Skocz do zawartości
Dragon

jaceen

Redaktor
  • Liczba zawartości

    5 470
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    824

Zawartość dodana przez jaceen

  1. Barowa pogoda, to więcej czasu na struganie.
  2. jaceen

    Bystrzyca

    Nie w dół, chodziło mi o zakręt w górę rzeki. Wypatrzyłem tam kilka średnich kleni. Trochę niemrawo podpływały do żuka aż rzuciłem spory kawałek obok ich stanowiska i nastąpiło zebranie. Poczułem dwa bujnięcia kija i wielkie cielsko przewaliło się robiąc niezły gejzer wody. Okazało się, że zbyt mocno chciałem przytrzymać rybę i rozgiął się druciak. Szkoda, bo była to spora ryba. Jedna z większych na muchę w tym sezonie. Byliśmy dzisiaj w trójkę. Booryss testował nowy spinningowy nabytek a ja z Bacykiem wojowaliśmy muchami.
  3. Żeby być w zgodzie z zaleceniami producenta i wszelkimi zasadami poprawnej konserwacji sprzętu, trzeba by wydzielić osobne pomieszczenie do czyszczenia, dezynfekcji, suszenia. Jak wspomniał Elast, dobrym pomysłem jest wieszać spodniobuty na jakiejś rurze, żerdzi o większej średnicy za buty. Jeżeli odwrotnie, butami do dołu, to powinny się opierać o jakieś podłoże. Dobra wentylacja, to podstawa. Jeżeli takiej nie ma w pomieszczeniu, gdziekolwiek by stały (łazienka, garaż, piwnica) wymuszony nawiew, jakiś wentylator (ciepłe, zimne powietrze w zależności od potrzeb). Bez skarpety neoprenowej nie wsadzam nóg do woderów. Jeszcze wcześniej zakładam jakąś bawełnianą skarpetkę. Znaczna większość wilgoci zostaje w skarpecie i wodery czasami po wędkowaniu, są prawie nie zawilgocone. Oczywiście, to tylko takie wrażenie, ale jak tego nie robiłem, to wydawało się, że mam wodery dziurawe, tak wilgoć dawała się we znaki. Dodatkowo chronią mnie przed ciśnieniem, jakie wywierane jest na buty. Ból wrzynającego się gumiaka pod kostkę, jest nie do wytrzymania. Skarpety piorę i na drugi dzień sprzęt gotowy do użycia. Są specyfiki do odkażania, stosują je w służbie zdrowia, strażacy przy konserwacji sprzętu medycznego, ubrań pełnej ochrony.Warto pomyśleć o tym. Dla wstępnej orientacji, jak mogło by takie coś wyglądać z możliwością nanoszenia do obuwia, czy na skórę, pierwszy lepszy przykład - Incidin M Spray Extra. Ja nie mam warunków, żeby poświęcić tyle miejsca na wieszanie spodniobutów. Wyleciałbym zaraz z nimi na ulicę;) Pozostałem przy woderach. Wywijam nogawki na buty i przy okienku odparowują. W samochodzie nic odkrywczego się nie wymyśli. Przeważnie muszą być złożone. Najlepiej na owijkę wokół butów. W ten sposób będą mniejsze zagniecenia. Oczywiście mowa o wysuszonych:)
  4. jaceen

    Bystrzyca

    Ot, mogłem z wzajemnością strzelić fotkę, ale jak zobaczę wodę, to o Bożym świecie zapominam;) Schodząc do miejsca, gdzie się spotkaliśmy, widziałem kilka kleni. Niestety, tylko dwa odprowadziły żuka i to wszystko. Za zakrętem, jest świeżo powalone drzewo. Jest tam rynna z jednej i z drugiej strony. Buszują tam albo bolenie, albo sandacze. Powyżej słyszałem już kilka razy coś dużego pierdyknęło. Jeszcze w tym sezonie tego odcinka nie obławiałem. Dwa razy spod nóg coś dużego wystartowało. Wierzę, że mogą tam siedzieć właśnie sandacze. Dzisiaj, jak mnie zwolnią, to może wezmę siódemkę i większymi streamerami połowię.
  5. jaceen

