Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.07.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
4 punkty
-
A my dzisiaj zrobiliśmy rekonesans na odcinku Obry i jej rozlewiskach. Woda robi wrażenie. Ryb zatrzęsienie. Mnóstwo terenów dzikich.3 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
No to mamy lipiec Po 3 wypadach na sandacze - na zero (brania miałem ale nic nie mogłem zaciąć), postanowiłem się odbić na komercyjnych karpiach. Na łowisku byłem przed 05:00 ale pierwszą rybę złowiłem dopiero koło 9:00. Zacząłem kombinować i szukać ryb. Zanęciłem sobie pod krzakiem z ręki i stawiałem zestaw 1-1,5m od brzegu - z tego miejsca wyciągnąłem większość ryb. Tego dnia 7 karpi, największy 75cm (moje skromne PB w tym gatunku). Kolega złoił mi skórę bo miał tego dnia 12 sztuk.1 punkt
-
Wróciłem w swoje rejony nie widziałem Wisłoka przez 2 tygodnie i bardzo sie stęskniłem za łowieniem w tym bajorku Przez tydzień pobyt i łowienie w Wigierskim Parku Narodowym, jeden dzień z kajaka jezioro Wigry i 4 podejscia na rzece Czarnej Hańczy. Wigry bez brania, ale pogoda nie bardzo do łowienia, bardzo gorąco i słonecznie. Próbowałem na gumy duże i małe, powierzchniowce przy trzcinach i yerki w toni . Na rzece zaliczone 4 gatunki ryb (wzdręga, karaś, okoń, ukleja) , okoni przewaliłem z kilkaset sztuk, największe niestety nie przekroczyły 20 cm. Łowienie z kajaka i tylko na spinning, na mikro przynęty ( maluteńkie gumki, jigi, błystki) Wzdręgi tym razem też tylko niewielkie rozmiary. Ale sama woda i cudowne otoczenie rekompensowały wszystko.1 punkt
-
1 punkt
-
u mnie walka z dolnośląskimi kleniami - jedna rzeczka = kilka kleników w tym ładne 45 cm (i dwa razy 40 cm) ale ryba mało aktywna (lub jej nie ma) w porównaniu do poprzednich lat, - druga rzeczka - dwa małe kleniki - ale tak zarosła że niestety skreślam ją z muchowych łowisk do następnej wiosny :(1 punkt
-
Gratulacje koledzy U mnie początek lipca niezbyt obiecujący, trzy dni temu wypad na Wisłę w godzinach 16-21 bez ryby na brzegu z jednym braniem czegoś co się spięło po 5 sekundach. Wczoraj wieczorem pojechaliśmy we trzech z dwoma kumplami na Czorsztyn.. Łowiliśmy z łodzi od około 04:00 do 15:00 z małymi przerwami w sumie było może 8 godzin samego wędkowania. Ryba z relacji znajomych z koła i miejscowych nieaktywna od 4 dni, sandacz nie bierze okonie palczaki w płytkich rejonach a szczupaki tylko z przypadku pojedyncze ryby.. Ja zaliczyłem aż jedno branie z opadu na 10,5 cm fishuntera ryba tylko nadgryzła ogon w gumie + dwa odprowadzenia pod samą łódkę okoni może 15 cm.. Koledzy podobnie kilka razy ściągnięte małe gumy na dropshota i tyle. W trollingu nic, tradycyjne stukanie o dno nic łowienie w toni podobnie. Łowiłem nawet dłuższą chwilę na vertical w miejscu gdzie było widać drapieżnika przy ogromnej ławicy drobnicy, kilka razy ryba podniosła się do gumy lecz nie potrafiłem sprowokować brania.. Jest jak jest ale oczywiście się nie poddaje, w planach niedługo kolejne wypady. Będzie trochę spiningu i 2-3 wypadu gruntowo spławikowe w Lipcu1 punkt
-
