Skocz do zawartości
tokarex pontony

andrutone

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    841
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    60

Zawartość dodana przez andrutone

  1. Wydaje mi się, że te kilka czy kilkanaście ryb pochowanych na odcinkach nawet kilometrów rzeki, to niestety obraz przeważającej części rzek. A każda ryba, która nie stała się mistrzem kamuflażu i pokazała się nieopatrznie na ekranie coraz doskonalszych "telewizorków" będzie katowana aż "do skutku".
  2. Mówią, że Mepps to Mepps. Cokolwiek by to znaczyło;)
  3. Ja się nie bawię w rozprostowywanie. Jeśli nie jest tragicznie skręcony, to tak jak Jaceen napisał, używam do cięższych przynęt. Jak jest już sprężynka, to obcinam wolfram i mam przynajmniej krętlik z agrafką.
  4. Gratulacje. Na taki dzień czekam już tyle lat... 😁
  5. W zależności od terminu, ale bardzo chętnie. Zawsze jestem łasy na trochę wędkarskiej bajery
  6. Cześć. Dopiero wróciłem do Wrocławia i doczytałem, że było dziś spotkanie. Szkoda, że nie przypasowało mi z terminem. Jak będzie coś we wrześniu to chętnie wezmę udział. Może jeszcze jakieś sumowe wieczorne "warsztaty" jak w zeszłym roku?
  7. Był w spinningu, przez lata utrzymujący się i nadal trwający, trend na odchudzanie sprzętu. Kije ultralight, plecionki "zero, zero nic". Ludzie odcinali się od "starej szkoły", gorzowskich żyłek 0,40 i stalowych przyponów... Tymczasem Jacek, niczym Jakub Wędrowycz, nad zestawem się "nie rozczula" 😀 i łowi! Zdjęcie sandacza z tą linką, zakończoną ogromną agrafką, wystającą z pyska sandacza - pierwszorzędne. A jak tylko przeczytałem o nietoperzu, od razu pomyślałem, że Jacek musiał wciągnąć się w jakąś zacną lekturę, w ramach nadrabiania zaległości czytelniczych, o których pisał 😀
  8. Mi pasuje najbardziej piątek 16 lipca. Jakby nie pasowało to trudno, choć może jeszcze mógłbym wygospodarować czas w sobotę. Później to już raczej sierpień.
  9. andrutone

    WROCŁAWSKA ODRA

    Ja bym się wybrał. Najchętniej w piątek.
  10. andrutone

    WROCŁAWSKA ODRA

    Różnie to bywa z tym chlapaniem. W zeszłym tygodniu postarałem się, aby sprawdzić co wieczór lub dwa taki właśnie kanał jak mówisz (Kanał Opatowicki). Bywałem po 30-60 minut ze cztery razy. I tylko jeden raz chlapały jak wściekłe i nawet miałem dwa ataki (chybione) na wobler. W pozostałe wieczory cisza i spokój i nawet trącenia. Co według mnie pokazuje, że na naszych wodach trafić na okres żerowania i obecność ryb w łowisku to niezła loteria i trzeba bywać jak najczęściej nad wodą lub liczyć na farta. Marzy mi się kamerka internetowa z widokiem na moje rewiry. Zobaczyłbym na ekranie że chlapią, to jazda nad wodę😜 Czasem zerkam na widok z komina (https://www.kogeneracja.com.pl/pl/o-grupie/kamera-internetowa/) ale trudno coś dostrzec z tej wysokości 😂
  11. Kiedyś Marienty podrzucił mi, genialną w swej istocie i prostocie, myśl, że aby łowić ryby, trzeba je łowić tam gdzie są ryby. Niestety najczęściej przedkładam urodę i dziewiczość miejsca, nad prawdopodobieństwo udanego połowu. Powstaje wtedy ładna fotorelacja z wycieczki i nic ponadto. Gratuluję udanego połowu👍 Ja na ten sezon, który zaczyna się dla mnie tak naprawdę jutro, zaplanowałem skupienie się na potencjalnie najlepszych znanych mi miejscach. Miejmy nadzieję, że też będę miał się czym pochwalić.
  12. Wydaje mi się, że spinning stał się zbyt "modny", a przez ogromną ilość bardzo wyspecjalizowanego sprzętu i przynęt, przyczynił się do znacznego spadku ilości ryb drapieżnych... W mojej ocenie, co zresztą widać po wątku kleniowym, chyba rzeczywiście większe szanse na udane połowy mają teraz ci, co stawiają na przynęty naturalne. Zwłaszcza, że dużo federowcow przerzuciło się na łowiska komercyjne, które mają coraz bardziej atrakcyjną ofertę. Niedługo podażą na takie łowiska również spiningiści - patrz popularność trout area. Ale zamiast dendrobeny polecam rosówki. Przynęta konkretna i ryby konkretne.
  13. Do ogrodu? 😁
  14. andrutone

    Widawa

    Kiedy w zeszłym roku wczesną wiosną odwiedziłem Widawę w Lasach Grędzińskich, postanowiłem wrócić tam gdy będzie trochę wiosenniej. Tak się złożyło, że dotarłem znów nad Widawę dopiero w zeszłą sobotę, już przed wieczorem. Tym razem wybrałem okolice mostu za wieżą grędzińską. Bardzo urokliwe okolice. Rzeczka pięknie tam meandruje. Nie dziwi, że kiedyś była to woda krainy pstrąga i lipienia. Coś tam się przez chwilę bujneło na wędce i raz blaszkę pogonił mi jakby mały pstrąg (chciałbym wierzyć, że naprawdę był to pstrąg). No i nie było kleszczy 👍
  15. Cześć. Mało w tym roku byłem na rybach. Ledwie sześć razy. Ale staram się, jak już mam czas, pojechać zobaczyć jakieś nowe miejsce. 9 kwietnia miałem dzień urlopu, więc zaplanowałem dłuższy wypad. Już dawno chciałem pojechać nad Bóbr, w Bory Dolnośląskie. Mój wybór padł na Leszno Górne, ponieważ można tam stosunkowo łatwo dojechać pociągiem. A miałem ochotę na wyjazd z plecakiem, bez auta, jak za dawnych czasów 😉 Stacja jest prawie przy rzece. Szybko tam doszedłem i przygotowałem sprzęt. Trochę wiało, ale pogoda była niezła. Stan wody był podwyższony, ale rzeka wyglądała bardzo obiecująco. Niestety dość szybko trafiłem na jakieś mokradła i nie mogąc ich mimo prób sforsować, postanowiłem cofnąć się i przejść przez most kolejowy na drugą stronę rzeki. Drugi brzeg był łatwiejszy. Widać było, że bobrów nad Bobrem nie brakuje. Niestety brań zabrakło. Nie brakowało także kleszczy. I to takich całkiem sporych. Zabrały mi większą część radości z tej wyprawy. W każdej miejscówce, zanim zarzuciłem, musiałem najpierw zrzucić z siebie kleszcze. W sumie złapałem ich na sobie trzydzieści trzy. Nawet dobrze, że były takie duże. Łatwiej było je zauważyć. Ciekawe co będzie nad Odrą latem...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.