Skocz do zawartości
tokarex pontony

jaceen

Redaktor
  • Liczba zawartości

    5 470
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    824

Zawartość dodana przez jaceen

  1. Wczoraj chodziłem i obserwowałem wodę na jednym z kanałów żeglugowych. Szukałem ławicy wylęgu. Łowiłem na skraju tej ławicy. Trzeba za nią wędrować, bo się przemieszcza. Taką przyjąłem wczoraj taktykę i liczyłem na jakiegoś grubego okonia, który może kreci się w pobliżu swojego stada. Brań miałem więcej, ale wyjąłem tylko dziewięć okoni. Największy 25 cm. Coś jeszcze większego pobujało się na kiju, niestety długo walka nie trwała i gumka się odczepiła. Dzisiaj to powtórzę. Może to okaże się dobrym sposobem na jakiegoś większego garbusa? Spróbuj jeszcze zmienić sposób prowadzenia gumek. Jeżeli nimi łowisz, to próbuj prowadzenia jednostajnego. Jeden opad po wyrzucie i jednostajne prowadzenie, czasami zmiana tempa z krótkimi szarpnięciami daje efekt lepszy, niż uparte podbijanie. Może jeszcze ktoś podrzuci pomysł? Też chętnie skorzystam:))) Dopiszę jeszcze tutaj, co działo się wieczorową porą. Zostaję jeszcze po okoniowaniu na +/- dwie godziny, by sprawdzić kleniowe miejsca. Po wielu latach nocnego zmagania, wytypowania przynęt i miejsc, mogę powiedzieć, że nie sprawia mi wiele problemów takie łowienie. Bardzo rzadko trafia się niechciany w tym okresie przyłów sandaczy czy sumków. Gdy nadchodzi sezon sandaczowy, to bywa różnie. Śmiem twierdzić, że mimo zmiany woblerów (przeważnie w nocy na woblery łowię), to na jednego sandacza czasami kilka innych ryb łowię. Łowiłem wczoraj na swoje przegubowe woblery w rozmiarze 40 mm o pracy prawie smużącej. Nie bójcie się łowić w nocy smużakami. To są często bardziej skuteczne przynęty niż w dzień. Kwestia znalezienia swoich miejsc i rozpracowywania ich w różnych warunkach pogodowych, pory roku i stanu wody. Złowiłem jeszcze ładnego klenia i coś, co mnie bardzo ucieszyło. Początkowo myślałem, że złowiłem jazia. Okazało się kolejny raz, że duże nocne płocie równie dobrze potrafią zgarnąć z powierzchni smużaka niczym kleń. Mam na rippera spinningową płoć 40 cm w rekordach, ale na woblera jeszcze tak dużej nie złowiłem (38 cm).
  2. jaceen

