
Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 19.08.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
To samo miałem napisać. Są jednak okręgi gdzie się dba o wodę. U mnie ostatni tydzień kilka wypadów na rybki ale tylko na grunt. Spina odstawiłem do kąta nie mam w tym roku u siebie niżówki na rzece, więc bankowe rynny rozlane i nawet nie próbowałem zabawy z brzaną. Nocne klenie to samo, za wysoka i mocno płynąca woda, więc pozostały zabawy na delikatne łowienie pikerkiem. Malutki koszyczek 5 lub 10 gramów i 3 pinki na haczyku. Trochę rybek przewaliłem, najwięcej płotki i wzdręgi, kilka karpików takich 35-40 cm, kilka karasi srebrzystych, największy na fotce 35 cm, jeden linek pod 30 cm. Kilka ryb spadło (myślę że to wina malutkiego bezzadziorowego haczyka ) , były nawet jakieś większe ale nie widziałem co, podejrzewam karpie takie 2-3 kilo które nie zostały jeszcze zjedzone przez wędkarzy2 punkty
-
Zwykły zbiornik, PZW coś tam zarybia, ale głównie karpiem i pstrągiem tęczowym. Węgorzy też co roku wpuszczają jakieś śladowe ilości w stylu 5-20 kg na zbiornik, za to od wielu lat więc już te ryby się łowi czasem w sensownym rozmiarze Dzisiaj pojechałem z kumplem skoro świt nad wode stojącą gdzie jakiś czas temu złowiłem sandacza prawie 80 cm na jerka w środku dnia.. Łowiliśmy od 5 do 10:30, pierwsze dwie godziny nie działo się zupełnie nic.. Chwilę po 7 kumpel wyjął niedużego szczupaka na blachę, ja jakieś 20min później mam branie na jerka jak ten tylko wpadł do wody i zaczął tonąć.. Zacięcie minutka holu i nieduży 83 cm sumek wyjechał na brzeg Następnie kolega doławia drugiego szczupaka który miał może 50-55 cm, ja około godzinę po pierwszym sumie mam identyczną sytuację co wcześniej.. Rzut jerk wpada do wody mijają może 2 sekundy i mam mega strzał zacięcie a potem zaczyna się przeciąganie liny, max 3 minuty holu i lądujemy drugiego sumka - 123 cm Pod koniec tuż po 10 mam jeszcze jedno branie na tego samego jerka, tym razem wyjechał 60 cm szczupak Dawno nie miałem już takiego dnia żeby złowić dwa sumy.. Wrzucam jak zwykle kilka pamiątkowych fotek z dzisiaj : PS. Kolejny wypad już w niedzielę nad Wisłę jeśli się nic nie wykrzaczy do tego czasu2 punkty
-
Gratulacje wszystkim Ja wczoraj pojechałem z kumplem na całonocne łowienie nad Zbiornik PZW. Kumpel nastawiał się tylko na węgorze a ja standardowo jedną wędką łowiłem na metodę a drugą rzuciłem też na węgorza.. Łowiliśmy od mniej więcej 20:00 do 05:00, węgorze mieliśmy tylko dwa najpierw u mnie przed 22 wyjechał już ładny prawie 76 cm a później u kumpla po północy rybka 60+ Na metodę działo się jak zwykle dużo, przerzuciłem lekko z pół setki leszczyków do +- 35 cm, kilkanaście wzdręg do +- 32 cm, 10 karpi do 53 cm oraz dwie płocie 26 i 30 cm Wrzucam tylko pamiątkowe foto wczorajszego węgorza : PS. Jutro dzięki temu że kumpel ten tydzień ma luźny to wybieramy się na wczesno poranny spiningowy wypad z nastawieniem na szczupaka / suma.. W przyszłym tygodniu może wybierzemy się też na popołudniowo wieczorny wypad nad Wisłę1 punkt
-
Wczoraj klimatyczny feeder nad Bystrzycą. Niestety namierzone w poprzednich latach dołki zostały zasypane. Rzeka bardzo zarośnięta, więc ciężko szukać teraz nowych miejscówek. Finalnie łowiłem na mocno wydeptanej miejscówce – o dziwo bo jak rok temu tam byłem to miejsce nie było skalane ludzką stopą. Brań bardzo dużo. Musiałem zrezygnować z białych robaków bo w pół sekundy były atakowane przez ukleje. Łowiłem na duże ziarna kukurydzy anyżowej. Przerzuciłem dużo uklejek, kleników, jelców i krąpi – tych ostatnich było najwięcej. Miałem 3 ładne ryby na haku ale wszystkie mi spadły i nawet nie zdołałem zobaczyć co to za ryby. Jeszcze tam wrócę ale bardziej przygotowany1 punkt
-
