod powierzchnię. Spokojnie podprowadzam go do pontonu z myślą, że chwycę go za żuchwę. Niestety tuż przed pontonem zaciska pysk i daje susa pod ponton. Jesteśmy dosłownie kilka metrów od brzegu. Któryś z wędkarzy zgromadzonych na brzegu proponuje podbierak. Rozkłada go i wchodzi do wody podając rękojeścią w naszą stronę. Brat ostrożnie ustawia ponton w sposób umożliwiający sięgnięcie po niego. Na szczęście sum w tym czasie wypuszcza się daleko w kierunku środka zbiornika. Mamy już podbierak. Jeszcze kilka minut i udaje się po raz kolejny podnieść rybę do powierzchni. Wolno wynurza się niedaleko burty. Gdy jest w zasięgu podbieraka, podnoszę mu nieznacznie głowę, a brat szybkim ruchem zagarnia rybę do podbieraka. Udało się. Spływamy do brzegu. Wszyscy oglądają rybę i sprzęt. Nie mogą uwierzyć, że udało się wyciągnąć suma na tak delikatny zestawik. Zbieram pierwsze gratulacje. Mierzymy rybę "komisyjnie". Ma równo 100 cm. Kilka pamiątkowych fotek i odnoszę rybę do wody. Mimo około godzinnej walki, odpływa w świetnej formie Za plecami słyszę, że ktoś zaczyna klaskać. Inny wędkarz podchodzi do mnie bliżej i mówi, że to był wspaniały hol. Ten dzień z pewnością na długo zapamiętam. Na koniec wypadałoby powiedzieć coś o moim sprzęcie: Łowiłem starym kijem Mikado Magic Spin 300, uzbrojonym w stary kołowrotek Shimano Catana 2000R, na który była nawinięta też nie pierwszej świeżości żyłka York Exclusive o średnicy 0,14. Przynętą było wspomniane wcześniej 3 cm kopytko Mannsa uzbrojone w 1,5 gr główkę na haku nr 6 wyprodukowaną przez Trapera. Dziękuję Bratu za cierpliwość, a także profesjonalną obsługę - zarówno aparatu jak i podbieraka
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.