-
Liczba zawartości
5 357 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
762
Zawartość dodana przez jaceen
-
Dwa okonie 32 i 33 wymieniam za trzydziestki. __________________________ 1. Jaceen 30+30+30+30+31+32+32+32+33+33= 313pkt 2.Budek.32+30+30+29+28+29+32+33+28+30= 301pkt 3. Gryzon - 27+29+26+28+28+29+28=195pkt 4. Marienty 26+26+31+0+0+0+0+0+0+0=83pkt 5. Booseib28+28+25+25+25+26+27+29+27+28=268pkt 6 Płatek88..... 7. Michalvcf- 30+0+0+0+0+0+0+0+0+0= 30pkt 8. Kepes53 9. jaroslav 25+28+27+25+27+30+30+26+29+30=277pkt 10. Don Gucak 35+0+0+0+0+0+0+0+0+0=35pkt 11. jacolan 30+25+32+0+0+0+0+0+0+0=87pkt 12. Gu_Miś 26+27+30=83 pkt 13. Danek.... 14. cinek146 15. Marex 16. sylwekt 29+25+28=82 pkt 17. Carloss83 18. RadekM 26+27+29+30+0+0+0+0+0+0=112 pkt 19. KrzysiekG.... 20. Smigolek 21. ESSOX 29+29+28+0+0+0+0+0+0+0=86 pkt 22. McGregor 29+0+0+0+0+0+0+0+0+0=29 pkt 23. Koczownik 34+28+0+0+0+0+0+0+0+0=62 pkt
-
Piątek i sobota z nastawieniem na okonia. Korzystając z kilkudziesięciu minut dobrego żerowania, do wody leciały przeważnie poppery od renomowanej firmy Rapala do domowych wyrobów. W piątek sam a w sobotę razem z Boseibem. Nad wodą meldujemy się przynajmniej 20 minut wcześniej, aby o przewidywanej godzinie nie tracić czasu na zbędne manewry. Pierwsze brania tradycyjnie, przynajmniej u mnie, kończą się spadami. Po piątym, czy szóstym, wreszcie, holuję do ręki kolejne garbusy. W tym dniu złowiliśmy cztery trzydziestki i kilkanaście mniejszych braciszków. Gdy przestały reagować na popperki, to próbowaliśmy na "banany" i silikonowe gumki z 2 g ołowiu. Ciekawsze pasiaki Boseiba Koniec naszego wędkowania z małym przytupem. Melduje się popperowy pan boleń. Boseib był lepszy, bo miał cztery gatunki ryb. PS Do tabeli wstawiam dwa okonie. 33 cm 32 cm
-
Gatunek ryby: okoń - Długość w cm: 28,5cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 21/09/2018 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 6:27 - Łowisko: rz. Odra - Przynęta: popper 5 cm - Bardzo krótki opis połowu - dwa - trzy zdania (pogoda, czas, własne wrażenia, ewentualna masa w kg, czy ryba została wypuszczona, itp.): okoń został wypuszczony, brania trwały ok. 40 min./ był to najlepszy festiwal brań na poppery, jaki miałem do tej pory/ kilkanaście brań/ kilka spadów i kilka pasiaków wyholowanych/ największy na zdjęciu.
