Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. karpangler

    karpangler

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      141


  2. jamnick85

    jamnick85

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      328


  3. ESSOX

    ESSOX

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      1 761


  4. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      10 657


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 24.05.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Jak jest chwila wolnego po pracy to nie ważne jaka pogoda bo jechać trzeba. Pochmurno,słaby deszcz , flauta i tak jak się spodziewałem praktycznie bez brań bo jeden gagatek się skusił tuż przed końcem. Koledzy dzięki za rady, włos wydłużony haki zaostrzone i zapięty ideolo za środek dolnej💪
    4 punkty
  2. U mnie pojawiły sie w końcu pierwsze objawy żerowania boleni, na razie bardzo nieśmiałe co dziwi bo maj się już będzie kończył. Tak to wygląda jak by w wodzie było opóźnienie o 2-3 tygodnie w stosunku do kalendarza. Cały kwiecień był zimny więc ryba się chyba dopiero rozkręca. Trzy wieczory poświęciłem tylko na bolki, na jednej miejscówce, bark mnie boli tylko nawet jednego szturmu na przynęty. Przez te 3 dni może z 5-6 takich typowych ataków bolenia widziałem. Więc jak na tą porę roku to bardzo słabo. Wczoraj taki spontaniczny wypad pod wieczór na 2 godzinki i łowienie tylko na lekko . Wypad zaowocował tylko jednym braniem ale skutecznie wykorzystanym Jazik 47 cm na malutka wirówkę "zerówkę" z Ali.
    2 punkty
  3. u mnie weekend typowo wędkarski w sobotę komercja i próba złapania pierwsze w życiu jesiotra plan wykonany w 100% ryby niesamowicie silne i waleczne po całym dniu ręka boli
    2 punkty
  4. Pięknie łowicie! @Elast93 zazdroszczę, dawno nie zaliczyłem dużego amura. Ja cały tydzień poświęciłem na nęcenie i łowienie na lokalnej wodzie. Weekend ciągiem. Brań było kilkadziesiąt, ale żadna ryba nie przekroczyła 60 cm. Za to pięknie wybarwione.
    2 punkty
  5. Ja dalej bez samochodu więc patroluję to co mogę a nie koniecznie to co chcę ale nie ma tego złego....Wybór padł na niewielki staw PZW w mojej okolicy. W piątek tracę +- 30stkę przez głupotę gdy sięgałem po nią ręką zamiast użyć podbieraka który leżał obok a potem pod nogami spina mi się +-25cm do tego kilka nie wciętych brań. Dzisiaj udaje się docholować ładnego Garbuska. Zarówno te piątkowe jak i dzisiejszy na obrotówkę Mikado. Kupiłem kilka bo nie było innego wyboru w zoologiczno-wędkarskim ale muszę przyznać, że są bardzo dobre. Kręcą od razu i nie gasną przy wolnym prowadzeniu a cena 5-6 pln - Polecam. Próbowałem też poperkami bo staw płytki i nawet były jakieś nieśmiałe cmoknięcia ale nie na tyle zdecydowane żeby móc to zaciąć.
    1 punkt
  6. Długo nie miałem czasu na ryby i dlatego nie tracąc możliwości wędkowania w niedzielę trzeba było wstać w nocy i na 3h skoczyć na wodę. Zrobiłem 3 barania jednak tylko 1szt zapozowała na macie. Chyba trzeba pomyśleć o większych hakach bo widać że jak tylko woda się ociepliła to mam coraz więcej spinek pomimo pięknych odjazdów. Może ktoś coś podpowie? Połamania
    1 punkt
  7. W sobotę udało się wybrać na rybki ok. g. 18:30. Cel klenie. Z racji wietrznej pogody i przelotnych deszczów padło na Śląska Ochlę (gdyby potrzebna ewakuacja izej do auta). Pierwsze wytypowane miejsce, na otwartej przestrzeni, mega zarośnięte, jakiś nie miałem wiary ani w skuteczne poprowadzenie przynęty, ani w to, że pozostałem niezauważony. Po w sumie około kilkunastu minutach w dwóch miejscówkach, zabrałem się i podjechałem na odcinek gdzie rzeczka przez ok. 200m płynie przez las. Zgodnie z oczekiwaniami z dna wyrastało mniej roślinności, a na całej powierzchni rzeczki równa tafla wody bez zarośli na wierzchu. Ze dwa ataki chybione ale kolejny już skuteczny. Klenika ok. 25 cm udało się podjąć. Przynęta żuczek od Jaxona. Jakieś 