Skocz do zawartości
Dragon

jaceen

Redaktor
  • Liczba zawartości

    5 303
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    746

Zawartość dodana przez jaceen

  1. Przecież Wy, chyba i tak spotykacie się nad wodą Może i ja dołączę. Miejsce jak na razie bez znaczenia. Będę śledził wątek, pzdr.
  2. jaceen

    Sum 2013

    Dzięki koledzy. Dodam jeszcze taką ciekawostkę, że w jednym z czasopism w tabeli medalowych ryb, w kategorii junior do 16 lat, byłoby za te dwie ryby srebro i brąz. O sprzęcie wypowiadałem się w jednym z tematów. Nie jestem "ortodoksyjnym" wyznawcą "taniochy", ale porównując, cinquecento też się dojedzie tam gdzie mercem. Trochę wolniej ale da się Porównując cenę żyłki do wędki, to jedna czwarta wartości wędki. Linka zazwyczaj jest najsłabszym elementem zestawu i tu polecałbym trochę rozrzutności, aby takie przygody miały finał z okazem na brzegu.
  3. Dla jednych, moje wklejanie drobnych rybek jest denerwujące, innych motywuje do częstszego odwiedzania łowisk. Jednak moje wpisy mają świadomy zamysł. Nawet 40minut spędzonych nad wodą może dać wspomnienia do końca życia. Pamiętajcie, wspomnień nikt nam nie odbierze . Na niektórych portalach określono limity, chyba tylko dla bardzo wąskiej grupy wędkarzy, którzy wiele czasu spędzają nad wodą i sami sobie ślą pochwały. Może są profesjonalnie przygotowani do łowienia ryb, ale czasami trafia się ryba życia i chciałoby się dać upust emocjom, a tu brakuje jednego centymetra do forumowego limitu. Wracając do głównego tematu. Duma mnie rozpiera po ostatniej wyprawie na sandacze. Taki wynik można było sobie wymarzyć tylko we śnie Więcej w poniższym temacie. http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=252231#252231
  4. jaceen

    Sum 2013

    Wrocławska Odra, 11.08.2013r godz. około 0:30. Jakiś czas temu żyło się mi dobrze. Chodziłem swoimi ścieżkami, łowiłem sobie skromnie jakieś rybki, a tu cały misterny plan poszedł w …. Trzecie wyjście na nocne łowy i chyba zacznę Radkowi wędki nosić. Wybraliśmy się na nocnego sandacza. Widziałem, że jest zmęczony, ale są wakacje i trzeba trochę zapracować na wspomnienia. Wybrałem miejsce, wędkę i wabik, na którego łowiłem piękne ryby. Po kilku minutach młody macha rękami. Podchodzę i stwierdzam zaczep. Kilka szarpnięć i wyciągam starą żyłkę. Zostawiam go parę metrów dalej i z boku obserwuję nie ingerując już po wcześniejszym wyjaśnieniu jak ma łowić. Po chwili znowu łapki machają. Znowu zaczep. Już byłem bliski zerwania, ale po kilku odstrzeleniach zaczep puszcza i o dziwo, z zaczepu wyciągam dwa woblery. Już myślałem, że straciliśmy jednego z łowniejszych a tu zyskaliśmy dodatkowego. Znowu odstąpiłem od Radka, żeby nie krępował się „starego”, który zrzędził jak ma łowić i skupiam się na swojej robocie. Po ostatnim „upokorzeniu”, jak złowił pięknego klenia, chciałem pokazać, że stary jeszcze umie łowić. Znowu widzę jakieś dziwne zachowanie. Po dyscyplince, że łowiąc ma starać się w miarę możliwości sam rozwiązywać problemy, tym razem nie woła, ale coś mi się mieni w oczach, że wędką coś okropnie szarpie. Młody wędkarz zaś kręci kołowrotkiem jak szalony. Widziałem jak obławiał szybki nurt. Tam można było sprowadzać woblera wachlarzowo bez kręcenia kołowrotkiem. Pierwsza myśl, to jakiś konar. Jednak konar nie szarpałby tak wędkarzem. Podchodzę, słyszę jazgot hamulca. Radek z zawiasem w kąciku ust mówi: - Mam wielką rybę. Przecież to jakaś zemsta na mnie. Ale, za co? Próbuję podpowiedzieć jak ma operować wędką i kołowrotkiem. Na nie wiele się to zdaje. Ryba zbyt silna. Po chwili proponuję Radkowi, że przejmę wędkę, aby nie siłować się zbyt długo. Plan był taki, żeby podciągnąć rybę i zobaczyć, upewnić się, czy jest to sum i jakiej wielkości. Ryba po każdym podciągnięciu na kilka metrów wracała w nurt i tak „kopiąc” murowała. Trwało to około 20minut. Silny nurt bardzo pomagał rybie wysnuwać żyłkę. Postanowiłem schodzić poniżej ryby, aby zmniejszać kąt i ściągnąć ją w spokojniejsze rejony. Kilkanaście metrów wystarczyło, aby dało to szybki efekt. Ryba dała się podciągnąć i już wiedzieliśmy, z czym mamy do czynienia. Przed tym manewrem dałem jeszcze chłopakowi wędkę, żeby jeszcze spróbował sił z sumem. Po chwili znowu go zmieniłem. Poruszenie, jakie u nas było, wzbudziło zainteresowanie kolegów z drugiej strony rzeki. Szybko się zjawili i wprawnym okiem podczas walki potwierdzili, z czym się mocujemy. Kolega Mariusz sprawnie wyciąga rybę na brzeg. Mierzymy i wychodzi 122cm, waga 13,48kg. Tak sobie Radek zanotował. Robią nam kilka zdjęć, bo mój aparat stracił baterię. Obiecane mamy zdjęcia na pocztę. Ryba wróciła do wody. Bez problemu załapała i zniknęła w nurcie. Radkowi udzielały się wielkie emocje. Ja mam radość i dumę, że po tych wakacjach będą niesamowite wędkarskie wspomnienia. Jeszcze raz podziękowania Tobie Mariusz i twojemu koledze za szybkie udokumentowanie tych wydarzeń. Z wędkarskim pozdrowieniem Radek i jaceen. Sprzęt: Shimano 4000FE; Insygnia Spin IM8, 240cm, 5-25g (90zł); Broad Owner 0,20mm; wobler pływający 7cm.
  5. jaceen

