-
Liczba zawartości
5 359 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
762
Zawartość dodana przez jaceen
-
Maniek mnie podpuszcza Niestety rewelacji nie ma, ale coś się dzieje. Być może i pięćdziesiątka byłaby dziś na forum, ale ryba wpłynęła w zaczepy. Trzy godziny i dwa konkretne brania, drugie to kleń około 40cm. Jakaś końcówka w sklepie. Po niedzieli wybiorę się po resztę, jak zostały.
-
Zgadza się, tak to wygląda. W prezentowanym mi pudełku, widziałem granulat różny, począwszy od wielkości dmuchanego ryżu, kukurydzy, do wielkości wiśni. Mają jakiś lekki aromat, dla mnie nierozpoznawalny. Podobno jest to wyrób czeski i jest to ręczna robota. Jeszcze jedną ciekawą przynętę mi pokazano, „bagietkę”. Ponoć na ostatnich targach pozyskana. Wyglądem przypomina francuską bagietkę, taką wyschniętą jak suchary. Cały pic polega na tym, że ciasto w początkowym etapie mieszane jest z jakimiś włóknami. Po namoczeniu kroimy w kromki i kawałki jakie nas interesują. Zachowuje się wtedy jak gąbka. Taka bułka trzyma się dłużej na haku dzięki tym włóknom. Jedna i druga przynęta może być przechowywana w odpowiednich warunkach bardzo długo. Jak wcześniej pisałem dostałem na próbę kilka sztuk. Właśnie mam zamiar sprawdzić czy zdecydowali sprowadzić ten asortyment. Nazw i producentów nie znam.
-
Większość czasu poświęciłem DS. Przynętą była skóra chleba, obciążenie pałka do bocznego troka 4-6g. próbowałem także woblery MRM (4cm karasie pływające i tonące). Pracą ich jestem zachwycony, ale klenie chyba nie
-
Stradic piękny okaz. Widawa-bojowe nastawienie i trochę się zawiodłem. Dwa klenie 41 i 37cm.
-
Dzięki panowie. Wasze wyczyny z zazdrością także obserwuję (w pozytywnym znaczeniu) Rozumiem, że do tej pory, to takie wędkarskie preludium . Dla tych, co się ociągają z wyjściem w plener mówię: szable w dłoń! Do następnych relacji z nad wody, pzdr.
-
Zachęcony braniami z poprzedniej wyprawy nie oparłem się pokusie wypróbowania podarowanej na testy przynęty w jednym ze sklepów wędkarskich we wrocku. Woda cud-miód. Dwie godziny sprawdzania starych miejscówek i w końcu jest widoczne na szczytówce delikatne zainteresowanie, po chwili mocniejsze przygięcie, zacięcie i walka. W efekcie w podbieraku ląduje pierwszy w tym roku kleń (40cm+).
-
Jak ktoś będzie się wybierał na wodę typu "Barki" lub kanały jak na pierwszej fotce, to trzeba być przygotowanym na pokrywę lodu. Pierwsze wyjścia nad wodę i sporo zmian na znanych mi miejscach. A to zakaz, a to usypiska ziemi, a to ogrodzenie lub zarwany brzeg. Zdjęcia z 09.03.2011r., nie sugerować się danymi.
-
Jak Świat długi i szeroki wszyscy szukają sposobów, aby wspomagać swoje ciało fizycznie i psychicznie. W sporcie jest tak jak w prawie, jeden zakaz powoduje obejście go innym, bardziej wyszukanym. Tak samo jest w sporcie wyczynowym, chemia pomoże mierniakowi osiągnąć lepsze wyniki. Nie mówił bym o braku klasy. Zwróciła uwagę na coś, co zaczyna być zbyt powszechne w śród sportowców. Myślę, że gdyby w ostatnim czasie nie przybywało tylu chorych mistrzów nie było by sprawy.
-
Obserwuję już ptaki budujące gniazda i... dziwię się trochę bo po tej stronie, okna nigdy nie widziały promieni słonecznych.
