Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      73

    • Liczba zawartości

      5 514


  2. Tymon

    Tymon

    Użytkownik


    • Punkty

      61

    • Liczba zawartości

      18


  3. kejk71

    kejk71

    Użytkownik


    • Punkty

      28

    • Liczba zawartości

      46


  4. moczykij

    moczykij

    Użytkownik


    • Punkty

      24

    • Liczba zawartości

      687


Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 29.09.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. 10.10 Pobudka była naprawdę ciężka — budzik zadzwonił o 3:30, a wstawanie o tak nieludzkiej porze nie należy do moich ulubionych czynności. Mimo to, jak się później okazało, było warto. Podjeżdżam po kolegę i około piątej jesteśmy już nad wodą, gotowi do pierwszych rzutów. Plan prosty: do świtu obławiamy sandaczowe miejscówki na woblery, a potem spróbujemy szczęścia z boleniem. Podchodzimy na nasze miejsce — niewielką, krótką główkę, na której tylko my łowimy sandacze nocą. Niepozorna, może dwa–trzy metry szerokości, jakich wiele na wrocławskiej Odrze. Ale ta ma coś wyjątkowego. Kiedyś musiała być dłuższa, bo przed nią ciągnie się pas kamienistego wypłycenia, a zaraz za nim gwałtowny spadek do trzymetrowej, może czterometrowej głębiny. Siadamy kilka metrów od siebie — jeden obławia napływ, drugi zapływ główki, jak zawsze. Wiatr i deszcz skutecznie uniemożliwiły oglądanie drobnicy, ale znamy to miejsce dobrze. W tym roku każdy z nas miał tu już ładnego sandacza, więc wiemy, że gdy tylko zrobi się chłodniej, ryby stają się bardziej żarłoczne i ruszają na stołówki. I znowu — 45 minut przed świtem czuję potężne uderzenie w powoli prowadzonego woblera HMS Panic 11 cm. Aż nadgarstek zabolał. Szybka kontra i od razu wiem, że to coś większego. Po kilku minutach emocjonującej walki w podbieraku ląduje piękny sandacz — 78 cm czystego złota. Gruby, masywny, dokładnie taka ryba, po jaką przyjechaliśmy. Zdjęcie może nie jest idealne — miejsca tam niewiele — ale pamiątka została. Po świcie dorzucam jeszcze bolenia około 55 cm i możemy wracać do ciepłego. Mokrzy, zmarznięci, niewyspani — ale szczęśliwi. Kolejny wypad zaliczony na plus. Co ciekawe, wszystkie sandacze powyżej 70 cm złowiliśmy w nocy na duże woblery, od 11 do 13 cm. Na mniejsze przynęty trafiały się tylko maluchy. Może więc w tym sezonie warto się trochę „wygrubić”? 🎣 Tabela 1. jaceen 53sz + 69sz + 0 = 122 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG 6. Marienty - 75sz 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 78s, 74s, 71s, = 223
    10 punktów
  2. Dzisiaj strasznie mocno wiało, jednak zdecydowałem się pojechać na kanał powodziowy. Odrazu poszedłem na głębszą wodę, bo na płytkiej w takich warunkach nie było szans na jakikolwiek łowienie. Po godzinie łowienia mam fajnego okonia niestety spada, zaraz kolejne branie i niestety znowu fajny okoń spada przy samych nogach. Bardzo delikatnie brały. Gdy przestało troszeczkę wiać koło godziny 17 można było lepiej panować nad przynętą, doczekałem się wtedy bardzo dużej ilości brań, wszystko na keitechy w rozmiarze 3 i na główce 2 g. Udało się złowić do tabeli 4 okonie. 25, 25, 24 i 22 cm. Szkoda mi bardzo tych dwóch zerwanych wcześniej zwłaszcza tego przy samych nogach, ale jeszcze po nie wrócę 🙂
    9 punktów
  3. Dzień dobry 😉 Pływam łowię😜 ryb przez ostatnie 4 dni nałowiłem się po korek,z dużym sandaczem 80+ na razie ciężko ale słychać od zaprzyjaźnionych jednostek na wodzie że są, po prostu jeszcze się mijamy😄 🤷 Szczupaków w tym roku jest od chu..... Ryb takich +/- 90/110 widziałem tyle że Rugia się chowa 😂 niestety są bardzo wybredne i jakoś im nie poświęcam więcej czasu niż godzina dziennie. Od poniedziałku na wodzie, co dziennie minimum 8h, sandacze przestałem liczyć, ale liczę ryby 75+ niestety tylko dwie szt 77.5 i 78 warto nadmienić że nie było ryb po niżej 60cm Szczupaki 😱 jeszcze więcej, jeszcze więcej mniejszych i większych, we wtorek trafiam rybę 93cm przyłów przy sandaczach, środa naplywam na miejscówkę, zakładam odpowiedni kawał gumy i mamuśka chce mi złamać rękę w łokciu 😳 ryba potężnie gruba a miara wskazuje 103cm💪 Podsumowując, sprawdzają mi się gumy o mocnej pracy oczywiście Westin, shadteez 12/14/18 bullteez 12.5/18 ricky the roach 10/14 Ps. ryby które łowiłem nie dostępne z brzegu, a łowie płytko bardzo blisko brzegów, lecz wybieram odcinki gdzie nie ma dostępu z brzegu. Ogólnie wiem że jeżeli są zawody np.rozgrywane przez internet to nie ma wyłaczenia łowienia ze środków pływajacych, a powinno być. Koleżeńsko się podzielę informacją że ryby są i jest ich sporo, ale nie koniecznie ryby da się złowić z brzegu, choć mogą być pod naszymi nogami 😉 78⬆️ 93⬆️ 103⬆️ Pozwolę sobie zamieścić dopisek z łodzi przy końcowym wyniku. Tabela 1. jaceen 64sz + 69sz + 0 = 133 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG 6. Marienty - 75sz 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 78s, 74s, 71s, = 223 11.Budek - 78s+93sz+103sz=274z łodzi
    9 punktów
  4. Dzisiaj po raz kolejny odwiedziłem małą rzekę w poszukiwaniu okonia. Dwa okonie do tabeli udało się złowić. Łowię z cieniutkim wolframem na wypadek przyłowów w postaci szczupaka które w ubiegłych latach były normą. Podczas ostatnich ośmiu wypadów nawet nie miałem żadnego kontaktu z zębatym co na tej wodzie jest dziwne.
    9 punktów
  5. ...i do mnie się kolejny raz szczęście uśmiechnęło. Niedzielne 2,5h nad Odrą. Kilka okoni na obrotówkę nr 4. Po przerzuceniu się na obrotówkę nr 5 DAM, mam jedno branie ale za to na końcu zestawu melduje się ładny szczupak 76cm. Szczupak miał uszkodzoną pokrywę skrzelową - ubytek i duże blizny. Wszystko ładne wygojone. Ryba bardzo waleczna, w bardzo dobrej kondycji. Jeszcze krótki film z patroszenia:
    9 punktów