-
W tym sezonie kleń całkowicie rozwalił moje teorie. Przez co zyskał u mnie w dalszym ciągu status ryby nr jeden. Wdzierał się na jego miejsce okoń, ale tegoroczne zimowo-wiosenne niespodzianki potwierdziły, że dokonałem doskonałego dla siebie wyboru. Wyboru gatunku, na którym szlifuję umiejętności wędkarskie, a przy okazji zahaczam o inne gatunki. Baza, wiedza i doświadczenia z łowienia kleni procentuje. Czasami na nic się to nie zda, ale następnym razem wszystko wraca do normy, czyli łowię rybkę i wiem, że w tym momencie byłem sprytniejszy. Kleniom w bieżącym roku odpuściłem w nocnych podchodach. Jeszcze na wiosnę trochę połowiłem, ale dalsza część sezonu podporządkowana sandaczom. Trochę inne przynęty, inne podejście i miejsca. Początek jest dla mnie dobry. Jeszcze jeden wypad i chyba muchowe sandacze poczekają do następnego sezonu. Ochłodzenie na mnie źle wpływa, a nadchodzi. W takich warunkach łowienie nie sprawia mi przyjemności. W tygodniu spróbowałem jeszcze swoich sił i udało się kolejny raz przekroczyć wymiar. Na cztery sztuki jeden urósł do 52 cm. To jedenasty muchowy wymiar w tym sezonie. Ciekawostka dla mnie to więcej muchowych niż na spinning. Mam nadzieję, że do końca sezonu ta sytuacja się zmieni. Trochę czasu poświęciłem na szukanie miejsc okoniowych. Przynęta, a jakby inaczej, poppery. Złowiłem kilka okoni na przynętę od naszego kolegi Booryssa. Na swoje też się udało. Mam już jakiś obraz na przyszłość. Chodzi o to, żeby nie być przykutym do stałych miejsc. Chodzę, szukam, rozmawiam z wędkarzami i co ciekawe, nikt mi nie odmawia tej rozmowy. Może nie zaglądają do portali wędkarskich i nie wiedzą, jaka atmosfera w niektórych panuje. Moja racja jest mojsza..., moje ryby są...:) Mocnego przygięcia, jaceen;)
-
Gdyby komuś umknęło;) Termin spotkania okoniowego podałem, to jest czas na ewentualne zmiany planów. Ja już trenuję:) Dzisiaj miałem po drodze Wasylowe "śmeci":))) Zielona papka podsunęła mi pomysł i poszedłem w rewiry w których najodważniejsi nie łowią;) Kilkanaście pasiaków wyjechało opanierowanych zieloną melasą. Brań nawet sporo i był czas na eksperymenty. Największy okoń zmierzony 29,5cm. Pozostałe w przedziale 15-25cm. Trzeba pracować nad miejscówkami, bo na tych, co do tej pory łowiłem robi się ciasno:)))
-
Gratuluję Michał. Piękna sztuka!👏 To może też dołączę swoje ostatnie skromne dwie sztuki 70 z małym plusem. Jeden złowiony na woblera 7,5cm "Blejk"/Hegemon, drugi na łamanego klasyka 9cm. blum blum;)
-
Proponuję 30.09 (niedziela). Może jednak powtórzymy lokalizację Jaz Opatowicki? Tam mamy zróżnicowaną wodę. Trzy kanały i Odra przed i za jazem. Muszkarze mieliby dla siebie wygodniej. Dodatkowo powstały bary i np w OpatoVice można po zakończeniu pogadać i "lemoniady" się napić;) Przed dwudziestą robi się ciemno to odliczymy dwie godziny na wędkowanie, pół na bajerę i wychodzi godzina spotkania 17:30 na parkingu przy kasie parku linowego lub przy J.Bartoszowickim. Pasuje?
-
Może tradycji stanie się zadość i zaplanujemy spotkanie okoniowo-sandaczowe? Koniec września, piątek, sobota, a może niedziela po południu? Tak, żeby załapać się przynajmniej na 2 godz. dnia. Są chętni lub inne pomysły?
-
Wypowiadanie się o wyższości innej metody w wątku muchowym, wiadomo, jak może się skończyć;) Efekt mógłby być podobny, gdybym zapytał w tym wątku, czy leszcze lepiej biorą na rosówki zbierane przy pełni księżyca, czy w nowiu?:))) A po kilku latach muchowania można zapomnieć, że takiego robala w ogóle topiło się w pobliskich bajorach Co nie przeszkadza czasami ukręcić coś w tym stylu
-
Nie odważę się jednoznacznie stwierdzić, co skuteczniejsze. Z pewnością mucha, to nie jest łatwy "kawał chleba". Dodać jeszcze nocne łowienie bez możliwości wejścia do wody, to już maksymalne wyzwanie. Są miejsca, gdzie łatwiej o większe sztuki, ale z muchą odbijam się, jak od ściany. Gdy do nich podchodzę z tym sprzętem, to odpływają. Ze spinningiem jest zdecydowanie łatwiej. Do tego pytania powinien się odnieść ktoś z większym doświadczeniem muchowo-spinningowym. Nie ma jedynej słusznej metody;), jest jedna, ta, z którą najlepiej się czujemy. Wtedy stworzymy jedną całość, czyli zestaw, plus przekonanie, plus nasze umiejętności. Umiejętności zdobywane z czasem. I o jednej zasadniczej sprawie czasami zapominamy. Czy tam, gdzie będziemy łowić, są ryby, o które nam chodzi?
