Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.12.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
To może znowu ja zacznę Ostatnie kilka wypadów miałem stricte z nastawieniem na szczupaki, w Listopadzie złowiłem kilka ryb 60-70+ więc stwierdziłem że Grudzień zacznę podobnie.. Wybrałem się dzisiaj sam koło 9 rano, i wędkowałem do 13 więc około 4 godziny. Miałem ze sobą dwa zestawy jeden na szczupaki drugi na ewentualne okonie.. Oczywiście na szczupakowym zestawie ze stalką miałem tylko jedno branie którego nie wciąłem, a pozostałe dwa na lekkim zestawie z cienkim fluo na przyponie.. Jakimś cudem udało mi się wyholować szczupaka prawie 80 cm który uderzył w 2 calewego keitecha i zapiął się w kąciku paszczy Drugie branie też miałem na takiego samego keitecha, ale niestety ryba po może 20 sekundach holu spadła. Przypuszczalnie był to drugi fajny szczupak Wrzucam jedno pamiątkowe zdjęcie z dziś : PS. Plany na resztę sezonu bez zmian, może się uda jeszcze trafić jakiegoś porządnego szczupaka lub sandacza do końca grudnia1 punkt
-
Od początku mojej przygody z wędkarstwem miałem problem ze spiningiem w listopadzie i grudniu. Każde kolejne wyjście kończyłem na "0" . Przyjąłem wtedy założenie, że to ja robię coś źle i w efekcie utknąłem na długo w analizie artykułów i filmów z tej tematyki. Nauczyłem się wielu technik "zimowych", rozpracowałem wiele zimowych lokalizacji, a mimo to wyniki zawsze w moim odczuciu pozostawały przeciętne. Teraz już jest dla mnie jasnym, że zima wymaga od wędkującego zgrania precyzyjnie dobranej techniki z odpowiednią lokalizacją i właściwym czasem. Znając dobre miejsce, należy znaleźć w trakcie doby okno godzinowe, kiedy ryba staje się skłonna do żerowania i wydatku energetycznego na zdobycie pokarmu. Odnotowując raz sukces w tym zadaniu, zwiększamy szanse powodzenia kolejnych podejść, gdyż ta aktywność ryby zazwyczaj jest regularna i powtarzalna. Znalezienie okienka czasowego ryb na danym miejscu może być kwestią przypadku, gdy trafiamy nad wodę akurat w danej chwili, może być kwestią domysłów, gdy robimy założenia w oparciu o wiedzę z poprzednich sezonów, ale może być też kwestią obserwacji. Dzisiaj spędziłem dzień nad stawem w Grzymalinie, próbując podejść ostatni raz w tym sezonie jesiotry, wykorzystując technikę feederową. Stacjonarne wędkarstwo w oczywisty sposób sprzyja w obserwacjach wody i znaków mówiących o zdarzeniach pod wodą. Kilka spławów, ich kształt, miejsce, kolejność, intensywność w pewnej chwili dały mi sygnał, że prawdopodobnie zaczęło się właśnie wspomniane okno godzinowe dla drapieżników czających się w tej lokalizacji. Spinningu w posiadanym pod ręką arsenale niestety nie było. Wygrzebałem ze swojego bałaganu w aucie i torbach dwie gumy westina curlyteez 8,5cm, które dawno temu kupione nie dotarły do pudełka spinningowego, tylko szczęśliwie pozostały w schowku auta. Znalazłem też kilka główek 2,5g. Spinningiem natomiast stał się najdelikatniejszy kijek feederowy, jaki w tamtej chwili posiadałem przy sobie. I udało się1 punkt
-