  6. 3 albo 4 wyjścia bez jakiegokolwiek kontaktu. W tym czasie widzialem 2 ryby ale u sąsiadów, a nie na końcu mojego zestawu. Wczoraj ciut inny odcinek, który również już kiedys dawał mi sandacze. Nad wodą byłem z godzinkę przed zachodem. Najpierw zatoczki obstukalem gumkami. Trafił się szczupak, niewiele brakowało do wymiaru. I tak cieszył po ostatnich zerach. Po zmroku przestawiłem się na woblery. 0 19:30 zaliczam skuteczne branie. 63 cm. Półtorej godziny później drugie branie. 55cm. Tabela 1. jaceen 64sz + 69sz + 0 = 133 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG - 55s + 63s = 55s= 173 6. Marienty - 75sz 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 78s, 74s, 71s, = 223 11.Budek - 78s+93sz+103sz=274z łodzi 12. Kierownik - 88s + 60s + 59s = 207 Do Jacka przynetowej wyliczanki dorzucam: Whoppeer plopoer ok. 5cm poprzednim razem (jak nic nie bierze, to różne rzeczy na koniec zestawu lądują 😂) Wczoraj w użyciu było kilka woblerów, ale po pierwszym braniu ze zrozumiałych względów najczęściej w użyciu pozostał Jaxon Karaś (na oko 7-8cm) w malowaniu z błękitnawym grzbietem.
    8 punktów
  7. Dzisiaj nad wodą towarzyszyły mi tylko dziki, łanie, bobry i orły. Lubię te swoje samotne wyprawy. Do plecaka pakuje jedno pudełko przynęt, dużo wody, coś słodkiego i można ruszać. Założyłem sobie pójście 6 kilometrów w dół rzeki ale drogą, a wrócić już wodą i oblawiać główkę za główką. Idąc na miejsce myślami jestem już przy filmikach jak wędkarze łowią jesienne bolenie. Naoglądałem się tego… grube torpedy o długich pletwach. Marzenie. Przez pierwsze trzy godziny nie stało się nic. Żerowania ryb również nie było widać. Ale przecież gdzieś muszą siedzieć, prawda? Cykady, sterówki, powierzchniowe woblery. Nic nie dawało brania. Czas usiąść i coś zjeść. Słońce zaszło za chmury a ja kończę batonika. Na odchodne rzuciłem jeszcze raz na zaplyw… i do końca nie wiem co się stało. Huk, targnięcie kija i rolka z kołowrotka. Banan 7cm został zmieciony z powierzchni wody a ryba sunęła w stronę nurtu. Oszołomiony nie wiedziałem co robić, zeskoczyłem ze skarpy i powoli podciągałem rybę do siebie. Odjazdy, młynki ale po paru minutach trzymam już go w dłoniach. Udało się! Marzyłem o tej rybie od 1 maja, marzyłem żeby zobaczyć jesiennego, dzikiego bolenia własnymi oczami. Miarka pokazuje 75cm. Tylko tyle i aż tyle. Życiówka wyrównana. Aż strach pomyśleć jak szerokie są ryby 80+, kiedyś się uda Dwie godzinki rzucania i do domu, zaczęło padać. Zmęczony fizycznie ale najważniejsze, że głowa odpoczęła. Może nie jest to ryba do tabeli ale czasem trzeba zrobić sobie odskocznię. Szczególnie w takich okolicznościach przyrody
    8 punktów
  8. Dzisiaj wybrałem się ponownie na kanał powodziowy, łowiłem od 16:30 do 19:00. Pomimo deszczu łowiło się bardzo przyjemnie, gdyż nie było wiatru. Jak mocniej padało chowałem się pod most. Złowiłem sporo okoni i brań też było więcej niż ostatnio, wpadły też dwa szczupaki około 40 cm i dwa takich samych rozmiarów sandacze. Sprzętowo łowiłem na kij Gunki Reinbo 200 cm od 1-4 g, plecionka ygk x-braid upgrade X4 8lb do tego fluorocarbon 0,27 i na końcu zestawu keitechy w rozmiarze "3" najlepiej sprawdzał się kolor jak na zdjęciu. Łowiłem na główkach 1,5 i 2 g. Wstawiam zdjęcia największych okoni z dzisiaj.(25cm, 27,5cm, 30cm, 24cm, 26cm, 25cm) Wpisze je do tabeli. Następną wyprawę za okoniami planuję nad Widawę, bardzo lubię tą rzekę. Ciężko się tam ostatnio łowiło przez niski poziom wody ale da się znaleźć jakieś dołki w których można liczyć na szczęście.
    8 punktów
  9. Próbuję, kombinuję, ale miodu nie ma. Staram się pogodzić, by łowiąc okonie, być przygotowany na sandacze. We wtorek w Mikado travel wymieniłem szczytówkę na miększą i pojechałem na okonio-sandacze. Dzień wcześniej miałem szczytówkę mocniejszą 25 g i na kilkanaście brań wciąłem jednego okonia. Po zmianie na 15 g przy prawie dziesięciu braniach wciąłem cztery pasiaki. Obciążenie było takiej samej gramatury 10 g. Odległość przynęty podobna ok. 30 cm, główny blank spinningu ten sam, tylko inne szczytówki. I na tej miększej było wyraźnie widać, że brania trwały dłużej. Nie kończyło się na jednym widocznym stuknięciu, ale rybki dłużej dobierały się do przynęty, nie podejrzewając prawdopodobnie podstępu. Miejsce wybrałem do wygodnego dla siebie treningu. A mowa o metodzie Drop Shot. Pierwszy raz w życiu poświęciłem tyle czasu na ten sposób. Ponad trzy godziny czołgania po dnie, długie STOP-y i jakieś próby nieudolnej animacji gumek. Tak to wyglądało. Pocieszająca rzecz, to odległość, na jaką można było niewielką gumkę posłać i przytrzymać w leniwym nurcie. Teraz pozostaje domówić trochę grubszy fluorocarbon na przypon. Będę wybierał między 0,30 a 0,35 mm. I może stare miejscówki staną się na nowo rybne?:)
    8 punktów
  10. Jak się powiedziało A, to wypadałoby powiedzieć B. Mając jeszcze w pamięci ostatniego smoka, zacząłem planować: "Jak go przebić?". Wczoraj próbowałem w południe poćwiczyć schemat łowienia na dwóch metach, które będę atakował wieczorami. Efektem było sprowokowanie do ataku... czapli. Wypatrzyła coś z dość daleka, majestatycznie zatoczyła koło i lecąc pod wiatr, zaczęła obniżać pułap. "Tak jakby kierowała się w stronę mojej przynęty. Jest już bliżej, coraz niżej. Ciekawe, czy to o moją błyskotkę jej chodzi?". Wycelowałem szczytówkę w stronę przynęty... "Nosz kurde, idealnie w linię!". Jakaś koordynacja była, gdy przyjerkowałem parę razy, a czapla odpuściła. Było blisko. Byłoby widowisko nie z tej ziemi. "Brat bliźniak" Przydałoby się podbierak znaleźć. Przeszukałem całą chatę i go nie znalazłem. Gdzie ja go posiałem? Nie pamiętam. Cholera, czy zostawiłem go rok temu nad wodą? I dopiero teraz ogarnąłem? Nie przypominam sobie, żebym podczas porządków się nań natknął. A tak miałem pilnować, czy wszystko zabieram ze sobą. Znaczy się, trzeba kupić nowy. Trudno. Znowu będzie nauczka. No to do wędkarskiego. Podbierak, bydlakowi sprawiłem brata bliźniaka (już miał być seledyn, ale w ostatniej chwili zmieniłem na ten sam kolor – w klenia, za którymi nie przepadam, a wiem, że tam bywają) oraz parę drobnych maneli. No to: do planu przystąp! Nad wodą zjawiłem się dobrze po 20:00. Wiatr, co w zwyczaju ma ucichnąć/ustać na wieczór, nie odpuszczał. Wiał tak samo mocno jak w dzień. I wzdłuż koryta, w tę samą stronę, co płynie nurt. Dzięki okolicznym światłom widziałem zmiany odcieni pofalowanej wody. Tam, gdzie płytko – jaśniejsze – a tam, gdzie głębiej i mocniejszy uciąg – ciemniejsze. Nie jest to idealna metoda prezentacji struktury dna, ale jakoś się pokrywa z rzeczywistością. Takie bieda-echo, z jedną izobatą. Przynęta z wiatrem leciała jak rakieta, ale też dzięki niemu plątała się trochę częściej niż we flaucie. Wyhamowywałem jej lot od samego początku, mimo to jeden na kilka rzutów kończył się splątaniem i szybszym zwinięciem. Ale jak