Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.09.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Cześć, Brawo brawo, świetne ryby 👏 Mi wczoraj również się poszczęściło. Prawda taka, że zdążyłem jeszcze w ciągu ciepłych nocy zaliczyć drugiego wymiarowego. Pierwszy dwa tygodnie temu 90 cm trochę mnie nie satysfakcjonował, patrząc na to, że koledzy po ,,fachu,, mieli już na koncie po kilka okazów. Po dwóch miesiącach przerwy zacząłem szukać swojego szczęścia. Szło dość kiepsko, trochę akcji, dwa spady i jeden wcześniej wspomniany wyjęty. Plan był prosty, aby choć trzycyfrowy sumek widniał w tegorocznej galerii, nawet taki 101. Dostałem rzetelną radę, być i łowić na spadającym ciśnieniu lub klasycznie przed samym frontem. Od środy dzień w dzień, dopiero w piątek jakiś kontakt dwa nietrafione brania, sobota cisza. W niedzielę przyszedł najgorszy kryzys, zmęczenie dało już znać. Nastał wieczór, od jutra spore załamanie pogody, w końcu koniec męczących upałów i mam nadzieję, że komarów również, szybka myśl, muszę sprawdzić czy faktycznie poskutkuje. Mocna kawa, zimny prysznic, baniak wody do placka i nad wodę, bo reszta od prawie miesiąca spakowana oraz gotowa i co tam, jak padnę to głęboko nie jest i zaraz się rozbudzę, pływać jeszcze umiem 😉 Dwie godziny biczowania i nic, sprawdzam czas i daję sobie jeszcze dwie ostatnie miejscówki. Mam jakieś 40 minut do autobusu. Pierwsza nic, na wodzie tafla, bo bobry zrobiły już swoje i pochowały się skrupulatnie. Druga trochę mniej atrakcyjna, ostatnie rzuty, jeszcze z 10 minut zapasu, bo rano o 8:00 trzeba być zwartym i gotowym w pracy, a tu nagle petarda na wodzie i kij z ręki ucieka. Jest w końcu!!! Tylko jaki? Nikogo w okolicy do pomocy, wysoka burta tylko doholować do brzegu i ocenić szansę 😉 Trzy, może cztery odjazdy prawie na drugi brzeg i nagle słabnie, a przede wszystkim nie spadł, jeszcze się trzyma. Chyba się uda, tylko pytanie jaki duży? Mija 10 może 15 minut i jest prawie pod nogami, no cóż, trochę przeliczyłem się, bo w trakcie ,,zabawy,, szacowałem maksymalnie na 130-140. Cała jednak trudność wiadomo, polegała na wyjęciu. Za dużo wyboru nie miałem, 20 metrów brzegu ograniczonego z jednej wysoką trzciną, a używam dość krótkiego kija 244, z drugiej zaś spory krzaczor nie do przejścia. Decyzja pozostaje jedna, wchodzę do wody, kilka prób i w końcu doświadczenie daje sukces 💪 Szybka sesja, wypięcie, a pomiar daje równe 180!!! 😁 Co chciałem to dostałem, lecz z dużym zapasem 😂 Przynętą był chiński nietoperz już po sporych przejściach, stracił teraz nawet jedno ucho, lecz jeszcze do odratowania tak sądzę, skrzydła pogięte i przekręcone. Pójdzie jeszcze w tygodniu na warsztat. Ryba również po przejściach, spora rana na czubku górnej szczęki, innych znaków szczególnych nie dopatrzyłem. Od środy przespane jakieś 20 godzin, a emocje jeszcze mnie trzymają i wiecie co? Poszedłbym dziś raz jeszcze 😂😂😂 Wszystkim zaglądającym dużo zdrowia, cierpliwości oraz wytrzymałości i do zobaczenia nad wodą 👊10 punktów
-
Cześć. Po przejściach zdrowotnych nabrałem trochę sił i odważniej zacząłem zaglądać nad wodę. Po ostatniej akcji miałem jeszcze obawy, ale udało się je rozwiać za sprawą gagatka z niedzielnej wyprawy. Fajny sportowy rozmiar. Branie bardzo widowiskowe i dość twarda walka. Zbyt mocno nie dociskałem hamulca, bo kotwice często dają szansę na ich rozprostowanie. Czasami wymieniam, czasami nie i później jest lament:))) Tym razem spokojnie pracowałem przez kilka minut i czwarty sum, w rozmiarze 135 cm zasilił album z roku 2024. Przynętą był wobler Adusta Yajirobee JR 6,5 cm/19 g. Branie było około godziny 0:30.6 punktów
-
