Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 13.09.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
7 punktów
-
U mnie dużo skromniej. Ten sezon jest tak przewrotny jak tylko może być. Jak tylko mam czas i możliwości wybrać się na Odrę to okazuje się, że właśnie idzie wysoka woda. Od paru miesięcy nie złowiłem klenia, który w poprzednich sezonach był celem głównym moich wypraw. Byłem zmuszony przeprosić się z feederami i innymi niespinningowymi metodami. Wczoraj popularna podwrocławska zaporówka i sporo przerzuconych karasi. Trzy największe równo 31cm. Dzisiaj dla odmiany wyprawa na okonie, które totalnie mnie olały. Nad wodą mnóóóóóóstwo ludzi, nie tylko łowiących ale również tych pływających. Trafił mi się (pierwszy raz w zyciu) przyłów bolka na drop shota. Wydaję mnie się, że zaatakował jaskółkę w momencie wyrywania ciężarka z zielska.6 punktów
-
Ostatnie dni, to mały maraton nocnych wypraw na sumy. W przeddzień planowanego nocnego spotkania z kolegami pojechałem jeszcze sprawdzić, czy jest sens iść w planowane miejsca. Dojechałem nad wodę i dołączyłem do przesympatycznego kolegi po 23:00. On już kilka miejsc obłowił. Poprosiłem, byśmy się wrócili i jeszcze raz ten odcinek sprawdzili. Miałem przeczucie. I słusznie. Po kilkunastu minutach u kolegi jest piękny atak na imitację żaby, wersję whopper popper. Nie trafił. U mnie po kolejnych kilku minutach zauważyłem wyraźnie zainteresowanie crawlerem. Następne dwa rzuty w pobliżu tego miejsca i bomba! Siedzi! Hol był emocjonujący. Po chwili pokazał się w całości i stwierdziliśmy, że są małe szanse na skuteczne lądowanie suma na brzegu. W końcowej fazie był zapięty dosłownie za "skórkę". A jednak udało się. Sytuacja wymusiła wśliźnięcie ryby na zalaną kępę traw za przypon. Mieliśmy zrobić sesję zdjęciową, ale sumek chwilę odpoczął, trzepnął łbem, wobler odpadł i w swoim stylu wywinął się wężowym susem z powrotem do koryta. Na pożegnanie dostał klapsa i tyle go widzieliśmy. Oceniam go na +/-130 cm. Po tej akcji zmieniliśmy stronę. Tam też długo nie czekałem na branie. Przeszedłem kawałek opaski i w miejscu, gdzie byłem chwilę wcześniej, coś pogoniło ryby. Miałem zwinięty sprzęt i błyskawicznie udało się podrzucić w to miejsce crawlera. Kilka obrotów korbką i mam potężny atak. Szarpnęło mną i zareagowałem zacięciem. Poczułem opór. Docinam drugi raz i rozczarowanie. Straciłem suma. Przynęta jest, kotwice w porządku a ryby nie ma. Tylko trzęsące ręce zostały:) Nie pierwszy i ostatni raz. Pod koniec zaliczam kolejne trzecie branie. Tym razem nie wytrzymał ładny boleń. Czasami zdarza się i taki przyłów. Brania boleni w nocy są nie mniej efektowne i czasami mam wątpliwości w pierwszym momencie, że to może być sum. Tym razem bez niespodzianek ryba ląduje na brzegu i decyduję się na zdjęcie. Wszystko wskazywało, że na sobotnie spotkanie ryby nam dopiszą i przynajmniej któremuś z nas dopisze szczęście i jakiegoś wąsa trafi. Niestety, poziom wody mocno poszedł w dół i plany poległy. Ważne, że towarzystwo było konkretne i wieczór był miło spędzony. 👊👊👊5 punktów
-
Jako że po ostatnim stacjonarnym wypadzie czułem lekki niedosyt postanowiłem wczoraj wybrać się na kolejną samotną szybką nockę nad jedną z podkrakowskich żwirowni.. Wędkowałem od około 17:00 do 6:30 dnia dzisiejszego. Strategia ta sama co ostatnio czyli jeden zestaw z nastawieniem na coś karpiowatego a drugi z wątróbką drobiową za czymś drapieżnym.. Na zestaw karpiowy miałem tylko jedno branie pod wieczór, ale na pusto. Zestaw z wątrobą leżał sobie w spokoju ponad 5 godzin, około 23:15 pierwsze branie i melduje się pierwszy węgorz "stykowiec" czyli sześćdziesiątka. Od tego momentu brania można powiedzieć były dość regularne, do świtu zaliczam jeszcze trzy węgorze 64- 71 cm. Nad ranem trafiam jeszcze miłego bonusa w postaci wąsatego 95 cm Tradycyjnie wrzucam kilka zrobionych na szybko fotek : PS. Dwa węgorze i sumek jako że były w sensownym wymiarze tym razem pojechały ze mną do domku5 punktów
-