    Staw na Kunickiego

    O to chodzi. Dla bardzo młodych wędkarzy każda ryba będzie wydarzeniem. Nie patrzmy swoimi kategoriami, ale możliwościami dzieciaka. Z synem jeździłem na Ślęzę i na Oławę. Siedziałem i tyko zakładałem mu ciasto lub robaczka a on operował bacikiem i łowił płocie, kiełbie i kleniki. Raz doliczyliśmy ok. 80 szt. Nie było czasu na pierdoły, bo co chwilę ryba wyjeżdżała z wody. U mnie nie jest czymś tragicznym dwie godziny bez brania. U niego to już sygnał, by wracać. Maluchem już nie jest, to dla naszej ( mojej?:) wygody jeździliśmy spinningować. Sposobem na wydłużające się bezrybie i wydłużenie pobytu nad wodą okazały się "chlapaki", czyli przynęty powierzchniowe. Nawet, gdy się nic nie dzieje, to się jednak coś na wodzie dzieje:)))
  3. Niedziela miała być bez ryb. Jakoś nie chciało się rozpadać, to przed osiemnastą ląduję z małym pudełkiem smużaków na Ślęzie. Postanowiłem zostawić osy w spokoju. Na agrafce były tylko imitacje żuków. Zmieniłem też sposób. Najczęściej na Ślęzie staram się łowić od "ogona". Dzisiaj łowiłem pod nurt. Nie nudziłem się, bo brań miałem sporo. Z tego wszystkiego wyjąłem około dziesięciu kleni. Wybierałem smużaki dobrze wyważone, do których były założone mniejsze kotwiczki. W gąszczu, jaki jest na Ślęzie, taki manewr pozwala na bardziej ryzykowne prowadzenie. Mam wtedy mniej szarpania z zaczepami, ale skutkiem jest więcej pustych brań. Dodatkowo zakładam na takie warunki plecionkę minimum 0,10mm. Nie mogę sobie pozwolić na cieniowanie jak na Odrze i oddawanie rybie trochę pola na hamulcu. Tu musi być błyskawiczne wyprowadzenie z bałaganu. Największe klenie miały 25-30cm. W praktyce każdy żuk, jakiego założyłem, zapunktował. Zanosi się, że w tym roku z koszeniem traw może być słabo. Niedawno koszono miejsca, tylko przy kolektorach. Dzisiaj miałem podwójny problem. Właśnie przez gąszcz na brzegu i gąszcz w wodzie. Mimo tych niedogodności było przyjemnie. I tego się trzymajmy:) 👊
  4. @Larry_blanka - proszę o dopisanie 33 cm za 25. Najbliższy plan, to rozmienić 300 pkt. Budka chyba okoń do wody wciągnął. Tak się odgrażał i cisza🙃😁
  5. Od kilku dni węszę za okoniami i słabo. Mimo to do końca maja spróbuję jeszcze dołowić coś do tabeli. Trafiają się już fajne, ale 25 cm nie daje mi poprawy wyniku. Jeszcze spróbuję na krótkiej opasce, która czasami dawała całkiem ładne sztuki. Kilka dni temu miałem dwa fajne garbusy. Jednego wyjąłem (33cm), drugi podobny spadł. Wszystkie rybki złowione na silikonowe rippery 2"-3"/2-3g. Wyjątkiem był największy okoń złowiony na woblera.
  6. Gratuluję rybek. Kto nie chodzi, ten nie łowi;) Tegoroczny maj jest trudny. Wszędobylskie leszcze przeszkadzają w spinningowaniu. Krąpie wcale im nie ustępują. Od kilku dni poszukuję większe okonie. Niestety, trafiają się maluchy. Systematycznie odwiedzałem miejsca, gdzie spodziewam się wreszcie odpału na powierzchniowe przynęty. Do tej pory miałem nieśmiałe dwa ataki. W ostatnich dniach udało się coś złowić, ale więcej ryb mi spadło. Więc u mnie wszystko w normie, po staremu:) Z fajniejszych ryb mogę się pochwalić okoniem 33 na swojego woblera łamańca. Wobler, to mój czarny "koń". Kolor się zgadza;) Okoń złowiony w ostatnich minutach dziennego światła tuż przy linii brzegowej. Widocznie pasą się na ogromnej ilości sieczki, która w ostatnich dniach się pojawiła. Na woblera handmade od innego strugacza, kilka dni temu, złowiłem klenia 51 cm. W tym sezonie to już piąty piękny kleń w takich rozmiarach. Wszystkie, te duże, złowione zostały w nocy. Ostatni dzień nie zapowiadał nic szczególnego. Dalej szukałem szczęścia z woblerami powierzchniowymi i nic. Zdecydowałem się na troszeczkę większego woblera 7cm Jaxon Holo Select Longus. To jest jeden z bardziej lubianych woblerów przeze mnie. W miejscu, gdzie dawały znać bolenie, mogło się poszczęścić. I tak właśnie się stało. Boleń fajnie zebrał dryfującego w wachlarzu Jaxona i przez kilkadziesiąt sekund mocno przetestował w silnym nurcie wędkę Mikado Bixlite 214/2-12g. Zresztą ostatnio, tylko z tą budżetówką chodzę i wszystkie ryby bujały się na niej. Boleń po przymiarce wskazał na 60 cm. Tego dnia miałem jeszcze w krótkich odstępach dwa brania. Dołowiłem drugiego mniejszego bolenia. Przy drugim braniu, po krótkiej walce przegrałem. Właściwie, to przegrały kotwiczki. Woblery, które dały mi te fajne ryby. Nad wodą spotykałem ostatnio kilku kolegów. Jednych znam innych nie, ale pogadać zawsze można:) Z tych spotkań stałem się bogatszy o przynęty. Jestem bardzo zadowolony, że je mam:) Tak było ostatnio na rybach w maju. 👊
  7. jaceen

