Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      10

    • Liczba zawartości

      1 094


  2. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      5 357


  3. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      2 857


  4. DawidSokołowski

    DawidSokołowski

    Redaktor


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      155


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.11.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Odra zaczyna odkrywać swoje skarby dla tych, którzy odwiedzają ją często. Ja staram się być codziennie, nawet jeżeli miałoby być to ledwie 15min przed lub po pracy. Dzisiaj nad wodą o 4:00. Miejscówkę obserwuję od pewnego czasu. Dłubałem tu okonki, wyciągałem ładne klenie i holowałem ładnego sandacza, który niestety się spiął. Inni wędkarze często obławiają ten odcinek na grubo za sandaczem. Moim planem na dzisiaj był sandacz na woblera przed świtem. Niestety plany to czasem tylko marzenia i nie zaobserwowałem aktywności tego drapieżnika a do obstukiwania dna gumami nie byłem przygotowany. Coś jednak intensywnie spławiało się przy powierzchni ale bez towarzyszącego popłochu drobnicy. Postanowiłem poszperać w górnej partii wody obrotówką, jako dość uniwersalną przynętą. Czarny savage gear w rozmiarze 2 to moja ulubiona blaszka w takich sytuacjach. I nie zawiodła. Już po paru chwilach poczułem skubnięcie i mój kijek do 8g pięknie się ugiął. Kilka krótkich zamortyzowanych odjazdów i mogłem powoli prowadzić rybę jak na smyczy. Musiałem z nią przejść 100m do miejsca gdzie możliwe było podebranie. W tym czasie spojrzałem jak jest zapięta - cała obrotówka w pysku. Doszedłem do miejsca podebrania i delikatnie zagarnąłem rybę do siatki. Nagle widzę, że plecionka lata luzem - obrotówka się zerwała. Szukam w pysku ryby, w podbieraku, na brzegu - nie ma. No mam nadzieję, że nie połknął, bo pyszczek miał duży. A był to śliczny jaź 48 cm - mój pierwszy.
    8 punktów
  2. Witam, po dłuższej przerwie.. W tym sezonie generalnie na rybach bywam o wiele rzadziej ( zeszły sezon ok 130 razy nad wodą, a w tym do tej pory nieco ponad 50... ) to i wyniki mam trochę słabsze.. Dzisiaj dla odmiany od ostatnich spiningowych porażek, wybrałem się z kumplem i bratem nad jedno z podkrakowskich łowisk komercyjnych.. Brat spiningował castem w celu złowieniach czegoś z zębami co zaowocowało trzema szczupakami w granicach 40-60 cm oraz spadem już lepszego egzemplarza ( jak twierdził +- 90 cm ). Ja i kolega przez kilka porannych godzin również rzucaliśmy za szczupakiem.. U mnie zameldowały się dwa ok 50-55 cm na jerka kenarta fire tiger 8 cm, a kolega na zero.. Później gdy słońce przyświeciło zarzuciliśmy po feederku, kumpel najwpierw wyjął lina ok 40 cm a u mnie około południa wyjechał przyzwoity kaper ok 8 kg przy 76 cm długości na 8mm pellet halibut Generalnie wypad udany szczególnie że wędkująch na sąsiednich stanowiskach było kilkunastu a większość nawet bez pika.. Reszta sezonu to będą raczej szczupakowo okoniowo sandaczowe podchody Poniżej kilka pamiątkowych fotek z dzisiaj :
    2 punkty
  3. W niedzielę wybrałem się z synem za okoniem. Wylądowaliśmy na jednej z miejskich zatoczek Odry. Dla nas teren nowy, ale okazało się, że ten niewielki skrawek wody obławia sporo innych wędkarzy. Miejsce urocze - stary port przemysłowy, rozebrane konstrukcje żelbetowe suwnic, widok fajny. Większość łowiła na grubo za dużym drapieżnikiem. My natomiast kajtki i fish up tanty. Okonki dało się delikatnym prowadzeniem oderwać od kryjówek przy dnie, ale rozmiar mikro. Inni wędkarze na 0, przynajmniej w czasie kiedy my byliśmy. Ale najciekawsze było to co działo się na powierzchni wody. Co chwila, w różnych miejscach fruwała drobnica uciekając przed drapieżnikiem. Dla mnie wyglądało to na bolenia, choć przez brak doświadczenia pewny nie byłem. Poniedziałek ciepło. Postanowiłem tą stołówkę odwiedzić ponownie, przygotowany na bolenia. Aktywność podobna, ławice drobnicy rozpraszały się w popłochu. Kilkanaście rzutów soulem huntera. Jakoś zakodowałem czyjąś wypowiedź, że w zimne miesiące wolniej, głębiej i mniejsze przynęty. No nie tutaj. Zmiana na 9cm ghosta przyniosła szybko brania. 