Już mogę podsumować swoje kwietniowe wyprawy.
Większość wyjść było wieczorową porą.
Na ilość brań nie narzekam, raczej jestem rozżalony na mnogość spadów.
Po kilkusekundowym mocowaniu ryby się odhaczały. Niektóre całkiem spore, bo hamulec już popuszczał.
Nastawiony byłem przeważnie na spinningowe klenie i jazie.
Udało się powtórzyć PB klenia 51cm i nowe rekordy na spina, płoci 35cm i krąpia 40cm.
W tym sezonie postanowiłem łowić na nieco większe przynęty.
Nie przeszkadzało to jednak rybom żerującym na sieczce atakować woblery nawet 5-6 cm.
Ten woblerek ( 3cm) potrafił najbardziej leniwe rybki poderwać do ataku.
Natomiast po zerwaniu jednego z łowniejszych woblerów,
w następnym dniu udało się mi złapać zaczep. Po uwolnieniu okazuje się, że przyhaczyłem za agrafkę moją zgubę
Ogólnie trafiały się ryby, ale wymiarami nie szokowały.
W końcu postanowiłem sobie na chwilę szaleństwa i nabyłem kija pod lżejsze przynęty.
Padło na Mikado Sensei Feeling 270 / 15g.
Nie byłem zbytnio przekonany do niego, ale po namowach, że sprawdzi się do mojego sposobu łowienia uległem.
Mocnym argumentem była cena i długość dolnika ( korek pod łokieć 30cm i pod łapkę 40cm).
Jest to wklejanka.
Wędka stała dwa tygodnie zanim zdecydowałem się nią łowić.
Wziąłem na wszelki wypadek ostatnio niezastąpionego Kongera.
Założyłem woblerka z "jajem", pierwszy rzut i siedzi jaź.
Kilka następnych rzutów i w wachlarzowym opadzie branie.
Hamulec się odezwał, wędka fajnie amortyzuje i widzę, że zapas mocy jest.
Niestety pierwszy raz w tym sezonie tracę przynętę na rybie.
Jeszcze krótka historia z woblerem.
Przez pomyłkę założyłem woblera, który pracą nie grzeszył, tylko nigdy na niego nie złowiłem ryby.
Tym razem okazało się, że stał się niesamowicie łowny.
Odczarował się, może za przyczyną wędki, która nadała inną pracę przynęcie.
Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane i zadowolony jestem, że dałem się do niej przekonać.
Sięgałem do woblerów 6cm i dobrze sobie radziła.
Jeszcze trochę info z obserwacji.
Leszcz trze się na potęgę.
Lada chwila przyjdzie pewnie pora na klenie, który potrzebuje trochę wyższej temperatury wody niż leszcze.
Jeszcze dziesięć dni temu temperatury dolnośląskich rzek, były na pograniczu wskazań z lutego.
Strona IMiGW
i stan na dzisiaj
Nie wierzę za bardzo w twierdzenia (ostatnio zauważyłem kilka takich stwierdzeń), że kleń w kwietniu jest już po amorach.
Trochę tych ryb przerzuciłem i skłaniam się do terminu bliżej czerwca.
W rzekach mniejszych, które są dopływami tych większych jest możliwe, że ten akt rozpoczyna się na początku maja.
Nie znaczy to, że z samca leje się mleko i jest po zawodach, bo samice muszą być gotowe.
W dużych rzekach myślę, że następuje to z 1-2 tygodniowym opóźnieniem.
Dla przykładu kleń z tarłową wysypką z 23 lipca (Odra).
Odra jest stabilniejsza i mniejsze wahania temperatur.
Trzeba mieć na uwadze, że miejsca tarlisk, będą się charakteryzować innymi danymi,
no i to, że zawsze mogę się mylić
Z pozdrowieniem wędkarskim
________________________ jaceen