Po dłuższej przerwie poważniejszy wyjazd i chyba ostatni trollingowy do jesieni. Tym razem od razu same duże przynęty. Węgorz i wielkie kopyto bez efektu. Pomogła zmiana na duży wobler perch. Branie na przejściu z 10 na 7 metrów. 75 cm, ryba gruba i waleczna. Teraz czas na sumy z przerwą na dorady i inne ryby z Adriatyku.1 punkt
-
30.06-01.07.2021 U mnie ostatni dzień czerwcowego wędkowania zakończył się już w lipcu. Wyprawę chciałem wykorzystać maksymalnie, bo nie mam pojęcia, kiedy ponownie będę mógł zaglądnąć nad wodę. Na miejscu byłem przed 21:00. Coś się tam chlapało, coś w wodzie mieszało, ale to nie to, to nie to, co chciałem zobaczyć. Na powierzchniowe przynęty żadnej reakcji. Żadnych prób ataku. Żadnego zainteresowania. Zakładam wobler Dorado Lake 5 cm. Coraz częściej po niego sięgam. Dostałem go od naszego forumowego kolegi. Kiedyś wyczaruje mi kapitalną rybę. Jestem o tym przekonany. Po kilku minutach jest niezłe branie. Po krótkiej walce kleń około 45 cm poddaje się i pozuje do zdjęcia. Gdy się zrobiło ciemno, przeszedłem na drugi brzeg odrzańskiego kanału i dołączyłem do kolegów, z którymi miałem wspólnie wędkować. Oczywiście wyglądało to tak, że odległości między nami były spore. Inaczej się nie da, by zachować szanse na brania. Założyłem SG 3D Bat. Później leci do wody Strike Pro Swing Pops. Nic, nie dzieje się nic. Nie liczę dwóch prób zassania prawdopodobnie małych sumków. Pominąłem spory odcinek kanału, by spróbować na szczęśliwej miejscówce. Dochodzą do mnie Dawid z Mariuszem. Dowiaduję się, że Dawidowi udało się skusić sandacza pod 60 cm na Glooga. Kilka chwil spędzamy razem. Czuję już zmęczenie. Koledzy chyba też, bo dają sygnał o powrocie. Zostaję jeszcze godzinę. Dałem sobie czas do 2:00. Takie było założenie jeszcze w domu. Coś się zaczęło dziać. Głowa mocno pracuje, jak tu się do nich dobrać. Przypomniałem sobie, że w odwodzie mam cztery 3” gumy uzbrojone na lekko. Nie ma rady. Wyciągam Lunkera City 3,25” i zakładam na główkę jigową 2 g. Nie pamiętam jaki hak, ale to specjalnie dobrana wielkość pod takie łowienie. Branie mam niemalże natychmiast. Po kilku rzutach jest pierwsze, ale nie zdążyłem mocniej zareagować. Zaskoczyło mnie to po długim czasie bezrybia. Bardziej skoncentrowany drugiego brania już nie psuję. Przyzwoity sandacz poddaje się. Robię jedną sesję zdjęciową. Jak coś wyjdzie, to dobrze, jak nie, to trudno. Woda ciepła jak zupa. Sandacz zaraz wrócił do wody i majestatycznie odpłynął, jakby nic się nie stało. W tym samym miejscu mam jeszcze jedną próbę zgarnięcia gumy przez suma. Branie po wrzuceniu przynęty do wody. Poczułem lekkie szarpnięcie. Zaś sam atak dał po wyobraźni. To by była dłuższa jazda. Analizując całą wyprawę, dochodzę do wniosku, że przy tak ciepłej wodzie trzeba by się chyba koncentrować na łowieniu przed świtem i tuż po nim. Wtedy jest najniższa temperatura i być może ryby to też odczuwają. W każdym razie miałem trudną noc. Ryby ogólnie słabo aktywne. Cieszę się, że złowiłem dwie przyzwoite. Zabrakło szczęścia do sumów, bo w zasadzie na nie się nastawiłem. Trochę kombinowałem, by nie zejść na zero. Znowu się udało. 👊1 punkt
-