-
Ponoć... sportowców zmagających się z astmą jest wielu. Czytałem komentarze dotyczące „chorych” sportowców i nikogo w Polsce nie interesowało, że po medale igrzysk olimpijskich sięgali Otylia Jędrzejczak, Robert Korzeniowski i Leszek Blanik chorując na astmę. Ponoć... lekarze twierdzą, że leki na astmę nie pomagają zdrowym sportowcom. Dlaczego są zakazane? Ponoć... lekarz polskiej kadry twierdzi, że: "Najnowsze badania pokazały, że lekarstwa na astmę nie poprawiają znacząco zdolności do wysiłku fizycznego". Cztery sekundy dla takiego lekarza może są mało znaczące . Bardzo kibicuję Kowalczyk. Życzę, aby na 30km wybiegała złoto. Może doprowadzi do takiego wysiłku, że tym razem Norweżce uleje się z górnego i dolnego otworu. ___________________________________________________________________________ Przychodzi Marit do lekarza, a lekarz do niej: Mam dla pani złą wiadomość. Bjoergen na to: Co, wyzdrowiałam? A lekarz: Gorzej! Justyna Kowalczyk też zachorowała.
-
Niezłe, ale ja nakręcam się na sobotę taką orkiestrą. Ponad 30 lat ćwiczę i prawie osiągnąłem poziom tego artysty Za kolejne trzydzieści, mam nadzieję , że zbliżę się do tego poziomu
-
Międzygórze (województwo dolnośląskie) - położone w dolinie u podnóża Śnieżnika. Służy jako baza wypadowa w Masyw Śnieżnika. W przełomie Wilczki jest wodospad o wysokości ponad 20 metrów. Ciekawostką jest to, że Kotlina Kłodzka to filmowa Syberia z filmu „Czterej pancerni i pies”. W Międzygórzu zaś, kręcono sceny do pierwszego odcinka serialu. Z zalet należy wymienić: - dużą ilość szlaków turystycznych - zapora przeciwpowodziowa, udostępniona dla turystów ( ponad 29 m wysokości i 108 m długości, w 1997r okazało się to za mało, bo woda i tak przelała się ponad górną krawędź). - kaplica Matki Boskiej Śnieżnej - Wodospad Wilczki, teren przy nim jest przystosowany do zwiedzania, nad wodospadem jest mostek, a wokół niego ścieżki, tarasy widokowe, tak by można było oglądać wodospad i wąwóz z każdej strony. - Ogród bajek miejsce, które musimy koniecznie odwiedzić z dziećmi. My dorośli też możemy skorzystać i spróbować się odmłodzić pijąc kilka kropel z Źródełka Młodości, a samotnym może odmienić się los korzystając z Źródełka Miłości. Znajduje się tam mnóstwo postaci bajkowych np. Reksio, Bolek i Lolek, Koziołek Matołek, Jaś i Małgosia, Krecik, Smerfy, Shrek itd. Postacie te są zbudowane z gałęzi, głazów, czyli z tego, co natura nas obdarzyła. Do Ogrodu Bajek można dojść z Międzygórza żółtym szlakiem przez Polanę Śnieżną w ciągu 30 minut. Od maja 2009r wytyczono dla dzieci z miejscowości Międzygórze od pętli PKS do Ogrodu Bajek "Szlak Krasnala" koloru czerwonego i żółtego. Szlak Żółtego Krasnala polecany osobom z wózkami i na rowerach. Źródło mapy: www.Zumi.pl Ciekawe linki: http://blog.4hotele.pl/miedzygorze-oaza-gorskiego-spokoju/ http://www.miedzygorze.com.pl/atrakcje.html
-
Wypada odpowiedzieć . Zapewniam, że jeżeli chodzi o „czas”, nie odbiegam od średniej krajowej. Moja pani czasami się denerwuje, ale dzielnie towarzyszy mi w wyprawach turystycznych, bo taką formę spędzania wolnego wypracowaliśmy. Jak gdzieś jedziemy, to zazwyczaj każdy dzień mamy zaplanowany. Ewentualne korekty robimy na miejscu. Wędkarsko też muszę się realizować, bo jestem „uzależniony”. Dopóki mój leciwy hp735 jeszcze działa, to chętnie zdam relacje z ciekawych, według mnie miejsc, a relacje z nich mam zarchiwizowane z kilku lat.
