Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 20.04.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Wyprawa w nieznane. Mała rzeka w miejscu w którym nigdy nie byłem. Odcinek wybrałem na google maps. W aucie spinning ale i spławikówka a wszystko pod klenia. Znalazłem jakąś płytką, ślepą odnogę, którą przeczesałem spinningiem i co w efekcie dało mi klika okoni ale w rozmiarze do 20 cm. Dużo pustych brań miałem o które posądziłem niewielkie klenie. Było je widać. Na samo poszukiwanie kleni w rzeczce wziąłem jednak już spławikówkę i chleb. Środek słonecznego dnia i czysta, prześwietlona ale i zimna woda wydała mi się niezbyt dobra na spinning. Złowiłem klenia ok. 35 cm i 47 cm. Wieczorem wróciłem się do auta i zamieniłem wędki. Spinningiem skusiłem trzeciego klenia w rozmiarze jak pierwszy czyli ok. 35 cm. 47 cm do podmiany. 1. jaceen 45+47+46 = 138 2.MarianoItaliano85.... 3. RSM 46+0+0= 46 4. Marienty 30+32+49= 111 5. RafalWR 48+50+47=145 6. Cysiu 39,57 punktów
-
7 punktów
-
Dziś wreszcie udało mi się namierzyć okonie Zaliczyłem wypad od około 12:30 do 17:30 na żwirowni PZW. Ogółem złowiłem kilkanaście okoni w tym trzy w rozmiarze 25-31,5 cm Miałem też ciekawy przyłów tj lina ok 30 cm na 3,5 cm twisterka Wrzucam jak zwykle trzy pamiątkowe zdjęcia : PS. W planie na najbliższe wypady jeszcze jedno podejście za okoniami oraz pierwszy w tym roku wypad na komercje z nastawieniem na jakiegoś większego karpia lub amura6 punktów
-
Ostatnie dwa wyjścia na klenie miałem całkiem udane. Pierwszy raz trochę lepszy za dnia. Miałem brania na smużaki. Bardziej zdecydowane brania były na woblerki spławiane, bez ściągania, od czasu do czasu puszczane oczko przez szarpnięcie szczytówką. W nocy było, jak za najlepszych czasów. Nie dało się wrócić do domu. Ubzdurałem sobie, że jak przez dziesięć rzutów będę bez brania, to wracam. Spełniło się przed północą:))) Brań miałem, powiem skromnie, ze trzydzieści. Osiem kleni na brzegu, kilka odpadło po ułamku sekundy po braniu, dwa wypinają się pod nogami. Reszta ataków i delikatnych brań bez wyraźnego sygnału do zacięcia. Drugi raz za dnia było słabiej. Kilka skubnięć, dwie sztuki po ataku natychmiast się wypinają i do zmierzchu od 17:00 byłem bez ryby. O zmroku zaczęło się znowu. Klenie przeszły na żerowanie w trybie nocnym. Łowiłem w sprawdzony sposób, nazywam to „pod skórkę”. Woblery dobieram tak, by je prowadzić tuż pod powierzchnią z wyraźnym zostawianiem śladu na wodzie. Pełnia ułatwiała obserwację. Kilka razy cwaniaki odprowadzały przynętę, podskubując ją nawet przez kilka metrów. Mówię do kolegi: - Zaczyna się skubanie. I tak rozmawiamy sobie, czy zdąży capnąć za kotwiczkę, zanim dociągnę woblera do siebie. Cały czas czuję delikatne trącenia, widzę falowania i słyszę delikatne cmoknięcia. Po chwili oznajmiam: -Siedzi. Było tak kilka razy. Ilość do ręki podobna, trochę pustych brań i kilka wypina się pod nogami. Największy kleń był u kolegi 42 cm. Moje nie przekraczały czterdziestki. Przez około godzinę była przerwa i brania ustały. Dokładnie o 23:30 pojawiły się i zaczęła się ponownie wyżerka. Daliśmy sobie czas dokładnie do północy i w ostatnim rzucie zapinam ostatniego klenia wyprawy. Taki farcik;) Łowiłem różnymi woblerami, ale każdy musiał spełnić moje oczekiwania. Miał być pływający i dać się prowadzić tuż pod powierzchnią. Najmniejszy po jakiego sięgnąłem, był jak na zdjęciu poniżej - wobler Lovec Rapy Power Perch Long 2,5 cm / 1,1 g.3 punkty
