Łowię ryby bo to najpiękniejsze hobby na ziemi. Kto nie przeżył świtu nad wodą ten nic nie przeżył. Pierwsze ciepłe kwietniowe dni, czerwcowa noc gdy przyroda bucha życiem i przenikliwa cisza listopadowego wieczora- jakby wszystko zamarło ze strachu przed zbliżającą się zimą- to dla mnie jest sens naszego hobby.
Wędkarstwo to także pierwsza ryba w roku, która choćby miała 10 cm cieszy jak metrowy karp, ściśnięty żołądek przy pierwszej czerwcowej "jeździe" sandacza, polowanie na suma w parną lipcową noc, wakacyjne połowy w morzu, jesienne "żniwa" gdy szkoda każdej godziny spędzonej nie nad wodą i jesienne ostatki gdy żyłka zamarza we wodzie, ale nigdzie nie znajdziecie takiego ukojenia nerwów.
Wreszcie to wypróbowani koledzy z którymi omówiło się już milion spraw, spędza się z nimi często więcej czasu niż z własną żoną i na których zawsze można liczyć.
To tylko kilka aspektów. Wszyscy wiemy, że można o tym rozmawiać w nieskończoność.