Fakt, przebić się przez magiczne 22 jest tam czasami niemożliwe, mimo wszelkich starań. Nie pomaga zmiana przynęt, ich rodzaju i sposobu prowadzenia. Na powierzchniowe w tym roku jakieś dziwne ignorowanie. Kilka udało się złowić na poppery, ale przy tej ilości brań, nawet przy agresywnym podpowierzchniowym prowadzeniu gumek, to jakiś dramat. Jestem bezsilny i nie mogę sobie z tym poradzić. Może to się przekłada na brania sumów z powierzchni? Coś w tym roku im nie pasuje? Trzy razy byłem na okoniach ostatnio. I we wtorek postanowiłem dokładnie policzyć, ile jestem w stanie złowić, w niespełna 4 godz. Utrudnieniem był żar jaki lał się na głowę. Trzeba było znaleźć kawałek cienia i zarazem, żeby chciały brać okonie. Pole manewru bardzo wąskie. Mocno się skoncentrowałem i starałem się nie pomylić w liczeniu. Skończyłem na wyniku 72 okonie. W tym dniu żaden nie przekroczył wspomniane 22 cm. Było sporo w granicach 20, ale nic poza tym. Dwa razy była sytuacja, gdy pasiak przed kępą zielska zaczął stawiać ambitniejszy opór, to był atak w niego czegoś większego. Co to było? Nie wiem. Do tego trzeba by doliczyć przynajmniej dwa razy taką ilość brań nie wciętych. Może wśród nich był ten wymarzony?:) W tabeli już wynik dla mnie wyśrubowany, to każdy centymetr staje się istotny. I dlatego dodaję z poprzedniej wyprawy okonia 30 cm. Był mocno wypracowany i ucieszył mnie niezmiernie. Był jeszcze w rozmiarze 27 cm. Pozostałe standardowo od 15-22 cm. 95% pasiaków złowiłem na gumki z obciążeniem 1-2g. Dwa największe i do tabeli 30 cm.1 punkt
-
Dodaję maluszka z weekendu Wziąłem syna na kanał Odry, żeby połowił sobie - wpadło kilkadziesiąt sztuk na tanty i obrotówki. Niestety max to ten na foto1 punkt
-
Po kilku niepowodzeniach w końcu trafiam coś lepszego. Gdy przyjechaliśmy ( około 22:00), to poziom wody był, jak za dobrych czasów. Opaski pod wodą, nurt odpowiedni, tylko wszędobylskie spływające trawy dokuczały czepiając się kotwic. Branie mam dość szybko przed 23:00. Crawler Adusta Force Mix kolejny raz udowodnił, że warto po niego sięgać. Dziękuję Marcin, że byłeś w pobliżu i w zasadzie wykonałeś najtrudniejsze zadanie. 150 cm PS Bodźcem, że jeszcze się wybrałem na sumy był wpis Andrzeja. Praktycznie odłożyłem wędkę i zrezygnowałem w tym sezonie z powierzchniowego uganiania się za wąsami. Sukces kolegi jednak wlał nadzieję, że jeszcze i mi się uda coś złowić:)1 punkt
-
Wczoraj wieczór Odra Cigacice. Na początku 2 okonki 19+24 cm i jeden ciut chyba większy spada . Pływanie chlebkiem nie przynosioslo efektu. Brań nie było. Przy szarówce nie mogłem sobie odmówić obrzucania fajnie podlanych traw na końcu główki. I udało się wyhaczyć klenia ok.30cm na własną oskę. 💪 Dzisiaj miałem 4h wolne między 10 a 14. Licząc przejazdy i przebieranki to zostaje jakieś 3h machania kijem 😉 Lampa okrutna. Najpierw odwiedziłem odcinek zimnego potoku. W drodze na Odrę zawsze staje i patrzę na wodę i dumam czy da się tam złapać klenia. Postanowiłem dziś sprawdzić. Stan wody niski, większość powierzchni ma głębokość (na oko) nie więcej jak 30-40 cm, kupa roslin. Porzucalem trochę smużakami ale bez wiary, więc i bez efektu. Chleb wrzucony do wody też nie był zbierany. Do tego las... I powietrze totalnie bez ruchu... Po chwili byłem cały mokry. Zarządziłem odwrót, i pojechałem na Odrę 🤣 Tam porzucalem trochę gumkami za okonkiem, trochę smużaki za kleniem i popływałem za chlebem. Byłem na 2 główkach. Z pierwszej wpadł Okonek, ale malutki. I branie na chleb. Niestety totalna amatoszczyzna wyszła bokiem. Linka zygzakiem po wodzie ułożona, więc pomimo pociągnięcia wędki mocno za plecy, to do zacięcia trzeba by i tak jeszcze sporo metrów linki wybrać 🤦🏻♂️. Co ciekawe ryba odwaliła jedną z większych sieć jakie w życiu widziałem. Emocje, pomimo, że chlebek, jedne z lepszych jakie są dla mnie na rybach... Widok fali na spokojnej wodzie... Zbierze czy nie. Poniżej fotki wczorajszych ryb.1 punkt