-
Poranny wypad nad Wisłok w okolicach Rzeszowa. Łowiłem metodą gruntową. Brania zaczęły się dopiero po zmianie przynęty z pinki na kukurydzę. Dno lekko muliste, liczyłem więc na leszcza. Miła niespodzianka Zgłaszam największą sztukę. To mój pierwszy kleń od kilku lat. Na pewno odwiedzę te okolice po świętach... 😉 1. jaceen 45+47+46 = 138 2.MarianoItaliano85.... 3. RSM 46+0+0= 46 4. Marienty 30+32+49= 111 5. RafalWR 48+50+44=142 6. Cysiu 39,52 punkty
-
1 punkt
-
Widocznie ryby u mnie o tym nie wiedzą Przed świętami 2 wypady ze spinem pod wieczór. Przeciągnęte tak żeby i po zmroku trochę porzucać. O ile do zapadnięcia zmroku coś tam sporadycznie na wodzie plusnęło i jakaś aktywność była widoczna to w ciemności zapadła cisza "jak makiem zasiał" W sumie ponad 6 godzin łowienia w tych 2 wypadach, nawet trącenia w przynęty, nie licząc nietoperza w locie który po kilkunastu sekundach sam się wypiął.1 punkt
-
1 punkt
-
Ja do smużakow nie miałem cierpliwości mimo,że to właśnie na smużaka miałem kluchę grubo ponad 60cm ale ilość niezaciętych brań mnie zniechęciła.W moim arsenale mam tylko jednego wobka ,którym smużę i to tylko w nocy.Daję mu popracować chwilę na powierzchni potem zatapiam kilka cm pod wodę.Brania są atomowe i bardzo rzadko puste.W zeszłym roku dał mi pierwszego kluchy w lany poniedziałek,w tym roku też dam mu szansę.1 punkt
-
SMUŻAKI Czy jest jakaś definicja w świecie wędkarskim ujmująca, czym jest wędkarski smużak? Nie mam takiej wiedzy, ale powiem, jak ja to widzę. Są to wyłącznie moje spostrzeżenia. W moim pojęciu smużak powinien... smużyć. To chyba oczywiste:). Żeby do takiego zadania zmusić wobler, to powinien być pływający. Jakoś nie mogę się zgodzić, że woblery tonące, nawet dające się wyciągnąć na powierzchnię, we wszystkich sytuacjach spotkanych nad wodą, spełnią to zadanie. Najważniejszym kryterium, jakie u mnie decyduje o tym, że nadaję przynęcie miano smużaka, jest moment posłania woblerka na wodę i pozostawienie go do swobodnego pływania. Woblerek tonący tego nie potrafi. Bez ingerencji wędkarza zatonie. Można się spierać o szczegóły, ale u mnie, ta jedna cecha (tonący) dyskwalifikuje nazywanie woblera smużkiem. Inna rzecz, to jego praca podczas zwijania. Mimo że może być pływający, ale nie da się go ściągnąć do siebie właśnie poprzez smużenie, to też nie zaliczyłbym go tej kategorii. W skrócie ująłbym to tak, ma pływać, ma smyrać:) po powierzchni podczas spływu i podczas zwijania linki. Trzecia rzecz, to powinien być niewielkich rozmiarów. Tu jednoznacznego zdania nie mam, ale skłaniam się do określenia górnej granicy +/- 40 mm. To moje osobiste kryteria. Oczywiście, jeżeli