
-
Liczba zawartości
494 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez kasko43
-
Astronauta, zezwolenie można kupić w niektórych sklepach wędkarskich w Szczecinie. Można iść na pocztę i zrobić przekaz(nawet w sobotę), można iść do banku i zrobić przekaz. Koło Bielinka jest możliwość połowienia na "dzikiej" Odrze, nieuregulowanej tak jak od Gryfina w dół. Sam jeszcze nie łowiłem z główek - a na żywo widziałem je dopiero w tym roku.
-
Nie jest to zła pora. Ryby biorą rano i pod wieczór. Jednak ma to głównie zastosowanie głównie latem. Teraz, jesienią szczupak żeruje praktycznie cały dzień. Spróbuj w weekend iść rano, żeby być gdzieś pół godziny przed wschodem słońca i się przekonasz. Kup jakąś tanią zanętę płociową, i nęć z jednej kładki miejsce gdzie łowisz, jak będzie drobnica to za nią podąży szczupak. Ponęć kilka dni, a w dzień łowienia pół godziny przed.
-
To zabierz i mnie xD, zrzutka na paliwo. Oczywiście jak wyzdrowiejesz. Odradzam stanowczo trasę, przez Pyrzyce - pełno przejazdów kolejowych, i droga w bardzo złym stanie. Lepiej A6 do Gryfina i dalej w dół, albo przez Niemcy i odbić w Krajniku.
-
Panowie a jaka metoda? Spining, czy stacjonarne łowienie?
-
Junior, z brzegu czy z łodzi?
-
Na wodach PZW, (i wielu innych wodach też) wędkowanie w nocy z łodzi jest dozwolone tylko latem, czer,lip, sierp. Dotyczy to tylko jezior, bo rzeki i zbiorniki zaporowe są zakazane cały czas.
-
Byliśmy w niedzielę na kolejnym rejsie. Tym razem kuter Kamel, tego samego armatora co poprzednio. Mimo, że wyjechaliśmy jeszcze wcześniej (20:30, na miejscu 22:30), to cały dziób, i 2 miejsca na rufie były już zajęte. Zajęliśmy we 3 miejsca na prawej burcie. I znowu tak jak poprzednim razem, jedno pozostało puste, i wędkowało się bardzo wygodnie. Ci co byli najwcześniej, stali w "kolejce" już w porcie zanim jeszcze kuter wrócił z poprzedniego rejsu (18:00~ powrót). Nie obyło się tym razem bez "polskiego" buractwa - gość który przyszedł jakąś godzinę po nas, najpierw próbował zająć moje stanowisko, tłumacząc że jest inwalidą i musi stać przy ławce. Gdy mu się to nie udało, zajął miejsce na drugiej burcie, a gdy wypłyneliśmy, oparł wędkę o burtę centralnie na rufie, chociaż nie ma tam "stanowiska"(rurki w którą się wstawia wędkę) dla łowiącego. Wędkarze między których się wepchał tłumaczyli mu, że będą się plątać, i że nie ma tam dla niego miejsca, na co on skwitował, że dla niego miejsce się znajdzie. Ten "inwalida" skakał później od rufy do burty, zależnie od upodobania. Pogoda mglista, jednak bezwietrznie. Dopiero w połowie rejsu zerwała się lekka bryza, a już wracając niebo oczyściło się i wyszło słońce. Porównując mój poprzedni kuter(Flamenco) do tego, to w oczy rzuca się kilka rzeczy: - stosunkowo ciasne kajuty na Kamelu, mniejsza jadalnia (na 6-7 osó. Na Flamenco poza jadalnią był oddzielny "salon" z 2 kanapami, telewizorem, na Kamelu jest mniejszy tv w jadalni ale nijak go oglądać. - Jedzenie na Kamelu dobre - śniadanie kiełbasa, chleb, smalec, serki, wędlina, na obiad zupa warzywno- gulaszowa. Chleb, smalec, herbata, kawa, dostępne cały czas. - Kamel ma równy pokład. O ile na drewnianym Flamenco było dosyć ślisko, to na stalowym antypoślizgowym pokładzie dobrze się stało. - Jest to dosyć szybki kuter. Rejs: Płynęliśmy ponad 3 godziny, pierwsze 2 napłynięcia bez ryby, na szczęście szybko się stamtąd zwijaliśmy. Potem miałem po 2-3 ryby z napłynięcia. Trochę