już się uda, to jest baaardzo dużo czasu na zabawę. Rzut pod kątem 45°. Wiatr spycha przynętę do płycizny. Balon musi mieć gigantyczne rozmiary, dobrze, że go nie widzę. Powoli, ekstremalnie wolno, z pauzami. W animacji przynęty Eol wykonuje połowę roboty, a ja bardziej wybieram luz z balona. Siedzi! Mocno walczył, był zły, ale mały. Nie takiego się spodziewałem. Ale źle nie jest. Na miarce wyszło 60. Wydawało mi się, że zrobiłem zdjęcie, ale nie. Został tylko film motywacyjny dla kolegi, z gadem w podbieraku. Siata ochrzczona. Szybko sru do wody i dalej do boju. Długo nie zeszło, jak przyłożył drugi. Centymetr mniejszy. Dzień świstaka. Takie samo prowadzenie, tak samo wysłałem koledze krótki film, że 2:0. Tak samo zły gad. Ale z malutkim znamieniem na prawym boku, dzięki czemu byłem pewny, że to nie ten sam. Jemu już fotki nie odpuściłem. Że takie sandacze wjeżdżają w dziewiętnastocentymetrowego swimbaita, jak stary po wywiadówce, to bym się nie spodziewał. Jeżeli tam gdzieś ma być metrówa, to chyba bym musiał machać czymś na kształt kilowego klenia. Na Rapalę Peto 20 jest tu miejscami za płytko. Pozostaje machać dalej. Dzięki kilku godzinom machania oraz dwóm sandaczom bliźniakom udało się wyciąć trochę wodorostów, które na początku kończyły każdy bieg przynęty. Coraz częściej zwijam pod same nogi bez chwosta z rogatki i jezierzy. No nic. Pora kończyć walkę z wiatrem, co ustąpił podczas łowienia tylko na kwadrans. Adios Odro. Ten duży chyba jest na L4 – młodzież się panoszy. Do jutra. Linijka w tabeli jest wypełniona. Teraz będę walczył o podbicie tego co po prawej stronie równania. Jutro z jeszcze mocniejszym kijem i na drugiej mecie spróbuję pomachać głogowską (Peto 20) w kleniowym kamuflażu. Tabela 1. jaceen 64sz + 69sz + 0 = 133 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG - 55s + 0 = 0 = 55 6. Marienty - 75sz 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 78s, 74s, 71s, = 223 11.Budek - 78s+93sz+103sz=274z łodzi 12. Kierownik - 88s + 60s + 59s = 207
    8 punktów
  11. Dobry wieczór. Czuję się trochę jak syn marnotrawny. Nie szło. I to długo. Tzn. w czerwcu złowiłem trzy sandacze w przedziale 50-60, dwa sumy ok. metra, fajnego nocnego szczupaka i masę kleni do piećdziesięciu paru cm oraz bolka 70+. Aż nastał lipiec. I sierpień. A później wrzesień. I d... blada. I tak, i śmak, tam gdzie zawsze, tam gdzie rzadko, tam gdzie nigdy, a to na małe przynęty, a to na duże przynęty, a to w dzień, a to w noc, świt, zmierzch, lekko, ciężko, woblery, gumy, wirujące ogonki, szybko, z przerwami, bez, wierząc, nie wierząc...dzikie węże. Gdyby nie lipcowe zabawy z oksami to już bym zapomniał jak pachnie ryba. Przedwczoraj i wczoraj udało się złowić dwa śledzie. Żadna rewelacja, ale ucieszyły i dodały nadziei. Jeden na wobler, a drugi na gumkę. No i znów napatoczył się nieszczęsny kleniur. Jak ja ich nienawidzę! Jak na przynęty do 10cm biorą takie smyki oraz - ha tfu* - pseudodrapieżniki, to wypadałoby je jakoś odseparować. Podczas dzisiejszej wizyty w wędkarskim, po raz kolejny oczy powędrowały w stronę Shimano armajoint 19cm. Zawsze się wahałem przed zakupem. A bo to na szczupaki. A bo praca niesandaczowa. A bo nigdzie nie widziałem opinii nt. łowienia sandaczy na tego typu przynęty. Tylko głębokość pracy się zgadzała z kanonami. Nawet przy kasie wymiana zdań rzucała cień na moje zamiary: - A słyszałeś, żeby ktoś łowił na to sandacze? - Nie. - Hmmm. - Chyba takie metr z plusem. No trzeba spróbować. A kto to ma zrobić jak nie ja!? He!? Miejsce miałem wytypowane. Godzina? Typowa jak na październik - 19:30. To nie pierwszy październik, gdy sandacze zaczynają harcować o tej godzinie. Dziś trochę skromniej hulały przy brzegu, ale bez efektu. Pierwsza godzina, taka sama jak druga. Dalej na zero. No dawaj kiero, jeszcze parę razy. W końcu pora powiedzieć sobie, że znowu na zero. Już okrzepłem. Wyzerować? A bo to raz wyzerowałem w tym sezonie? Na haczyka to siara się logować. Bo z czym do ludzi? Jesteś pan zerem! Już se zacząłem planować wykorzystanie drogiej zabawki. Wyszło, że trzeba będzie spróbować złowić tym szczupaka. Bo półtorej paki wydać i nic? "zawszemialemlebdointeresow.jpeg" Jak szczupaka to może na bagienku? Woda ostatnio opadła tak z metr i na bagienku ciężko. Straszne błoto, a ja dziś bez kaloszy. Stanąłem na opasce poniżej bagienka i próbuję coś zdziałać. Pierwszy rzut - zaczep. Tam jest taki płytki kamienny garb i po opadnięciu Odry on jest może z 20cm pod powierzchnią wody. Do diabła! Zaraz jeszcze urwę to cudo i cała zabawa skończy się niezwykle ironicznie. Puściło... Ale teraz widzę, że plecionka w magiczny sposób zaplątała się wokół wąsa z fluorocarbonu. Skąd ja znalazłem upór, żeby przewiązać zestaw na nowo? Nwm. No to jakbym tego szczupaka spróbował? Może w stronę otwartej wody? Rzut. No tak jakoś bym łowił. A se jeszcze raz rzucę... Nie wierzę! Branie. I to mocne. Na pewno nie kleń. Ciężko idzie. Chyba sum. Przy brzegu w końcu pokazuje się sandacz. Jeszcze głupie myśli mnie nachodziły, żebym się nie ekscytował, bo pewnie spadnie. Jak!? Że przerwiesz serię niemocy? Ale widzę, że opitolił przynętę głęboko. Uda się podebrać. Jest! Trochę się namordowałem, żeby go uwolnić. Mam nadzieję, że dojdzie do siebie. Łuki skrzelowe całe, ryj nierozerwany. Trochę farby poszło. Muszę kupić wyhaczacz z takim długim dynksem, bo z metrówy może być ciężko wyjąć tymi płaskoszczypcami. I nadzieja wróciła Także jestem! Po dokładnym zmierzeniu wyszło 88cm (trzeci raz życiówka XD), ale zdjęciem ciężko uzasadnić taki wynik, dlatego nie obraże się na 85-86cm. Pozdrawiam *proszę się nie sugerować moją awersją do pseudrapieżników, łówcie je jeżeli to przyjemność, chętnie podpowiem konkretne metody i przynęty
    8 punktów
  12. I klapa. Nie mogę się pogodzić z tym, że miejsce stało tak się jałowe. Przy brzegu często ustawiają się szczupaki i błyskawicznie, bo w piątym przeprowadzeniu wirującego ogonka trafia się właśnie szczupak 64 cm. Po tym zmiana na gumy i ponad trzy godziny przerzucania ich w róże kierunki, by stwierdzić, że ryb tam nie ma. Złowioną rybkę wstawiam na wymianę. Tabela 1. jaceen 64sz + 69sz + 0 = 133 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG 6. Marienty - 75sz 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 78s, 74s, 71s, = 223
    8 punktów
