Elast93 Napisano 1 Października Share Napisano 1 Października To może ja zacznę wątek 😁 W ostatnich dniach nareszcie ruszyły u mnie okonie.. Wczoraj udało się złowić jednego 32cm a dwa zdecydowanie większe mi spadły.. jeden bankowo był 40+ 🫤 Dzisiaj zrobiłem szybką powtórkę, łowiłem dosłownie 40 minut i udało się trafić kolejne dwie trzydziestki 🙂 Wrzucam tylko jedno pamiątkowe foto : W planie jeszcze raz lub dwa zaliczyć taki poranny wypad w tym tygodniu 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marienty Napisano 1 Października Share Napisano 1 Października U mnie wrześniowe rybki ale ale co tam 😛 Kilka ostatnich wypadów za szczupakiem w obrębie miasta. Coś tam się działo bo za każdym razem na brzegu lądował szczupak. Łowiłem w większości na obrotówki bo miałem cichą nadzieję, że trafi się te ładny okoń. na 3 wypady okonie były 3 ale nieduże. Co ciekawe za każdym razem na te obrotówki łowiłem też byczki. Brały bardzo agresywnie. W niedzielę rano wyskoczyłem z żywcami. Zaliczyłem 3 brania. Dwa szczupaczki, wymiarowe wylądowały na brzegu. Dobry wynik jak na łowienie w obrębie Wrocławia. Moim skromny zdaniem jednak metody żywcowe są dużo skuteczniejsze od innych. Wszystkie ryby (prócz byczków) pływają dalej. @Elast93 gratuluję! Jeśli to nie tajemnica, to na co można skusić takie ładne okonie ? 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elast93 Napisano 1 Października Autor Share Napisano 1 Października 9 minut temu, Marienty napisał: 😛 @Elast93 gratuluję! Jeśli to nie tajemnica, to na co można skusić takie ładne okonie ? Okonie tradycyjnie już na Dorado invadery mam różne wersje w rozmiarach 4 i 5 cm, przeważnie pływające. Malowania które mi się teraz sprawdzają to okoń i wzdręga 😉 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ESSOX Napisano 3 Października Share Napisano 3 Października Przedwczoraj kolejne 8 godzin na Weryni. Ryba widoczna bardzo mocno przy powierzchni, karpie pływały jak rekiny z płetwami grzbietowymi ponad powierzchnią wody, nawet jesiotry kilka razy pokazały pysk i głowę ponad wodę. Zawsze jak tak jest to są kiepskie brania i tak było i tym razem. Nie wiem czy ma to jakiś związek ze zmianami ciśnienia czy jest jakiś inny powód takiego zachowania ryb. Wędka z zestawem karpiowym nawet nie zapiszczała sygnalizatorem. Nawet jak na przynęte poszedł taki typowy śmierdziuch pod jesiotra. Na pickerek jako przynęta powróciła pinka. Wyciągnąłem 2 jesiotry, karpia i karasia. Do tego kilkunasto minutowy hol jesiotra podczepionego za ogon, dał mocno popalić , zaserwował ze 4 odjazdy ponad 50 metrowe i ostatecznie spiął się. I jeden karp tak na oko w granicach 90 cm zerwał przypon w końcowej fazie holu jak już miał do podbieraka trafić. Większy jesiotr 112 cm , mniejszy nie mierzony bo do GP nie miał szans Karp 81 cm , Karaś 44 cm 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jamnick85 Napisano Poniedziałek o 14:51 Share Napisano Poniedziałek o 14:51 Po nieudanym wypadzie na mazury, miałem potrzebę się "wyłowić". Kolega dał cynk, że mała podwrocławska rzeczka wypłaca. W sobotę ze 30 okoni i klenik. W niedzielę pewnie z 50+ okoni, 3 kleniki i jeden kluch. Wszystko na gumy. Rzeczka po powodzi troszeczkę przybrała i delikatnie ruszyła i to się rybom chyba podoba. Mam nadzieję, że ten stan się nie zmieni, bo zabawa była przednia. 1 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