4 bolenie w krótkim czasie. Wszystkie małe, poniżej 40cm, ale super satysfakcja, że pierwszy raz celując w bolenia udało się go podejść. Ale teraz pytanie do bardziej doświadczonych z tym gatunkiem. Zatoka z niemal stojącą wodą, dużo drobnicy i żerujące kilka razy w ciągu dnia małe bolenie. To mam ustalone. Czy jest szansa, że krążą tu też większe osobniki, czy raczej stronią od takich miejsc?
    2 punkty
  4. To ja też zrobię krótkie podsumowanie weekendu. Piątek - narobiliśmy kilometrów i zaliczyliśmy 3 miejsca, czego efektem były tylko krótkie szczupaczki, sandaczyk i okonki (żaden z nich nie dobił do 25cm). Sobota - kolega, który zaczął na poważnie spinninowanie w tym roku... po prostu mnie deklasuje. Nie wiem czym jest to spowodowane. Łowiliśmy 19:00-23:30. O 21:00 mieliśmy zmienić miejscówkę bo prócz małych sandaczyków nic się nie działo. No i w jednym z ostatnich rzutów kolega odnotowuje iście boleniowe kopnięcie. Na szczęście nie był to boleń ale piękny sandacz. Całe 76cm. Ja na żywo jeszcze takiego nie widziałem. Kolega w tym sezonie bije życiówkę za życiówką - sum, sandacz, kleń. Publikacja zdjęcia oczywiście za zgodą kolegi. Niedziela - tym razem już sam. Wrocław 14:30 - 17:00. Próbuję namierzyć okonie. W końcu mi się udaje. Trafiam na dobre, 20 minutowe żerowanie. Łowię 4 sztuki 25-29cm. Brania piękne. 3" ala kajtki zażarte po same główki. Tego największego odprowadza takie stadko, że aż dziw, że się w takim miejscu uchowały. Co ciekawe te większe zaczynają atakować (trącać) holowanego okonia głowami. Nie widziałem jeszcze czegoś takiego. Brania mam jeszcze po zmroku na "oczojebne" kolory.
    2 punkty
  5. Przegrał z okazami... wrzucił zdjęcia samych małych ryb 😜 Miażdżysz swoimi wynikami @jaceen! Gratuluję powtarzalności sukcesów i konkretnych ryb! U mnie dwa lub trzy ostatnie tygodnie to wędkarski niewypał. Dziecko chore jak nie na to, to na tamto. Wszelkie związane z wędkowaniem plany musiałem odwoływać. Na rybach praktycznie nie bywałem. Dopiero w weekend udało mi się wyrwać i przełaziłem cały dzień brzegami Biebrzy. Dwa szczupaczki wyjęte. Były jeszcze cztery brania, ale ryby jakoś tak niepewnie chwytały przynętę i dosłownie po sekundzie holu spadały, a czasem nawet nie byłem w stanie ich zaciąć. Mój kolega, łowiąc na żywca co prawda, zaliczył tego dnia 24 (nie ściemniam) brania - i wyjął również tylko dwie ryby. Dziwny to był dzień Bardzo deszczowy, ale i mile spędzony. Baterie naładowane
    2 punkty
  6. Krótkie podsumowanie weekendu , w piątek dwa spiningi , na lekko i ciężko , zero , o 9 ntej chodziłem już w krótkim rękawku ( 2 listopada ?! ) , sobota dla odmiany dwie żywcówki , jedna z gruntu druga " po Bożemu " na spławik , pogoda taka że żal psa wygonić na dwór 😉 , klamoty do tej pory się suszą na balkonie , też na zero , dzisiaj budzik dzwoni o 6tej , słyszę jak deszcz wali o parapet , nie, dość mam angielskiej pogody , o dziesiątej mówię do żony " jadę coś sprawdzić " co dziesięć minut melduję się Okonek , coś zaczęło się dziać 😁 na razie wielkość nie powala ale ilość już tak , brania tylko na robactwo w stylu cyprysowym , trochę też mi zajęło znaleść odległość i głębokość brań 😜 wszystko na " mojego " cztero metrowego " spininga " tak że panowie z ligi okonia zabawa się zaczyna 😉 ps. po raz pierwszy w tym sezonie widziałem zaparkowane na latarniach dwa kormorany , a i zimorodki fajnie latają nad wodą 😁 pozdrawiam Wasyl
    2 punkty
