KrzysiekG, jak ja zazdrościłem Ci takiego kabana złowionego na muchę.
Nie spodziewałem się, że w niedługim czasie mi szczęście dopisze.
Zacznę wyliczankę:
- pierwszy kleń złowiony na streamera
- pierwszy na pierwszego własnego streamera
- pierwszy, który przekroczył od jakiegoś czasu magiczne dla mnie 51cm
- pierwsza pięćdziesiątka na muchówkę
- pierwsza pięćdziesiątka muchówką na Odrze, itd., itd.
Dzisiaj Odra, gdzieś do godziny 21-ej jak martwa. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca.
Na ostatnią godzinę poszedłem w miejscówkę, gdzie wcześniej starałem się przechytrzyć rybę, która kilkakrotnie potężnym wirem dawała znać.
Czy to ten kleń, co pudłował w moje muchy? Czy to ten, pod którym pękł mi przypon?
Czy to ten, przed którym w panice uciekały wczoraj i dwa dni wcześniej ukleje? Być może.
Jak wspomniałem, dzisiaj martwica. Tym bardziej cieszy, że jedno wyjcie i bez pudła zapinam rybę.
Kij sprawował się jak z pierwszej ligi, a wydanie mocno budżetowe . Nie mogę złego słowa powiedzieć i pięćdziesiątki spokojnie może targać. Oczywiście w bystrzach, mógłby być problem, ale póki co, takich u mnie brak.
Przynętą był streamer na haku nr 1. Taka "biała dama" z brązową owijką, wzmocniona miedzianym drutem i złotym fleszem w oczach.
Nie jest jeszcze dopracowana i miałem kłopot tym sprzętem nadać jakąś sensowną pracę.
Cztery przedwieczorne dni spędzone z muchówką, dały mi zapas pięknych przeżyć.
Czego Wam szczerzę życzę
52cm odrzańskiego klenia (nowe PB na muchówkę)
i ryba powoli dochodzi po sesji zdjęciowej
i wcześniejsze