Gratulacje dla łowiących.. Ja wczoraj byłem ostatni raz w czerwcu na rybach.. Wędkowałem na Wiśle od godziny 18 do 22:30. Zaliczyłem łącznie 5 brań, najpierw w pierwszym rzucie na boleniowego sieka mam coś co się spina po może 10 sekundach ryba raczej nie jakaś duża ale na pewno nie boleń. Następnie spinam bolusia może 45 cm a chwilę później już wyjmuję takiego pod 60 cm. Około 21 zaliczam branie sandacza na mega wolno prowadzonego boleniowego bonito rapa 7 cm wręcz stukałem nim o dno, rybę wciąłem ale oczywiście nie dociąłem i mi po prostu spadł.. ryba 60+. Na sam koniec poszedłem trochę w górę rzeki w miejsce gdzie jest cofka i porzucałem chwilę gumami. Jedną urwałem na zaczepie ale nie zrażony zawiązałem nowy przypon ( zawsze łowię ze stalowymi / surflonowymi lub mocnymi fluocarbonowymi przyponami na Wiśle ) zakładam fishuntera 10,5cm na 20 g kilka rzutów i siedzi.. Oczywiście wąs i to nie mały, chwila odjazdu dokręciłem mu hamulec próbuję go trochę schamować i luz.. Rozgięta agrafka savage gear do 26 kg.. Takie podsumowanie czerwca w moim wykonaniu czyli więcej niż połowa ryb albo mi potargała zestaw albo się pospinała.. Oby ten lipiec był lepszy bo trochę mi się odechciewa po takich akcjach Dorzucam jak zwykle parę fotek z wczoraj :1 punkt
-
1 punkt
-
Gratki. Ja ostatnio przerzuciłem z 20szt ale żaden nie przekroczył 18cm...dramat. troszkę zmienię teraz koncepcję co do przynęt i poszukam ich w nocy. Mniej brań ale za to konkretne.1 punkt
-
1 punkt
-
A były??? A ja tyle much nakręciłem pod tą imprezę:))) Z tego co widzę, to GPP2021 już się odbyło. Nie nadążysz za muchami:))) To kto został mistrzem okręgu? Kto miał prawo startu W GPP?🙂 Odnośnie brodzenia. Czy muszkarz, lub spinningista musi wchodzić do wody, brodzić? Czy to jest nieodzowny element takiego wędkarstwa? Każdy będzie podchodził indywidualnie do sprawy. Warto jednak zastanowić się, czy w każdym przypadku trzeba się wodować i bruździć dno? Wielki szacunek za postrzeganie i ochronę gniazd pstrągów. W tym przypadku jest sprawa czasami oczywista. Można dostrzec i pominąć takie miejsca na płytkich górskich rzekach. A co z innymi wodami? Takimi jak np. kanał powodziowy we Wrocławiu? Otóż panowie jest tak, że ten kanał jest jedną długą wylęgarnią ryb. Zaczynając od przełomu marca i kwietnia (jaź, płoć, świnka, boleń), po kolejne miesiące: maj, czerwiec, lipiec (tarło leszcza, klenia, brzany). Mam przekonanie, że sandacze i sumy też tam zakładają gniazda. Wskazywałyby na to ilości poławianych sumów przed oficjalnym sezonem. Nie każdy musi o tym wiedzieć. To trzeba zobaczyć, wychodzić, nasłuchać się. Nie ma „świętych” wędkarzy. O nie! Sam nie jeden grzech popełniłem. Ale jesteśmy od tego, żeby się informować i czasami dać na powstrzymanie. Do pewnych rzeczy trzeba dochodzić samemu przez długie lata, albo przy pomocy znajomych wiedza dociera szybciej. Z jednej strony chcemy szanować, np. wypuszczając je, a innym razem bez pardonu wchodzimy (być może) w tarliska wspomnianych ryb. W tym roku wysokie stany uchroniły od wchodzenia do wody. Przynajmniej nie było takich dni wiele. Moim skromnym zdaniem kanał