Po meczu zrobiłem dogrywkę i drugi raz w niedzielę podjechałem do centrum na nocne sandacze. A że w tym roku sandacze, te duże, omijają mnie szerokim łukiem, to kończy się, albo na zero, albo jakimś przyłowem. Tak było i tym razem. Początek był obiecujący. Zaliczam kilka delikatnych pstryków. Staję się bardziej czujny. Po kilkudziesięciu minutach jest fajne i wyraźne branie. Pierwsza myśl, że w końcu lepszy sandacz. Tylko sandacz jeszcze nigdy mi nie strzelił "świecy" i nie jeździł na ogonie. Wszystko jasne. Zapiąłem szczupaka. Po chwili robię pamiątkowe zdjęcie. Dla podtrzymania szczupakowego wątku rybka pod 60 cm z wrocławskich bulwarów. Przynętą była guma Westin BullTeez 9,5 cm/5 g Pink Headlight. Branie około 19:20.1 punkt
-
Pogoda dzisiaj w niedzielę dopisała i wynik też udało się wyhaczyć dwa piękne garbusy...Zmieniłem trochę gramaturę i sposób prowadzenia przynęty. Nad wodą od 8:50 do 12:30... W sumie mało brań ale dwa konkretne. Łowiłem na 4gramy i 7,5 cm shad teez na zmianę z wersją slim. Jeden okoń przywalił na slima drugi na grubego teeza. Prowadzenie powolne podbicie tylko w pierwszej fazie.1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć, ostatnio trochę pochodziłem, głównie za sandaczami, które w ostatnim czasie coś przestały być o dziwo aktywne. Temperatura powietrza bliska zeru, więc powinno coś się dziać. Wiadomo, były też wypady bez kontaktu, lecz jak co roku o tej porze nawet w nocy można trafić na ciekawy przyłów. Tak było i tym razem, miał być piękny sandacz, który okazał się moim życiowym szczupakiem. Niesamowicie gruby, dobrze, że zapięty w nożyce, w pojedynkę takiego kloca nie łatwo z wody bez podbieraka wydostać 😁 Fishunter od mikado ma to ,,coś" i przyciąga do siebie zębate 👍1 punkt
-
Cześć, @Budek daje nam jeszcze fory, prawie miesiąc do łowienia więc zapewne namiesza w tabeli 😉 @lechur1 już na pewno podium zaklepał. Dzisiaj taktyka podobna, jak najdelikatniej, ale ten wschodni porywisty wiatr nie dawał za wygraną. Zimno jak cholera, co 10 rzutów przerwa na udrażnianie przelotek od lodu, dwa łyki ciepłej herbaty z termosu, na chwilę ręce w kieszeń i tak w kółko. Udało się zejść do 7,5 grama lecz bywały momenty, że dna i tak nie czułem, z plecionki balon i tak naprawdę prowadzenie na ślepo. Przynęta - hmmmm po ostatnim dniu rwania asekuracyjnie jakiś 10 letni relax w kolorze fluo, chyba 10 cm. Wytrzymałem 1,5 godziny, od tygodnia przeziębiony a w dodatku jak co roku o tej porze problem z zatokami. W ostatnich rzutach kilka odbić białorybu, a w głowie już myśli o powrocie i nagle piękne uderzenie, całe szczęście blisko brzegu w porę zacięte. Bardzo sprawna szybka sesja i jest komplet do tabeli, który założyłem sobie na samym początku. Idzie lekkie ocieplenie, może to będzie czas żeby trochę dłużej pobyć nad wodą 😃 Proszę o dopisanie do tabeli 76. Pozdrowienia1 punkt
-