Lato się skończyło więc pora na poważne ryby Dziś za sandaczem, Odra, ten przyjemniaczek stał na napływie główki kończącej, zdecydowanie walnął w 3"/7g. Fotki z miarą nie ma ale ładnie zapozował na podbieraku, pomiar wykazał, że miał ponad 64 cm. Jeśli uznamy to tak wpisujemy w tabelkę, jesli nie uznamy to niech będzie na zachętę. Ps. sandacze a szczupaki to zupełnie inna bajka, też mam wątpliwości żeby były w jednej zabawie.5 punktów
-
Cześć. Przypadło mi zrobić pierwszy wpis z rybką. Celem nie był szczupak, ale wędkarstwie zdarzają się przyłowy i cóż, skorzystam z tego faktu i podeprę się nim do ogólnej punktacji. Liczę, że poprawię wynik samymi sandaczami, bo jakoś bardziej sprawia mi przyjemność poszukiwanie rozwiązań, by łowić właśnie sandacze, mimo że efekty ostatnio mam dramatycznie słabe. Szczupak złowiony na nietypową przynętę. Raczej nie znajdziecie woblera na eksponowanych półkach. Wyszukałem go w koszu z przynętami mocno przecenionymi. Prawdę mówiąc, była to pomyłka, bo myślałem, że będzie inaczej pracował. Dopiero nad wodą zorientowałem się, że to był błąd. Błąd, który okazał się szczęśliwy. Wobler podczas próby zachowywał się bardzo dobrze i oceniłem, że będzie miał szansę nie jeden raz do siebie przekonać. I nie zawiodłem się. Po kilku rybach trafił na przeciwnika, któremu nie podołał. W następnej nadarzającej się okazji wyłuskałem w sklepie kolejne, dwie ostatnie sztuki. Rozpołowiłem je i wmontowałem pełny stelaż z drutu. Mam teraz pewność, że przy kolejnym okazie uzbrojenie nie zawiedzie. Wyglądem przypomina kawałek parówki przeciętej po skosie. Praca jego jest właściwie powierzchniowa. W sprzyjających warunkach można go sprowadzić trochę głębiej. Rybka złowiona w nocy. 1. jaceen ...75sz. - 0 - 0 = 75 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 6. andrutone 7. Fido Zdjęcie z miarą w GP5 punktów
-
Wiedzialem że dziś znajdę chwilę żeby wyskoczyć nad rzekę, dlatego już w czasie pracy szukałem natchnienia przeglądając tabelę GP. Za oknem pachniało spinningiem, ale z tabelki wynikało, że przydałby się jeszcze jeden leszczyk do zamknięcia tego gatunku. Tradycyjnie kompromis, do 18ej spróbuję coś złowić na feedera, a końcówkę dnia pospinninguję. Nie musiałem czekać do 18. Miałem tylko jedno branie około 17:30 i to był oczekiwany leszczyk. Szybko się spakowałem i przed osiemnastą już byłem na mojej miejscówce. Patrząc na wieczorną pogodę zaczynałem żałować, że nie łowilem odwrotnie. Po południu fajnie wiało, momentami kropiło, teraz zrobiła się flauta i wyszło słońce. Gdy jednak zaczęło dotykać drzew przestałem żałować. Branie było delikatne, wręcz subtelne. Pomyślałem, że może jazik, ale gdy spokojnie podciągnąłem rybkę bliżej brzegu, a ta nagle wystartowała na hamulcu zrobiło mi się gorąco. Hol był niesamowity, hamulec w nowym kolowrotku spisywał się jednak perfekcyjnie, a w połączeniu z półparabolicznym kijem tworzył duet na tyle idealny, że nie bałem się o nic. No może parę razy przez myśl mi przeszedł fluorocarbon, który z pewnością tarł o kamienie, ale ostatecznie on też wytrzymał. Tym sposobem po ośmiu latach poprawiłem swoją życiówkę o całe 2,5 cm i wyhodowałem śliczną brzanę.4 punkty
-
Według planu to miała być ostatnia nocka ze zrywkami, które w tym roku od czerwca nie dały żadnych efektów. Tymczasem branie i pierwszy w tym roku powyżej miary. Oczywiście zmiana planów i zamiast na brzany siadamy na kolejną nockę na suma. Dwa kolejne brania. Ojciec ma ok 90 cm i ja miarowkę. Wygląda, że chyba się wreszcie ruszyły. Gorzej, że terminów brak. W ten weekend mam rezerwację na łowisku karpiowym a za kolejny tydzień Norwegia😊3 punkty
-