    Rozmowy o wszystkim i o niczym

    Nie wiem czy dozwolone, ale jak ktoś lubi takie kino, to ubaw niezły. "Butelka Na Haczyku", czyli: http://youtu.be/isukEEae5Tk
  6. jaceen

    Klenie i Jazie 2013

    Pozwolę sobie jeden pod drugim, ale w sumie, to nie mój sukces. http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=252047#252047
  7. Na wczorajszej wieczornej wyprawie zostałem przez młodego wędkarza sprowadzony na ziemię Pierwsze jego nocne wędkowanie i polowanie na klenia. Po kilku słowach jak i gdzie, Radek systematycznie obławiał wskazane miejsca. Blisko godzina bez efektów i chłopak zaczął już powątpiewać w sukces. Nagle nieśmiałe i zduszone w gardle zawołanie: - mam rybę! Widzę, że wędka w pałąk, słyszę, że hamulec "gra" i widzę nieporadne odpieranie ataków ryby, która chce zdemolować zestaw. Wcześniej wszystko ustawiałem i uspokoiłem młodego. Podpowiedziałem spokojnie jak ma podciągnąć rybę. Jak zobaczyłem co ma na wędce, to samego mnie przerosły emocje Po kilku fotkach zdecydowałem jednak podjąć rybę. Jeszcze tak wypasionego klenia w tym roku nie widziałem. Może dlatego, że to nie moja ryba zmobilizowało mnie, że bez ceregieli rybę wydarłem wodzie. Przymierzamy do kija, zdjęcia w miarę możliwości i z pluskiem ryba wraca do wody. Mierzymy, wynik 51cm! Na pamiątkę są zdjęcia i łuska, którą kleń w ferworze walki zostawił. Sprzęt sprawdzony z poprzednich dwóch wypraw, przynętą był wobler, który i mnie dał kilka kleni w rozmiarze XXL Będąc w jego wieku, miałem szczęście złowić podobnego wielkością w Sanie koło Dynowa. Na następne w takim rozmiarze doczekałem się po dwudziestu latach w Odrze.
  8. Niezłe rozpoczęcie miesiąca, gratuluję! Wielka frajda oglądać takie fotki._________________________________________ Jakieś rybki ogólnie łowię, ale wczorajsza dopiero dała mi więcej satysfakcji. Z nastawieniem na klenie wieczorem udałem się na Odrę. Trzy brania i za trzecim razem branie na woblera, który już w okolicach tych miejscówek, dał mi podobnych rozmiarów rybę. Shimano Sahara 4000FE; Insygnia spin 2,40 5-25g; Broad-Owner 0,20mm; Gębala 5cm. Kleń +50cm, godz. 0:30
  9. jaceen

