Unises, masz rację, rozśmieszyły mnie te dziwne wywody Szczególnie trzeszcząca łuska
Ze śluzem też ciekawa sprawa. Np. martwy jazgarz jest najlepszy na hak jak poleży dobę w wodzie i ma na sobie grubą warstwę śmierdzącego śluzu
Roztwór krwi z wodą jest za słabym i mało trwałym "dipem" (pomijając fakt, że sandacz raczej rzadko spotyka się z takim bodźcem w naturze.
Dużo lepszym rozwiązaniem jest oleisty aromat rybny, który śmierdzi sandaczowi łatwym łupem (padliną).
I jeszcze jedna uwaga nie przesadzajcie z aromatami. Ja stymulatory stosuje głównie późną jesienią i wtedy, gdy sandacz bierze delikatnie, kapryśnie.
Są dni, że sandacz weźmie na jak to mówimy "szmatę" czyli strzęp wielokrotnie zamrażanej rybki, która moczyła się całą noc a są i takie, że nie chce żadnych delikatesów.
Nie przeceniajcie roli nęcenia. Dużo ważniejsze jest trafienie w miejsce i porę żerowania.
Sandacze łowi się głównie cierpliwością