-
Czyżby z powyższego linku wynikało, że w tamtych rejonach nieliczni dostąpili zaszczytu do wędkarstwa amatorskiego? Tyle energii na portalach, co niektórzy wkładają w narzekanie i pomysły jak uleczyć PZW lub je zlikwidować. Energię tą lepiej spożytkować w działaniu w swoich kołach albo w prywatnych inicjatywach. Z mojego "podwórka": W kole liczącym około 200-stu członków na zebranie przychodzi zaledwie 10 osób. Do zarządu jest chętne dwie, trzy osoby, prócz dwóch, które faktycznie ciągną to wszystko. Poza nielicznymi wyjątkami w większości kół wygląda podobnie. Różnica tylko w ilości członków, ale procentowe zainteresowanie sprawami koła prawdopodobnie zbliżone. Moja teoria to: najbardziej zintegrowane środowiska wędkarskie są w kołach o charakterze kół zakładowych, resortowych. Ograniczona ilość członków i przy okazji łowiska posiadane przez wymienione koła w zadowalającym zakresie zaspokajają potrzeby wędkarzy. W ciągu tych trzydziestu lat dużo się zmieniło. Prywatne łowiska, dzierżawione przez odrębne koła i PZW, wybór z jakich chcemy korzystać jest ogromny. Problem jest taki, ze w miejscu gdzie mieszkamy nie zawsze jest taka różnorodność. Skazani jesteśmy wtedy np. na jedno koło i bardzo ograniczoną ilość łowisk. Jest w śród nas wędkarzy też różnica na postrzeganie samego spędzania czasu nad wodą. Są tacy, co wolą wędkować na obiektach z chodnikami, miejscem na grilla, bufetem. Bywają też tacy, co lubią czochrać się po chaszczach i schodzić kilometry brzegów i nic się nie stanie jak wróci o kiju. Niedługo do wora z kolorowymi, co poniektórzy wrzucą emerytów. Czuję rasistowski klimat
-
Wałbrzych-Książ Jeżeli ktoś mówi o dolnośląskiej perełce, to można mieć na myśli Zamek Książ. Wraz z otaczającym go parkiem jest ponoć trzecim zamkiem w Polsce po Malborku i Wawelu. Będąc kiedyś w Wałbrzychu zwiedziłem wnętrze korzystając z jednej z trzech opcji. Ja wybrałem zwiedzanie indywidualne bez przewodnika. Druga trasa Maksymiliana przebiega przez salony, karczmę rycerską, tarasy, fontanny i rzeźby. Trzecia trasa Śladami tajemnic II wojny światowej jest okraszona o elementy historyczne związane z planem pod kryptonimem Riese. Tajemnicze windy, nieukończone pomieszczenia, betonowe sztolnie, to dodatkowe atrakcje zwiedzania. W zamku są wystawy ceramiki i porcelany. Organizowane są wystawy kwiatów i jak się trafi w termin, można być świadkiem pokazów walk i zwyczajów średniowiecznych. Tyle o samym zamku, bo to trzeba samemu zobaczyć. ___________________________________________________________________________ Tym razem, chciałem polecić piękną trasę prowadzącą przez ruiny Zamku Stary Książ i przełom Pełcznicy. Na sporym odcinku są jary dochodzące do 80m. Pełcznica w tym rejonie płynie tworząc głębokie doliny o charakterze wąwozów a zamek został wzniesiony na murach dawnego zamku Bolka I księcia świdnicko-jaworskiego. Zacząłem trasę z ul. Podwale na osiedlu Podzamcze. Czerwony szlak prowadzi z tej ulicy przez osiedle domków jednorodzinnych, polną drogą, a następnie skrajem lasu. Po około 30 minutach dotarłem do ruin. Obecny stan prawdopodobnie jest skutkiem odwiedzin żołnierzy Armii Czerwonej i podpalony w 1945 r. W dalszym ciągu jest dewastowany przez wandali. Mimo to same ruiny, park otaczający właściwy Książ i sam kolos, to niezapomniane wrażenia. Sugeruję przejście trasy jesienią lub wiosną, gdyż drzewa nie zasłaniają swoimi koronami widoków. Idąc dalej szlakiem czerwonym mijamy szczyt Skiba 433m.n.p.m i schodząc do potoku Szczawnik przechodzę przez mostek i dalej do ul. Solnej i Długiej. Po około 800m ostry nawrót w prawo i dochodzimy do szlaku zielonego, który z szlakiem czerwonym tworzy pętlę. Dalej idziemy wzdłuż potoku Pełcznica. Prawie na każdym etapie trasy możemy podziwiać widok zamku zasadniczego. Po ok. 1½ km dochodzimy ponownie do ruin starego zamku. W tym dniu zostało mi trochę czasu, to jeszcze wracając skręciłem do Palmiarni. Po ogrzaniu się i obejrzeniu ciekawych roślin wróciłem 35-tką i ul. De Gaulle’a do osiedla Podzamcze. Wycieczka dla mnie b.atrakcyjna a dla dzieciaków, to myślę, że niezapomniane wrażenia, polecam! Źródło mapy: www.Zumi.pl
-
Pagori pogłębia muldy, DAWID wydłubuje "kropki", maniek wstawia fotki z jaziowych miejscówek a ja w poszukiwaniu ucha bzowego sprawdziłem stan Ślęzy.