takim smużakiem mam możliwość w niektórych przypadkach zejść pod wodę nawet na kilkanaście centymetrów, to jest to dodatkowa zaleta. Jednak powinno to być o wiele trudniejsze zadanie. Gdybym był zmuszony do ekwilibrystycznych wyczynów, by woblerka wprowadzić w smużenie, to jaka praca przeważa, to taka kwalifikacja. Pierwsza myśl, jaka się nasuwa, gdy jest mowa o wędkarskim smużaku, to myślę o owadach. Fajnie by było, gdyby taki woblerek przypominał jakiegoś. Nie jest to u mnie aż tak ważne, ale pudełko z przynętami wyglądałoby smutno, gdyby zawierało przynęty bez imitacji owadów. Co u was sprawdza się na letnie miesiące, macie jakiegoś faworyta? Ma być lotny, a może delikatnie ma opadać na wodę? Agresywny, szarpiący mocno na boki, czy taki wolno puszczony z nurtem. Może ktoś łowi na stojącej wodzie? To ostatnie byłoby bardzo interesujące:) Smużaki Lovec Rapy. Bezsterowe smużaki Stani, Stanisława Mallek. Bromby Andrzeja Lipińskiego. Smużak pokryty tkaniną, B. Olkiewicz. Sam też czasami jakiegoś wystrugam;) I jeszcze by się znalazło więcej, różnych twórców na małą i dużą skalę. Wypieszczone, albo zrobione w minimalistyczny sposób, jednak nie ustępujące skutecznością ani na krok konkurencji (Pioytro82, JAZ, Hegemon).1 punkt
-
Witam wszystkich w nowym sezonie 2022.Niestety dla mnie ten sezon nie zacznie się tak jak bym sobie życzył.Od trzech lat zmagam się ze schorzeniem prawej dłoni,które nazywa się "cieśń nadgarstka".Na dzień 21.kwietnia mam wyznaczony termin zabiegu operacyjnego.Później dwa miesiące rekonwalescencji.Mam nadzieję że w lipcu "wrócę nad wodę"Tymczasem życzę wszystkim kolegom"POŁAMANIA" i do zobaczenia na stronach forum pt.HACZYK. Pozdrawiam wszystkich JURAS.1 punkt
-
W tym roku byłem 3 razy nad Widawą, pierwszy na zero, drugi kilka małych płotek i wczoraj trzecie wyjście. Na początku szukałem ryb w nurcie, ładna pogoda, bardzo ciepło, jednak woda jeszcze zimna. Nie miałem ani jednego brania, zmieniłem taktyke i szukałem spowolnień przy brzegu. Złowiłem ok 20 płoci 20-30cm, jednego jazia, leszcza i dużego krąpia. Ryba w końcu się ruszyła. Zestaw to bolonka 5m, spławik 4g, pinka, wszystkie brania maksymalnie 1m od brzegu (burty). Teraz powinno być już tylko lepiej1 punkt
-
U mnie klenie jakby się poprzestawiały. W miejscach, gdzie ostatnio je łowiłem, teraz jest ciężko. W czwartek znalazłem w ostatniej chwili główkę, na której miałem w 30 minut małe szaleństwo. Złowiłem dwa klenie w granicach 40-45 cm. Dwa po szaleńczych odjazdach wypięły się. Jakiegoś szaleju się najadły, bo pruły jak motorówki i nie szło ich zatrzymać. Trochę żartuję, ale dawno nie szalały mi tak na wędce. Między tym wszystkim było jeszcze z pięć brań. Cóż, znowu odezwał się mój zły nawyk, czyli niesprawdzanie kotwic po konkretniejszych rybach. Okazało się przy zwijaniu sprzętu, że grot jeden ułamany i jeden został odgięty po jednej z szaleńczych ucieczek. Łowiłem na woblery Lovec Rapy Humpy3. Kiedyś miałem kilka sztuk z tej firmy i dobrze je wspominam. We wtorek łowiłem tylko na smużaki i po zmroku Krakuskami. Trafiłem podobnego:) Odra w granicach miasta. 👊1 punkt