  13. Dzisiaj po raz kolejny szukałem okoni w małej rzeczce. Okoni mnóstwo ale te większe mało aktywne. Dwa do tabeli udało się złowić. Mniejszy skusił się na pijawkę 7,5 cm podanej na czeburaszce a drugi na fioletowego rippera 6,5 cm na klasycznej główce.
    8 punktów
  14. Środa 01-10-2025r. Sprawiedliwie by było opisać wyprawę po połowie w wątku okoniowym i tutaj. Ostatecznie w tym wątku będzie uzupełniona tabela, to do dzieła. Plan był chytry:), niby za okoniami miałem chodzić, ale wytypowałem odcinek kanału, taką miałem nadzieję, ze szczupakami. Założyłem wolframowy przypon do 3 kg i do wody leciał wirujący ogonek 4 g. Plan, można powiedzieć, że zrealizowałem w stu procentach. Były trzy szczupaki, ponad 20 okoni (w tym 5 złowionych w nocy), sandacz i boleń. Za dnia wielkich emocji nie było. Co jakiś czas wirujący ogonek zagryzały niewielkie okonie. Emocje na chwilę wzbudził pięćdziesięciocentymetrowy boleń. Po chwili trochę mniejszy szczupak. I tak przechodząc z miejsca na miejsce, dotrwałem do wieczora. Pogodzony, że nie złowiłem punktowanych okoni i szczupaka, liczyłem na powtórkę z poprzednich kilku dni, gdy w nocy brały dość ładne pasiaki. Po drodze przystanąłem w jednym z miejsc, w którym poprzednio na woblera miałem fajną rybę. Niestety rozgiął się jeden z grotów i nie wiem, z czym się mierzyłem. Na nocne łowienie założyłem fluo rippera 7,5 cm z główką 2 g. Może z dziesięć rzutów wykonałem i nagle ŁUP! Soczysty strzał po blanku (he he, na spolegliwej okoniówce do 10 g) poczułem w przedramieniu i po chwili wiedziałem, że bez podbieraka się nie obędzie. Chwilę miałem wątpliwości, co to jest, ale dwa susy i kolejne dwa, dały przypuszczenie, że to szczupak. Bandziorek po kilku wybrykach wylądował ostatecznie w podbieraku. Być może to on ostatnio wykiwał mnie i bezkarnie terroryzował w tej miejscówce inne rybki. Miara wskazała 69 cm. Jednak udało się:) Chciałem szczupaka do tabeli, no to mam:) Zebrał gumkę prowadzoną tuż pod powierzchnią. Później dołowiłem jeszcze jednego, niewymiarowego. Ale to nie był koniec. Zbliżyłem się do miejsca z nocnymi okoniami. Gumka ta sama, prowadzenie podobne. Rzut prostopadły i powolne zwijanie, by czasami poczuć puknięcie o dno. W ten sposób złowiłem jeszcze pięć okoni. Nie były okazałe, ale za dnia, większych nie miałem. Na koniec mam ponownie dość mocne pstryknięcie i okazało się, że to sandacz. Szkoda, że nie okaz na miarę. Miałbym komplet w swojej tabelce:) Nocne okonie, te większe;) Tabela 1. jaceen 53sz + 69sz + 0 = 122 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG 6. Marienty 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 71s, 68sz = 139
    8 punktów
  15. Październik, to miesiąc, w którym powinniśmy spędzić na rybach maksymalną ilość czasu. Takie jest moje zdanie. Czemu? Wyjaśniam. Panujące temperatury nie są dokuczliwe dla nas i ryb. Można połączyć wyprawę dzienną z wieczorową, nie zarywając całej nocy. Wygniecione brzegowe miejscówki raczej pozostaną już do przyszłej wiosennej wegetacji i mniej wysiłku będzie nas kosztować dostęp do stanowiska. Można by do tego dopisać, że przy odrobinie szczęścia jest możliwe trafienie na moment "żarcia" w amoku. Kilka razy w przeszłości miałem taką sytuację, ale umiejętności niestety nie te i wyniki bardzo skromne. To w odniesieniu do drapieżników (boleń, sandacz, szczupak). Każdy z nas znalazłby jeszcze sporo powodów, by szczególnie w tym miesiącu się motywować. Nie zawsze nasze obowiązki na to pozwalają. W każdym razie warto nad tym się zastanowić i spróbować to jakoś pogodzić. Moje spostrzeżenia z tego sezonu są już w jakiś sposób możliwe do wstępnego podsumowywania. Zastanawiam się, czy dalej iść w łowienie z lżejszymi zestawami, czy próbować jednak na grubo i ryzykować wieloma pustymi przebiegami. Tak, oceniam swoje wyjścia z mocniejszym sprzętem na ponad 90% bez ryb. Natomiast spinningowanie na lekko, to wręcz odwrotność i ponad 90% wypraw, to w niektórych przypadkach całkiem przyzwoite wyniki. Bo jak mówi stare wędkarskie porzekadło - "małą rybkę wszystko zeżre":) Z początkiem października jeszcze uganiałem się za okoniami. Miejsce wrocławskim wędkarzom doskonale znane. Na tym kanale liczyłem jak zwykle na ciekawe przyłowy i dlatego obowiązkowo zabezpieczałem zestaw wolframowym przyponem. I jak wspomniałem na początku, starałem się być o takiej porze, by trochę czasu spędzić za dnia i ze dwie godziny zahaczyć o godziny nocne. Przynęty, do których sięgałem to gumki 5-7,5 cm z główkami maksymalnie do 3 g, wirujące ogonki 2-4 g i woblery płytko schodzące 5-7 cm. Wędka spinningowa o cw do 10 g z linką dającą komfort walki z niespodziankami o wytrzymałości około 4 kg. Udało się złowić w pierwsze dwa dni kilkadziesiąt okoni. Niestety tych większych nie namierzyłem. Jedynie te nocne poprawiły humor, bo raz, że w nocy, dwa, że już trochę większe od tych dziennych. I to nie były tylko dwie sztuki:) Przypomniały się też nocne szczupaki. Złowiłem więcej, ale w nocy trzy i jeden na tym zestawie wymagał w czasie holu większego skupienia i kontroli. I wreszcie złowiłem większego nocnego klenia. Do tej pory, ile razy byłem, to psułem po kilka brań. Ostatnio też nie obyło się bez kilku niewciętych, by ostatatecznie jednego oszukać na Holo Select Longusa 7 cm. Mocnego przygięcia:)👊🎣
    7 punktów
  16. Pierwszy dzień na Podlasiu. Przerzuciłem kilkanaście szczupaków. Tylko dwa były ledwo wymiarowe. Co ciekawe, te wymiarowe wyjąłem na okoniówkę. Na kilkunastocentymetrowe gumy waliły takie 40+. Szczupakówkę w ogóle to wziąłem dla "przyzwoitości", tak naprawdę interesowały mnie okonie, do których też trzeba się było dobrać sposobem. Łowiąc w głębszych kwaterach na 5-6 gramowe główki trafiały się pojedyńcze szczupaczki. Wiedziałem jednak, że powinny tam być okonie. Trzeba było tę samą gumę uzbroić o połowę lżejszą główką i prowadzić ją ospale w połowie wody, by zainteresować okonie, ktore jak podejrzewałem - też tam były. Brania były ostrożne, kilka razy ściągnęły gumę z jiga, kilka spadło w czasie holu, ale dwa ligowe dojechały do pontonu.
    7 punktów
  17. U mnie też wiało, więc trzeba było się schować na miejskich bulwarach. A tam nie lepiej, wiatr ciągnął w korycie aż miło. Półtorej godzinny wypad zaliczam z trzema braniami i dwoma rybami na brzegu; Sandaczem +- 40cm i podobnej wielkości kleniem. Wszystkie brania zaliczyłem na Hms panic 9. Fajnie tak wrócić na stare miejscówki. Człowiek zna każdy kamień pod wodą, każdy kołek. Wrócę :))