andrutone Napisano Poniedziałek o 15:05 Share Napisano Poniedziałek o 15:05 11 minut temu, jamnick85 napisał: Rzeczka po powodzi troszeczkę przybrała i delikatnie ruszyła i to się rybom chyba podoba. Jestem pewny, że to jest to, co było potrzebne małym rzeczkom. Zastrzyk podniesionej wody i bystrzejszego nurtu i te drobne wody trochę odżyją, na co bezwzględnie zasługują. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jaceen Napisano 15 godzin temu Share Napisano 15 godzin temu Trzeba korzystać ze znośnej pogody. Grudzień nie wiadomo, jaki będzie a listopad może być w kratkę z deszczem. Październik, to jeden z ciekawszych miesięcy. O upałach już zapomnieliśmy i ryby mają trochę ulgi od wysokiej temperatury. Mało teraz się przemieszczam i trochę zazdroszczę kolegom, którzy osiągają piękne wyniki w różnych rewirach Odry. Ale nie będę narzekał. Mam satysfakcję, że mogłem się przydać pomagając podbierać np. solidne sandacze. Mnie też pomagają czasami. Choćby na ostatniej wyprawie. Dostaję mocny strzał w woblera HMS 8 cm/7 g i po chwili walki pojawia się przy podbieraku ładniusi boleń. W tym sezonie na tego samego woblera i w tym samym miejscu złowiłem podobnego bolenia. I też nocą. Po kilkunastu minutach podobna akcja, z tym że ryby nie doholowałem i nie wiem, co to było. Wcześniej łowiłem jigując gumami i cykadami. Miałem kilka trafień i przechytrzyłem tylko jednego sandacza pod wymiar. Ogólnie ciekawy tydzień. Sporo się działo. Może nie do końca u mnie, ale fajne ryby widziałem. Postanowiłem trochę zmienić swoje podejście do spinningu. Odsunąłem na bok woblery, na które zazwyczaj łowiłem i daję szansę innym. Do tej pory były to "leżaki". Sporo czasu daję cykadom i dużym wirującym ogonkom. Szlifuję technikę. I nawet są efekty. Znaczy się, brania się pojawiają, ryby też, ale jeszcze wszystko przede mną. Czekam na coś konkretnego. Przypomniałem sobie, że wcześniej konkretny sandacz zagryzł też tego woblera. Widocznie drapieżniki go lubią. Ostatnio rzadko po niego sięgałem. Miał swój czas, gdy jeździłem poniżej Wrocławia. Gdy spiętrzyli Odrę na tamtym odcinku, to od tamtej pory leżakował, by na nowo dać się odkryć. 👊 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Konrado Napisano 7 godzin temu Share Napisano 7 godzin temu W zeszłym tygodniu biorę w ręce dwie wędki i nad wodę. Jedna to kij do 28g drugi to mój zestaw mocniejszy do 50g, którego używam przy łowieniu sumów (ale to i tak delikatnie w porównaniu do innych spotykanych nad wodą kilkuset gramowych). Patrzę na układ wody i dochodzę do wniosku, że spróbuję złowić jakiegoś bolenia. Mocniejszego kija nawet nie rozkładam. Na pierwsze rzuty wybieram cykadę, której praca podeszła mi ostatnimi czasy. Prowadzona dość szybko pod powierzchnią. Mniej niż 10 rzutów, branie i w podbieraku melduje się Boleń ok 50cm. Dobry początek. Łowimy dalej. Następne z 10 rzutów i mniej więcej w tym samym miejscu metr, dwa za plecionką która wchodzi do wody wyskakuje na powierzchnię sum, w całości od łba do ogona. Widok demoniczny. Jestem w szoku. Pierwsza myśl, "Atakował moją przynętę!" - sekundę później mam potwierdzenie z wędziska. Szacuję wyskakującą rybę na 170cm. Zaczynamy zabawę. Zestaw kij do 