Naszukałem się dzisiaj i nakombinowałem żeby złowić coś przyzwoitego. Dopiero o 10 tej spławik pokazuje fajne branie. Zdecydowany opór ale i niemal od razu spinka. Kilka rzutów później mam branie, zacinam i po dość stanowczych odjazdach w podbieraku mam klenia 46,5 cm.
Idę dalej i znajduję miejsce gdzie co kilka rzutów mam klenika do 35 cm. Rzucam na boki albo dalej. Może gdzieś obok jakiegoś fajniejszego znajdę. Znalazłem przyzwoitą płotkę. Próbuję też rozpoznać miejscówkę i odgadnąć co ją wyróżnia.
Odpuszczam miejscówkę z maluchami i w innym miejscu doławiam klenie 40 i 42 cm.
Godzinę później jak mi się pomysły skończyły postanowiłem wrócić do auta po spinning. Wracam do tych małych kleni. Chcę poeksperymentować, podszkolić się. No i skonfrontuję spławikówkę ze spinningiem. W drugim rzucie mam klenika. W kolejnych rzutach mam puste brania i dwie spięte rybki. Testuję różne sposoby prowadzenia i przynęty. Doławiam drugiego ale widzę że ryby bardzo szybko przestają reagować i nie biorą albo biorą tak, że nie mogę ich zaciąć.
Koniec. Do rywalizacji kleń 46,5 cm czyli wynik podkręcam o 1,5 pkt. Za mało na przeskoczenie Konrado, tym bardziej, że mam wieści że nie próżnuje i ma niespodziankę.