    7 punktów
  18. 18.X Wieje i chłodno. Nie mam pomysłu. W końcu zapada decyzja. Jadę na kanał Odry. Liczyłem na podwyższony stan. Niestety, przeliczyłem się. Uzbroiłem się w lekką sandaczówkę. Trzy godziny w dzień za okoniem i dwie godziny wieczorem za sandaczem. Tak sobie wymyśliłem. Gdyby nie zimowa kurtka, to chyba bym nie wytrzymał tyle. Paskudnie przenikliwy wiatr nie przestawał wiać do ostatniej minuty pobytu. Z początku łowiłem na wirujące ogonki. Brań, jak na lekarstwo, a okonie małe. Zmieniłem na gumkę i z braniami było podobnie. Może troszeczkę okonie urosły:) A i tak nie było tego wiele. Był moment, że serce zabiło mocniej. Ładny strzał, no taki nie okoniowy, ale w tamtym momencie widziałem okonia, rekordowego:) Po chwili sytuacja była jasna. W gumkę pacnął przyzwoity kleń. Wyskoczył zza kępy ziela i chciał zdemolować gumiaczka, jak zły drapieżnik. Dotrwałem jakoś do zmroku i założyłem woblera Assan o agresywnej pracy, by jak najdłużej łowić w przytrzymaniu i spowolnić prowadzenie wzdłuż opaski. Prawie się udało. Wypatrzyłem fajne wklęśnięcie opaski i pomyślałem, że to fajne miejsce na czającego się tam drapieżnika. W połowie drogi łubu dubu! Krótki strzał i torpeda odjeżdża w środek kanału. A ja zostaję ze zwisającym woblerem, który wyleciał z wody po spóźnionej reakcji. Ajajaj, co za pech. Została jeszcze godzina, może jeszcze jakiś się połakomi? Woblera nie zmieniam. Po kilkudziesięciu minutach mam jakieś trącenie. Zrobiłem się czujny. Kolejne przeprowadzenie podobnym torem i bęc! Siedzi. Niestety, czuję słabą walkę. Może będzie wymiar do tabeli? Przymierzam do blanku i szacuję, że braknie 3-4 centymetry. Byłem jeszcze około 30 minut i zauważyłem kilka ataków na drobnicę. Niestety, kręgosłup tak mnie nawalał, że odpuściłem. Gdyby nie wiatr, to może bym chwilę odpoczął i jeszcze próbował. Ale jedno i drugie mi dokuczało, to zrezygnowałem. Może następnym razem?:) 👊
    7 punktów
  19. W poniedziałek i środę zaliczyłem pierwsze pelnoprawne nocne wyjścia za sandaczem. Po około 3, 4 h. W poniedziałek sandaczyk i sandaczątko. Oba na gumę. Wczoraj zaczęło się podobnie, sandaczyk i jeszcze mniejsze sandaczątko. Guma i wobler. Zacząłem myśleć że podobnie jak w zeszłym roku, będą same króciaki. Ale około 22iej udało się jednak coś większego na woblera - 55cm. Może jednak ten rok będzie lepszy jak zeszły...
    7 punktów
  20. Trochę z powodów zawodowych, a trochę też zdrowotnych przez ostatnie dwa tygodnie nie byłem nad rzeką. Dziś wreszcie nie do końca jeszcze zdrowy zebrałem się w sobie i pojechałem. Dwa tygodnie, zwłaszcza w okresie przejściowym to przepaść, dlatego jak zawsze w takich sytuacjach stając nad rzeką czułem się jakbym pierwszy raz trzymał kij w ręku. Uważam tak samo, a nawet pójdę krok dalej i powiem, że od niepamiętnych czasów to mój ulubiony miesiąc wędkarski, tym bardziej byłem zły, że tak mi się tym razem niepoukładało. Postanowiłem poszukać szczupaka, by domknąć tabelkę szczupakowo-sandaczową. Próbowałem na lekko przy brzegu, ciężej w warkoczach i na napływach... - nic. Przypomniał mi się wpis @Marienty i choć lubię te przynęty, to jednak rozmiary, których używał dla mnie są kosmiczne. Piątki to chyba nigdy nawet nie kupiłem, ale jakaś czwóreczka się znalazła i jakby na potwierdzenie niedługo później dała mi okonka. To był jedyny kontakt. Miałem plan, że do 16ej idę przed siebie, a potem wracam, żeby za widna dotrzeć do auta, więc zawróciłem. Wróciłem do niedawno rozdziewiczonej gumeczki od Westina. W zasięgu rzutu miałem niegdyś wymacaną... w sumie nie wiem co. To chyba jakaś stara rafka, a może rozsypana opaska. To taki garbik 15m od brzegu, ma może z 1,5m głębokości i jest wyłożony pojedyńczymi kamieniami. Fajna letnia miejscówka. Gdy do niej dotarłem zaczęło wiać, a nawet padać, zrobiło się zimno... tak jak lubię. Macałem sobie gumą te kamyki na tym garbiku i w końcu doczekałem się porządnego strzału. Okazało się, że to fajny boleń. Fotka, buziak i do wody, a zaraz za rybą guma w to samo miejsce. Tylko musnęła pierwszy kamień i kolejny porządny strzał. Tym razem gumka ściągnięta z haka. I co? Przestało padać, wiać, a nawet wyszło słońce - to wszystko dosłownie w ciągu minuty. Oczywiście było już po wszystkim, mimo że kręciłem się wokół tego miejsca pewnie z godzinę. Po prostu miałem farta i trafiłem na tę krócitką chwilę będąc jednocześnie w odpowiednim miejscu.
    7 punktów
  21. Parę ostatnich wyjść za okoniem przynosiło ryby 25-26cm i kilka sandaczy poniżej wymiaru ale brań jest zdecydowanie mniej i ciężej je namierzyć. Dzisiaj miałem nie jechać ale jako, że nie padało wybrałem się pod wieczór trochę porzucać. Wiatr mocno przeszkadzał i oprócz małego okonka nie działo się nic. W ostanim rzucie, już po zmierzchu, na wirujący ogonek siadł w końcu trochę lepszy: 28cm - dodaję go do tabeli.
    7 punktów
  22. Witajcie. Ostatnio wracam powoli do szukania pasiaków. No i zaczęły w końcu brać. Czy to na rzece bug tak i na rzece krzna da się już średniaczki po ganiać. Wczoraj na Bugu 7 sztuk bez mierzenia choć myślę że max to co dziś na zdjęciu z rzeki krzna. Pozdrawiam i w końcu dodaje 10tą rybę do tabeli 😀
    7 punktów
  23. W południowej Norwegii cyklon szaleje a my na północy łapiemy każdą okazję żeby wypłynąć. Nie jest lekko ale coś tam łowimy.
    7 punktów
  24. U mnie dzisiaj ryby totalnie nie chciały współpracować.. Złowiłem tylko kilka okoni. Tym razem zabrałem ze sobą trochę mocniejszą wędkę i rzucałem też wirującym ogonkiem 6g prowadząc go dosyć szybko w toni. Uderzył w niego okoń 28cm, którego dodaje do tabeli (już myślałem, że będzie 30 bo taki mocno nabity no ale oczywiście zabrakło ;)). Byłem jeszcze z pół godziny po zmierzchu czesząc wodę różnymi przynętami ale nic się nie więcej nie wydarzyło.
    7 punktów