    Bystrzyca

    Ja też przyzerowałem. Jedyne, co mnie ucieszyło, to złowiłem pierwszego sandaczyka na streamera. Był jeszcze miarowy klenik, ale w porównaniu do poprzednich dni, to bryndza.
  6. Ostatnio też częściej wchodzę do wody. Wodery, to dla mnie taki bezpiecznik, aby nie pchać się zbyt daleko i głęboko. Mając spodniobuty, pewnie podejmowałbym takie decyzje, bo ciągle brakuje możliwości do dotarcia niby w atrakcyjniejsze miejsca. Jak na razie ogarniam temat łowienia i brodzenia w woderach. Kwestia ułożenia sobie w głowie, jak było do tej pory, ile zyskałem teraz i czy na siłę potrzebuję pchać się w wodę po cycki. Jeszcze mam w głowie wodery do pasa. Jednak trzeba się liczyć z dodatkowym wydatkiem na buty. Mocno walczę z drugim ja:) Ten drugi mówi, że zanim dotrę do wody, to jeżyny zrobią swoje i serwis będzie droższy niż przy samochodzie. Ten pierwszy judzi, weź je, weź je;) np. http://pleciona.pl/pl/p/Wodery-do-pasa-Scierra-CC3-XP-rozm.-M/1687
  7. jaceen

    Bystrzyca

    2016.07.10 poniedziałek Chciałem trochę zmienić klimaty i pojechałem do Ratynia. Jak ktoś będzie się tam wybierał musi wziąć pod uwagę, że budowana jest obwodnica. Nie miałem dużo czasu, aby zrobić rozpoznanie, jak ją obejść. Baza budowlańców jest przy Moście Ratyńskim. Dojście do wody w jego pobliżu, jest bardzo utrudnione ( czy w ogóle możliwe?). Wlazłem do wody przy przystanku i łowiłem na odcinku +/- 150m. Złowiłem cztery klenie. Trzy miały delikatnie +40, jeden ponad wymiar. Łowiłem na piankowe żuki (czerwone;) Teraz tam zawitam dopiero, jak skończą budowę obwodnicy.
  8. A po co śledzić. Wodery i wlazł do wody. Poniżej 100cm na wskaźniku w Marszowicach i można brodzić. Powtórka z Bystrzycy. Kilkanaście kleni złowionych w większości na piankowego żuka. Największy miał 44cm. Ciężko dzisiaj było. Ryby pochowane i nie dawały znać o sobie. Szedłem początkowo z nurtem i robiłem rozpoznanie na powrotną drogę. Na dzień dobry wyszedł do mnie sum. Oceniam go na 150cm. Był ode mnie około 4m i dość długo myszkował. Zdążyłem zrobić zdjęcia. Ta ciemna pręga, to wąsaty. Kolejną dużą rybą, był kleń. Wypłynął z rynny i kilka chwil mogłem go obserwować. Mógł mieć 60cm! Godzinę młóciłem miejscówkę i postanowiłem wracając powtórzyć, ale z piankowym żukiem. Tak zrobiłem. Rzucałem od ogona i po kilkunastu rzutach, pod zwisającym konarem widzę wyjście dużej ryby i piekielne uderzenie. Niestety, chyba nietrafione, bo nie poczułem nic na kiju. W innym miejscu, taki około 50cm wychodził kilka razy do przynęty i już, już, wydawało się, że capnie żuczka i w ostatnim momencie rezygnował. Kilka zdjęć z wyprawy.
  9. W tym sezonie Bystrzyca dała mi już kilka pięknych kleni. Mokra i agresywny wachlarz.
  10. Niestety, ale nie wybieram się na zawody. Może uda się na chwilę zaglądnąć. Tymczasem dalej męczę Bystrzycę. Dość dobrze poznałem odcinek między mostami kolejowy-Brodzki. Zacząłem od żuków. Ponad godzinę łowienia i nie miałem nawet jednego wyjścia. Zmieniłem na mokrego Red Taga. Jak zacząłem podawać prawie prostopadle do linii brzegu i przyśpieszać wybieranie linki, zaczęły się brania. Kilka nietrafionych skubnięć. Trafia się w końcu jeden średniaczek i pod koniec, po zmianie miejsca, zbiera pięknie coś większego. Ryba spłynęła poniżej zatopionego konara. Chyba tylko dlatego, że linka muchowa jest grubsza, nie wcisnęła się w korę i szczęśliwie prześliznęła po nim.
  11. jaceen