Dużo jeżdżę w sprawach zawodowych i zawsze jeżdżą ze mną wędki. Tym razem udało się już o 11.30 dotrzeć nad wodę. Nastawiony byłem bojowo i tylko na okonie. Nawet szczupaki były niemile widziane ze względu na długi hol na delikatnej okoniówce i niepewny wynik tego holu. Taktyka to szybkie przemieszczanie się i zmiany sposobów aż do trafienia na ryby. W pełni dnia brania bardzo delikatne przy dnie i dalej od brzegu. Wieczorem przerwa w braniach do momentu gdy namierzyłem je w toni na płytszej wodzie. Szczupak trafił się jeden i jak to szczupak zdemolował przynętę i zmusił to przewiązania całego zestawu. Złowiłem chyba 12 okoni. Jeden maluch miał poniżej 25 cm. Reszta 26 - 37 cm. Te najmniejsze mierzone na oko wg kresek na wędce. 30 + miałem 7 sztuk. Największe do tabeli na podmianę - 37, 35, 34, 2 x 32 cm. W dzień mimo większej odległości i głębokości łowiłem na 1,2 gr a wieczorem na płyciznach już agresywniej a więc 1,8 gr.1 punkt
-
W poniedziałek wybrałem się za okoniem. Po złowieniu 3 jazgarzy postanowiłem zmienić przynętę na większą 7.5cm w kolorach podobnych do jazgarza główka 10g pierwszy rzut, 2 delikatne podbicie i jest 69cm rybka złowiona w samo południe. Był jeszcze jeden krótki i niestety nic więcej się nie wydarzyło.1 punkt
-
U mnie tak szczerze to cisza 😱 ciężko się do czegoś konkretnego dobrać. Dochodziły mnie słuchy o łowieniu sporych okoni, postanowiłem to sprawdzić. Na wodzie byłem około 9 o 10 pierwsze branie i melduje się piękny garb 40cm już nie pamiętam kiedy złowiłem takiego okonia 🤦. Zapisy białorybu miałem do godz 11. Później nie mogłem już namierzyć rybek. Niestety tylko jeden duży i kilka palczaków 😮💨 one na pewno tam są tylko trzeba się do nich dobrać. 4 gramy i shadteez który kiedyś miał 5 cm 🤣1 punkt
-
Trzeba rozruszać towarzystwo, bo wątek skostniał a jeszcze nie zima:) Dawajcie swoje trofea z tego tygodnia. W tabeli kurz się panoszy:) Czwartek i jedna z odrzańskich zatok dała kilkanaście okoni. Wcześniej było słabo. Tym razem brania agresywniejsze. Skuteczne okazały się gumki bez pracy własnej. Wystarczyło spowolnić wszystkie ruchy i łowić bliżej brzegu. Zjadane były z "podłogi". Największy 26 cm, a kto wie, czy kolejne trzy nie były większe. Miejsce przestało mi się podobać z powodu nieetycznych wędkarzy.1 punkt
-
One chyba weszły w zimowy, ospały tryb. Przedwczoraj obławiałem fragment szeroko pojętej wrocławskiej Odry w poszukiwaniu okoni. Okonie nie dopisały, ale miałem na kiju dwa szczupaki - na oko takie między 60 a 70cm (pierwszego widziałem, drugiego ciężar jedynie poczułem). Może na kiju to za dużo powiedziane, bo jak sie nad tym pochylić to się okaże, że miałem je na gumie. Brania to też przesada - to były minimalne przesunięcia plecionki, po których następowało zacięcie. Rybę dało się stosunkowo łatwo podnieść do powierzchni - wtedy przewalając się otworzyła pysk i guma wyskoczyła. Tak było za pierwszym razem, Za drugim guma wyskoczyła z pyska gdzieś w połowie wody. Fluo nawet nie draśnięte, guma w zasadzie też nie. Łowiłem na 2,5" ripperki. Inny wędkarz obławiał tę samą wodę równocześnie stosunkowo dużą, może 5" gumą i był bez kontaktu. O tej porze roku i przy tej aurze szczupaki często otwierają pysk, gdy jakaś mała przekąska chce do niego wpłynąć - przynajmniej u mnie tak się zdarza1 punkt
-