    Kleń 2020

    Łowić klenie można na wiele sposobów. Jednym z nich jest bardzo widowiskowa metoda na spławiany chleb. U mnie wygląda to trochę inaczej. Największy, jakiego udało się mi złowić (60,5cm), to właśnie na metodę z chlebem Niezaprzeczalną wspólną zaletą jest prosty zestaw, przynęta której nie trzeba przygotowywać i praktycznie zawsze znajdziemy w domu, lub w sklepie po drodze na ryby. I kolejna sprawa, jest to aktywne łowienie. Z wędką musimy mieć ciągły kontakt. Polecam wziąć przykład i stosować duże haki. Żeby nie były z cienkiego drutu. Z Cienkich i małych szybko spada namoczony chleb i jest więcej pustych brań. Czy to będzie chleb tostowy, czy inny, to kwestia naszego przekonania i dopasowania finalnie do zestawu. Kleniom nie robi to różnicy. PS Z mostów nie łowimy:)
  8. Larry_blanka proszę o dopisanie okonia 28 za 25.
  9. 👍💪 McGregor zdaję sobie sprawę, że w tym sezonie przynajmniej takie okonie, jak u ciebie będą walczyły o zwycięstwo, ale nie mogę sobie darować, żeby chociaż na chwilę wskoczyć na pudło i wrzucę do tabeli wczorajszego okonia. Z nastawieniem typowo na nie pojechałem na jeden z kanałów żeglugowych Odry. Miałem kilka puknięć, dwa okonie na wędce i jednego udało się wyjąć z wody. Wybrałem miejsce, gdzie było spokojniej od harców leszczy. Przy okazji złowiłem trzy niewielkie szczupaki. Łowiłem nowym mocno budżetowym kijkiem Mikado BIXLITE 214/2-11g z kołowrotkiem Ryobi1000, plecionka 0,08mm i przypon z fluorocarbonu.
  10. Też bym wolał:) Mamy zapewnienie, że tabela będzie na bieżąco aktualizowana. Jak się przydarzy, że będzie kilka zgłoszeń jednocześnie, jeszcze sami zaktualizujecie tabelę bez wzmianki co i za co, to w końcu jakiś babol wyjdzie;) Larry_blanka ma bloczki z żółtymi i czerwonymi kartkami. Gdy ktoś się nie podporządkuje, to będzie nimi obdzielał. A czerwona, to wiecie, co oznacza?:)))🤣😛 W przyszłym tygodniu i ja spróbuję za okoniami pochodzić. Mam osiem ryb do podmiany;)
  11. jaceen