-
Gdy zaczęły się trafiać, to w trakcie narodził się nieskromny dla mnie plan. Złowić w tym sezonie dziesięć muchowych sandaczy ponad umowny wymiar. Krok po kroku, centymetr po centymetrze, noc po nocy, sztuka za sztuką i w galerii ląduje ten dziesiąty. Być może nie udałoby się to zrealizować, gdyby nie obserwacja i wymiana wieści. Każde pogaduchy o tym, co się dzieje nad wodą, zbliżały do tego małego sukcesu:) Dwa sezony temu nie śmiałem o tym marzyć;) Sprzęt: World Champion #6, przypon końcowy 0,28mm, przynęta biały zonker.
-
Środek tygodnia i fartowna noc. Nocne sandacze są ciągle w moim zainteresowaniu. Trzeci sezon podchodzę do nich i zaczyna powoli coś się dziać. Porzuciłem wersję szukania ich głęboko na przeciążonych zestawach. Z góry ten pomysł odrzucałem. Zdecydowanie wolę jigować spinningiem niż zestawem muchowym. Ma być lekko i komfortowo. Delikatnie zmieniłem koniec zestawu. Przypon końcowy z 0.23 mm na 0,28 mm ma zapewnić pracę streamera w pożądanej warstwie wody i zwiększyć szanse na hol. Ten sezon obdarował kilkudziesięcioma sandaczykami a między nimi dziewięć oczekiwanych. Zakładałem, że w tym sezonie złowię przynajmniej jednego. Los uśmiechnął się do mnie i poczęstował kumulacją w jedną z ostatnich nocy. Cztery złowione ryby przekroczyły minimalnie umowny wymiar, a było ich razem siedem. Jeszcze kilka wrześniowych nocy ma być z bardzo przyzwoitymi temperaturami, to kto wie, może jeszcze coś się ciekawego przydarzy?:) 23:02/51 23:52/52 01:19/51 03:23/51
-
Większy model woblera to przeważnie większa selekcja. Rzadziej startuje do nich młodzież, tym samym nie płoszy niepotrzebnie te wypatrzone klamoty. Jednak z kleniami jest różnie. Wiemy, że lubią smakować małe kąski. Na małą suchą muszkę na haku nr 10 złowiłem 54cm a na woblera 11 cm klenia 39 cm. Producenci przynęt pod klenia w większości ofert polecają modele w przedziale np. 3-5 cm. Jednak, gdy nastawiam się na tego jednego, wypatrzonego nocnego profesora, to drobiazg idzie w odstawkę i często na tym korzystam:) Liczy się tylko on, wypatrzony:) Także tego...no...:)
-
Booryss, czy taka wędka z przedłużką, to w każdym przypadku ta sama klasa ( z przedłużką-bez przedłużki)? Interesuje mnie na przyszłość wędka #5 z taką przedłużką, która podnosiłaby jej możliwości o klasę a nawet dwie. Jest to możliwe? Dzieje się coś takiego na rynku? Do kompletu jeden kołowrotek, dwie szpule.