Wczoraj 06:00-11:00. Łowisko stowarzyszenia. Niestety ryba prawie wcale nie żerowała tego dnia. Chyba było zbyt gorąco. Udało się wypracować tylko jednego lina 46cm i 6 byczków. Inni łowili pojedyncze byczki. W tygodniu skoczyłem na nocnego klenia ale uparłem się, żeby łowić konsekwentnie tylko i wyłącznie na jednego wobka-whopper ploppera. Efekty w postaci ilości brań bardzo dobre. Niestety jak to bywa przy przynętach powierzchniowych… wiele ataków było nietrafionych. Ciemna noc też przy tym nie pomaga. Na tym wypadzie 10:1. 10 brań a jedynie jedna ryba w podbieraku. Nawet nie mierzyłem. Teraz przy tym ochłodzeniu powinny obudzić się te większe 😎2 punkty
-
Weekend dość intensywny wędkarsko- tym razem tylko rzeki. Czwartek wieczór i piątkowa nocka polowanie na sandacze i brzany. Brzany dopisały. Było też sporo leszcza i innej białej ryby. Największa brzana 62 cm. W niedzielę sentymentalna podróż po okolicznych małych rzeczkach, na których nie łowiłem nawet ponad 25 lat. Smutna obserwacja jest taka, że zostały bezpowrotnie zdewastowane przez regulacje i są smutnym wspomnieniem dawnych lat. Mimo tego na pierwszej z nich mam na kiju dwa pstrągi których nie spodziewałem się spotkać. Na kolejnej w jedynym ciekawym miejscu łowie klenia 43 cm. Jak na te warunki to już kawał ryby. Do tego dokładam kilka okonków. Następnie trafiam na Wisłę i w miejscu gdzie 30 lat temu zaczynałem łowić okonie na rzeczny spinning łowie kilka okoni na dropshot max. 25 cm. Ogółem słodko- gorzka przygoda z paroma promykami nadzei.1 punkt
-
Moim zdaniem albo szczupaki albo sandacze łowimy. Ewentualnie dwa osobne konkursy albo dwa sandacze plus dwa szczupaki w jednym konkursie. No ale 8 osobom się to podoba więc mi musi też . Dopisuję się i za godzinę jadę na sandacza . 1. jaceen 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 6. andrutone 7. Fido 8. RafalWR 9. Elast93 Dopisałem też Elast93 bo zgłosił się a nie dopisał. Z oporami bo kolega jest groźny .1 punkt
-
A ja się wybrałem na siurek z paproszkami. Strug na odcinku łąkowym. Trochę niefortunny czas bo deszczu nie było dawno i woda wygląda fatalnie, praktycznie minimalny przepływ, duży zakwit, jakieś piany na powierzchni, ale to też jest specyfika tej rzeki. Ona nigdy nie ma klarowności tylko taka jakaś zmętniała zawsze. Łowiłem tylko na najmniejsze silikonowe przynęty, jakieś larwy, plemniki, tantki 2-3 cm. Brań dużo bo ukleja w to wali jak opętana, ryb w ręce tylko kilka. Na fotkach 2 "rodzynki" Okoń miał 30 cm i wziął na tym zakolu widocznym na zdjęciu, tam jest wysoka burta i dołek, fajny okoń tam zawsze stoi. Rzeczka ma szerokość 3-5 metrów i niesamowicie wyglądają ataki boleni, a są tam nawet 60 cm sztuki, jak idzie wierzchem nawet bez atakowania uklei to fala jak za torpedą1 punkt
-
Wczoraj wieczorne łowienie na kanale Odry. Wpadł kleń 49 cm na chlapaka oraz krąp 39 cm. Uderzył jak okoń. Był wielki i gruby i początkowo myślałem, że to jaź. Takich krąpi mógłbym łowić więcej 😁 (woblerek miał 5 cm długości).1 punkt
-
Wczorajsze brodzenie w godzinach 14.30 - 20.30 Przeszedłem jakieś 100 metrów, powolutku by nie robić zamieszania. Delikatne łowienie, wędka 1-5 grama, małe wahadełka, silikonowe larwy i gumeczki, troche smużakiem też porzucałem. Złowiłem 12 kleni, największy na fotce 34 cm , 2 bolenie niewymiarowe i 3 sumy takie do 50 cm. Dzisiaj ta sama miejscówka ale stacjonarnie w jednym miejscu tylko. Od 17 - 21.30 Wędka ta sama, przynęty te same. W ręce 8 kleni, jeden okoń i 5 sumów, największy 52 cm. Dodatkowo po zmroku rzucałem castem i plopperem, 2 brania jedno fajne mlaśnięcie chyba suma niewcięte, i kleń taki 30 pare cm , nie robiłem fotki bo nie chciałem robić zamieszania zbędnego. Planowałem tak do 23 połowić ale wobler skręcił mi plecionkę i po ciemku nie było szans na rozplątanie.1 punkt