Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 16.04.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Przypomnienie. W przyszłą niedzielę (23.04) kończymy rywalizację. Kto jeszcze nie wkleił swoich zdobyczy do tabeli, to są ostatnie dni, by to zrobić. Fakt, że koledzy z pierwszych miejsc mocno podcięli skrzydła swoimi wynikami, ale do ostatniego dnia trzeba powalczyć o najlepszą pozycję dla siebie. W sobotę brały mi tylko krąpie. Jeden był z takich +/- 40 cm. Pod sam koniec dnia mam kolejne branie, takie delikatne. Micha się ucieszyła, bo ryba nic sobie nie robiąc, zaczęła płynąć w środek Odry pod nurt. Od razu zaświtało w głowie, że po drugiej stronie jest mega kleń. Jednak po trzech minutach zwątpiłem. Powinienem go po minucie sprowadzić pod nogi a tu dalej płynie i nie ma zamiaru się zatrzymać. Nie mogłem rozpoznać po zachowaniu, co mam. Plecionka 0,10 i przypon z fluorocarbonu 0,22 nie jest słabym zestawem na klenie, to przykręciłem hamulec i po krótkiej chwili już wiem, co mi przyspieszyło tętno. Okazało się, że chlebek wciągnął piękny, dziki, pełnołuski karp. Oceniam go na 80 cm. Próba zapakowania go w podbierak oczywiście się nie udała. Okazuje się, że chlebek czasami potrafi zmaksymalizować emocje na maksa:) Kiedyś miałem zajawkę na łowienie batem. Trwało to zaledwie 3-4 lata. W tym czasie udało się złowić kilka karpików. Największy może miał około 3 kg. Takiego okazu z soboty na żywo nigdy nie widziałem. No, może w Ogrodzie Japońskim? Taki ze mnie wędkarz;) 👊5 punktów
-
Łusek na linii bocznej, ani promieni płetwy odbytowej nie liczyłem, więc głowy nie dam, ale na moje oko to krąpiki, a jeśli mam rację to są to moje zyciówki 😁. Poprzednia pochodziła z Bugu, a było to w czasach, gdy jeszcze WW dawały medale za krąpia. Ktoś z Was te czasy pamięta? 😀 Czytałem jak Jacek je łowi i zastanawiałem się czy dopasowuje do nich zestaw, bo przecież dużego, kleniowego haka to krąp raczej nie połknie. Dziś już wiem, że połknie. Potwierdzam też, że w tym rozmiarze to bardzo waleczne ryby.3 punkty
-
Dzisiejsza prognoza nie zapowiadała się najlepiej dlatego wytypowałem miejsce w centrum z którego można szybko ewakuować się do auta. Po 21 bylem nad wodą ale pierwsze branie miałem koło 22. Ładny kleń po krótkim holu spada😐 schodzę kilka metrów w dół i jest druga rybą tym razem udaje się doholować do podbieraka klenia 48cm. Więcej brań już nie miałem. W tabeli podmieniam klenia 36 na 48cm. 1. jaceen ......47 + 49 + 46 = 142 2. RafalWR......50 + 57 + 51 =158 3. carloss83 4. cysiu 5. lechur1 6. moczykij..... 42,5 + 45 +45,5 = 133 7. Aalbatross 8. Marienty 44 + 46 + 46 = 136 9. kamil.ruszala.... 48+43+41=132 10. Budek................50 + 50 + 50 = 150 11. jamnick85 - 43+40+44 = 127 12. Larry_blanka 13. MarianoItalian85 14. suchi 15. Konrado...........53 + 54,5 + 58,5 = 166 16. lukasz11 17. RSM...... 51 + 0 + 0 = 51 18. SebaZG...... 48 + 45 + 37 = 1302 punkty
-
1 punkt
-
Nie znam się na boleniach, ale czasami, gdy się przyłożę, to udaje się je łowić. Przyznam szczerze, że ten sezon w ilości przyłowionych boleni mam nieprzyzwoicie obfity. Zrzucam to na zmianę przepisów dotyczących wielkości przynęt spinningowych. Zmusiły mnie do innego łowienia i szukania przynęt spełniających wymogi. Ryby na przepisach się nie znają, a ja potrzebuję czasu i praktyki, by na przyszłość to zminimalizować. Na początku marca bolenie gromadziły się, a w ślad za nimi podążały sumy. Tak je tłukły, że kilka razy po ataku podskoczyłem wystraszony. Wcześniej, łowiąc okonie w marcu, ławica takich mniejszych była bardzo upierdliwa. Musiałem robić przesunięcia, bo na dwa bolki wpadał jeden okonek. Atakowały wszystko, co szybciej poruszało się w warstwie do 0,5 m. W kwietniu uspokoiło się. He he, jednak nie tak do końca:) Największego złowiłem na swoją czarną osę. Dwa kolejne podobnej wielkości na chlebek. Bolenie prawdopodobnie są wytarte i podążają w ślad za gromadzącą się ukleją. Widać już powoli powierzchniowe ataki. Jeszcze nie takie spektakularne, ale można je zlokalizować. Zresztą, kto się w nich specjalizuje, to nie ma z tym problemu. Mój wniosek odnośnie boleni jest taki, że zmiana przepisu spowodowała u mnie sporą ilość boleniowych przyłowów. Ajaj, przypomniałem sobie:) największy przyłów miałem 1 stycznia na przyciętego czarnego "kajtka". Na kalendarzu widocznie bolenie też się nie znają. W tym sezonie będzie mi trudno takiego złowić. Chyba że polubią moje "pieski". 👊1 punkt
