Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      5 357


  2. Fido Angellus

    Fido Angellus

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      288


  3. andrutone

    andrutone

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      727


  4. maniu394

    maniu394

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      415


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 21.11.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Po ostatniej niedzieli taki zmarznięty jestem, że nawet nie myślałem o rybach ale.... Dziś ok 14,30 wiatr zupełnie ustał więc na co czekać, ubrałem się na maxa i fiuuuuuu nad wodę. Godzinka łowienia, jedno zdecydowane branie i ładny sandaczyk ląduje w podbieraku. Nie zmienia punktacji ale cieszy niezmiernie. Z rozmowy z wędkarzem z łódki wynika, że ryby są, nawet się podnoszą do przynęty ale nie atakują. Ciekawostka, tak się nauczyły verta Pozdrówki
    3 punkty
  2. Nie wiem, co jest dziwniejsze, czekanie na taką pogodę, jaka jest, czy czekanie na łagodny, ciepły, wilgotny, wiejący z zachodu, budzący wiosną życie, a w lecie przynoszący orzeźwienie, jednym słowem, zefirek?😎 Nic to, trzeba przezwyciężać słabości. Tym razem postanowiłem łowić na najdrobniejsze przynęty, na jakie będę mógł sobie poradzić. Plecionka 0,08 z przyponem z żyłki 0,14 i Tanta. A w zasadzie jej kawałek nanizany na najmniejszą główkę jigową. Znalazłem zaciszne miejsce i oddałem się przyjemności łowienia w miętusową pogodę brrr:) Zaskoczenie było duże. Po kilkunastu minutach łowię trzy okonki. Pomyślałem, że coś z tego może być. I tyle, co skończyłem myśl:) BUM!!! Ale strzał. Nie wierzę. Czuję po trzepaniu głową, że to dobry okoń. Byle tylko trzciny nie przeszkodziły. Ostatecznie ryba ląduje na macie i wynik jest 29 cm. Ale radocha. A zastanawiałem się, czy za sandaczami się wybrać. Minęło kilkanaście minut. Łowię kilka maluchów, ale ten strzał był prawie, jak sandaczowy. Od początku byłem pewien, że to kolejny porządny garbus. Jeszcze trudniejsze zadanie odeprzeć odjazdy w trzciny. Dwa razy wyjechał z nich bez plątania. Podbierak uratował sytuację i finalnie mata pokazała 33 cm. Po kilkunastu minutach przezbroiłem na boczny trok, sprawdzając odległe miejsca. Po chwili, jakby odpaliły. Brania były częstsze. Niestety, brały same maluszki. Jeden z nich miał 25 cm i to na dzisiejszy popołudniowy dzień dało trzy fajne okonie. Do tabeli dwa, 29 i 33 cm.
    3 punkty
  3. Płocie ruszyły, bardzo dużo brań , sporo ryb powyżej 30 cm , dodatkowo trochę leszczy , nie większych niż 40 cm. Oczywiście Odra i koszyk.
    2 punkty
  4. Z nadzieją obserwowałem coraz gorsze prognozy pogody i wreszcie doczekałem się odpowiedniego wieczoru. Trzy stopnie na plusie, lekki wiatr, przelotne opady deszczu, które po zmroku przeszły w opady śniegu. Idealnie 😆 Wybrałem się więc dziś podjąć pierwszą w tym sezonie próbę złowienia miętusa. Mała rzeka, odcinek leśny. Na przynętę przygotowałem pokrojone w cienkie paseczki filety z sandacza. Niestety, dwie i pół godziny nad wodą nie przyniosły efektu. Może trzeba będzie wybrać inny odcinek rzeki? Następna próba zapewne w weekend. Miejmy nadzieję, że kiepska pogoda się utrzyma 😉