szkoda, bo spłynęliśmy z łowiska gdzie średnio brały (ale brały), szukając nowych na których nic nie było. Od 10:00 do 13:00 bez ryby. Później informacja, że płyniemy na wrak. Stamtąd nie miałem wyników, za to niektórzy wyciągneli spore sztuki (największa 5,7kg, kilka 5kg). Następnie pływaliśmy po ławicach, jednak były one małe i kuter szybko z nich spływał. Często kuter ustawiał się tak, że cały dziób łowił, a u nas na rufie cisza. Na sam koniec szyper zawiózł nas w jakąś potężną ławicę, gdzie brania następowały nim jeszcze pilker uderzył o dno. Ci co mieli więcej przywieszek, wyciągali po 3 ryby naraz. U mnie dublety. Złapałem w sumie 21 ryb. Pilkera zmieniałem rzadko, nie ma aż tak dużego znaczenia jego kolor. Wszyscy wokół na pomarańcz a ja na niebieskiego też miałem efekty. Znajomy obok, wyciągał dorsze na jakiegoś własnoręcznie robionego pilkera - odlany wzór z ołowiu, niepomalowany. Po sygnale końca łowienia (a koniec był na tej wielkiej ławicy), nikt nie chciał już wracać, i każdy oddawał ostatnie rzuty (w tym i ja ). Jeden zbyt chytry, ciągnął rybę podczas gdy kuter był na pełnej prędkości. Nie pomogły prośby do szypra, żeby stanął (było już z 5 min po dzwonkach), i ostatecznie ryba mu się zerwała. Jeszcze dodam, że inaczej niż poprzednim razem (0,43), łowiłem na plecionkę 0,19 power pro Kolejny wypad na 23.10, bo znajomemu tak się to spodobało, że chce jechać jeszcze raz.
-
Potrzebuję Waszego potwierdzenia-uwag przy wyborze gruntówki
kasko43 odpowiedział skwarmic → na temat → Gruntówki w tym feedery i pikery
Wybór, co do rodzaju wędki masz prosty. Jeżeli nie chcesz drgającej szczytówki, to odpadają feeder i lżejszy picker. Potrzebujesz karpiówki, im lżejszej tym lepiej (zwłaszcza, że planujesz ryby 2 kg). Przy karpiówkach rękojeści z reguły są "gołe", podobnie w tym Dragonie co podałeś, w korku jest tylko wykończenie. Poleciłbym ci Daiwa Black Widow, ale 3 składy to tylko 3 i 3,5 lbs. Na 3lbs (200zł) raczej nie powalczysz z rybą poniżej kilograma . Długość, zależy od upodobań. Ja mam krótszą 3,6 metra. Dłuższą teoretycznie się dalej rzuci, i możesz rybę trzymać dalej od trzciny. -
NA moje to nie ma tam szczupaka. Podobne bagna mam w mojej okolicy. Na jednym głębokim jest karaś, lin, płoć, i właśnie szczupak. Na drugim, zaledwie 20-30 metrów dalej jest sam karaś (95%) i lin(5%). Niestety lin jest tam skarłowaciały, i nie rośnie więcej jak 10-15 cm. Bajorko bardzo płytkie, silnie zamulone. W zimie szczupak zapewne by padł, bo mocno taki stawik zamarza, a karaś i lin zagrzebią się w mule.
-
Jechać na południe wzdłuż Odry do Gryfina. W Gryfinie na światłach pod wiaduktem w prawo, tak jak droga z pierwszeństwem. Potem przez Gryfino główną trasą (fotoradar). Na wyjeździe z Gryfina jest rozwidlenie i duży znak w prawo Dolna Odra. Tamta droga prowadzi wzdłuż kanału do elektrowni. I na końcu drogi, ale z 300 metrów przed budynkiem elektroni jest zjazd betonowymi płytami do kanału. Generalnei tam jest kilka zjazdów, po prostu wybierz któryś z nich. Wzdłuż kanału biegnie droga. Przy samej elektrowni jest zjazd w prawo na tzw. kwadrat. Jest to duża kwadratowa "zatoka" skąd woda płynie już kanałem. Nie da rady tam się zgubić, jedź najwyżej do samego końca na kwadrat i potem cofaj szukając zjazdów. Dodam jeszcze, że z kwadratu nie da się jechać wzdłuż kanału, bo droga została zasypana, więc aby jechać wzdłuż kanału musisz wjechać którymś ze zjazdów.