30 minut jeszcze tam powalczyłem. Było kilka ataków, ale nieskutecznych. Kawałek w dół rzeki zaczął szaleć jakiś bóbr. Wmówiłem sobie, że popłoszył napewno ryby więc kolejna zmiana miejscówki. Inna rzecz, że przyroda daje znać o sobie i coraz trudniej znaleźć sensowne miejscówki. Prognozy pokazywały że dalej może przelotnie padać, więc folia przeciwdeszczowa do kieszeni i kilkaset metrowy marsz na Odrzańską opaskę. Na opasce po ok. 15 minutach zabawy na żabkę skusił się mały klenik. W koło trochę ryby żerowało, ale nie chciały ze mną współpracować. Jakieś pół godziny po zachodzie słońca na żuczka wzięła jeszcze jedna rybka. Raczej nie duża. Po krótkim holu wykazala się mega sprytem i zręcznością. Zaatakowała brzeg (dosłownie), i tylko sobie wiadomym sposobem wypieła się, zapinając przy tym mojego żuka na kamieniu 😀. Gdyby nie to, że portki przemoczone przez wysokie mokre trawy (bo po co zalożyc na wierzch portki nie przemakalne, niech sobie leżą w aucie), to bym jeszcze może powalczył, a tak to ok. 22giej zacząłem wracać. Generalnie raczej zadowolony z wypadu.
    1 punkt
  8. W sobotę tylko poppery latały. Najbardziej przypadł mi i rybom do gustu w wersji 55 mm. Deszcz skrócił pobyt i godzinę przed zmierzchem złożyłem wędkę. Nad wodą byłem między 17-20. Jeżeli chodzi o sprzęt, to łowiłem spinningiem Mikado do 11 g z plecionką 0,08 i kołowrotkiem w rozmiarze 1000. Końcowy odcinek-przypon o metrowej długości z żyłki 0,22 mm. 👊
    1 punkt
  9. Pakiet startowy po kradzieży , ps. jak się żona dowie ile wydałem to mi łeb urwie 👿
    1 punkt
  10. Witam, dawno nic nie pisałem bo i nie było o czym.. W ostatnim czasie zaliczyłem dwa wypady na rzeki pstrągowe lecz bez efektów.. Było też kilka podejść za szczupakiem i okoniem lecz też bez sensownych ryb na brzegu.. Zaliczyłem też pierwszą nockę z nastawieniem na węgorze z gruntu ale doczekałem się tylko jednego pustego brania... Dopiero wczoraj udało się złowić "coś" sensownego, stwierdziłem że jak nie idzie to nie idzie i trzeba spróbować czegoś innego. Więc wytypowałem sobie dwa miejsca na żwirowni gdzie jeszcze nie łowiłem "na grubo" z nastawieniem na karpiowate.. Ok 14 dojeżdżam nad wodę i o dziwo upatrzone miejsce jest wolne, wypływam sonduje sobie miejscówkę znalazłem równy 2,4 m głęboki blat z twardym dnem niedaleko roślinności. Zanęciłem w kilku miejscach około 5/6 kilo przygotowanej specjalnie kukurydzy, wywiozłem dwa zestawy z 3 oraz 4 ziarnami kukurydzy na włosie no i relax. Pierwsze branie miałem tuż po 20, ale ryba niestety po krótkim holu się wypięła, no cóż wywożę donęcam i relax w dalszym ciągu.. Ok 22:15 może 22:20 mam delikatne branie, wychodzę z auta do wędek widzę że mam opuszczony swinger ale nie ma odjazdu więc go napinam odchodzę od kija a tu mega odjazd.. No i się zaczęło przeciąganie liny które trwało jakieś 40 minut, dobre 10 odjazdów z pod podbieraka raz nawet wyskoczył z niego ale finalnie z pomocą pana ze stanowiska obok udaje się rybę podebrać.. Szybkie mierzenie ważenie kilka zdjęć i do wody.. No i tym sposobem złowiłem swoją życiówkę amura z wody PZW, ponad 19 kg mega silny metrowy amur PS. Tej nocy miałem trzy brania lecz wyjąłem tylko 1 rybę
    1 punkt
  11. Wczoraj wieczorem odwiedziłem wrocławską Odrę,niestety w wodzie płynęło dużo syfu i po 2 godzinach zrezygnowałem z dalszego łowienia.Dwa brania pierwsze podejście nogami na Glooga Nike niewcięte drugie na Fanatica i uwiesił się klusek na oko koło 45cm.Szkoda,że dzisiaj przed burzą nie mogę się wybrać.Następne łowienie w niedzielę wieczorem albo w poniedziałek.
    1 punkt
  12. 1 punkt
  13. Wczorajszy wypad 20:00 -22:30. Przyznam, że szukałem jakiegoś jazia i białorybu. Postawiłem na miejsce, gdzie spinningowe płocie i jazie odławiałem regularnie - te pierwsze w przeważającej większości. Łowiłem na woblery od A. Lipińskiego champion 3 i instinct 3. Metoda to bardzo ale to bardzo wolne zwijanie po łuku a potem wzdłuż opaski. Metoda tylko dla wytrwałych bo zasnąć można. Tej nocy ok 5 brań. Dwa klenie wyjęte i jeden spad.