-
Gratulacje dla wszystkich Dawno nic nie pisałem, ale oczywiście ciągle łowię kilka razy w tygodniu. Stwierdziłem że nie będę wrzucał już więcej zdjęć drobnicy i zarybieniowych karpi oraz tęczaków które ostatnio głównie łowiłem No ale skoro już coś napisałem to dodam parę zdjęć z ostatnich wypadów : PS. W planach na drugą połowę kwietnia, trochę spiningu z nastawieniem na klenie i okonie oraz 1 lub dwa 2 wypady za leszczem na Wisłę Byle do maja..1 punkt
-
11-12 kwietnia - łowienie rekreacyjne, Łowisko "u Stefana" Niewielki staw dawniej użytkowany jako hodowlany. Rok temu dominowała populacja karpia 7-8kg. W tym roku 9-10kg, czyli ok przyrosty i zdrowe ryby. Lżejsze łowienie za dnia na metodę i zestawy z małymi pva. Na przynętach dumbelsy 6-12mm. Mi spisywał się NS1 cc moore, syn był skuteczny używając brązowych ringersów. Zestawy rzucone w zagłębienie po dawnym rowie do podejmowania ryb przy spuszczaniu stawu, dawały ryby. Ale na płytkim zbiorniku wyraźny był rytm dobowy. Brania do 11-12, przerwa i dopiero po 18. Ciekawym przyłowem okazał się jaź. Ale nawet w mniej ambitnym, komercyjnym zbiorniku można trafić perełkę. U mnie na NS1 zameldował się prześliczny, długi, smukły, ważący 10kg, pięknie wybarwiony w żółtym odcieniu, karp pełnołuski. Czas wrócić do kleni. Zobaczymy1 punkt
-
Dzisiaj druga wyprawa na nową miejscówkę.Nad wodą jestem koło 19.Od razu widzę piękne jazie zbierające owady.Zaczynam poszukiwania odpowiedniej przynęty,i dopiero chyba jako ósmy mały czarny Sendal daje branie ale puste.Po kilkunastu rzutach mam kolejne ale ryba się spina.Robi się ciemno i zakładam Fanatica,który dał mi pierwszego klenia w tym sezonie.Brań nie ma ,schodzę opaską około 100m i dalej nic.Wracam tam gdzie zacząłem i w pierwszym rzucie mocne branie niestety puste.Drugi rzut to samo ale tym razem siedzi.Po krótkim holu ryba w podbieraku,, w ciemnościach wyciągam matę,zapalam latarkę i widzę ,że to nie klucha a piękny spasiony jaź.Jeszcze dziwniejsze jest to ,że ma rozcięty brzuch i widać ikrę a mino to żeruje.Nie męczę ryby i wraca bez fotki do wody, na oko 45-47cm.Łowię jeszcze pół godziny,nie mam nawet skubniecia.1 punkt
-
Poprzednio pisałem, że na Rogowie Legnickim zaliczamy rozgrzewkę. Teraz czas powiedzieć co było głównym kwietniowym planem. 07-09 kwietnia - pierwsza w tym roku zasiadka karpiowa. Łowisko Popowo333 Niezwykle urokliwe miejsce, świetnie przygotowane łowisko. Historię ma dość krótką. Zbiornik powstał w okresie budowy drogi S3. Piasek potrzebny na potrzeby prowadzonych prac był wydobywany właśnie w tym miejscu, ale już pod okiem gospodarzy, którzy byli świadomi jaki jest poziom wód gruntowych i wiedzieli, że powstanie staw. Zadbali o ciekawe ukształtowanie dna, a później o rybostan. Stanowiska wyposażone w kołyski, slingi, podbieraki, wagi i przede wszystkim prąd. Wydzielono 6 stanowisk, odizolowanych od siebie. Cisza, prywatność i intrygująca woda. Ze stanowiska trzeba było schodkami dreptać wysoko, żeby dojść do strefy wspólnej z