  7. Rano mam małe szanse, a po zmianie czasu staram się, chociaż godzinę za dnia połowić. Na przełamaniu. Wczoraj nie spodziewałem się takich emocji. Nad wodą byłem około siedemnastej. Pierwsze dwa rzuty i branie. Trochę chlapaniny i przegrywam. W ciągu piętnastu minut psuję dziesięć brań. Jest to mój nowy rekord. Do tej pory miałem taką sytuację, niedawno, że siedem zepsułem. W tym przypadku trzy ryby miałem prawie pod nogami, ale nie zdołałem rozpoznać, co to było. Pozostałe odpadały po krótkim kontakcie. Początkowo łowiłem uniwersalnym woblerem od kolegi "Druciarz" - (Woblery i nie tylko ala Druciarz). W końcu mam przyłów leszcza 50 cm i to, po co przyjechałem, czyli jazia. Powoli zmieniałem miejsca. Do nich lepiej pasowała mi Rapala oryginal 7 cm. Psuję kolejne brania. Luzuję hamulec i po każdym braniu staram się holować spokojniej. Teraz mogę sobie na to pozwolić. Wcześniej nie mogłem do tego dopuścić. Chwila luzu i skończyłoby się na zaczepach. Postanawiam wrócić i przejść jeszcze raz ten sam odcinek. Dokładnie, metr po metrze obławiam kolejne stanowiska. Po cichu liczę na ciekawy przyłów. Wobler jest tego wart, ale zaliczam kolejnego klenia. W sumie łowię trzy. Największy, który mnie najbardziej ucieszył, mierzył 53 cm. To czternasty, lub piętnasty kleń w sezonie powyżej pięćdziesiątki. Wcześniej wspomniałem o przyłowie. Były to, szczupaczek, leszcz i po bardzo mocnym braniu siada sandacz. Idealnie ten sam rozmiar, co kleń. W ostatnich minutach psuję kolejne brania i na pożegnanie doławiam klenia. PS
    2 punkty
  8. A u mnie nie padało i od świtu na rzece. Totalne bezrybie, dwa przypadkowe okonie w tym jeden na 4" kopyto bo jak okonie nie chciały współpracować to wyjąłem sandaczówkę. Wytrzymałem do południa i dałem se spokój. A już tak ładnie z okonkami było. Mało mam teraz czasu aby dokładnie je przypilnować ale za parę dni... Pozdrówki.
    1 punkt
  9. Ostatnie trzy wyprawy i na każdej z nich przegrałem walkę z ładnymi okazami. W jednym przypadku nawaliła agrafka, w pozostałych ryby wypięły się z haków. Jeszcze nie myślę o sandaczach, gdy mogę wieczorami powalczyć o klenie i jazie. Wczoraj woda wydawała się wyjątkowo jaziowa i nawet szybko jednego ściągnąłem. Później było coraz słabiej. Dopiero, gdy postanowiłem ruszyć cztery litery i zmienić stronę rzeki zaczęło się dziać. W ciągu półtorej godziny zaliczyłem kilkanaście brań. Na kiju miałem cztery ryby. Sprzęt delikatny, jak na nocne łowienie, ale wodę znam i nie spodziewam się smoków;)
    1 punkt
  10. Po solidnym wiaderku na głowę\4h
    1 punkt
  11. Na pierwszym zdjęciu jest samica szczupaka. Dodatkowo wyraźnie widać wypchany już nieco brzuch ikra Na drugiej fotce to już szczupakowa mamusia. Jeśli fotka nie przekłamuje to coś kolo metra A tak na poważnie. Nikt z echosondy nie odczyta gatunku ryby. Jeśli znasz zwyczaje ryb w danym akwenie to możesz typować co to za gatunki ale to będzie tylko zgadywanie. Jak z każda echosonda zalecam pobawienie się ustawieniami i jak najczęstszy pobyt nad woda. Fajnie jeśli możesz w jednym czasie pobawić się dwoma rożnymi modelami. Jeśli maiłbym cokolwiek się pokusić to moim zdaniem na pierwszym zdjęciu przy dnie na zielono wcale nie musi być to ryba. Nie znam tego typu echo - sam używam Elite5 - ale u nas ryby niezależnie czy przy dnie czy przy w toni rysuje w tym samym zestawie kolorków. Rak wiec nie rozumiem skąd się wziął kolor zielony skoro pozostałe rysuje zupełnie inaczej. Tak samo na drugiej fotce. Ryba w toni wydaje się większa ale to tez dużo zależy jaki masz ustawiony stożek w echo i jak była ustawiona ryba w stosunku do sygnału. Tak samo jak przy dnie na drugiej fotce to może być drobnica.
    1 punkt
  12. Środa 31-10-2018 Gdzie się tylko pojawię, to widzę, że ryby wyjeżdżają na brzeg. Czasami całkiem spore. Co niektórzy wędkarze są przygotowani na spotkanie nawet z ciężarówką. U mnie wczorajszy wypad za okoniem przedłużony o kilku kilometrowy wieczorny spacer. Przy okazji złowiłem dwa ładne klenie. Podsumowując, było kilka niewielkich okoni, dwa sandaczyki i dwa klenie. Przynęty: Krakusek, Gloog, Hokkaido.
    1 punkt
  13. Dziękuję wszystkim za gratulacje😀
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.