    rzeka Ślęza

    Jak ktoś nie polubił ślumpy, to zawsze znajdzie wymówkę🙃:))) Po opadach deszczu Ślęza stała się bardziej przyjazna wędkarstwu spinningowemu. Można łowić z przytrzymania przy burtach, można przeprowadzić smużaka ponad zielskiem z wachlarza, z nurtem i pod nurt. Woda nie jest w kolorze kakao, ale opady zrobiły swoje i lekko trącona daje szansę podejść bliżej pod miejscówkę bez płoszenia. Gdyby w tym roku utrzymał się poziom przekraczający górne stany średnie, to z radością i częściej będę rzeczkę odwiedzać. Może jeszcze w czwartek wyskoczę w inne miejsca, aby wykorzystać dobre warunki. Nie wiem czy klenie w Ślęzie już się wytarły. Było kilka dni, że woda miała 17*C. Jak się często nie bywa, to ciężko coś wnioskować. Kontrolnie złowiłem kilka rybek. Wszystkie na woblery osy. Niektóre wyjścia ryb robiły niezły młyn przy wabiku. Dobrze, że grubo ubrałem sprzęt w plecionkę 0,10 mm z przyponem fluorocarbonowym o podobnej wytrzymałości. Dzień wcześnie było lepiej. Może nie ilościowo, ale jakościowo;)
  12. Mamy kosmetyczną zmianę. Gdy komuś umknie ta informacja, to może wkraść się małe zamieszanie. Damy sobie czas na funkcjonowanie po nowemu i wtedy z automatu pozostaniemy przy nowym, albo wrócimy do poprzedniego stanu. Jak można zauważyć Larry_blanka uporządkował nasze zgłoszenia w tabeli. Dostałem informację, że nie wszyscy mogą ją obsłużyć w swoich telefonach. U mnie jest podobnie. Opisy z wypraw, wszelkie informacje i zdjęcia z potwierdzeniem wklejamy w dalszym ciągu w tym wątku. I teraz WAŻNE! Gdy ktoś będzie chciał, aby uzupełnić jego tabelę proszę o krótką informację w wątku okoniowym z tabelą. Proszę podać wymiary okoni i za jakie je wymienić. Nie zwalnia nas to z takiej, jakby" obywatelskiej":))) kontroli nad poprawnym działaniem obydwu wątków. Oczywiście gramy fair play:) Jeżeli macie kontakt między sobą, to przekażcie informację dalej.
  13. To pięknie. Tylko proszę pamiętać, od tej pory nie będzie wymówek, że chory, że na urlopie, albo żona mi zakazała:)))🤣🙃
  14. Cześć. Tabela fajna, przejrzysta, ale jest problem z obsługą przez niektóre telefony. Trzeba będzie wrócić do poprzedniego zapisu. Chyba że ktoś się zdeklaruje na bieżące uzupełnianie zgłaszanych ryb i przesunięcia w tabeli. Do końca roku mamy ...238 dni, to przy porannym i wieczornym sprawdzeniu daje około 500 wizyt na okoniowej zakładce:) Zależało mi, żeby każde zgłoszenie było natychmiast widoczne. Bez zbędnego oczekiwania. Złowiłem, zapisałem i wszyscy zainteresowani już o takim połowie wiedzą. Jak są pomysły, to bardzo proszę:)
  15. jaceen