-
A ja chociaż nie mam porównania do innych, polecam kuter Flamenco w Kołobrzegu. Zaczęło się od szukania miejsca na ostatnią chwilę (chcieliśmy weekend, 2 miejsca, bo niektórzy w ostatniej chwili rezygnują i zwalnia się miejsce). W piątek, jeden z armatorów powiedział, że wolne miejsca mają na jednostce Nicola / Nikola. Odebrała pani, mówiąc, że oczywiście miejsca na pewno mają, tylko nie ma teraz zeszytu a nie może skontaktować się z jakimś Krzyśkiem, i że oddzwoni za 2-3 godziny. Po 4 godzinach dzwonię ja, i ona dalej nie może się skontaktować. Mam dzwonić w sobotę po 10:00. Dzwonię.... a ona dalej nie może go złapać.... i oddzwoni za 3 godziny. W końcu dzwoni do mnie, że miejsca nie ma, za to poleciła jakąś inną (nieznaną mi, a dużo szukałem o kołobrzeskich kutrach) jednostkę, która nas może zabrać. Podziękowałem, i już mieliśmy planować następny weekend lub piątek, gdy znajomy dzwoni, mówiąc, że na Flamenco mają miejsca na rejs od 3:00 do 18:00. Dzwonię i rezerwuję 2 miejsca, koszt 200zł od osoby. Wyjeżdżamy wcześnie by zająć dobre miejsca i na jednostce meldujemy się przed północą. Nie jesteśmy pierwsi, bo miejscówki na rufie są już zajęte przez 4 osobową ekipę. Wobec tego zajmuję stanowisko na samym dziobie. Wyczekałem do wypłynięcia z portu po czym udałem się zdrzemnąć pod pokład. W kajucie dziobowej było 6 koi (wygodne bo bardzo szerokie), gdzie przespałem się do 6:00. Wychodząc na pokład deszcz, który na szczęście po 20 minutach mija i zaczyna się łowienie. Na pierwszym postoju mało wędkarzy - nie wszyscy wstali xD. Pogoda dopisała, w trakcie łowienia oprócz tego początku wcale nie padało, wiatr 3-B, 1 osoba miała chorobę morską przez cały rejs (ja przy wypływaniu z portu łyknąłem 2 aviomariny na wszelki wypadek). Na 2 godziny przed przybiciem do portu zaczęło mżyć, by potem całą drogę do domu lać. Dziób tego drewnianego kutra jest bardzo wysoko nad wodą, pokład w tym miejscu jest skośny, dosyć ślisko jak pada, za to jest tam ławeczka na 2-3 osoby, pod nią miałem torbę ze sprzętem. Na dziobie też jest miejsce za nadbudówką, gdzie chowają cumy. Tam można położyć cały sprzęt, a dodatkowo można usiąść na ławce 7 osobowej. Na dziobie jest 10 stanowisk. Jednak 2 miejsca pozostały wolne (wędkarze ze Szczecinka, którzy pływają właśnie na Flamenco mówili, że szyper często zabiera mniej ludzi). Tak też było tym razem i 2 miejsca były puste, jedno na samym dziobie koło mnie , a drugie koło wędkarza po mojej lewej. Dawało to sporo miejsca, dość powiem że nie splątałem zestawu ani razu (raz moj znajomy wypuścił całkiem daleko dołem przez cały kuter, i mnie zahaczył. A splątań wędkarzy po bokach dziobu kilka było. Z tak wysokiego dziobu bardzo dobrze mi się rzucało spod siebie, chociaż większość osób na dziobie jak i sam szyper (łowi na prawej burcie, przy drzwiach, a bosman na lewej pod daszkiem) preferowali rzuty zza głowy. Nikt oprócz mojego kolegi nikogo nie uderzył, a on trafił i zahaczył raz oprawiającego bosmana w ramię pilkerem. Raz też ktoś przywalił w nadbudówkę za co dostał ostrzeżenie od szypra, żeby mu nie