-
Zaliczyłem kolejną nockę w pogoni za sumem. Woda jest znowu niska, a nurt powolny. Kiedy woda była wyższa, to łowienie było bardziej ekscytujące. Dziś prawie nie było widać aktywności ryb. Jednak na nietoperza SG (12,5 cm, 54 gr) wyciągam suma 113 cm. Mógł być jeszcze drugi. Już na sam koniec, na ostatniej miejscówce, w "przedostatnim" rzucie mam prawie pod nogami strzał. Rozbryzg wody, przez sekundkę czuję ciężar, po czym nietoperz wyskakuje z wody 😬 tym razem się nie udało.1 punkt
-
W tygodniu wypad na staw, przekrój gatunków duży. Dwie bardzo duże ryby niestety tym razem nie dały mi szans na spławikówce. Po tym wypadzie w ostatni deszczowy dzień niestety zmokłem i zmarzłem i do tej pory męczy mnie przeziębienie i ambitne plany na długi weekend wzięły w łeb. Dziś jednak postanowiłem przez południe uderzyć chyba ostatni raz w tym roku na muchę. Skłoniły mnie do tego obiecujące odczyty wodomierzy. Ustabilizowana po deszczach, wysoka woda, dawno nie widziana latem. Z tyłu głowy miałem też dorzucenie pstrąga i lipienia do GP. Żar leje się z nieba, plażowicze moczą się w rzece, no ale taka woda ... Początek z niezliczoną ilością małych kleników. Potem wreszcie pierwszy pstrąg. Przenoszę się na fajną rynienkę gdzie woda bystro płynie, zupełnie jak nie latem. Katuję rynienkę dobre dwadzieścia minut nimfą. W tym czasie mam dwa bardzo delikatne puknięcia. Wtem zatrzymanie i zaczyna się jazda w silnym nurcie. Widzę że nimfa bez zadzioru siedzi w nożyczkach, powinno się udać. Po chwili zagarniam rybę podbierakiem. Miara pokazuje 47 cm. Ryba jest gruba i pięknie wybarwiona. Zmęczoną przytrzymuję dłuższą chwilę w nurcie i wraca na swój rewir. Do 16 łowię jeszcze kilka pstrągów około miary. Całkiem nieźle jak na takie warunki. Niestety po powrocie do domu znów 38 stopni gorączki. Sumowe zrywki znów muszę odpuścić....1 punkt
-
1 punkt
-
Gratulacje wszystkim U mnie ostatnie wypady na dużej wodzie nie przyniosły totalnie efektów.. Za to byłem w ostatnim tygodniu dwukrotnie na grzybach i nazbierałem w sumie z 6 wiader sam, z czego 3/4 prawusów Wczoraj do tego wszystkiego miałem wypadek samochodowy i rozwaliłem dość porządnie przód ( chłodnica zderzak maska itd.. ) więc raczej sierpień będzie u mnie słaby co do ilości wypadów nad wodę bo będę zależny od kumpli.. Na odstresowanie wieczorem wczoraj pojechałem z kumplem i bratem zobaczyć za węgorzami, łowiliśmy od 18:00 do północy. Węgorz był tylko jeden u kumpla taki +- 70 cm, brat miał szczupaka 50 cm +- na rosówki w trakcie zwijania.. U mnie był okoń 29 cm na rosówki z gruntu no i sporo drobnej ryby na metodę, głównie leszcze i wzdręgi do +- 30 cm ale był też bonusowy karp 40 cm i karaś 37 cm Wrzucam pamiątkowe foty : PS. Dzisiaj jadę na nocne wiślane łowienie ze znajomym, planowane łowienie 19:00-2:00. Woda już znacznie opadła, zobaczymy..1 punkt
-
Potwierdzam. Byłem trochę w szoku, bo od niepamiętnych lat:) nie zaznałem takiego amoku brań. Wrzutka i przynęta, wpadając do wody, była natychmiastowo atakowana. W pięć minut początkowego łowienia łowie kilkanaście okoni. Lampka się zapaliła i z Larrym doszliśmy do wniosku, że jest okazja odseparować te mikrusy innymi przynętami. U mnie leciały do wody poppery, wtd, PikuPiku i dla sprawdzenia gumki, czy w tych miejscach, gdzie zamierzam łowić innymi przynętami, są okonie. Miałem dwie fajne ryby, które oczywiście wbijając się w gęste roślinności, znalazły sposób na uwolnienie. Złowiłem też dwa niewielkie jazie. Przeszedłem prawie cały kanał. Są lepsze i... lepsze:) miejsca. To trzeba sobie wychodzić i na przyszłość zakodować. Kanał każdego roku jest też inny. Inaczej zarasta, inny jest poziom i uciąg. I właśnie uciąg uznałem, że jest przyczynkiem do takiego zachowania ryb. Fajny delikatny, co może wprawia okonki do aktywności. Dzisiaj mam problem. Lato to w ogóle stwarza same problemy. Można wszystko łowić i nie wiadomo na co i gdzie się nastawić:)1 punkt