    Wszystko o kleniu i jaziu

    Jeżeli to ta rzeczka w tle, to niewielka. Proponuję spróbować podchodzić je od ogona. Bliżej podejdziesz niezauważony. Klenie bardzo lubią "stać" pod brzegowymi burtami, nawisami traw, konarów drzew. Jeżeli uda się podać takiego fajnego żuczka delikatnie w te okolice, to zwiększysz szanse. Spróbuj też podrzucić jakiegoś smużaczka, pływającego, i pozwól mu swobodnie spływać. Zdziwisz się, że klenie potrafią je zbierać jak prawdziwego owada. Czasami można delikatnie "zagrać" szczytówką i "puścić oczko". I wrócę do pory wędkowania. Zdecydowanie polecam skupić się w środku lata na świcie i końcówce dnia. Najlepsze miejscówki zostaw na tą porę. Tam, gdzie widziałeś konkrety, tam w tych godzinach się skoncentruj. Te większe, wtedy są jakby mniej ostrożne. W ciągu dnia też połowisz, ale na małych siurach z prześwietloną wodą o większego klenia jest bardzo trudno. Na stronce Woblery Hegemon w zakładce filmy pokazuje, jak w prosty sposób łowi się od ogona klenie w małych rzekach. Zajrzyj i wszystko będzie jasne;)
  12. Żuk piankowy. A wywijałem z wody;)
  13. Między burzą a burzą:) na wrocławskiej Bystrzycy. Zapowiadało się b.dobrze, ale momentalnie woda przybrała kolor kawy przystrojonej w ogromne ilości różnorakiego zielska. Dawno mnie tak nie zlało.
  14. Najbardziej jestem zadowolony z travela ETERNUM JAXON cw do 30g/270/4 składy. Nie wiem, czy wędka jeszcze jest na rynku. Niewielkie pieniądze a w mojej ocenie przyzwoita seria. Są tacy, że na słowo Jaxon dostają gęsiej skórki:)
  15. Z tego, co się orientuję, Booryss to weteran wrocławskiego SF. Był na pierwszym oficjalnym spotkaniu na wrocławskich wyspach. Nawet złowił tam pierwszą rybę pod formułą SF i w dodatku na muchę. Był to fajny klenik. Trochę pech go prześladował, bo pamiętam, że w tamtej edycji zdefektowała mu wędka. W tej, doszły mnie słuchy, że również w ferworze walki kij się uszkodził. Ale gospodarze, ponoć, za największą złowioną rybę nocą, ufundują upominek. Jest szansa, że będzie fajna nagroda i zrekompensuje się strata. Poczekamy na zakończenie i ogłoszenie wyników. Jak to bywa z pogodą, namieszała i bardzo utrudniła rywalizację. Ci, co są w temacie, orientują się, że miejscowi rezygnowali z podjęcia walki. Ta formuła wymaga sporego wysiłku. Po tym wszystkim, przynajmniej jeden dzień, jeszcze pokutuje zmęczeniem. Gratulacje dla organizatorów i wszystkich biorących udział! Ja niestety nie odważyłem się uczestniczyć.
  16. O! I proszę! U mnie też ciekawie się robi. Jestem grymaśny i nieznośny. Zaczynają mnie mieć dość i może w sobotę będą chcieli ode mnie odsapnąć. I plan zostanie zrealizowany:) Zapisy do siódmego (czwartek), pracuję nad tym;) Ventus, jak masz gdzieś pod ręką te nici do przyponów plecionych pływających, możesz nabyć gdzieś po drodze, to w sobotę bym odebrał. Ja kompletnie nie mogę załapać jakie to mają być. Moje przypony to katastrofa a chciałbym sobie ukręcić nówki.
  17. Cień szansy jeszcze jest, ale raczej zaglądnę na chwilę kibicować. Ostatnio nawet byłem zadowolony tam z wyników i może na zero bym nie skończył?
  18. jaceen

    Bystrzyca

    Sytuacja z osuszaniem koryta zniechęciła mnie do odwiedzania rejonów w górę rzeki. A nuż trafię na taki odcinek, gdzie niedawno był kamień na kamieniu. Wtedy mogę sobie łowić złotymi woblerami z platynowymi kotwicami i tak nic nie wskóram. Ostatnio sprawy zdrowotne wyłączyły mnie z obiegu wędkarskiego. Za długo to trwało. Jeszcze nie tęgawy i z zadyszką pojechałem jednak na przyujściowy odcinek. Nie chodziłem wiele, bo siły nie te. Miałem dwa konkretne brania. Wpierw ustawiałem sobie kilka smużaków a później łowiłem na osę, którą zrobiłem tylko dla siebie. Pierwsze branie na nią było ciekawe. Rzut na przeciwległy brzeg i osa zawisła na trawie. Bujnęła się dotykając wody i w górę. Bujnięcie drugie i nastąpiło potężne zebranie. Niestety nie byłem przygotowany i spudłowałem z zacięciem. Drugie branie bez niespodzianek. Po godzinnym łowieniu, podrzucam pod kolejny nawis trawy i natychmiastowe zebranie. Zacinam i czuję przyjemny ciężar na kiju. Kilka terknięć hamulca i za pierwszym naprowadzeniem kleń ląduje w podbieraku. Da Vinci już porządnie przetestowany;) pzdr.
  19. Jak te czarno - złote nie połowią, to się nie znam i kiep ze mnie:) U mnie też coś z krótkiej taśmy schodzi. Trochę bieli;)
  20. jaceen