    Bolenie 2013

    Elegancki ten Twój boleń artech i asortyment swoich przynęt powiększa się o ołówki , gratuluję! Dałem się skusić na podobny wzór, ale jeszcze bez kontaktu z rybą. Najlepiej, te ryby łowi mi się jednak woblerami drobno migającymi i uciekającymi na boki podczas zmiany tempa. Dzisiejszej nocy, nastawiony na sandacze zaobserwowałem, że ryby odprowadzają woblery pod nogi. Zmieniłem na takiego właśnie pod bolenie i po kilku rzutach nastąpiło targnięcie. Po kilkunastu minutach zameldował się boleń pod 55cm. Następnie dwa spady i kilka podskubywań. Spokojnie w określonych warunkach można te ryby nocą łowić. Tempo delikatnie wolniejsze. W tym sezonie miałem kilka na woblery z przytrzymania.
  10. jaceen

    Sandacze 2013

    W tym roku sporo sandaczy, ale 70-tak, jak pamiętam to jeden. Sierpień zacząłem dla siebie obiecująco. Jeden spadł, dwa pod wymiar i sześćdziesiątka na foto.
  11. Dzięki koledzy. Dobrze by było, żeby ryby nie przysłoniły nam wszystkiego miro 85 pięknie u Ciebie te leszcze biorą. Potwierdzasz, że można w praktyce prawie do każdej ryby podejść ze spinningiem świadomie. Obserwuję poczynania i oby te pięćdziesiątki jaśki szybciej startowały do wobków . Marienty fajnie Wam te lechony podjadają.
  12. Gratuluję! Jaź +40, to już potrafi pochlapać W niedzielę przed zmierzchem po kilkunastu rzutach mocne przytrzymanie i po kilkunastu sekundach wiem, że mam na kiju fajnego klenia. Znowu nie mogę objąć karku i kotwica zostawia pamiątkę na całej długości palca. Przykładam rybę do kija i wiem, że to kolejna pięćdziesiątka w tym roku (51cm). Jak ktoś chce połowić krąpie na spinning, to mam miejsca, gdzie już kilkanaście sztuk złowiłem . Dzisiaj nawet jeden zaatakował woblera 7cm. Ryba ta, jak się dowiedziałem nie odmawia sobie narybku i stąd czasami "przykleja" się do naszych woblerów. Tego koleżkę, to spotykam za każdym razem. O określonej porze wyrusza, albo wraca i mocno hałasuje. Można zegarek podregulować do jego wizyty. Na drugą część łowienia przeniosłem się na sandaczowe miejscówki. Pierwsze branie i hamulec zaczyna jęczeć. Było by zbyt pięknie i ryba się uwalnia. Kilka rzutów i branie. Sandacz ok. 40-ki. Kilka rzutów i znowu coś większego, bo hamulec "popuszcza". Trochę szczęścia brakło, bo znowu spinka. Kilkanaście metrów dalej kolejne branie i na przemian skromniej, sandacz przed 50-ką. Mimo emocji przychodzi zmęczenie i odpuszczam. Działo się, pzdr.
  13. Czasami jazie da się na Odrze zaobserwować, ale są po za zasięgiem. Jednak nocą, ostrożnie można je podejść, gdy są aktywniejsze i mocno hałasują w strefie przybrzeżnej. Relacja z całej wyprawy http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=251403#251403
  14. jaceen

