I to jest niestety prawda Nad wodą wszyscy mają dużo do powiedzenia, ale tam gdzie trzeba to nie ma odważnego.
Mi nie jest ciężko poświęcić jeden niedzielny poranek w miesiącu żeby być na zebraniu zarządu stowarzyszenia. Nie szkoda mi jednego dnia urlopu żeby uczestniczyć w zarybieniu, łącznie z fizyczną pracą przy przenoszeniu ryb itd. Chętnie zaangażowałbym się bardziej, ale na to nie zezwala durny statut stowarzyszenia.
Kluczem do sukcesu jest to co mówił Sinus- odpowiednie limity i pilnowanie ich przestrzegania. U mnie opłata roczna wynosi 280 zł. Wędkarz dostaje kalendarzyk z miejscami na 30 szt. limitowanych ryb (karp, amur, sandacz, szczupak, węgorz, sum). Limit dzienny 1 karp (lub amur) + 1 drapieżnik lub 2 drapieżniki różnych gatunków. Pomijam drobną rybę bo na tą nikt prawie się nie zasadza.
Ze względu na duże zarybienia karpiem struktura łowiących wygląda następująco: nastawiający się na karpia 95% (z czego większość z zamiarem konsumpcji), 5 % łowcy drapieżników i parę osób które nastawiają się czasem na drobniejszą rybę.
Wypełnienie kalendarzyka zmusza do wykupienia "połówki karty" tj. limitu 15 szt. Członków ponad 200.
W tym roku zarybienie objęło 3 stawy (łącznie niespełna 40 hektarów) w ilościach: 7 ton karpi w rozmiarze handlowym, 9 tyś. palczaka sandacza, 9 tyś palczaka szczupaka, bodajże 300 węgorzy i na próbę- 200 szt. jesiotra. Myślicie, że jest łatwo o rybę? Pomijam karpie tuż po zarybieniu. Więc pomyślcie jak może być dobrze w PZW jeżeli za powiedzmy 150 zł wprawny wędkarz może wyciągnąć (w ramach limitów ) z tonę ryb w roku
Przychylam się do zdania przedmówców, że potrzebna jest rozwaga. Radek- nie można traktować zabierania ryb w kategorii "muszę" zabrać. Ja mogę wypuścić setki kg ryb a jak wezmę z tego kilka sztuk to jestem mordercą ryb
Na zakończenie- żeby nie było niejasności. Karty na stół Przez 16 lat posiadania własnej karty może raz zdarzyło mi się nieznacznie przekroczyć połowę limitu na kalendarzyku (15 sztuk). Na co składa się nie więcej niż 10 sztuk drapieżnika w roku (w tym roku 6) i klika karpi na grilla. Białej ryby nie zabieram w ogóle (łowię ją głównie wiosną). Jestem na rybach 4 razy w tygodniu, w środku zimy zwykle tylko soboty.