    Wszystko o kleniu i jaziu

    Co zadziała jednego dnia, drugiego niekoniecznie. Piszesz, że smużaki, jednak podskubują. Próbować zmieniać tempo prowadzenia, wielkość przynęt, sposób podania (z nurtem, pod ogon). Czasami istotna jest masa przynęty. Bywa, że lepiej reagują na woblerki tonące. Po wrzuceniu powoli toną a przy zwijaniu wynoszą się na powierzchnię smużąc taflę wody. Takie zachowanie może przypominać żyjątka, które odrywają się od dna w celu przeobrażenia na powierzchni. Głębokość prowadzenia też odgrywa rolę. Wydaje się, że centymetr/dwa robi różnicę. Innym razem mogą wzbudzać zainteresowanie lekkie woblerki robiące, takie delikatne i słyszalne pacnięcie na wodzie. Branie może nastąpić w ułamku sekundy. W odwodzie są jeszcze obrotówki, cykady i bardzo modne mikro przynęty na jigowych haczykach lub z wolframowymi główkami. W tym przypadku wędka powinna zdecydowanie być dedykowana pod takie łowienie. Przynęty najczęściej będą w wadze +/- 1g. Udawało mi się takimi przynętami łowić klenie muchówką. Na spinning według rad łowiących tym sprzętem, dobrze jest dodać przypon z fluorocarbonu. Taki dłuższy 1-2m. Ma się wtedy lepsza kontrolę nad przynętą. Jeżeli chcesz ujarzmić opisaną miejscówkę (trudną), to zdecydowanie szedłbym w kierunku mikro jigów na spinning lub muchówkę. Chociaż wspominasz, że smużakami łowisz od niedawna, to może jeszcze wszystkiego nie spróbowałeś? A, jeszcze mi się przypomniało. Pora łowienia! Próbowałeś o różnych? Szczególnie w ostatniej godzinie przed zmrokiem? A w nocy smużyłeś? W każdym razie, jak rozbijesz bank, to doświadczenia nikt Ci nie odbierze;)
  21. jaceen

    Ugryzienie kleszcza

    Dość długa pręga. Zawsze oglądam się po ukąszeniach, co się dzieje. Zazwyczaj jest to niewielkie, kilkumilimetrowe zaczerwienienie. A bywało, że w sezonie 20-30 razy wyciągałem dziadostwo z siebie. Ponoć każdy kontakt z tym może na przyszłość skończyć się skutkami ujemnymi. Jeden raz, po wędrówkach górskich pojawił się rumień, ale taki rozlany, pod kolanem. Lekarza miałem akurat pod ręką i padła decyzja-antybiotyk.
  22. Zainteresowani? http://www.pzw.org.pl/ks-wroclaw/wiadomosci/134217/60/__muchowe_mistrzostwa_okregu__
  23. U mnie dalej portal na tapecie;) Nie pasuje mi forma wyświetlania tematów w zakładce "Najnowsze tematy na forum" z prawej strony u góry. Może to nieistotne szczegóły, ale... jeżeli będę skakał po wszystkich tematach i coś skrobnę, to ciągle będę wisiał jako autor tematu. Każdego, który odświeżę! Aktywni uczestnicy połapią się, ale inni? Najnowsze tematy i wprowadzenie pod autorem, powinno zawierać świeżą tematykę. A przy nicku informacja - "autor ostatniego postu". Ja widzę tematy założone lata temu i ciągle zmieniających się ich autorów.
  24. Będę kiedyś musiał spróbować pokombinować ze środkiem ciężkości w woblerach. Po czterech latach wyłącznie spinningowania, doświadczyłem, że taki niepokorny, potrafi "otworzyć wodę", gdzie wydawała się martwą. Ostatnio powstałe. Największa żabka 30mm. Żuki i osy w rozmiarze 25-27mm. Korpus tradycyjnie lipa:) cdn.
  25. Z pięciu wypadów na kanał, ten miałem najciekawszy. Ryby nie były największe, ale najwięcej się działo. Po meczu, przed zmierzchem, złowiłem trzy klenie. O zmroku miałem kilka ryb na kiju. Nie wszystkie udało się doholować. Między jaziami trafiły się płocie (+/- 35cm). W sumie osiem ryb doholowałem. Jak bym wszystko wykorzystał, mogłoby być ze dwadzieścia. Zacząłem łowić na wszelkie odmiany Red Taga a zakończyłem na najłowniejszej na tej wyprawie muszce cudaku. Hak nr 10, czarny dubbing ze złotą lametą i nawinięte piórko z kapki koguta? Nie wiem, jak to można nazwać, ale prowadzona tuż pod powierzchnią robiła robotę. Największe rybki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.