    Kleń 2020

    Cześć. Nadszedł czas podsumowań. Wydaje się, że pomysł z rywalizacją o najskuteczniejszego łowcę kleni był trafiony. Krótki etap zawodów (dodatkowo skrócony przez incydent z wirusem), proste zasady, dowolność metody, dały możliwość wykazać się w sposób najlepiej przez nas samych lubiany. Chciałbym podkreślić jedną rzecz. Z biegiem czasu, nabywanych doświadczeń i uzyskiwanych wyników można zbyt wiele od siebie wymagać. Wiedziałem, że jeżeli ktoś z was ambitnie podejdzie do łowienia kleni, wynik 150, to będzie minimum w walce o najwyższą pozycję. Żeby uzyskać taką średnią, trzeba sięgnąć po medalowe okazy! Patrząc na wykaz norm medalowych WŚ z 2015r, kleń w kategorii senior wygląda tak: b50, s55, z60. W kategorii junior: b45, s50, z55. Co z tego wynika? A to, że jeżeli łowię klenia 42 cm, to jestem bardzo zadowolony. To już nie jest daleko od juniorskiej normy medalowej. Spoglądając na naszą tabelę wyników, naliczyłem 11 medalowych kleni! Ktoś powie, że poziom wędkarski był niski? Nie znam wszystkich osobiście. Może ktoś z juniorów osiągnął normę medalową? Zwróćcie uwagę, że kilka zgłoszeń otarło się o centymetr, czy dwa o okazy, które miałyby miano medalowych. Osobiście pierwszą część rywalizacji potraktowałem na luzie. Kilka razy wybrałem się z drgającą szczytówką na miejski odcinek rzeki Ślęzy. Mimo że miejscami wygląda niepozornie, to może miło zaskoczyć. Zachęcony wynikami zamierzałem powalczyć o poprawienie swojego PB na Ślęzie, które wynosi do tej pory 43 cm. Niestety stan epidemiczny odsunął plany na przyszłość. Trzytygodniowa przerwa wprowadziła niedosyt. Rozgrywka zaczęła wchodzić w etap najbardziej emocjonujący, a tu na przeszkodzie stanęła poważna sprawa. Myślę, że zdrowie jest ponad wszystko. Przerwę w zgłoszeniach uważam za słuszną. Budek i RSM wykręcili wyniki, że głowa boli. Ciekawe, czy w przyszłym sezonie to powtórzą? Bo mam nadzieję, że ta forma kleniowych zawodów zostanie na stałe. Ja walczyłem do ostatniej godziny. Jeszcze w czwartek wybrałem się na kanał powodziowy za kleniem. Zacząłem powoli dopasowywać woblery do sytuacji. Coś się działo. Kilka delikatnych brań, jedna ryba po widowiskowym wyskoku spina się, inna po mocnym uderzeniu również. Później zakładam samoróbkę łamańca i łowię jazia. Jeszcze jedno branie i postanawiam zmienić woblera. I tu zdziwienie. Nie mam pudełka z woblerami. Zgubiłem. Zostałem z jednym woblerem. Wróciłem się w kilka miejsc, ale w nocy nie było szans na odnalezienie. Miałem jeszcze dwie godziny czasu by z tym jednym woblerem coś wskórać. Pomyślałem, żeby tylko szczupak nie zżarł mi tego ostatniego. I wiecie, co się stało? Jak na zawołanie kłapnął szczupak i zostałem z kocią mordką bez woblerów. Tak się zakończyło moje zmaganie z rywalizacją „kleń 2020”. Gdyby ktoś na kanale powodziowym znalazł dwustronne pudełko z kleniowymi woblerami, byłby w stanie oddać, to na poczet znaleźnego serwuję 2 x 0,7 gorzkiej żołądkowej i pięć najlepszych dowolnych woblerów z tego pudełka. Z mojej strony wielkie podziękowania dla wszystkich uczestników. Im nas więcej, tym takie rywalizacje mają sens. Każdy z nas ma coś ciekawego do przekazania w trakcie połowów. To procentuje. Poziom był bardzo wysoki. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie powtórzymy. Wątku proponuję nie zamykać. Klenie łowimy cały sezon i warto go podtrzymać do końca roku. Jako uzupełnienie, taką jakby ciągłość, proponuję jeszcze powalczyć o największego klenia sezonu. Do tego momentu prym wiedzie Budek z kleniem 56 cm! Kto go przebije? Mamy sporo czasu, by to zmienić. Gratuluję RSM za kosmiczny wynik. Według klasyfikacji WŚ srebro i dwa razy brąz (55+54+54=163)! Cóż można dodać? Brak słów. A jeszcze, RSM nie kryje swoich spostrzeżeń i obszernie opisuje, jak łowi. GRAATUULAACJE!!!👍👏💪 http://haczyk.pl/forum/topic/46535-kle%C5%84-2020/?do=findComment&comment=323719 https://wedkarskiswiat.pl/wp-content/uploads/2019/10/Rekordy-Polski-WS-Normy-Medalowe.pdf Normy dla juniorów są b. poważne. Życzyłbym sobie ciągle je przekraczać. Wyniki 1. RSM 163 2. Budek 159 3. Jaceen 158 4. Michalvcf 140 Marcin82 140 5. Marienty 138 6. Kamil.ruszala 135 7. Moczykij 133 8. ESSOX 132 9. Marex 129 10. Jamnick 75 11. Larry_blanca 42 12. Tadek 34 13-17… 0 pzdr., jaceen
  16. jaceen