-
Wczoraj z @jaceen wybraliśmy się pobawić się z okoniami na jeden z wrocławskich kanałów Odry, które ostatnio są bardzo aktywne i można potestować sobie na nich różne przynęty - od popperów, przez różne wynalazki po standardowe gumki i obrotówki. W godzinę można złapać ich nawet 50+, ale rozmiar to maksymalnie 22 cm. Sprzętowo to Flagman Areata 3.5g, Shimano Vanford 2500s. U mnie niestety cały czas brały drobne pasiaki. W końcu około godziny 20stej udałem się na ostatni etap wędkowania, z którego miałem wracać bezpośrednio do auta. Poppery nie przyniosły rezultaty, a na tantę 25mm wieszały się mikrusy od 8 do 15 cm. Zauważyłem jednak, że inne okonie dośyć agresywanie "odprowadzają" swoich kolegów, a czasami nawet podskubywały szamoczące się przy tafli. Jak to zawsze bywa, w ostatnich rzutach łapię kolejnego mikrusa, ale nie wiem czy to instynkt, ale zauważyłem blisko brzegu, że coś odprowadziło okonka, pozwoliłem mu trochę pochlapać i po zluzowaniu linki został zaatakowany przez mamę - rybka dosłownie pochłonięta w całości, ale szybka reakcja i obie pływają nadal razem.1 punkt
-
1 punkt
-
W sobotę poprawiałem piątkowy wyjazd. Również późne popołudnie / wieczór w Cigacicach na Odrze. Już nie bylo tak kolorowo, łącznie 3 sztuki złowione. 2 maluchy na przelewie (w zasadzie zaraz zanim) o jeden 38cm w zatoczce. Wczoraj próbowałem sił w Czerwieńsku na Odrze. Zacząłem od 19 wytrwałem do ok. 23:30. Woda mocno idzie u nas w górę w ostatnich dniach, i na razie się jeszcze nie zatrzymuje. W ciągu 2 dób około 80cm, to jest spory wzrost na moim odcinku, no wczoraj było że 30-40 cm mniej. Najpierw chwila spiningu z gumami kaitek (lub coś takiego, konkretnego modelu nie mogę spamiętać coś shiny czy easy.. czort wie...) 3 całe na 2g główce. Wzięły dwa okonie, 21 i 22cm, z czego jeden miał bardzo dziwny pysk. Potem trochę popływałem chlebem, ale zero brań. Potem postulatem od dni sandaczowymi gumami, na koniec pochlapałem plopperem. Łącznie obrzucałem jakieś 4-5 zatoczek. No i pusto. Na ploppera był nie trafiony atak, bo coś mocno chlupło w wodzie, ale na kiju nic nie czułem. I przez jakieś 10 sekund miałem zdobycz w postaci nietoperza który wisiał mi na lince pod samą szczytówką. Może jutro albo w sobotę się uda się znów na parę h wyskoczyć... Muszę tylko przemyśleć taktykę na dość wysoką wodę... Dawni takiej u nas nie było.1 punkt
-
W ostatnich tygodniach złowione setki okoni Od tant 25-49 mm poprzez shinery i inne gumowe przynęty. Wczoraj około 50 okoni w godzinkę na obrotówkę - w każdym rzucie branie. Dziś powtórka. Efekty wielkościowe? Mizerne (max 22 cm - parę sztuk - wrzucam jednego, któremu fotkę zrobiłem wczoraj). No ale nie poddajemy się i walczymy dalej o coś konkretniejszego.1 punkt
-
1 punkt
-
Znalazłem ostatnio nieco głębszy odcinek Widawy w moich okolicach. Udało się nawet spotkać wędkarza i chwilę porozmawiać. Opowiadał o metrowych szczupakach i ogromnych kluskach. Akurat tego dnia miałem ze sobą XUL i niewiele czasu, ale obiecałem sobie wrócić tam z jakimś większym kalibrem. Upały w końcu ustąpiły, wymówki mi się skończyły i trzeba było ruszyć dupsko nad wodę. Już w pierszych rzutach trafiam pistolecika i mam mocne branie, które jednak po chwili szarpania spada. Potem jeszcze jeden pistolet. W drodze powrotnej zakładam największego cannibala jakiego akurat mam przy sobie - 15cm w kolorze "Policjant" - mając z tyłu głowy te metrówki, o których opowiadał locals. Do metra trochę brakło ale cieszę, że coś tam w ogóle pływa.1 punkt