-
Może kiedyś mnie poniesie w Twoje strony? W każdym razie, jeżeli chodzi o ryby, to długo nie daję się namawiać:) Z tym, że jest taka poważna sprawa. Znajomi zaczynają omijać mnie, gdy chodzi o wspólne wędkowanie. Na takich wspólnych wyprawach przeważnie schodzimy o kiju. Zarzucają mi, że czasami banialuki wypisuję:)))
-
Biorą i to dość dobrze. W zasadzie początek września wymarzony. Bardzo dużo brań. Inną historią jest fakt, że dużo ryb miała krótki kontakt z przynętami spinningowymi. Brania złodziejskie, nie do zacięcia. Były za dnia i w nocy. Nocki mega udane. Licząc pobieżnie z dwóch, miałem kilkadziesiąt brań ( 70?). Łącząc ostatnie wyprawy sierpniowe, to ilość tego, jak dla mnie imponująca. Nie przełożyło się to, na jakieś oszałamiające wyniki łowionych okazów. Czasu na znużenie nie było, jedynie sił brakowało na przedłużanie pobytu. Co pozostało w pamięci? Niewielkie 2 sumki, 2 szczupaczki, kilka kleni od 40-51 cm, kilkanaście sandaczyków w przedziale 35-45 cm. Największy z wtorkowej nocy, oceniam na 70+, jechał już do ręki i ostatnim szaleńczym zrywem uwolnił się od woblera. Za dnia udało się wydłubać kilka boleni i kleni. Dzienne łowienie, to nauka z woblerami bezsterowymi. Jako początkujący spinningista z kilkuletnim stażem śmiem twierdzić, że tego typu przynęty mają piekielną moc. Od jakiegoś czasu podpatrywałem, co i jak z nimi robić. Nawet wystrugałem kilka woblerów, wzorując się na przynętach od naszych wrocławskich twórców. Oczywiście zmieniłem co nieco pod swój gust i warunki, w jakich łowię. Woblery typu „walk the dog”, poppery , jerki, są u mnie brane na poważnie dopiero pierwszy sezon. Nie ma odwrotu. A była kiedyś taka akcja, że kilkadziesiąt przynęt tego typy wypchałem do ludzi, bo nie łowiłem nimi. Kilka ryb z pierwszych dni września.
-
Sierpień zacząłem od popperów i w ostatnim dniu miesiąca też chciałem nimi powalczyć. Podobnie, jak we wtorek zacząłem od muchówki. Dalszy ciąg fatum. Dwa zonkery tracę na szczupaczych zębach. Następna ryba po dwudziestu sekundach spina się i nawet nie wiem, co miałem. Później pięć kolejnych brań psuję. Właściwie nie wiem, co się działo. Puk! Wcinam z linki, czuję ciężar na kiju i natychmiast luz. Nie mogę tego rozgryźć. Jaki błąd popełniam? Na otarcie łez łowię klenika pod trzydziestkę i zakładam muchowego poppera. Miałem spędzić resztę czasu z tą przynętą. Jednak wzmógł się wiatr i do bani takie łowienie. Na zmianę mam spinning. Ściągnąłem wodery, zakładam trampki (ulga od tej gumy po pachwiny) i w lajtowym stylu zrobiłem przechadzkę po rewirach. Dałem koledze namówić się przez telefon do odwiedzenia miejscówki, w której ostatnio testujemy "banany". Tym razem nie było ataków z fajerwerkami, ale konkretne łubu dubu. Jedno niecelne, drugie trafione. Następne niecelne, kolejne trafione. I tak cztery razy. Wracając zakładam poppera z kory w kolorze naturalnym i na pożegnanie łowię ładnego okonia.
-
Koczownik, pochwalisz się na co złowione? Ciekawiej będzie w wątku z informacjami. Same zdjęcia pasiaków w końcu nam się znudzą:)
-
Monotonnie w tym wątku. Tylko świnie, klenie i Barbary;) -------------- Plan miałem chytry. Godzina łowienia o zmroku i zaliczyć na zonkera sandacza (51). O brzasku dołowić ładnego okonia (28). A później przezbroić się na spinning i połowić dalej okonie na poppery. Na początek zmyłka;) (42) Następne według planu. Największy ok. 27 cm. Było tego z piętnaście sztuk. Brań sporo więcej. Wymarzony poranek na wrocławskiej Odrze:)
-
Blisko miesiąc nie byłem o świcie na rybach. Dzisiaj trochę się spóźniłem. Przynajmniej dwadzieścia minut. Zdążyłem jeszcze na kilka fajnych brań, jednak długa przerwa bez muchówki dała znać. Zaczęła się motać linka, innym razem przypon strzela na rybie, albo podczas holu robię błąd i ryba, dostając luz, odpływa. Żeby mnie pogrążyć, szczupak odgryza poppera. Na szczęście przynęta po chwili wypłynęła, a że była niżówka mogłem ją odzyskać. Gdy przestały działać streamery, to przezbroiłem się na spinning. Poppery słabo. Zakładam "banana" (walk the dog), który ratuje dzień. Fruwa dosłownie w powietrzu. Ataki agresywne wyrzucają go na kilkadziesiąt centymetrów w górę, ale na kiju tylko raz poczułem rybę. Z góry atakują mewy. Muszę uważać, bo kilka razy były blisko. Z mewą nie chcę walczyć. W końcu trafił! Wobler pacnął na wodę, kilka razy pobiłem szczytówką i bęc! Kij w pałąk i linka tnie zielsko. Całe szczęście, że już nie jest takie soczyście zielone. W innym przypadku byłbym bez szans. Po kilku odjazdach boleń wykłada się i mogę go zmierzyć (63). Wobler jak wobler. Pomalowałem go trochę dziwnie, ale dzisiaj ten kolor działał na ryby prowokująco.