  25. Ależ pogoda, nie? Czym gorsza, tym - przynajmniej teoretycznie - lepsza. Że niby taki paradoks. Dziś wicher urywa łby. A jutro to już będą iście holederskie warunki. Odra tak jakby w porozumieniu z wichrem, postanowiła przybrać. Z niedawnej dużej plaży została tylko króciutka piaszczysta półka, taka w sam raz na kalosze. Glonów, którymi spowita była rzeka od późnej wiosny, praktycznie nie widać na powierzchni. Cymes. To daje idealne warunki do machania resztą zawartości pudła. Szykuje się fajna jesień:) Na przyborze trafił mi się jeden 62cm. I to na bydlaka. Przez weekend próbowałem znanych tricków, ale w wersji XL. Bandit 5 cali+45g, Rapala XJS 13, Rapala Magnum 14. Miałem brania, zarówno w dzień, jak i w nocy, ale raczej rybiego przedszkola, co nie jest w stanie dobrać się do dużej przynęty. I bardzo dobrze. Mniej kłopotu. Żeby złowić dużego sandacza, trzeba się trochę nakombinować. Toteż będzie kombinowane, tylko ten wiatr Tabela 1. jaceen 64sz + 69sz + 0 = 133 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG - 55s + 63s = 55s= 173 6. Marienty - 75sz 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 78s, 74s, 71s, = 223 11.Budek - 78s+93sz+103sz=274z łodzi 12. Kierownik - 88s + 62s + 60s=210
    6 punktów
  26. Przypomniało mi się, że mam do dodania zaległego okonia z przed 2 tygodni temu...Ogólnie ilościowo spoko ale jakość w tym roku jest taka se w porównaniu z innymi latami. Zobaczymy jak dalej, przestawią jeszcze niepotrzebnie te zegarki w dzisiaj i znowu kolejna godzina ucieknie... Nie ma co się tutaj rozpisywać bo jeden okoń tylko więc połów bez większej historii.
    6 punktów
  27. W sobtę byłem za sandaczem. Obrałem sobie jedną główkę, a dokładniej jej zapływ i próbowałem, próbowałem aż się....Na koniec założyłem gumkę 7cm na 7g główce i poszedłem na napływ. W jednym z pierwszych rzutów melduje się przyzwoity okoń. Potem jeszcze jedno branie i dalej nic. W niedzielę pojechałem na okoniową metę, gdzie z kolegami mieliśmy fajne wyniki przed powodzią, ale w zeszłym roku było bardzo marnie. W sumie przerzuciłem 30-40 okonków, niestety największy mógł mieć ze 24cm. Pod koniec, znudzony monotonnymi rozmiarami ryb, założyłem keitecha 9cm na bardzo krótkim haku (nie miałem innych) i 2g główce, żeby połowić bardziej selektywnie. Ilość brań praktycznie się nie zmieniła, te wszystkie pierdki dalej atakowały przynętę niewiele mniejszą od siebie, tyle, że zacięcie ich graniczyło z cudem. Ciekawe ile cm musiałaby mieć guma, żeby te 20cm okonki przestały ją atakować? 15?. Sprawdzę w przyszły weekend.
    6 punktów
  28. @Budek"zabiłeś" imprezę:)))👍💪🔥 W czwartek z @Marienty byliśmy między 20:00-23:00 na krótkim odcinku Odry. Nie byłem tam już kilka lat. Dla wtajemniczonych to kiedyś zrobiliśmy tam zlocik haczykowo-sandaczowy. Było wtedy ognisko, atmosfera i nawet ryby były:) Teraz było około metra mniej wody. Opaski odkryte i to dało możliwość dojść do niektórych miejscówek. Przy "normalnym" stanie nie wyobrażam sobie tam nocnego łowienia woblerami przy tych opaskach. Ziele na to nie pozwoli. Woda martwa. Dalej sprawdza się scenariusz, że w tym roku brzegowe szukanie sandaczy we Wrocławiu, to jakaś ułuda. Trzeba niezłej determinacji i samozaparcia, by trwać w przekonaniu, że jest dobrze:))) Nie zauważyłem nic. Nic się nie spławiło, nic nie pogoniło, nie zaoczkował nawet gupik:) Mariusz na koniec dostał krótkiego sandacza i tym optymistycznym akcentem zakończyliśmy łowienie. Uzupełniam tabelę o ryby @SebaZG i @Kierownik. Prośba jest taka, jak się da, to wpisujcie osobiście swoje wyniki. Sami najlepiej wiecie, ile było, jak było, co się wydarzyło. Nie zawsze warunki dają szansę na szczegółową sesję i przesadne przetrzymywanie ryb. Tabela 1. jaceen 64sz + 69sz + 0 = 133 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG - 55s + 0 = 0 = 55 6. Marienty - 75sz 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 78s, 74s, 71s, = 223 11.Budek - 78s+93sz+103sz=274z łodzi 12. Kierownik - 88s + 0 + 0 = 88 PS Fiu, fiu! To byłby jeden z ostatnich pomysłów na jaki bym się zdecydował. Szacun👍 I coś do oglądania. Dzisiaj powinien być trzeci odcinek, łowienie z brzegu. Oglądam i podglądam, bo może jakieś nowe cudeńko z Shimano będzie w akcji?😜
    6 punktów
  29. W poniedziałek, moje pierwsze wyjście po przerwie chorobowej. Przed 19. Jak jeszcze było coś widać, to próbowałem z opdau, ale bez rezultatu. Jak już się zrobiło zupełnie ciemno to zmieniłem na Gloog Nike. Najpierw niewcięte branie, w warkoczu, przy szczycie główki, a chwilę później branie z klatki, tym razem z happy endem. Potem już cisza i do 21 nic się nie działo. Ogólnie wypad spontaniczny i w związku z tym zapomniało mi się kilku rzeczy, np miarki
    6 punktów
  30. Miejscówka @andrutone jakby pusta:))) Mnie do niej nie po drodze. Może kiedyś?;) W końcu wybrałem się po nie. W czwartek. Po te wieeelkie mętnookie:) Zabrałem kilka gum, by planowo obstukać dwie klatki między ostrogami. Trwało to półtorej godziny. Wynik na zero. Po zmierzchu już z woblerami miałem zamiar pomieszać w innym miejscu. Na cel wzięte trzy główki. Jedna odpadła, bo ktoś rozbił na noc obozowisko. Przeszedłem na drugą stronę rzeki i dałem sobie z lekką górką dwie godziny łowienia. Jeden wobler, drugi, trzeci, o ten będzie dobry. Fajnie trzyma wodę i mam z nim dobry kontakt. Zwalniając zwijanie, mogę go prowadzić tuż pod powierzchnią, a opuszczając szczytówkę i mocniej podkręcając, zaczynam sięgać do kamieni na dnie opaski. Złowiłem trzy sandacze. Najdłuższego zmierzyłem, miał niestety tylko 47 cm. I straciłem na nim ster. Dwa dostałem z opaski, jeden zza ostrogi. Później już nic się nie wydarzyło. Wróciłem mokry i upaprany błotem. Dobrze, że mnie jakiś demon nie pożarł:) Przewidziałem i wziąłem ze sobą ortalionowy komplet. Uchronił mnie od przemoczenia do skóry. Wiele miejsc nie odwiedzałem, ale po ostatnich deszczach warunki mało komfortowe. Nie ma to jak miejskie bulwary. W lakierkach można iść i pod krawatem:) W środę właśnie byłem w centrum miasta. Tak nie do końca w krawacie, ale spodnie prawie w kancik były:))) Lekki spinning i wirujące ogonki na pierwszy ogień. A wieczorem, albo glapki i klenie, albo mniejsze wersje sandaczówek i mętnookie. Za dnia kilka okonków. Bardzo słabo reagowały. Nie wiem, co się dzieje. Jakby je wymiotło. Po zmroku zacząłem od miodowej glapki 4 cm. Dość szybko łowię dwa przyzwoite klenie. I w zasadzie to było na tyle. Deszcz padał od jakiegoś czasu i czułem na plecach, jakby ochrona przeciwdeszczowa przestała działać. Poddałem się i na tych kleniach się skończyło. 👊
    6 punktów
  31. Ostatni dzień przyniósł okienko pogodowe i rybę wyjazdu. Halibut 120 cm. 😎
    6 punktów