-
Łażę z ultra lightem po Odrze, szukam różnych ryb, głównie leszcze mnie teraz interesują ale nie odmawiam okoniom, to dla nich czasami zakładam coś srebrnego, transparentnego i tu powinny się czasem zameldować bolki ale nie. Ostatnio dziwnie sie zachowują, nie dotykają nic oprócz robali. Kiedyś okres ochronny bolenia kończył się w połowie kwietnia, złowienie kilkunastu sztuk na coś białego czy srebrnego to była drobnostka. Teraz gustują w innym pokarmie. Duże bolenie i robaki, ciekawostka1 punkt
-
W piątek trochę połowiłem. Odra, tylko picker, pieczywo z sezamem i cztery godziny nad wodą. Trzy klenie na brzegu. Dwa większe około 40 cm. Nie mam szczęścia i prześladują mnie tylko czterdziestki:), chociaż miałem duuuże klenisko, ale przedłużający się hol dał mu szansę w końcowej fazie. Wywinął młynka i po sprawie. Złowiłem też siedem krąpi. Cztery to były mutanty. Sporadycznie je łowię i takie okazy po czterdzieści centymetrów, mimo że po leszczach według mnie to najbrzydsze ryby, zrobiły na mnie wrażenie. Za waleczność jednak piątka:) Trochę brań zepsułem. Taka uroda takiego sposobu łowienia:)1 punkt
-
Gratulacje wszystkim.. U mnie od ostatniego wpisu były 3 wypady, ale tylko na tym ostatnim ( wczoraj ) udało się coś sensownego złowić. Pojechałem na dosłownie niecałe 3 godziny na Wisłę ze spinem, przez ten czas zaliczyłem aż jedno branie które na szczęście wykorzystałem.. Dobrze że dojechał do mnie znajomy bo pomógł sprawnie podebrać rybę którą okazał się nażarty pewnie około 2 kilogramowy kleń - 53 cm Wrzucam tylko jedno pamiątkowe lekko przerobione zdjęcie ( konkurencja nie śpi ) : PS. Cel na kwiecień osiągnięty, kleń 50+ zaliczony.. Jednak jazia nadal brak 😕 Ale oczywiście jeszcze do maja będę próbował bo wiem że tam gdzie jeżdżę może się trafić1 punkt
-
1 punkt
-
W poniedziałek byłem szukać wspomnianego 55+ I chyba był ... lecz zaskoczony nieco zlekceważyłem przeciwnika nie luzując odpowiednio hamulca. Odjazd był niewiarygodnie mocny i nie udało się ryby zatrzymać. Zdążyłem podbiec kilka metrów ale to było za mało. Spadł zostawiając za sobą piękny wir, buuu Na pocieszkę złowiłem 51,5 cm Da się zauważyć olbrzymią różnicę w sile Kleni obecnych i łowionych miesiąc temu. Chyba podjadły już coś konkretnego.1 punkt
-
Dziś budzę się z bólem głowy... Po wyjściu na zewnątrz wiem już dlaczego. Zimny wiatr przeszywa aż do kości. Ale cóż jak plan to plan- jadę na muchę. Trzy tabletki pozwalają jakoś funkcjonować, ale nad wodę docieram dopiero w południe. Nad rzeką wieje, nie widać aktywności ryb, więc zaczynam od nimfy. Po kilku rzutach branie. Walka dość spokojna i wyciągam ładnego lipienia. Nie mierzę żeby go nie męczyć, ale po podbieraku widzę, że ma ponad 35 cm. Ryba widać, że już wytarta. Kolejne minuty nie przynoszą brań, ale zaczyna płynąć jętka. Tym razem nie popełniłem błędu i kij do suchej mam przy sobie. Przez kolejną godzinę ryby są bardzo aktywne, jedyny problem to dobrać łowną muchę. Łowię kilka pstrągów, sporo drobnego klenia. Nie ma okazów, ale cały czas coś się dzieje. Niestety wiatr powoduje, że mnóstwo brań marnuję. Nie widzę muchy, balon z linki utrudnia kontrolę nad zestawem. Niektóre brania tnę w ciemno. Mam dużo pudeł, kilka ryb spada. W pewnym momencie wszystko cichnie. Akurat w tym czasie kontrola, a że kontrolerem jest stary mistrz Kazimierz Szymala, to dokupuję kilkanaście poleconych much. Wracam do łowienia. Nimfa nie działa, więc wiąże nową suchą muchę i obławiam mimo braku aktywności ryb. O dziwo udaje się przechytrzyć kolejne pstrągi. Kończę o czwartej, w końcu to Wielka Sobota, trzeba poświęcić jajka. Mimo podłej pogody i jeszcze gorszego samopoczucia, wypad bardzo udany. 10 sztuk pstrągów, drugie tyle drobnego klenia i ładny lipień, to lepiej niż dobrze.1 punkt