    2 punkty
  5. Trochę jerków z Chin. No chyba trochę mnie poniosło. Ciekaw jestem ich pracy, bo w rękach fajnie się prezentują. Wodowanie już prawdopodobnie w sobotę.
    1 punkt
  6. Andrzej ja jednak bym spróbował rosówki , do tej pory parę miętusów wyciągnąłem tylko na rosowkę ( co prawda jeszcze jak było widno to robaka szarpały krąpie jak zrobiło się ciemno to przestały ) próbowałem fileta , wątróbki ale bez efektu , niestety miałem iść w weekend ale wychodzi na to że do Wrocławia zawitam dopiero w sobotę, może przyszły tydzień 🤔
    1 punkt
  7. No więc ja już wprost nie mogłem się doczekać takiej pogody 😉 Kontynuacja w wątku miętusowym.
    1 punkt
  8. Miałem dwie godzinki, więc zajrzałem nad jedną z wrocławskich zatok Odry. Mówiąc krótko - poczułem że to okoniowanie weszło już w tryb zimowej dłubaniny. Nie dość, że pogoda dała popalić, to i okonie zrobiły swoje. Znalazłem jakieś/jakiegoś pstrykacza, które/y kilkukrotnie szarpał za ogonek. Zmieniłem główkę na lżejszą - nic. Zmieniłem też gumkę na mniejszą - nic. Wróciłem do cięższej główki, ale z mniejszą gumką - nic. Wróciłem do pierwszej opcji - dalej pstryki nie do zacięcia. Po godzinie w końcu jakiś się nade mną zlitował. Gumka 3", główka 2,5g i długi opad. W ten sposób i z tego jednego miejsca wydłubałem cztery. Pomyslałem, że skoro jest ich tu więcej to pobawię się gumkami. Przetestowałem pewnie z 10 kolorów na 3 różnych gramaturach jigów - nic nie działało. Wróciłem więc do działającego zestawu i okazało się, że on też już nie działa. Ręce zgrabiałe, za chwilę zaczną się korki... przed szesnastą zawinąłem się. Pozdrawiam kolegę z Forum. Dobrze czasami spotkać kogoś nad wodą i chwilę pogadać. Zwłaszcza w takich warunkach gdy spotykasz drugiego wędkarza to z automatu czujesz się rozgrzeszony i cofasz wszystko co przed chwilą w duszy mówiłeś na swój temat. 😀
    1 punkt
  9. Nie byłem na rybach od jedenastego. Dziś coś mi mówiło, że muszę wyskoczyć. W sumie nad wodą 2.5 godziny. A i tak zmarzłem okrutnie. Jakoś wiaterek centralnie mnie atakował w twarz. W sumie 4 brania. Jeden maluch, drugi całkiem całkiem. Tradycyjnie mój woblerek po przeróbkach. 75cm 1. jaceen 75sz + 75s + 87sz = 237 2. SebaZG 74sz + 64sz = 138 3. moczykij 56sz + 68sz = 124 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 62s = 189 8. RafalWR 57sz + 62 sz + 58 sz = 177 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 79sz +79sz = 240 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 80s + 84s = 250 14. Tymon 83s + 75sz + 71s = 229 15. Konrado 70sz + 75s + 101sz = 246
    1 punkt
  10. U mnie też ciężko o zmiany. Sandaczy jak na lekarstwo i na domiar sama młodzież. Szczupaki i owszem, dziabią, ale część z nich to cwaniaki i potrafią wytrzepać przynętę. Dzień wcześniej jeden dwukrotnie masakrował mi gumę. Dzisiaj zdążyłem przed deszczem i w końcu dostał w nos:) Po chwili powtórzył jego młodszy koleś. Niestety, przegrałem z deszczem i wiatrem. Wysuszę sprzęt i przed zmierzchem idę po magiczne "pstryki";)
    1 punkt
  11. Dziś kolejne łowienie z pontonu. Tym razem nikt nic nie łowił na wodzie. Nakombinowalem się przynętami i sposobami pływania w trollingu i na sam koniec dnia wreszcie wydłubałem jednego.