rozwalił radaru. Szyper umie znaleźć rybę. Pierwsze napłynięcie gdy nic nie brało, po 5 min ruszył dalej. Szyper i bosman łapią razem z załogą, a potem złowione ryby sprzedają. Ostatecznie mieli na koniec 8,5 kg samych filetów. Ja złapałem 18 dorszy, z czego 3 niewymiarowe, a dwa największe po 2,5-3kg. Kolega złapał tylko 4 (ale łowił na żyłkę 0,55..... a większość w tym ja na plecionkę). Ekipa ze Szczecinka kolejno około 30, 20, 20 dorszy + jedna belona, złapana na przywieszkę - skrzydełko z obrotówki. Na rufie ktoś miał prawie 50 dorszy. Ryba brała średnio. Dużo ryb było podhaczonych, było kilka dubletów (pilker, przywieszka). Łowiliśmy na 36-45 metrach. Z przedostatniej miejscówki szyper wyciągnął 14 dorszy a ja w tym czasie żadnego . Na koniec udaliśmy się na jakiś dołek, gdzie gość na dziobie wyciągnął dorsza około 5-6 kg. Ja miałem na haku raz coś większego (ale raczej nie ponad 5kg), co spięło się w połowie trasy. Pilkery jakie używaliśmy to głównie tobiasze, niebieskie, pomarańczowe. Miałem jeden dublet na pomarańczowego pilkera i przywieszkę - niebieską "muchę". Kilka dorszy złapałem na przywieszkę - czerwone kopyto relaxa. Podobnie jak szyper (łowił na srebrnego pilkera i przywieszkę czerwony twiter) miałem tylko 1 przywieszkę. Chociaż większość łowiła na 3 to nie zdarzyło się nic ponad dublet. Bardzo dobre wyniki miał łowiący na pilkera z jednej strony niebieskiego z drugiej pomarańczowego. "Stołówka" na kutrze pomieści z 10 osób. Gorąca kawa i herbata dostępna cały czas. Na śniadanie kiełbasa (nie wiem ile na głowę ja zjadłem 2), chleb, smalec, wędlina, serek topiony różne smaki, margaryna, keczup, musztarda, sól, pieprz, cukier. Śniadanko bardzo smaczne, nie trzeba iść o określonej porze, tylko np. w trakcie płynięcia. Obiad koło 14:00 - zupa gulaszowo- warzywna, dla mnie za ostra, do tego chleb i smalec. Przed stołówką jest "salon" z telewizorem, chyba 27 cali, na którym w trakcie spływania do portu niektórzy oglądali siatkówkę, budząc mnie drzemiącego tam, okrzykami " bić bolszewika!! (Polska- Rosja). Na ląd zeszliśmy 17:45.
-
Zacznę od końca. Sygnalizator typu bombka nie wypnie się sam z siebie. Wypnie się podczas zacinania, gdy podnosisz wędkę. Tylko też zalezy jaki masz. Prawidłowo powinien mieć dowiązany sznurek, który wiąże się do podpórki, lub do czegoś wbitego w ziemię. Inna metoda sygnalizacji na rzece to swinger, dzwonek, boczna szczytówka. Co do węzła to wypróbuj palomar, prosty bardzo mocny węzeł do wszelkiego typu oczek. Na moje oko to miałeś zaczepy. Łowisz na Wiśle, ale chyba na jakimś starorzeczu? Czy nie znosi ci ciężarka 10-cio gramowego do brzegu? U mnie np. na Odrze to w większości 50-60 gram to minimum. Do tego sygnalizator bombka (najlżejszy) nie nadaje się na rzekę. Raz, że ten zestaw ci ściąga do brzegu, a dwa to sam napór wody na żyłkę spowoduje, że linka się napnie i sygnalizator wraz z nią.
-
Fizyka fizyką, a różnica temperatury jest na tyle mała, że bez znaczenia. Gdy powietrze będzie mieć 30 st, to woda koło 20. Pozatym tak jak kocur napisał ponton będzie się grzał od góry.