Pogoda fajna, towarzystwo w dechę, tylko mocno opadająca woda nie wróżyła nic dobrego. Dobrą godzinę pogadaliśmy, przeglądnęliśmy przynęty i gdy się ściemniło, to poszliśmy łowić. Brzegi bardzo śliskie i błotniste. Kilka razy ratowałem się prawie pełnym szpagatem, co przy moim obecnym wytrenowaniu, było nie lada wyczynem;) Do wody leciały różne przynęty, od crawlerów, po slidery, whopper poppery, wirujące ogony, gumy, łamańce i klasyczne woblery. Nic. Nic w tym dniu nie miało prawa tam zadziałać. Tylko Budek się wyłamał z towarzystwa i wytargał ładnego klenia na sumowego woblera. Ten, jak trzeba, to na papierek od cukierka rybę złowi:) Gratuluję Piotrze fajnego klenia. Robiliśmy przerwy na ponowne pogadanki. Trochę o rybach, trochę o polityce, trochę... :))) Zszedłem z wody ostatni po 2:00. Do końca nie było oznak aktywności. Do następnego. Dzięki koledzy za miły wieczór. Pzdr., jaceen4 punkty
-
Na świeżo po nocnej zasiadce. O ile za dnia wydaje się, że lato wciąż trwa, o tyle w nocy pogoda wyraźnie daje znać, że jesień już jest. Na łowisku pojawiamy się z synem koło 19:00. Widać aktywność ryb, jednak za późno się rozstawiliśmy i nie udało się skorzystać z tej chwili żerowania. Wraz ze zmrokiem aktywność ryb uległa wyciszeniu a temperatura powietrza poszybowała w dół. Dodatkowo wszystko w kilka chwil pokryło się rosą. Byliśmy przygotowani - bluzy na kilka warstw, porządne kurtki, wygodne fotele i koce do przykrycia. Mimo to ciężko było wytrzymać, szczególnie że przez kilka godzin całkowicie nic się nie działo i zestawy pozostawały w bezruchu zarówno u nas, jak i u innych wędkarzy na łwisku. Nagroda za wytrwałość została "wręczona" o godzinie 5:15. Nowy kij w naszej "stajni" - budżetowy, ale naprawdę przyzwoity, JRC contact 3lb,10' - kupiony z myślą o synu, dla którego cięższe i dłuższe karpiówki są jeszcze nieporęczne. Żyłka 0,31. Odjazd równomierny, długi. Zacięcie i ten przyjemny szok - wrażenie że zacięło się nieruchomy ciężki konar. Hol około 10minut, nie było potężnych odjazdów, tylko delikatne cierpliwe przyciąganie ryby, tak żeby minimalizować jej niepokój, co jest jak najbardziej wykonalne z miękkim kijem. Na macie ląduje prześliczny klocek, a po ważeniu okazuje się, że całkiem sporo kg tłuszczu już w swoim życiu zgromadził 14kg. Wykończeni, zadowoleni. Ps. Niestety odpadamy z nocnej ustawki spinningowej. Inne plany rodzinne. Szkoda.3 punkty
-
Dzięki Panowie za spotkanie, miło było Was zobaczyć i pogadać. Ryby nie dopisały, tak to bywa - ale przez to wędkarskie opowieści robiły jeszcze fajniejsze wrażenie Do następnego spotkania!2 punkty
-
Masz jeszcze okazję , siedzą co najmniej do 2giej 😜 ja niestety o 11 się zawinąłem , jedynie Budek na UL 😂 miał klenia , znając mojego pecha chłopaki na pewno jakiegoś wąsatego wyciągną2 punkty
-
Dumny z siebie 💪 zabieram z sobą największe przynęty jakie mam , na spotkaniu Jacent tłumaczy i pokazuje swoje skarby , no normalnie szczęka mi opadła , te moje to normalnie mikro jigi 😭 , Jacent oferował każdemu z korzystania z jego arsenału , fajnie jak zwykle było się spotkać po gadać i powędkować , sumy nie brały ? no cóż jak to na rybach 😜 pozdrawiam Wasyl i do następnego 🍻1 punkt
-
Staram się pojechać na Izerę raz w roku w okresie wakacyjnym. Z rybami było, powiedziałbym, jak zawsze. Dużo pstrągów, małych i bardzo małych. Ale jadę tam raczej dla klimatu niż dla ryb. Dla całodziennej wyprawy, gór i dzikiej rzeki. Przy okazji - pozdrowienia dla Gucka.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Witam wszystkich.W środę 9.września 2020r.wędkowałem na stawie komercyjnym.Pojechałem tam bo postanowiłem złowić coś na patelnię.Było dość wietrznie i ryby słabo żerowały,szczególnie karpie i amury.Złowiłem tylko jednego karpia,ale za to złowiłem 13 ładnych karasi.Ryby brały tylko na dendrobenę,żadne inne przynęty je nie kusiły.Pozdrawiam.1 punkt
-
Witam wszystkich.Znowu się spóźniam z opisem mojej wyprawy na rybki,która miała miejsce w dniu 4.września.Łowiłem w swoim stałym miejscu i łowiłem ten sam gatunek czyli leszczyki. Złowiłem ich 37szt.Łowiłem na mady i kukurydzę.Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Wczoraj po południu wybraliśmy się z @jamnick85 na starorzecze Odry za Wrocławiem - cel: boleń powierzchniowo oraz okoń. Niestety pierwszy cel nie spełniony - jedynie kolega zanotował jedno nietrafione branie pod wieczór. Rywalizację okoniową boczny trok vs klasyczny opad wygrał ten pierwszy z dużą przewagą 🤣 Udało się wydłubać ok 25-30 okoni z czego 10 było wymiarowych - 5 trafia do tabeli okoniowej, 23, 24, 24, 24, 26. Jeden być może większy zerwał mi się w roślinności (za dużo swobody na hamulcu). Łowiłem na Dam Effzet Microflex, ciężarek 6g. Na haku nowe przynęty z atraktorem (polish handmade) .1 punkt