-
Czy zastanawiał się ktoś nad tym, że musimy znać wszystkie przepisy, ustawy, dekrety itp., jakie zostają wprowadzane. Ile dziennie, miesięcznie a w roku tego powstaje. Prawnicy kształcą się latami w wąskiej specjalizacji, a ja mam być lepszy od nich. Kto jest w stanie to wszystko opanować? W temacie "Bajkał" okazuje się, że Policja Rzeczna ( prawdopodobnie) nie posiadała wiedzy o zakazie używania silników spalinowych na akwenie, też nie nadążają Nigdzie tak nie pisałem i nie miałem zamiaru nikogo obrażać, tylko znam życie i tak jak piszesz padło by sformułowanie jakie przytoczyłeś na początku i tłumaczenia są na nic. Jeżeli chodzi o Bystrzycę, to dla mnie jest atrakcyjna późną jesienią, gdzie woda jest klarowniejsza, tylko te ogromne ilości liści. Gwoli ścisłości, to jak przypadkiem, (bo na razie nie mam w planie tego gatunku poławiać) trafię troć w Bystrzycy to: 3. Ustala się następujące okresy ochronne ryb: - troć: a/ ... b/ ... c/ w pozostałych rzekach od 1 października do 31 grudnia i jeszcze raz link do uchwały http://www.wroclaw.pzw.org.pl/wiadomosci/22467/67/o_lowieniu_na_bystrzycy_w_okolicach_marszowic Jak coś źle zrozumiałem to proszę sprostować
-
Wiadoma rzecz, że z czegoś trzeba żyć i te ogromne budowle utrzymać. Są to tylko ludzie, ale znaczna część działa w słusznej sprawie. Przy okazji spis narodowy jest przeprowadzany systematycznie, nie tak jak Rząd robi to wyrywkowo, co ileś tam lat. Raczej nie namawiają do złego. W mojej parafii biedni i bezdomni mają posiłki, są ośrodki dla bezdomnych, dzieci z mniej zamożnych rodzin mają szansę spędzać mocno dotowane wakacje lub ferie. Można otrzymać porady prawne, uczestniczyć w zajęciach tematycznych itp. itd. O wielu innych rzeczach nie wiem, bo ja jestem taki praktykujący, że kiedy przychodzę na mszę, to zawsze jest pasterka. W dodatku przypomnieliście mi, że czas kolędy, walnąłem Harnasia w pierś i zacząłem szukać lichtarza i świecy.