    1 punkt
  14. Maj podporządkowałem okoniom. Zanosi się, że to była dobra decyzja. W poprzednim roku trafiłem na kilka dobrych dni na początku czerwca. W tym sezonie łaskawy był początek maja. Kanał Odry zarośnięty na maksa. Łowienie na poppery prawie odpada. Sporo brań mam na gumki zbrojone hakami offsetowymi. Dodaję jeszcze jednego okonia 26,5 cm złowionego w niedzielę na poppera. To będzie dziesiąty. Doświadczenie podpowiada, żeby w maju postarać się o wypełnienie tabeli.
    1 punkt
  15. Samochód u mechanika więc byłem mocno ograniczony w wyborze miejsca. Ostatecznie wybór padł na Odrę - MPK i zasuwanie z buta przez las. Nad wodą jestem 17:30, w planie zostać "w opór" czyli tak żeby zdążyć na ostatni autobus o 23 ale.... Od samego początku nic się nie układa, miejsce, które planowałem obławiać zmieniło zupełnie charakterystykę - tam gdzie ostatnio był wartki nurt woda stała nieruchomo, kołowrotek, na który przed wyjściem bez problemów nawinąłem plecionkę, przestaje nagle kręcić i muszę go rozkręcać nożyczkami w celu reanimacji, na wodzie praktycznie nic się nie dzieje oprócz kilku chlapnięć bolenia. Zainspirowany tą obserwacją zakładam jeden z dwóch boleniowych wobków jakie mam w pudle i po kilku rzutach przy bardzo szybkim prowadzeniu jest mocne branie, którego nie wytrzymuje przypon Kolejne rzuty nie przynoszą już efektów a poziom motywacji spada wprost proporcjonalnie do ceny BitCoina. Postanawiam jednak zostać i zaczekać aż zacznie się ścmieniać. Gdy robi się już szaro moja cierpliwość zostaje wynagrodzona. Klasycznie - rzucam Salmo Fanatic w nurt, prowadzę wachlarzem a następnie ściągam wzdłuż opaski. Po kilku rzutach w końcowej fazie czuje mocne przytrzymanie, pierwsza myśl zahaczyłem o kamień ale odruchowo zacinam i czuję, że jest dobrze, kilka odjazdów utwierdza mnie w tym przekonaniu. Gdy ryba jest już pod nogami to jestem pewny, że mam nowe PB. Zmiana miejsca ale nie przynęty, której zresztą nie zmieniłem już do końca i trafiam 40+ tym razem branie atomowe i piękna świeca. W ostatnich rzutach mam szarpnięcie ale nie udaje mi się zaciąć więc zwijam szybko i rzucam w to samo miejsce, chwila przetrzymania w nurcie i boom kolejne mocne łupnięcie, pierwsze ruchy ryby dają nadzieję na coś dużego ale po chwili odpuszcza i grzecznie ląduje w podbieraku, nie mam już czasu mierzyć ale na oko 40cm.
    1 punkt
  16. Krótki spacer z wędką nad wrocławskim kanałem, bardziej kocykowanie niż łowienie , ale parę drobnych okonków siadło . w ostatnich rzutach niespodzianka
    1 punkt
  17. Wędkarski weekend w skrócie...Piątek wyjazd z synami na szczupaki i testy nowych much.W jednym z pierwszych rzutów siada 60tka ale po świecy się wypina,po kilku kolejnych rzutach coś zawija się pod przynentą ale nie trafią.Synowie mają kilka ryb na haku ale też się spinają.Po dotarciu w ostatnią miejscówkę siada szczupak i po całkiem fajnym holu udaje się go podebrać,równe 80cm.Zmieniam muchę na żabę i dolawiam jeszcze 50tkę. W sobotę jedziemy do znajomego na jego prywatne stawy,cel karpie amura i okonie.Po przyjeździe zaczynamy od spinningu łowię kilkanaście okoni I rozkładam karpiówki.Po kilkunastu minutach łowię pełnołuskiego koło 9kg.Potem siadam do ogniska a synowie mają pilnować wędek ale są nadal zajęci okoniami i jeden zestaw ląduję w zaczepie z rybą a drugi po długim odjeździe ,w końcu zostaje zacięty przez syna i łowi podobnego karpia.Po zmierzchu synowie łowią jeszcze kilka karpi a ja amura bo akurat stałem koło wędki jak wziął.Na niedzielę rano planuję dobrać się do okoni ale budzę się po 10.Synowie łowią od 6 i mówią,że trafili kilkanaście karpi i kilkadziesiąt okoni w tym dużo pod 30cm.Koło 11 bierze ostatni karpik i brania ustają.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.