    Klenie i Jazie 2013

    I tak trzeba traktować świadome łowienie konkretnych gatunków. Ja po ostatniej wyprawie czuję lekką porażkę, bo mimo nastawienia się na klenie, wchodziły ryby "lekko" niepożądane. Nad wodę przybyłem, to było już ciemno. Na pierwszy ogień poszedł wobler Gębskiego (klasyk 6cm). Zaczęły się pukania i po kilku takich holuję krąpia... i drugiego... i... w końcu trafia się konkret. Jaź 45cm. Zaczep i strata woblera. Zmieniam na podobnego w zielonkawym kolorze. Trafiają się okonie i w końcu jest, pierwszy kleń ok. 35cm. Jeszcze trzeba sprawdzić swoje wyroby z lipy, bo dobrze ryby żerują. W moją produkcję uderza okoń, a po nim murowanko i spora ryba chce wyjechać na środek. Travel do 30g i żyłka 0,20 nie pozwala na takie zuchwalstwo i szybko sprowadzam do brzegu rybę. Nastawiony na klenie zakończyłem właściwą rybą wędkowanie. Trzy podejścia do przynęty i zapina się klonek +30cm. Tej nocy wyjątkowo wszystkie gatunki żerowały na "śrucie" i stąd tyle przyłowów.
  15. Trochę się czuję, jak by do mnie miało "dolecieć" Czasami potrzeba pochodzić swoimi ścieżkami , gratuluję połowów. Zachęcam kleniowych łowców do uzupełniania wątku http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=251296#251296 . Myślę że ten temat powinien być jednym z obszerniejszych. Przecież ta sportowa ryba jest poławiana przez cały rok. Z ostatniej wyprawy (+40cm). Fajne rybki koledzy łowicie. Płocie do pozazdroszczenia, gratulacje!
  16. jaceen

    Klenie i Jazie 2013

    Dzięki. majki1506 czekamy na relacje, bo niezręcznie mi już tutaj zaglądać Ale co tam. Z ostatniej wyprawy kleń +40cm na Gębalę 7cm-F. Dodatkowo działo się jeszcze. Kilka kopnięć i jedna spinka pod nogami. Po dokładnym obejrzeniu fotek, kleń polał jeszcze mlekiem.
  17. jaceen

    Klenie i Jazie 2013

    Trzy wyprawy, kilka ryb uwalnia się po walce. po dwóch spadach dzisiejszej nocy, można by się było lekko zdenerwować. Jednak cierpliwość wynagrodzona została pięknym kleniem, którego (być może jego) wcześniej widziałem w pobliżu stanowiska. Ostatnio najwięcej łowne stały się u mnie woblery, kiełbie R. Gawlasa. Wcześniej o tym wspominałem. Nie znaczy, że na inne marki nie ma brań, też nie narzekam Kleń 53cm-wrocławska Odra Po chili emocje opadły i dalsze łowienie to bycie nad wodą. Kilka skubnięć i jeszcze na koniec maluszek.
  18. Mam nadzieję DAWID, że się mylisz i pstrąg życia jeszcze przed Tobą. Wielkie gratulacje! Nie trzeba łowić ogromnych sumów, szczupaków, żeby zaznać uczucia trzęsącego się wędkarza z emocji. Czytając Twoją relację przechodzi dreszcz emocji Tylko patrzeć jak nadrobisz to zaniedbanie. Już się zaczęło
  19. jaceen

    Grzyby

    Wiele najlepszych i sprawdzonych miejscówek trzeba obejść, żeby coś wydłubać. Po trzy, cztery kleszcze wydłubuję z takich wypraw, mimo stosowania chemii. I dlatego na obecną chwilę mam lasu dość. Po wędkarskich wyprawach też się to zdarza, ale nie w takich ilościach. Trafiłem ostatnio na pierwszego maślaka pstrego, jakiegoś kolczatka, z czerwonej listy- gwiazdosza. Trafił się też pierwszy muchomor bezwstydny, kilka kozaków i borowików. Ciekawsze egzemplarze z trzech wycieczek do lasu.
  20. rompacz, fajne ujęcie i graty za udany połów. U mnie szczęście też jeszcze dopisuje. Z ostatnich wypraw. http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=251017#251017
  21. jaceen