zaparkowanymi autami. Tam też znajduje się czysty, funkcjonalny sanitariat. Pogoda przywitała nas bardzo zmienna. W ciągu dnia silny wiatr, przelotne deszcze i burze. W nocy cisza i flauta na wodzie. Temperatury zmienne, momentami wiało lodowatym powietrzem i szroniło wędki, momentami cieplutko i przyjemnie. Wiatr chwilami ekstremalny. Strategia łowienia dość prosta. Drobne nęcenie w pva i punktowe stawianie zestawów. Namierzyliśmy głębszą rynnę gdzie zestawy trafiały wieczorem. Za dnia w słońcu wybieraliśmy płycizny blaty i okolice trzcin. Istotny był wiatr i gdy uderzał z dużą siłą, staraliśmy się postawić zestawy postawić w miejscach osłoniętych. Linie smakowe mieliśmy przygotowane cztery. Trzy na produktach cc moore i jedna Nash. Cc moore live system dał kilka brań, Odyssey xxx okazał się smakiem zasiadki i dał większość ryb, pacyfik tuna nie odpaliła. Od nasha była linia citruz i niestety nie dała ryb, choć nie oceniałbym po tym jednym wypadzie skuteczności tego smaku. Brania o różnych porach, bez regularności dobowej. W sumie wyszło 15 karpi, praktycznie wszystkie w przedziale 10-12kg. Dwie sztuki 14k i jeden 17kg. Ten ostatni był szczupły, bo długościowo mierzył imponujące 100cm. Brania karpi przeplatane były licznymi przyłowami. W większości były to leszcze, w tym kilka powyżej 50cm. Trafiły się też dwa pokaźne karasie. Ciekawym przyłowem był szczupak, który zagryzł kulkę z dna a nie przy zwijaniu zestawu. Podsumowanie wyjazdu w materiale foto:1 punkt
-
Dzisiaj cały dzień pokazywały się przy powierzchni na rzeczce ze zdjęcia. A ja siedziałem z przystawką jak glupi i się tylko przyglądałem. Jeden maluch wziął na kuku i dwie fajne ryby stracone. Jutro mam zamiar tą rzeczkę przeczesać woblerami. Z tym chlebem muszę spróbować. Piękne jazie i klenie pływają w tej rzeczce ale żeby oddać rzut trzeba czasem przejść pół km.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatnio obskakuję rzeczne ostrogi i kamieniste opaski. W żadnym wypadku, ale to w żadnym, nie wciskam się na ostrogę w pierwszej kolejności. Praktycznie, to mógłbym w ogóle tam nie wchodzić. Obławiam napływ i zapływ. Do szczytu ostrogi podchodzę, gdy pozwalają warunki. Jak jest spokój, to można je dorwać dość blisko w wodzie po łydki. W niedzielę było zimno i kręciło się sporo ludzi. Przez długi czas byłem bez brania. Dopiero później, gdy się towarzystwo zaczęło ewakuować do domów, to coś drgnęło. Na początek osę zebrał kleń 47 cm. Później doławiam mniejszego na żuka. Po zmierzchu mam energiczne branie. Niestety ryba się wypina. W kolejnym miejscu łowię jeszcze klenia 45 cm. Na odchodne uderza jeszcze jeden pod 40 cm. Zamieniam 39 na 47. 1. jaceen 45+47+46 = 138 2.MarianoItaliano85.... 3. RSM 46+0+0= 46 4. Marienty 30+32+49= 111 5. RafalWR 48+50+44=142 👊1 punkt
-