28g, plecionka 0.14, kotwice boleniowe... wniosek: jestem raczej bez szans. Myśl w głowie, może się wypnie to uratuję chociaż woblera. W tej miejscówce szanse przy dużej rybie maleją geometrycznie. Trzeba trochę inaczej podejść do holu. Początek nad wyraz spokojny, 2-3 fikołki, raz myślałem że spadł bo zrobił chyba przewrót w przód. Dalej jest "online" O dziwo ryba podziela mój sposób na hol i nie próbuje się za wszelką cenę dobić do dna. Ale za to płynie trochę z nurtem i muszę za nią iść. Spacer w perspektywie może być dość długi więc drugą wędkę biorę ze sobą co straszliwie komplikuje hol. Po drodze wrzucam ją w trawy i idę dalej już jak człowiek... Po 15 minutach agresywnych odjazdów nie do zatrzymania przechodzi mi przez myśl, że może to być więcej niż te 170, mogłem źle oszacować. Ryba się uspokaja i teraz chwilami mam wrażenie że holuję popowodziowy worek z piaskiem. Z tego przekonania wyprowadza mnie tylko to że ten "worek' płynie też pod prąd Ugięcie wędki wygląda niepokojąco, wiara w plecionkę 0.14 maleje, węzeł plecionki do fluocarbonu zrobiony na szybko nad wodą właśnie się testuje. Wycieczka ma już z 200m, w zasięgu wzroku widać, że dostępność brzegu się kończy i dalej już nie będę mógł iść. Jedyne wyjście to siłowa próba zatrzymania ryby, trudno, najwyżej strzeli sprzęt - od początku na to wyglądało... 20 min holu. Rybę opanowałem i jest w okolicach brzegu, tzn. jakieś 10m. Problem jest taki, że zeszła do dna i nie mogę jej podnieść do góry. Siły wkładam sporo a tu zero efektu, powoli przemieszcza się przy dnie. Mam coraz większe wątpliwości czy dam radę podnieść ją do góry, kotwiczki, plecionka, kij - ten ma w nazwie Power a to daje nadzieję Do tej pory wszystko wytrzymało to może wytrzyma dalej... Ryba pływa na dole w okolicach brzegu i co jakiś czas zrywa się i nerwowo odpływa w dół, a ja dreptam za nią. Nadchodzi chwila, że udaje mi się ją podnieść na długość przyponu (jakieś 70cm), ale wyżej już nie chce. Zobaczyłem wiry na wodzie od ogona... ło... są daleko od przyponu. Mijają następne minuty, a to ja go trochę do góry, a to on w dół i tak przeciągamy tą linę. Co chwilę po kilka kroków w dół rzeki. Ramię szczypie, dolnik wbity w pachwinę, pot na skroniach...Super! Nadchodzi ta chwila, udaje się podnieść rybę pod powierzchnię, pokazuje się głowa znaczy "GŁOWA" i daleko ogon. W tym momencie kolejne zwątpienie - jak ja go wyciągnę, sam samiuśki. Nie ma się co mazgaić, do roboty. Podciągam go pod sam brzeg lekko klepię w głowę, niby ma chęć uciekać ale jakoś bez przekonania. Wobler wystaje z pyska, ale jest spooooro miejsca na dłoń. Łapę go za szczękę i w tym momencie strzela pyskiem ściskając mi dłoń i szarpie w bok (wiem już jak będzie dłoń wyglądała). Ledwo utrzymałem się na brzegu, w drugiej ręce wędka. Tylko nie puścić w takim momencie, nie puścić! Nie puściłem Sum się poddał. Wyciągam go na brzeg, udało się tylko trochę i dalej nie mogę, nie mam siły, brzeg śliski, błoto... Leżąc krzyczę i macham do wędkarza, którego po drodze mijałem podczas holu. Dopiero we dwóch jesteśmy w stanie wyciągnąć go na płaską trawę... Hol ok. 35min. Wycieczka jakieś 300m. Miarka pokazała 224cm naprawdę grubej ryby. Fotki i trafił do wody, po kilku oddechach odpłyną majestatycznie. 1 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.