My z Booryssem wybieramy jedno i drugie:)
U niego żuki (za które pięknie dziękuję) a u mnie nimfa dobrze punktuje.
Nie byłem przekonany do łowienia na nimfę. Jednak doczytałem, że można łowić na tzw. "daleką". I to mi odpowiada.
Bez znaczników, bez łowienia z wieszaka, na sprzęt jaki posiadam, wszystko, co sprawia jeszcze przyjemność w łowieniu na suchą, czy mokrą.
Może nie miałem tyle brań, co u kolegi, ale niektóre były bardzo agresywne.
Pierwsze moje łowienie na te przynęty i chyba przekonałem się do nich.
Nimfy, to prezent, od Lechura1, dzięki.
A o zmierzchu..., na myszkę..., za którymś razem..., rozstąpiła się woda i myślałem, że jakaś łódź podwodna z IIWŚ wystartowała do mychola:)
Trafiały się ukleje i kleniki.
Największe ryby miały w pobliżu 25-28cm