W zeszłym tygodniu również wybrałem się na klenie.Jak co roku na agrafce wiosenny killer Sendal 3cm.Po kilku rzutach pierwsze puste branie I od razu się rozmarzyłem,że po zmroku będzie pięknie.Kolejne skubniecie i spinka czegoś większego.Trzecie branie bardzo mocne i na brzegu ląduje bolek na oko 65cm już cały chropowaty.Po zmroku schodzę kilkanaście metrów niżej żeby dosięgać miejsca gdzie powinny być kluchy bez spławiania woblera.I wtedy zaczynają buszować bolki,ale nie są to ataki w ukleje więc chyba się trą.Rzucam dalej Sendalem i mam kolejne mocne branie I od razu wiem ,że to coś bardzo dużego.Po drugim odjeździe już wiem ,że to sum strzał z ogona po żyłce mnie o tym upewnia.Wiem jaki będzie finał bo kij do 10g i szesnastka bez przyponu skazuje mnie na porażkę.Nieoczekiwanie hol trwał dobre 5 min zanim żyłka przetarła się o kamienie.Na żyłce zostało ponad 150cm śluzu.Normalnie już bym się zawinął do domu ale nie mam czasu na ryby i chcę jeszcze połowić.Zakladam Feroxa 5cm ,żeby ewentualną strata mniej bolała.Po 10 rzutach historia się powtarza z tym,że walka trwa może 30s.Zwijam manele widocznie wąsy zrobiły sobie stołówkę z boleni na tarle i muszę odpuścić miejscówkę na dwa tygodnie.1 punkt
-
W końcu znalazłem chwilę czasu. Oststnio zawodowo mnie pochłonęło i rybki na tym mocno ucierpiały. Ale dzisiaj mimo śnieżycy ruszyłem( myślę "k...wa po co?" 😛). Przeglądam wobki i myślę sobie " a pies to trącał i tak zaraz wracam bo mnie wywieje więc zakładam jakiegoś mikrusa od Sieka. 4 rzut I piękny strzał. Przeciwnik godny, fajnie pokicał na kiju, miał być wymarzony kleń a jest...życiówka spinningowa jazia 45cm. 3 rzuty I wpada Boleń 60+ na 3cm wobka. Pozniej zmiana miejscówki i totalna cisza. Wracam na początkową metę i mowie sobie 3 rzuty I spadam bo rzuca mną z zimna jak psem po kaszance. Pierwszy rzut, wypuszczenie wobka i siedzi. Czuję po wadze i nurcie, że ryba konkret. Jakieś 5-7min holu i widzę go... Bolesław taki 80+(dam sobie na sucho ogolić, że ryba miała "8" z przodu) jakieś 3m ode mnie. Nagle dostał mega gazu i poszedł razem z wobkiem... cieniutkie fluo nie wytrzymało tak gwałtownego odjazdu mimo dobrze ustawionego hamulca. P.S. @jaceen chyba poproszę Cię o lekcję kleniowania 😉 Pozdrawiam 🖐1 punkt
-
Koniec marca miałem bardzo ciekawy. Dużo się działo i złowiłem dużo kleni. Nie były to oszałamiające okazy, ale w marcu na smużaki nie ma co się spodziewać rekordów. We wtorek miałem kolejny dzień z wieloma akcjami. Już maiłem zmieniać na inną osę, ale po szóstym braniu melduje się kleń. Później już było lepiej i ryby lepiej zagryzały owada. Wieczorem jeszcze dołowiłem parę rybek na Rapalę5. Do tabeli niestety nie było rozmiarów 40+. Czwartek powtórka. Pogoda zdecydowanie odmienna. Zimno, pochmurno, wiatr, brakowało tylko śniegu. Wybrałem na te warunki, w mojej ocenie, najbardziej odpowiednią osę. Po pierwszych rzutach wkradło się małe powątpiewanie, ale pierwsze branie to zmieniło. Konsekwentnie zostałem przy tej przynęcie i łowię na nią do końca. Kilka rybek uwalnia się po pierwszych zrywach, dwie doprowadzam pod nogi, a kolejne dwie wypinam na brzegu. Zamiast śniegu zaczął padać deszcz. Nie był bardzo upierdliwy, to zostałem jeszcze na wieczorne łowienie. Już był prawie zmrok i poczułem mocniejsze łupnięcie w Krakuska. Chwila mocowania i wiem, że