  32. Łowienie na "no killu" w Weryni. Prawie 7 godzin wyszło. Bardzo słabe brania, chociaż pogoda całkiem niezła. Wczoraj były zawody na zbiorniku i to pewnie spowodowało tak słabe zainteresowanie ryb przynętą . Łowiłem na innym brzegu niż zawsze, tak z ciekawości trochę Na metodę nie licząc obcierek o żyłkę jedno delikatne branie, ryba bawiła się niezdecydowanie aż ściągnęła kulkę z bagnecika. Nie zacinałem tego nawet. Na pickerka i pinki 3 fajne brania, karp 81 i 75 cm i zerwany zestaw. Na łowisku 8 wędkarzy, ryb w sumie wyjętych 9 , dwóch nie miało żadnej ryby. Nikt nie miał jesiotra . Jedno zdjęcie trochę niewyraźne ale akurat karp ogonem machnął
    6 punktów
  33. Edit: UDAŁO SIĘ ODZYSKAĆ KONTO, DZIĘKUJĘ!!! Poniżej wpis który miałem opublikować wcześniej, ale niestety robię to teraz, czas na edycję końca wypocin A więc zaczynamy… Zapomniałem o forum na jakiś czas, ale na pewno nie o rybach. W tym roku pobiłem już cztery swoje rekordy – suma, sandacza, bolenia i klenia. Od 1 czerwca jednak najwięcej czasu poświęcam sandaczom. Te ryby mają w sobie coś magicznego. Przez nie pudełka z gumami ważą zdecydowanie za dużo a woblerów już nie liczę. Ale do rzeczy... Niestety, spędzanie nocy nad wrocławską Odrą nie przynosi zadowalających rezultatów. Zdarza się sporo wypadów zakończonych zerem. Stare miejscówki nie dają tylu ryb co rok temu, a sandaczy na żerowaniu też widzę znacznie mniej. W tym sezonie postanowiłem liczyć wszystkie złowione wymiarowe sandacze. Ostatni wpis w notatniku miałem w czerwcu, a kolejny dopiero 18 września – co łącznie daje 15 sztuk. Wychodzi na to, że w ani w lipcu ani w sierpniu nie złowiłem wymiarowej ryby. Może wybierałem złe miejsca, albo zły czas? Mój znajomy wyciągnął w tym okresie dwa sandacze 80 z plusem, ale łowił je 45-30min przed wschodem słońca na woblery. Cenna lekcja na przyszłość w tym okresie letnim. Wczoraj wybrałem się na szybki, dwugodzinny wypad, żeby „ostukać” dno w mieście. Woda lekko przyspieszyła, więc musiałem odwiedzić moje ulubione miejsce. Trzeci rzut, lekkie przytrzymanie i piękny sandacz 71 cm zameldował się w podbieraku. Może właśnie w dzień powinienem ich szukać? Ostatnio najwięcej brań notuję na jaskółki w rozmiarach 10–13 cm na główkach 9–12 g, ale niestety są to głównie małe ryby, takie „śledziki”. Nowy rok to nowa rywalizacja i dodatkowa motywacja, żeby złowić coś wartego wrzucenia. Poniżej wrzucam zdjęcie wampira do tabeli i zwycięskiej przynęty. Powodzenia wszystkim i do zobaczenia nad wodą! 22.09 Kolejny dzień kolejna próba złowienia w zasadzie czegokolwiek. O 3:00 przechodzę w woderach przez małą rzekę, żeby znaleźć się po drugiej jej stronie, ponieważ oczywiście wymyśliłem sobie, że tam właśnie sandacze się pojawią. I niestety nie. Do świtu absolutnie nic się nie działo, więc gdy słońce już zaczęło przebijać się przez chmury zacząłem łowić na cykady z opadu. Parę rzutów, strzał, i zielony jest na brzegu. Liczyłem na bolenia ale coż, nie pogardzę wpisem do tabeli wyników. 29.09 Pisząc to siedzę na opasce po spotkaniu @andrutone (mam nadzieję do zobaczenia!) a akumulatory na łowienie mam naładowane jak nigdy. Polubiłem tą haczykową społeczność, luźną rywalizację i cenną wymianę uwag. Właśnie coś się zawinęło pod brzegiem, czas rzucać dalej 1. jaceen 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG 6. Marienty 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 71s, 68sz = 139
    6 punktów
  34. Sobota. Taki pomysł żeby w tym roku spróbować jeszcze wyjść z feederem póki ładna pogoda i da się z przyjemnością usiąść przy wędkach. Miejsce upatrzone wcześniej, na hak kukurydza i plum do wody. Nie zdążyłem rozłożyć drugiej wędki i pierwszym rzucie kleń 48,5cm. No mówię pięknie, po łapaniu - klątwa pierwszego rzutu wisi w powietrzu. Na szczęście tym razem nie zadziałała Byłem nad wodą poniżej 3h. Złowione 10 ryb całkiem fajnych (jeden podobny leszcz przy podbieraku zdecydował, że nie chce fotki; do tego kilka brań niewciętych bo tak ładnie było, że się gapiłem gdzie indziej) Klenie: 43, 46, 46.5, 48.5, 48.5, 53.5 Leszcze: 48, 51, 56, 57 Takie feederowanie miło było zaliczyć w taką pogodę. Ciepełko takie może dopiero w przyszłym roku.
    6 punktów
  35. Dawno nie wychodziłem wieczorem na rybki. Trochę się zniechęciłem brakiem wyników. Ale już mnie zaczęło ciągnąć, więc wybrałem się dziś wieczorem na bulwary po mojej stronie miasta. Chwilowo mam dość krzaczorów, zwłaszcza że padało i na brzegu jest zapewne dużo błota. Pogoda niezbyt przyjemna, bo wiał bardzo zimny, porywisty wiatr. Na przekór temu i ostatnim wysiłkom złowienia czegoś na ciężkie zestawy, tym razem zabrałem lekki spinnig (Bixlite 2-11 gr) i nieduże, smukłe woblery. Miałem tylko jedno branie. Za to ryba zacna i mój nowy PB w tym gatunku. Jaź 42 cm. Chwycił woblerka Rapala Original 7cm.
    5 punktów
  36. Łowienie na murkach jest jednak wygodne. Można usiąść, wrócić z czystymi butami. Luksus! Dlatego znowu wpadłem na chwilę porzucać po zmroku na bulwary. I nawet coś udało się złowić, dwa krótkie sandacze chciały zjeść woblera prowadzonego przy brzegu. Tylko jak dorwać się do tych większych… Chyba muszę wypróbować Kierownikowe rozmiary przynęt😛
    5 punktów
  37. Byłem w sobotę rano 07:00-11:00 i w niedzielę 15:30-18:30. Generalnie w sobotę rano coś się działo. Złowiłem dwa okonie i 3 szczupaki bez wymiaru. Jak wyszło słońce tak wszystko zamarło. Tego dnia okoń dobrze żerował i pewnie bym trochę ich złowił ale obrotówka nr 5 działa mocno selektywnie W niedzielę lampa od rana. To samo miejsce i 0 brań. Minąłem kilku spinningistów i nikt nie miał spektakularnych efektów.
    5 punktów
  38. 17.10 Szybki nocny wypad w nowe miejsce. O dziwo gdzie woda płynęła i było jej więcej niż zazwyczaj. Powyżej Wrocławia dalej jej stan jest zadowalający, dlaczego tak ją tam trzymają? Nie wiem, ale muszę śledzić jej poziom. Jak zaczną ją puszczać przez miasto, wtedy spędzę trochę czasu na tych naszych murkach . O 2 w nocy zaliczam mocne branie, ryba jedzie z kołowrotka. Przez pierwsze sekundy myślami jestem już przy dużym sandaczu. A potem zatrzymała się i ściągnąłem ją bez żadnego wysiłku. Rozpędzony zielony wjechał w wobka jak zły, całe szczęście nie uciął fluo. Po zmierzeniu wyszło około 65cm, nie za duży ale silny! Do 4 nic już się nie wydarzyło, pora na chwilę odłożyć wędki, zebrać siły a potem w planach mam w końcu złowienie grubego, jesiennego bolenia. A Wy sandacze… Ah już na tym skończę