-
Moim zamiarem jest, aby z tym rozporządzeniem zapoznało się większe grono wędkarzy. Lubię wędkować na "naszych" mniejszych rzekach. Do Bystrzycy przekonuję się od niedawna i o mało w poprzednim roku wdepnąłbym w bezprawie! Członek sądu koleżeńskiego i była by taka wtopa . Ciekawy jestem czy udało by się przekonać służby mundurowe, że nie wiedziałem o wyłączeniu tego odcinka z połowów. Ilu wędkarzy miało z tego powodu problemy? Zamierzam poznać poszczególne odcinki Bystrzycy i czy w tym rejonie napotkam informacyjne tablice o tym ograniczeniu, czy też zostanie ta informacja zagrzebana gdzieś na stronach internetowych? Maniek, wydaje się dodatkowe rejestry, zezwolenia i przyszłość przyniesie pewnie jeszcze dodatkową biurokrację w postaci kart elektronicznych typu URBANCARD, to nie można takiej informacji umieścić w uwagach w Rejestrze wędkowania? W końcu jest to nowa uchwała i wprowadzona w pełni sezonu a z tego co piszesz w tym rejonie będą nasilone kontrole. Program dostosowania rzek jest na lata, a ryby muszą się gdzieś wyszaleć. Jak napisałem uchwała jest w moim rozumieniu obowiązująca na kolejne lata. Domyślając się, że może się tak wydarzyć np. na Widawie moje pytanie brzmiało, czy takie uchwały dotyczą innych rzek we Wrocławiu, albo czy planowane jest wprowadzenie takich? Brawo! Chwała im za to! Tylko ciarki mnie przechodzą, jak moja wielka pasja została by oceniona jako kłusownictwo Jeszcze jedną rzecz mi wyjaśniłeś tzn. dolnośląskie opłaty za wody nizinne i górskie są scalone , bo trocie są wszędzie! Chciałem aby potwierdzono mi z z ZO moją interpretację uchwały pocztą elektroniczną, ale poczta nie chce przepuścić mojego zapytania, jakiś tam błąd serwera 501. Przez telefon to zawsze można się wyprzeć, a co napisane... Dzięki za informacje w temacie, pzdr
-
Witam! Mam pytanie dotyczące poniżej zamieszczonej uchwały. Czy ta uchwała dotyczyła tylko roku 2009, czy też dotyczy kolejnych lat? Ja interpretuję ten zapis. że uchwała dalej obowiązuje. Moje rozumowanie jest takie, że określone uchwały można wprowadzać z początkiem roku kiedy poświęcamy więcej czasu na studiowanie zmian w zasadach wędkowania i regulaminach, a nie zaskakiwać nas w połowie roku taką czy inną uchwałą, to po pierwsze. Po drugie, to informacja mogłaby się znaleźć w Obowiązkowym rejestrze wędkowania i połowu ryb, albo w WYKAZIE ODSTĘPSTW od zasad określonych w RAPR, bo uchwała jest już jakiś czas. Najlepiej zaznaczyć gwiazdką i napisać maczkiem . Nie przypominam sobie by, gdzieś była mowa o tym zapisie na forum. Może inne cieki we Wrocławiu też mają podobne ograniczenia? Oczywiście będę próbował dowiedzieć się u źródeł, ale może ktoś posiada info, no i pogadać zawsze można __________________________________________________________________________________ O łowieniu na Bystrzycy w okolicach Marszowic Uchwała nr 7 z dnia 28.09.2009 r. Celem ochrony miejsc tarłowych troci wędrownej, wprowadza się zakaz wędkowania w Bystrzycy od jazu w Marszowicach do niżej położonego mostu kolejowego w okresie od 01 października do 31 grudnia.
-
Miałem dzisiaj w planie tylko spacer a maniek z lekka zasugerował gdzie. Fotki nie oddają rzeczywistości, ale Bystrzyca jest klarowna. Odra w tym rejonie nie nadaje się do wędkowania. Ja w takie temperatury nie jestem w stanie wyjąć rąk z kieszeni, a co dopiero zawiązać węzeł na żyłce
-
Proszę bardzo. Czwartek 06.01.11r spacer przy ujściu 429-tki do Odry.
-
U mnie zasady są zmienne. Jak będę się trzymał sztywno jakiejś, to prędzej czy później ktoś mi wypomni, że postąpiłem wbrew zasady. Na dzisiejszy dzień wyznaję takie że: - sztuką jest wypić, nie dopuścić do kaca, utrzymać, wejść i wyjść, zacząć i skończyć i wiele innych
-
Pavlo, Jak warunki pozwalają, to bierz wędkę i próbuj. Nie znam tych cieków, ale posłuchaj co ci DAWID podpowiada. Pagori też ma rację. Przedwiośnie może nas mile zaskoczyć, ale specjaliści łowią je cały rok, trzeba wiedzieć tylko "banalną" rzecz, gdzie się można ich spodziewać i być odpornym na niskie temperatury. Co do "szeroko rozumianej etyki wędkarskiej" wyznaczaj sobie ją sam, bo niedługo strach nad wodę będzie wyjść, to wszystko.
-
madi, jeżeli cierpliwość to Twoja mocna cecha, to wolę odwalić robotę wcześniej. Wychodzi na to, że prędko złocistego napoju nie zobaczymy. Tak to jest jak się kombinuje Teraz koncentruję się nad "Drzewem życia" Ch. Jacqa a jutro już chyba wkleję znaczki i czekam...oczywiście na + °C