tego klenia trzeba będzie zmierzyć. W końcu trafiam fajnego 45 cm i to w miejscówce dobrze mi znanej i lubianej. Długo się nią nie nacieszę. Powoli zarasta krzakami i coraz trudniej jest mi operować tam przynętami. Później mam jeszcze cztery brania. Tylko jedno z nich skutecznie zacinam. Życzyłbym sobie takiego marca rok w rok. Zamieniam 37 na 45. W ten sposób osiągnąłem założone sobie minimum, czyli 130 pkt. 1. jaceen 45+39+46 = 130 2.MarianoItaliano85.... 3. RSM 46+0+0= 46 4. Marienty 30+32+49= 111 5. RafalWR 48+50+44=142 👊1 punkt
-
Trzy osoby na rybach, to tłumy:))) W sobotę miałem przerwę. A w niedzielę nie mogłem się doczekać, by sprawdzić, czy wcześniejsze złowione klenie wieczorową porą, były krótkim przedwczesnym epizodem, czy ustawiają się już na znanych mi miejscach. W ciągu dnia miałem kilka takich niby trąceń, przesunięć linki. Coś pukało woblery, ale moja reakcja była chyba zbyt nerwowa i kończyło się na pusto. Gdy zapadł zmrok, to mi pomogło wyczekać na konkretne łupnięcie. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że ten kleń wystawiał moją cierpliwość na najdłuższą chwilę w mojej spinningowej karierze. Ile to trwało, nie jestem w stanie określić, ale trwało to długo. Podrzuciłem "Krakuska" na kilkanaście metrów w kierunku ostrogi i powoli zacząłem zwijać linkę. Woblera sprowadzałem lekkim łukiem na szczyt główki z wysoko uniesioną wędką. Wcześniej łowiąc ze szczytówką opuszczoną do wody, nie było brań. Pomyślałem, żeby poprowadzić woblera nad rybami, a nie pod nimi. Na wodzie pojawiały się smużki, jakieś ruchy ryb, to wypadałoby tak im zaprezentować przynętę. Nie zdążyłem dobrze ustawić się na nogach i poczułem delikatne puk. Przynajmniej przez dziesięć sekund coś podgryzało i skubało woblera. Cierpliwość została wynagrodzona. BUM! Kopnęło w wędkę i sygnał poszedł aż po łokieć. Trochę poszalał. Jednak na zbyt dużo nie pozwoliłem. Trochę miałem zbyt mocno dokręcony hamulec. To się okazało po obejrzeniu kotwic. Przyzwoity kleń 46 cm ląduje na macie. Później doławiam jeszcze jednego mniejszego. Po zmianie miejsca mam jeszcze jedno puste branie. Niedziela udana:) Wymiana 36 na 46. 1. jaceen 37+39+46 = 122 2.MarianoItaliano85.... 3. RSM 46+0+0= 46 4. Marienty 30+32+0=62 5. RafalWR 48+50+42=140 👊1 punkt
-
Witam, na j.Gopło łowienie ryb wygląda następująco w tym 2020 roku: -Pozwolenie na dwie wędki spławikowe z brzegu na cały rok 150zł, jeśli do tego spining,to 200, z gruntu 210, z łodzi 250, jeszcze do tego nocki za dopłatą. Ryb w jeziorze jest dostatek. Wiadomo, że na płytszych wodach, zarośniętych grążelami łowi się głównie karasie. Po rozmowie z odpowiednimi osobami, takimi jak starsi panowie odwiedzający prawie codziennie jezioro, można się dowiedzieć co, gdzie na co i jak bierze. Wiadomo, że w mieście jest porażka z dużymi rybami, ale po wekeendzie, w spokojne dni czasem coś sporego wpadnie, np. leszcz. Wystarczy pojechać kilkanaście razy na karasie i złowić, powiedzmy ok 40 kg, a już opłata za wędkowanie jest sensowna, każdy wie chyba ile kosztuje karaś.-1 punktów