Mój "pierwszy raz" i nie jestem pewny, wpadłem, czy nie
Nie czekając na pendolino, wczesnym rankiem pognałem na wrocławską Ślęzę.
Zabrałem ze sobą mój pierwszy startowy zestaw muchowy z Decathlonu, który dzień wcześniej mi dostarczono.
Jedyne, co dokupiłem, to kilka muszek. Te w zestawie jakoś mi nie leżały.
Przestawianie zwrotnic szło bezawaryjnie, szlabany na przejazdach też,
a to się podnosiły, a to opadały.
Na początek wybrałem małą rzekę, aby nie zniechęcić się i podołać ogarnąć sprzęt i odległości.
Niektórzy korzystają z naturalnego solarium.
Jeżeli chodzi o moje raczkowanie ze sprzętem, to zakończyło się małym sukcesem.
Mimo, że wiało, woda koloru kawy, trawy po łokcie, to mały klenio został oszukany.
Jeszcze nie poczułem jak walczy czterdziestak na takim sprzęcie, ale może już niedługo.
pzdr. jaceen