-
Galeria przynęt spinningowych własnoręcznie wykonanych
jaceen odpowiedział roman gawlas → na temat → Przynęty sztuczne
Dokończyłem dzieło Radka. Jemu zabrakło czasu. 60 mm Swojego cudaka też skończyłem (45 mm). Czasami uda się coś fajnego wymęczyć z wody na te okoniożaby;) -
Ostatnia wakacyjna wędkarska wyprawa. Nad wodę dotarliśmy po 21:00. Po drodze zaczepialiśmy wracających wędkarzy, aby wyciągnąć, ile się da informacji o sytuacji na Odrze. Wybitnych wyników nie mieli, aktywność do poprzednich dni słabsza, ogólnie szału nie ma. Mówię do Radka, jest dobrze:) Zapewniam go, że taka pozorna cisza będzie nam sprzyjać. Mijamy wszystkie dotychczasowe miejsca, którymi otwieraliśmy wędkowanie poprzednim razem. Idziemy na najbardziej dla nas atrakcyjne. Można uwierzyć lub nie, ale wrzucamy pierwszy raz woblery i po chwili holujemy ryby. On klenia, ja sandacza. Cieszę się, bo "stary" znowu jest wiarygodny w tym, co mówi. Później potrzebowaliśmy trochę czasu, by spokornieć:) Zmieniamy często miejsca. Mamy do obłowienia ponad 0,5 km brzegu. Brań mamy wystarczającą ilość, by nie popaść w senność. Trafiały się sandaczyki, klenie , kilka ryb nie zdążyliśmy rozpoznać. Uwalniają się w trakcie holu. Wołam Radka, by przyszedł mi przyświecić, bo mam ładnego "kloca". Okazało się, że na przynętę nocki wziął piękny szczupak. Był zbyt duży i miejsce niewygodne, by targać go na brzeg. Zapięty na jeden grot łatwo dał się uwolnić. Miara z kija daje 80 cm. Daję juniorowi woblera, na którego tej nocy miałem najwięcej brań. Nie minęło kilka minut i słyszę potężne przewalenie się ryby. Po chwili jęk zawodu. Pudło. Mija następne kilkanaście minut. Coś się chlapie. Radek holuje sandaczyka. Ja w międzyczasie zaliczam małe klenie i konkretne branie. W zasadzie to nie doliczę się, ile tego było. Pozostała nam ostatnia miejscówka. Dopada nas znużenie. Zakładamy, że po trzy rzuty i kończymy. Skończyło się na tym, że jeszcze tkwiliśmy tam z piętnaście minut. Łamaniec zadziałał. Słyszę i widzę na środku gejzer wody. Błyskawicznie patrzę na wędkę Radka. Wygięta w pałąk! No pięknie! Będzie niezłe zakończenie. Kilkanaście sekund, tyle trwało to zdarzenie. Szkoda mi chłopaka, bo tym razem widziałem po nim wielkie rozczarowanie. Do tej pory, bez żadnego grymasu przechodził przez takie sytuacje. Tym razem nie dało się i całą powrotną drogę analizowaliśmy, co mogło być po drugiej stronie.
-
Galeria przynęt spinningowych własnoręcznie wykonanych
jaceen odpowiedział roman gawlas → na temat → Przynęty sztuczne
Młodzi niech się uczą. Może coś im z tego zostanie i przyda się na przyszłość? W tym przypadku powstaje popper;)