    5 punktów
  39. Udało mi się dziś wyskoczyć nad wodę. Było kilka okoni, tylko dwa przekroczyły barierę 22cm. Pierwszy 22.5cm na woblera. Resztę udało się złowić na wirujący ogonek, największy 23cm. Pierwszy raz łowiłem na taką przynętę. Jestem zaskoczony jej skutecznością, może taki trafiłem dzień.
    5 punktów
  40. 06.10 Padało, wiało, ale dzień wolny trzeba było spędzić nad wodą. Całodzienny wypad nad podwrocławską Odrę dał bolenia, odprowadzenie szczupaka 100+ (jeszcze po niego wrócę), oraz parę sandaczy. W tym nowy wpis do tabeli; 74cm złotego smoka na gumę. Brania to były bardziej zabieranie kija z ręki, bez kompromisów. Odnoszę wrażenie, że gdy woda płynie ryby biorą inaczej, pewniej. A to miła odmiana Przynętą na którą skusił się sandacz był Fox ZanderPro 10cm w kolorze Lemon Tiger. Udało się już wpisać trzy ryby, a najlepsza część sezonu przed nami! Tabela 1. jaceen 53sz + 69sz + 0 = 122 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG 6. Marienty 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 74s, 71s, 68sz = 213
    5 punktów
  41. Pierwszy cały dzień w Norwegii słaby. Ze względu na wiatr wychodzimy południe i na naszej łódce łowimy bardzo słabo- tylko brosmy i drobne czarniaki. Na innych łódkach trochę lepiej, bo było kilka dorszy i dwa halibuty koło 80 cm. Za to wieczorem pojawiła się zorza.
    5 punktów
  42. Ostatnio namierzona miejscówka dalej wypłaca:) Nie jest to łatwe łowienie - mnóstwo zaczepów (wczoraj w jednym momencie wiązałem zestaw 4 razy pod rząd). Mimo, że wiem, że są tam ryby nie jest też wcale łatwo je skusić i wczoraj miałem tylko pojedyncze brania.. Za to dzisiaj już dużo lepiej. Dwa największe okonie z dzisiaj wpisuję do tabeli: 28 i 27,5cm. Klątwa 30cm dalej trwa;) Przy okazji złowiłem też 3 niewielkie sandacze i pieknego jazia (chciaż trochę żałowałem, że to nie okoń..)
    5 punktów
  43. Dwa kilometry w nogach i sporo okoni. To nie było dłubanie z jednego miejsca. Kilka minut na miejsce, kilka brań i do następnego stanowiska. Poziom wody w kanale najniższy, jaki spotkałem w tym sezonie. Odpuściłem górny odcinek z szybszą i płytszą wodą po kilkunastu okoniach. Przeniosłem się na głębszy, ale z wolniejszym nurtem. Niestety tam też nie mogłem dobrać się, chociaż do jednego słusznego okonia. Liczyłem dokładnie i zakończyłem na 70 pasiakach. Łowiłem z lekką górką ponad cztery godziny. Dwa ostatnie i największe okonie wzięły w nocy. Tuż przed zakończeniem podszedłem w okolice mostów, gdzie przy rozproszonym świetle było wygodniej operować gumkami. Liczyłem na jakiś sandaczowy pstryk (bo przypomniałem sobie, że złowiłem tego dnia też sandacza pod 40 cm) i doczekałem się dwóch. Okazało się, że to jednak okonie. I to przyzwoite. Gumki zażarte tak, że miałem kłopoty je dojrzeć i wydobyć. I już mam plan na następną tam wyprawę. Ciekawe, czy się to powtórzy?;) 26 cm Tego 27,5 cm dorzucam do swojej tabeli.
    5 punktów
  44. Ostatnie wyjścia za okoniem nie przynosiły zbyt dobrych rezultatów. Łowiłem sporo ryb ale rozmiarowo max 20cm. Dzisiaj wieczorem wybrałem się na zupełnie inną miejscówkę, gdzie dawno nie byłem, raczej bez przekonania ale okazało się, że dobrze wytypowałem. W krótkim czasie udało się złowić 6 ryb ponad 25cm w tym 28,5cm - mój największy okoń w tym roku.. No jakiś pech mnie trzyma i nie pozwala przekroczyć 30cm ale powoli ciułam te centymetry w tabeli;) Ryby fajnie walczyły na delikatnym zestawie.. brały z opadu ale bardzo delikatnie - ledwie wyczuwalnie.. Do tabeli dodaje 28,5cm, 27cm, 26,5cm, 26cm
    5 punktów
  45. Wczoraj spacer nad kanał Odry, pasiaków było sporo - 50-70 szt (nie liczyłem już później). Niestety max to 23,5 cm. Łowiłem głównie na 1,5 g + imitacja easy shiner w naturalnych kolorach (szybkie prowadzenie na płytkiej wodzie). Okonie agresywne i łykały przynętę w całości. Miałem również atak szczupaka na złowionego okonia w płytkiej wodzie cała akcja była widoczna, niestety nie był prawdopodobnie zaczepiony lub lekko i po paru minutach przeciągania liny (na UL) zrobił piruet nad wodą i wystrzelił już zdychającego okonia. Trafił się również mały klenik ps. wybaczcie brak miarki, rybki szybko wróciły do wody
    5 punktów
  46. Trzeci dzień z rzędu łowię szczupaki. Codziennie trafiają się wymiarowe, ale to wszystko co można o nich powiedzieć. Cały czas powtarzałem sobie że trafi się lepszy, ale skoro od trzech dni się nie trafił, to postanowiłem zrobić zdjęcie któremukolwiek i tu wrzucić. Lepiej wypełnić limit jakkolwiek, niż w ogóle go nie wypełnić 😁 Złowiony dzisiaj na zbiorniku PZW "Podedwórze" na otwartej, płytkiej wodzie (tzw. patelni), na gumę SG 3D LB ROACH PADDLE TAIL 10cm. W sumie były cztery. Trzy podobnej wielkości i jeden zdecydowanie mniejszy. 1. jaceen 64sz + 69sz + 0 = 133 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG - 55s + 63s = 55s= 173 6. Marienty - 75sz 7. moczykij - 71s+77sz+52sz=200 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 78s, 74s, 71s, = 223 11.Budek - 78s+93sz+103sz=274z łodzi 12. Kierownik - 88s + 62s + 60s=210
    4 punkty
  47. Ostatnio coraz więcej chodzę na okonie ale zezko mi się przebić powyżej 30+ . Ale coś tam jest do zamiany w tabeli 🙂
    4 punkty
  48. 12.10 Cały dzień spędzony w nurtach Odry za poszukiwaniem boleni. 14km na piechotę w woderach przez tereny gdzie nikt się raczej nie zapuszcza. Rezultat? Dwa brania na 10h rzucania… Rzeka jednak uczy pokory . I tak było pięknie, latające orły i jesienne kolory sprawiają że jeszcze tam wrócę
    4 punkty
  49. Dorzucam swojego szczupaka 75cm. Wziął jakieś 7 metrow od brzegu kamienistej opaski. Przynęta to DAM Effzett Shallow Runner w rozmiarze 5. Świetne obrotówki. Lekkie, dobrze kręcą, dają się płytko i wolno prowadzić. Niestety już niedostępne a zostały mi ostanie dwie sztuki. Tabela 1. jaceen 53sz + 69sz + 0 = 122 2. Zbynek1111 3. andrutone 4. suchi 5. SebaZG 6. Marienty - 75sz 7. moczykij - 71s+77sz=148 8. Konrado 9. Jamnick85 10. Tymon - 74s, 71s, 68sz = 213
    4 punkty
  50. Dzisiaj złowiłem z 20 okoni, ale tylko jeden nadawał się do tabeli. Na małe gumki nie reagowały za bardzo. Brania miałem głównie na microwahadłówkę w kolorze srebrno niebieskim. Do tabeli leci 24,5 cm.
    4 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.