 (336_280 pix).jpg)
-
Liczba zawartości
841 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
60
Zawartość dodana przez andrutone
-
Cześć. 21 października, w sobotę, wybrałem się pierwszy raz w tym roku na Ślęzę. Pojechałem w górne odcinki górnych odcinków:) Jacolan je zna. Łowiłem rano, od 7:30 do 10:00. Rzeka jest tu urokliwa, ale trudna i dość niedostępna. Spodziewałem się zarośniętych brzegów więc eksperymentalnie wziąłem moją lekką teleskopową spławikówkę, która ma 4,5 metra długości. Pomogło to podać przynętę prawie w każdy wolny od traw kawałek rzeki, ale szalenie skomplikowało łowienie pod drzewami. Ryb w tym odcinku rzeki jest bardzo dużo, ale widziałem praktycznie samą drobnicę. Brań też było dużo, ale były to raczej tylko skubnięcia i nie potrafiłem ich skutecznie zaciąć. Łowiłem głównie na małe twisterki. Największe klenie wypatrzyłem pod tym drzewem: Oczywiście nie było jak wygodnie podać im przynęty, więc cofnąłem się trochę w górę rzeki i próbowałem puścić im z nurtem smużaka. To też było bardzo trudne, ze względu na trawy rosnące przed tym drzewem i zeschłe pokrzywy na brzegu. W końcu się jakoś udało. Nastąpiła seria ataków na smużaka. Pochlupało, ja się spociłem, a potem cisza. Klenie gdzieś zniknęły. Czas mi się też już skończył, więc im darowałem... Może uda się następnym razem. Choć nie wiem czy jeszcze w tym roku. Coś mnie nie ciągnie nad Slęzę, tak jak kiedyś...
-
Dzięki Budek za relację. Zawsze z ogromną ciekawością śledzę wszystkie podsumowania i relacje z zawodów spinningowych, bo uważam że dają one jakieś wyobrażenie o zasobności naszych wód w drapieżniki. W końcu całkiem spora grupa ludzi, którzy przeważnie całkiem nieźle posługują się wędką, przez kilka godzin daje z siebie wszystko aby osiągnąć jak najlepsze wyniki. Ja wiem, że na rybach czasem jest lepszy dzień, a czasem gorszy, ale nie pamiętam żebym ostatnio widział podsumowanie, po którym bym pomyślał "ci to sobie dzisiaj ładnie połowili"...
-
Nie dołowił. Po niecałej godzince spasowałem, bez nawet jednego brania. Choć co jakiś czas coś nieśmiało się spławiało, więc trochę nadziei było... Tak czy owak bardzo się cieszę, że byłem na spotkaniu, naprawdę wspaniale jest tak sobie z wami pogawędzić. A moja żona cały czas nie może zrozumieć - "tyle czasu tylko o rybach gadaliście?" Budek, a jak twoje wyniki z soboty?
-
Witam. Wróciłem już z urlopu nad morzem. Tym razem po raz pierwszy zabrałem ze sobą wędkę nad morze, zachęcony wskazówkami kolegów. Kupiłem siedmiodniowe zezwolenie i na ryby wybrałem się cztery razy do portu w Darłówku - pospinnigować, zawsze rano od 6 do 8:30. Port w Darłówku to w sumie trzy łowiska. Morze z falochronu, basen pomiędzy falochronami i sam port - kanał Wieprzy. Pierwszego dnia wybrałem się po kilku dniach mocnego wiatru. Morze jeszcze nie zdołało się uspokoić. Poświeciłem ten dzień na sprawdzenie kanału portowego łowiąc z nabrzeży - niestety przynęty ganiały tylko małe okonki i nawet nie chciały dać się złowić. Drugiego dnia morze było już spokojne. Łowiłem z falochronu zachodniego, z dużych głazów wysypanych przed falochronem. Niedaleko mnie inni wędkarze łowili dużo płoci (działo się tak zresztą każdego ranka), a na końcówkach falochronu łowiono śledzie. Ja łowiłem głównie na obrotówki. Pierwszego spokojnego poranka złowiłem trzy okonki, płoć i dwie morskie rybki - chyba tobiasze lub dobijaki, które ucieszyły mnie najbardziej. Drugiego poranka jednego okonka i dwie płocie - ta większa miała 30 cm. Dodam tylko, że te płocie były prawidłowo zapięte za pysk, złowione na obrotówkę nr 3. Nie miałem mniejszych rozmiarów blaszek, bo nastawiłem się na ogromne morskie okonie (ha ha), a myślę że może nałowiłbym tych płoci więcej jakąś małą blaszką, bo było ich przy kamieniach naprawdę dużo. Trzeciego poranka już nic nie brało. Jestem ogólnie zadowolony, zwłaszcza że był to mój debiut w połowach w morzu. Moją pierwszą rybkę z morza załączam na pamiątkę:
-
Cześć, Byłem tam w lutym 2016 r. Krótka relacja z tej wycieczki:
-
Dzięki Koledzy za te informacje Do tej pory jeździłem nad morze bez wędki, ale zawsze jak stałem za plecami wędkarzy i patrzyłem jak sobie łowią w morzu, to żałowałem, że nie zabrałem chociaż jednej... Tym razem zabiorę sobie spinning i sprawdzę port w Darłówku. Jeszcze pytanie: jak opłacę to pozwolenie na połów w morzu, to nikt nie będzie miał pretensji ze łowię w porcie, ale ze względu na to że jest to ujście rzeki, więc trzeba jakiś dodatkowych opłat? No i gdzie jest ewentualna granica, od której można łowić na opłatę morską?
-
Dzięki mikwed1 za opis jeziora. Chyba rzeczywiście najlepiej będzie pojechać do Darłówka. W końcu daleko nie jest. A jak jest z opłatami? Komu się płaci, ile i gdzie?
-
Cześć, Będę w Dąbkach w pierwszej połowie sierpnia, ale ja raczej tylko spinning. Nigdy jeszcze nie łowiłem w morzu, ale zainteresowałem się tym tematem. Tyle że w Dąbkach nie ma żadnych umocnień brzegowych, a jest tylko plaża, więc spinnigować jest raczej ciężko. No i jest jeszcze jezioro Bukowo. Ktoś coś może napisać o łowieniu w tym jeziorze?
-
Gratulacje Panowie! Pełen szacun. Za połowy i za emocjonujące opisy. No i jestem pewien, że moglibyście prowadzić dla specjalsów warsztaty z podchodzenia wroga w warunkach dżungli, np. w delcie Mekongu
-
Cześć, Jakoś się dotąd nie zebrałem. Może w lipcu się uda, bo odstawiam dzieciaki do teściów. Byłem jedynie na majówkę na stawie Folwarki zainaugurować sezon szczupakowy. Wybrałem się z dziećmi i udało się nam złowić trzy szczupaki w granicach 30-40 cm oraz mieliśmy na haku jednego słuszniejszych rozmiarów, który nie dał się dociągnąć do brzegu. A u ciebie jakieś efekty? Warto jechać nad Wartę?