Bardzo dziękuję za sugestię, odpowiadając wpadłem na to już wcześniej zanim napisałem post. Były odpowiedzi różne albo nie naprawiają tej chińskiej łodzi albo koszt przedrażał zakup łodzi. W końcu trafiłem na OLX na osoby które się trudnią naprawami. Propozycje miałem różne nawet do 450 zł za naprawę. W końcu trafiłem na Pana Tomasza, który zasugerował mi pomoc bezinteresownie. Nie będę opisywał dokładnie ale zaproponował, że ja będę naprawiał przy kamerce (mieszka daleko) on będzie mi mówił co mam zrobić, ale na początek powiedział, że prawdopodobnie przekręciłem zapadkę na włączonej łodzi i przestawiłem Serwo. Sugerując się podpowiedzią rozebrałem łódź. Zakupiłem Serwo na Allegro ( z przesyłką 29.00 zł) wymieniłem i zapadka działa jak wcześniej. I gdzie tu mowa o nowej łodzi lub 450 zł. Piszę to może komuś się przyda A Panu Tomaszowi jestem bardzo wdzięczny (widać profesjonalizm w naprawach łodzi). Serdecznie go pozdrawiam i bardzo dziękuję. Temat uważam za zakończony.1 punkt
-
1 punkt
-
Dzisiejsza wyprawa z synem na godzinkę (tak, to on męczył, mi się nie chciało ruszać) na jeden z wrocławskich kanałów zakończył się wynikiem 7 okonków akwariowych 😆 Syn zadowolony bo 2szt wydłubał sam. Tylko utwierdzam się w przekonaniu, że będę się musiał pożegnać z moim Stream Heartem już niedługo bo Młody połknął bakcyla 😉1 punkt
-
1 punkt
-
I mogło być ciekawie. Sobota. Przed 19:00 byłem na miejskich bulwarach. O dziwo dzisiaj nikogo nad wodą nie było. Wcale się z tego powodu nie zmartwiłem;) Założyłem na początek BullTeeza Pinkheadlight 9,5 cm/6g. Nurt bardzo leniwy to z obciążeniem nie szalałem. Po kilkunastu minutach mam dziwne zachowanie linki. Prowadzę gumę dalej i ponownie coś skubnęło. Następnym razem mocniej szarpnęło i zaciąłem. Mikado się wygiął i po kilku sekundach sandacz był na brzegu. Niestety o kilka centymetrów za krótki:) Zaplanowałem, że będę obławiał krótki odcinek Odry, ale bardzo dokładnie. Wzdłuż burty, z wachlarza, podbijanie od dna, w toni i pod powierzchnią. Pierwsze branie było dokładnie o godz. 19:09. Na kolejne czekałem ponad godzinę. Przed 20:18 mam delikatne pstryknięcie przy dnie. Zaciąłem na pusto. Trzy razy prowadziłem gumę po podobnym torze i w połowie drogi jest wyraźniejszy pstryk. Udało się w tempo zaciąć. Drugi sandacz był mniejszy. To nic. I tak się ucieszyłem, bo ostatnio nie miałem z nimi w ogóle po drodze. Przynęty nie zmieniałem. Mam wiarę w tą gumę. W następnej godzinie mam jeszcze dwa skubnięcia. A na koniec został deser. Tym razem prowadzę gumiaczka jednostajnie przy burcie. Chwilę wcześniej, coś jakby zakołysało wodą. Nie miałem pewności, czy miałem złudzenie, ale dla spokoju poprowadziłem BullTeeza pod powierzchnią przez to miejsce. Co to się nie działo! Porządny strzał. Fontanna wody i z upływem czasu oceniam, że wpadłem w panikę:) Mimo że coś pod skórą czułem, to i tak mnie, ta sytuacja zaskoczyła. Sandacz szaleje, ja staram się wydostać podbierak przytroczony do plecaka i to zdecydowało, że kolczasty wykorzystał chwilę luzu i właśnie nastąpił luz:) Oczywiście luz na lince, a napięcie trzyma mnie do tej pory:) Szkoda. Nie była to dziewięćdziesiątka, ale siedemdziesiąt, a nawet lepiej mogło być. Kilka minut przed zakończeniem łowienia, byłem do 22:20, miałem jeszcze jedno pstryknięcie z opadu. I to byłoby na tyle. W końcu miałem jakieś akcje. Czasami jest tak, jak z Milikiem i Lewandowskim, obijają słupki i poprzeczki. Podobnie miałem i ja, brania były, ale trochę szczęścia zabrakło.1 punkt