    Bolenie 2013

    Dwie wyprawy poświęciłem boleniom. Z 15.07. (63cm) Z 16.07 (50 i 73cm) tym razem żyłka i bardziej miękki kij, bo kilka wczorajszych brań zostało odbitych. Dzięki poznanemu nad wodą koledze Rafałowi i jego pomocy w fotografowaniu, mam kilka fajnych fotek, dzięki kolego.
  22. Powiem przewrotnie, "wielki minimalizm". Kilkanaście przynęt wybranych z wielu wypraw czyli: przynęty w jednym pudełku, kołowrotek 1000, żyłka 0,16, travel 5-18g i jednak bez spraya przeciw komarom nie da się łowić. Przy delikatniejszym sprzęcie, raczej bez podbieraka nie wybieram się na ryby, tak było i tym razem. Przed wyjściem wymieniłem w większości przynęt kotwice na nowe i ostre. Zbyt dużo pustych brań ostatnio mi się przydarzało. Miałem w planie dwie, trzy miejscówki odwiedzić, ale w sobotę bywają zajęte. Trzeba było spróbować gdzie indziej. Napływy główek i nawisy przybrzeżne, tam starałem się obławiać. Mimo, że bardzo się starałem i tak dwa brania kleniowe na prostce nie zdołałem zaciąć. O godzinie... w pewnym miejscu... zaczęło się polowanie sandaczy. Stado średniaków (ale większe też dawały o sobie znać) przez około 15min urządziło sobie stołówkę. Sprzęt sprawdzony (na sumie 90cm), to spokojnie podaję woblera kiełbia i dwa przed wymiarem udaje się wyholować. Po chwili uspokaja się, to zwijam się i po drodze zatrzymuję w miejscu, gdzie można przy okazji posłuchać głośniejszej muzyki. Są to bardzo wesołe miejsca. Bardzo często jesteśmy przyjaźnie pozdrawiani. Szczególnie przez panie, które mają już chyba prawnuki:lol: W granicy północy miałem jeszcze kilka okoni i jedną płoć.
  23. Prawie:)A poważnie, "małpka" czeka w kieszonce, ustawiona na serię zdjęć. W ciągu minuty w sprzyjających warunkach mogę zrobić ok. 20 zdjęć (autoportret). Ustawienia szybkich seryjnych zdjęć (taki karabinek maszynowy), to też mam w ciemno opanowane. Telefonem też mogę odpalić zdjęcia nawet, gdy aparat jest wyłączony (przypisany przycisk). Takie moje drugie skrzywienie po wędkarstwie. --------------------- Trochę zawiedziony po ostatniej wyprawie na klenie, postanowiłem poprawić na innym łowisku. Odra - znowu przed zmierzchem ustawiłem się, aby rozeznać się w warunkach. Poszły w ruch kleniowe wobki. Pierwsze zaczęły bić w nie okonki. Później otworzyłem pudełko ze swoimi "lipami" i podniosłem przynęty pod powierzhnię. Najwięcej w tej wyprawie hałasu, narobiły gąsienice zrobione na podobieństwo robali Marka N. Kilka odprowadzeń, skubnięć i w końcu... nawet trochę podobny do klenia:) takie 50+/- I tak mi podziękował za wolność... Niestety, ale zaczął padać deszcz i plany się rypły. Trochę poczekałem. Jednak końca deszczu nie widać , wracam. W mieście już po deszczu, to decyzja mogła być tylko jedna. Trochę zniesmaczony, ale jak zobaczyłem wodę, to humor się poprawia. Przerzucam trochę wobków i w końcu jedno branie przed przelewem na 3cm czarnucha i zejście. Już zmęczony i z myślą o powrocie zmieniam jeszcze na "Sieka" i po kilku przeciągnięciach opaski nastąpiło branie. Kilka chwil i wszystko jasne. Klenia tym razem nie udało się złowić.
  24. jaceen

    Klenie i Jazie 2013

    DAWID wyjaśnił precyzyjnie w czym rzecz, nic dodać. Trochę zaniedbałem się w kleniach i przyszło mi zapłacić. Rozpoznawałem (dla mnie) nową miejscówkę. Za dnia obserwowałem gdzie się najlepiej ustawić. U kolegi sla84wo klenie były ciekawskie, u mnie uderzały z impetem, ale trochę przesztywniony zestaw (plecionka + travel do 30g) był pewnie przyczyną, że z sześciu kopnięć, tylko jedno zakończone sukcesem. Następnym razem będzie żyłka, ale nie mniej niż 0,20. Kleń po północy na własną "lipę", tak w granicach +/- 40cm. Cannibalus, ciekawi mnie, czy moto był kolorystycznie dopasowywany do sprzętu, czy sprzęt do moto Gratuluję efektów i klimatów.
  25. Gratuluję!!!Bardziej śpieszę z info, że we wrocku, chyba ulży na jakiś czas od komarów. Taki widok bardzo cieszy i dla nocnych łowców będzie wielka ulga. A przy okazji... byłem sprawdzić, czy jeszcze potrafię złowić klenia. Przed samym zmierzchem miałem kilka wyjść do smużaków, ale niestety bez brań. Postanowiłem pozostać do północy. Pierwsze branie chciało mi wyrwać wędkę. Drugie branie z "opaski" na 7cm Gębalę i... Wcześniej dwa wypady bez większych emocji. Kontakt z rybami był, ale na zero.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.