-
Jezioro położone jest pomiędzy miejscowościami Domysłów i Żółwino, na wyspie Wolin. Należy do Wolińskiego Parku Narodowego. Od 2011 roku gospodarzem wody jest PZW Szczecin. Powierzchnia jeziora to 42 ha, maksymalna głębokość 5 metrów, średnio 2. Jest to jezioro rynnowe. Zbiornik porośnięty wokół trzciną, Jedynie południowo wschodnia część jest porośnięta lasem. Na jeziorze znajduje się kilka kładek, miejsca do wodowania łodzi, i jedno duże molo/pomost. Część południowo-zachodnia porośnięta dywanem z grążeli. Co do rybostanu to nie mam jak na razie pojęcia, byłem tam spiningować z łodzi za szczupakiem, bez brania. W południowej części jest mała plaża skąd można wodować łodzie, autem da się stanąć jakieś 30 metrów od plaży. Dojazd do samej wody też możliwy autem 4x4, bo chociaż nad samą plażą grunt jest twardy, to wcześniej podmokły (zakopałem się tam). Woda w jeziorze o tej porze (początek września) bardzo zielona, widoczność może na 30 cm. Przy brzegu oprócz trzciny dużo roślinności podwodnej. Kładki/ pomosty są bardzo ładne, niektóre służą raczej rekreacji (barierki, drabinki do wody), niż do łowienia. Dużym plusem jest to, że działki wokół jeziora nie są pogrodzone do samej wody i śmiało można jezioro obejść. Kilka fotek: Kładka w południowo-wschodniej części: Widok na wybrzuszenie w południowej części: Namiot, miejsce z brzegu w południowo- wschodniej częśći: Molo/pomost: Brzeg, północny-zachód: Kładka: Kładki, część północna: Grążele: Widok na jezioro: Widok na jezioro: Widok na jezioro: Widok na plażę do wodowania łodzi: Dojazd do plaży:
-
Jest temat o Łubnicy, mogłeś się podpiąć Na Łubnicy to bardziej boleń a nie szczupak. Ale może wypowiedzą się ci co siedzą tam częściej.
-
Książkę Marka Szymańskiego "Wędkarstwo rzeczne - spinning".
-
Czyli uniwersalny wobler . Jednak dziwne, że sandacz uderzył przy powierzchni. Gratulacje!!
-
Jeżeli jest na gwarancji to oddać. Zamalować omotkę możesz zwykłym markerem - i tak pójdzie na to lakier. Lepiej by było jakbyś dobrał kolor nici, aby nie trzeba było malować. Zalakierować można na kilka sposobów, zależnie oczywiście od kosztów. - Specjalny lakier do omotek: U-40 lub flex coat - 40-80zł ( więc nie wiem czy na 1 omotkę się opłaca) - Lakier do wędek Cormoran - 15 zł/ - Lakier poliuretanowy, np. firmy domalux do parkietów. (nie polecam jachtowego). - lakier do paznokci - 3zł. To najtańsza opcja a też będzie trzymać. (tu można dobrać kolor)
-
Raczej mają. Mając taki drogi sprzęt na pewno wysupłają te 40 euro .
-
A widziałeś jak coś wyciągali?
-
Dzisiaj wracając z kanału Dolnej Odry, wstąpiliśmy na Łubnicę. Jakieś małe podleszczaki, w nocy też nie połapali. Pierwszy raz za to widziałem na żywo, jak kwokają za sumem. Co ciekawe była to ekipa niemiecka. Dlaczego szukali suma właśnie na Łubnicy a nie na "swojej" Odrze?
-
Główki na Odrze w Zachodniopomorskim. Dzika Odra.
kasko43 odpowiedział kasko43 → na temat → Zachodniopomorskie
Dzięki za odpowiedź. Powinienem od razu wejść w mapy i szukać wzdłuż Odry, bo bardzo dobrze je widać. W Widuchowej główki są na tyle niskie, że gdy wysoki stan wody to mogą być zalane. -
Od którego momentu na Odrze na odcinku Gryfino- Kostrzyn można natknąć się na główki, z których można łowić, spiningować? Od którego momentu/miejscowości Odra staje się "dzika", nieuregulowana? Jak na razie najdalej dotarłem do Marwic, i planuję jeszcze jedną może 2 wyprawy na Odrę w tym roku i chciałbym połowić z główki.
-
Obiecane miejsce "dzikiej plaży", czy raczej miejsca do łowienia z brzegu. Autem z przyczepą w celu wodowania da się zjechać do wody (tylko wysokie zawieszenie). Jest to w północno wschodniej części jeziora, niedaleko ujścia Krąpieli, brzeg od strony pól (nie szosy).