    1 punkt
  12. Polowałem na dużego okonia na stawie ale miałem drugi, mocniejszy zestaw. COŚ zrobiło wir na skraju trzcin. Zmiana wędki, rzut i szczupak 62 cm. 1. jaceen 75sz + 75s + 87sz = 237 2. SebaZG 74sz + 64sz = 138 3. moczykij 56sz + 68sz = 124 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 62s = 189 8. RafalWR 57sz + 62 sz + 58 sz = 177 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 79sz +79sz = 240 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 80s + 84s = 250 14. Tymon 83s + 75sz + 71s = 229 15. Konrado 63s + 70sz + 101sz = 234
    1 punkt
  13. Podlasie urokliwe jest, ale wrocławskie zatoki darzą pięknymi wzdręgami. We wtorek wypatrzyłem je, takie duże, że postanowiłem w środę po nie wrócić. Tak się motałem, tak kombinowałem, że śpiesząc się na autobus, który większość dnia jeździ w godzinnych odstępach, złapałem nie za tą wędkę. Zorientowałem się, dopiero gdy wsiadałem. Aż się we mnie zagotowało. Jak mogłem tego nie zauważyć. Jednak wędeczka, moja ulubiona zresztą, (może w tym momencie mniej:), powinna się odwdzięczyć podczas holu wypasionych rybek. Bo przecież na takie się nastawiłem. Przewidywałem problemy podczas zarzucania, ale dalsza część łowienia powinna być w porządku. Okazało się, że nie do końca tak było. Plecionka praktycznie nie tonęła i na całej długości długo leżała na powierzchni. Wydłużyłem przypon z żyłki i z takim zestawem wziąłem się za łowienie. Przystanąłem w pierwszym miejscu, gdzie zaobserwowałem sporo drobnicy. Pierwsze rzuty i jest problem. Dalej nie sięgnę niż 4-5 metrów. Przykleiłem się do wodnych traw i trzcin, by w jakiś sposób nie dać się zauważyć. Pierwsze dwa brania psuję. Później łowię trzy wzdręgi około 20 cm. Ze szpuli ręcznie wysnułem więcej plecionki, by uwolnić część linki z zaciśniętych zwojów. Pomogło na jakiś metr dalszych rzutów. Całe szczęście, że w tych miejscach jest bezwietrznie. Dużo czasu nie zostało, to zawinąłem się i poszedłem już w konkretne miejsce. Przez piętnaście minut nic się nie działo. Przeleciało przez myśl, że popełniłem błąd, zmieniając miejscówkę. Nagle linka przesuwa się w bok i po zacięciu czuję fajny ciężar. I spadła. Pech. Kolejne branie po kilku minutach i podobna sytuacja. Oglądam hak i nic niepokojącego nie zauważyłem. Po prostu pech. W końcu jest i to całkiem ładna. Łowię na kawałek Tanty na offsetowym haku z wkrętką. Przynęta przypomina jakiś makaron, a nie żyjątko. I na taki kawałek gumki mam najwięcej brań. Zmieniałem też na imitację larwy ważki i larwy muchy. Na każdą z nich coś złowiłem. Pod koniec wróciłem do "makaronu" i do zmroku wzdręgi zdołały go zmasakrować. Powiem szczerze, że takiej wyprawy na białoryb jeszcze nie miałem. Przed samym zmierzchem takie kabany podeszły, że pomyłkę z wędką uznałem za szczęśliwą. Jej pełne i głębokie ugięcie pod dużymi wzdręgami ładnie amortyzowało odjazdy i większość ryb szczęśliwie dojechała do podbieraka. Rybek było kilkanaście. Trochę brań zepsułem. Po każdym takim zdarzeniu trzeba było odczekać kilka minut. Jak w najbliższym czasie pogoda pozwoli, to wiem gdzie się wybiorę;)
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.