powodziowy powinien być wolny od brodzenia przynajmniej do końca czerwca. Sobie narzuciłem taki rygor i staram się tego trzymać. Łatwiej mi, bo brodzenie nie jest moją ulubioną formą wędkowania. Jeżeli ktoś nie wiedział, nie był świadomy, nie zastanawiał się, to jest okazja na zmiany. Muszkarstwo to piękna dyscyplina. Z brzegu też. Mój wpis jest oparty na wieloletnich obserwacjach. Bardziej obyci wędkarze nie potrzebują tyle czasu, co ja poświęciłem tej wodzie. Warto czasami sięgnąć języka i rozmawiać z innymi. Najbardziej przysłużą się informacje wędkarzy miejscowych. Nie tylko muszkarzy i spinningistów. Ogromną wiedzę mają łowiący na spławik i grunt. I tu jest pole manewru. Jak już coś wiem, coś przewiduję, to mam możliwość pominąć pewien fragment kanału, lub zmienić sposób wędkowania. Mocnego przygięcia:)👊1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
To chyba mój pierwszy post w tym roku. Generalnie to jest dramat w moim wydaniu, choć usilnie próbuje. Dzisiaj wcześnie rano w końcu udało się złowić fajnego klenia z Widawy. Te większe się tam jeszcze czają i tylko odprowadzają przynęty, ale i tak było super! Kilka rybek się ostatnio na wędce meldowało, ale źle dobrany sprzęt lub błędy podczas holu zrobiły swoje. Cudnie ubarwione są te klenie i walczą w nurcie jak pstrągi!1 punkt
-
Zachęcony wpisami kolegów z forum zamówiłem u Chińczyków (ceny w polskich sklepach są odstraszające) 2 takie woblery - Whopper Ploppery. Wygrzebałem również z pudełek takiego cudaka: Wg Internetu to Salmo Spittin Rover. Znalazłem go kiedyś nad wodą wplątanego w zatopiony dywan. Zimował w pudełkach minimum 5 lat. Dam mu szansę. Oby tylko determinacji wystarczyło!1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Siadło wam z okoniami jak mi? Pojechałem spróbować przechytrzyć jakiegoś poważniejszego, ale bardzo słabo to wypadło. Raptem trzy brania. 90% czasu łowiłem woblerami powierzchniowymi. Pozostałą część na gumki i wirujące ogonki 6 g. Nie zmieniałem miejsca. Kręciłem się na odcinku około 30 m w oczekiwaniu, że w końcu odpalą. Przed zmierzchem odpuściłem i poszedłem na gł. Odrę. Chyba trzeba będzie jednak sięgnąć po cięższe armaty;) 👊1 punkt
-
Łowisko Grzymalin. Cała sobota, noc i niedzielny poranek. Początek ruchliwy i ciekawy ale bez dużych okazów. Mnóstwo linów, które skubały wszystko przez cały czas naszego pobytu. Sporo małych karpi i pojedynczy amur, który w kołysce wylądował jednocześnie z kilku kilogramową spasioną kulką. Po 16:00 waga łowionych ryb wyraźnie podniosła się ale mimo to największy karp miał 9kg. Ale atrakcją wyjazdu było branie na ustawionym z boku pojedynczym zestawie, rzuconym pod brzeg, z przynętą dedykowaną pod jesiotra. Zestaw leżał bez przerzucania cały dzień i odezwał się dopiero pod wieczór. Po zacięciu zaliczyłem 15 minut zabawy z niezwykle cwanym i zaciętym przeciwnikiem. Zmusił mnie, żebym wskoczył na betonowego mnicha i doprowadził do podebrania balansując na wąskim murku. Przeciwnikiem okazał się jesiotr, 125cm, wystający za kołyskę i ważący 17,5kg. Skoro w Odrze pływały kiedyś 3x większe, to naprawdę sporo straciliśmy.1 punkt