    Kleń 2020

    Być może przedobrzyłem. Wziąłem szpulę z plecionką 0,10 i to mnie zgubiło. O 18:00 zajrzałem na k.powodziowy z zamiarem ustawienia kilkudziesięciu smużaków. Woda niska. Zbyt niska, żeby niezauważalnie podejść ryby z bliska. Nie zawracałem sobie tym głowy i po ustawce poszedłem na wczorajszą miejscówkę. Na Odrę;) Robiło się szaro, to w samą porę dojdę. Czemu wspomniałem, że plecionka 0,10 mnie pogrążyła? A dlatego, że mocniej dociągnięty hamulec i delikatne kotwiczki równa się miazga, lub łamanie grotów. W drugim rzucie mam petardę i zaczęło się. Zanim zdążyłem pomyśleć, co mam zrobić, było po zawodach. Wyłamane dwa groty i Instynct4 leci w odstawkę do pudełka. Zakładam Krakuska. Kilkanaście minut mieszania w wodzie i ŁUP!!! Co to był za strzał! Z poprzedniego poniedziałku brania były anemiczne i nic nie przypominały dzisiejszych. I cóż się takiego stało tym razem. Hol trwał jakieś piętnaście sekund. Hamulec troszeczkę jęczał, ale panowałem nad sytuacją. Gdy szykowałem aparat, nastąpiło ostatnie mocne szarpnięcie i po wszystkim. Krakusek leci do pudełka w odstawkę. Okazało się, że tylna kotwiczka została zgnieciona. Nie wiem co miałem na kiju, bo nie zdążyłem zapalić lampki. W pierwszym i w drugim przypadku było jeszcze za wcześnie na doświetlanie. Do 22:00 miałem jeszcze cztery brania. Dwie mniejsze ryby, po chlapaninie odczepiły się. Prawdę mówiąc, luzowałem pod koniec, żeby tak się stało. Udało się i nie musiałem gramolić się po stromym brzegu. Kleń w rozmiarze 40 cm i też udało się go uwolnić przez zluzowanie linki. Cieszył, bo złowiony na swojego łamańca zrobionego pod konkretne łowisko. To było piąte branie. Zostało mi jeszcze dokładnie dwanaście minut łowienia. Zakładam drugiego Instyncta4. Sprawdzam, czy to nie jest czasami ten z wyłamanymi grotami. Jest dobrze. O 22:00 mam się zwijać na ostatni dyliżans. Właśnie odezwał się sygnał dzwonka, że czas kończyć. BĘC!!! I masz babo placek. Dokręcam hamulec, bo czuję, że z tym nie będzie siłowania. Szybkie zdjęcie. Przykładam do wędki. Ma jakieś 45 cm. Fajny:) Dwa lub trzy punkty mogły wpaść. Jeszcze dwa dni. Wszystko jeszcze możliwe;)
  17. Mam przekonanie, że postępuję słusznie. Czasami udało się ładnie zagiąć zadzior, czasami gorzej. Tym razem oryginalne bezzadziory zostaną podpięte pod nowe smużaki, a część zastąpi najbardziej wysłużone w innych przynętach. Ze strony dostawcy miły dodatek w postaci gratisu, jakieś klipsy, gotowe przypony, gumki, obrotówka, jig.
  18. jaceen

    Kleń 2020

    Jak tam, połowione przez sobotę i niedzielę? Czy może skończyły się już ostre naboje?🙃 Ja w niedzielę nastawiłem się poważnie na grubego zwierza, ale co z tego, jak ślepakami strzelałem;) Pojechałem na starą sprawdzoną miejscówkę jeszcze za dnia. Przez trzy godziny nic. A wiem, że tam pływają prawdziwe kleniowe odyńce. Zaczęło się dopiero o zmroku. W ciągu półtorej godziny miałem pięć bomb! Zapiąłem tylko dwa klenie (40, 44). Tym razem dałem szanse wykazać się woblerowi Instynct4. Znowu zakłułem się kotwiczką. Szczęście, że zadziory były usunięte. A w drodze jest 120 sztuk nowych, bezzadziorowych. ________________________________ Mamy jeszcze trzy dni. Kto może, niech próbuje przebić 163. Nie jest to łatwe, ale na rybach łatwo nie ma:))) 1.Jaceen 53+53+52=158 2.lechur1 3.Carloss83 4.Elast93 5.RSM 55+54+54=163 6.ESSOX - 49 7. Marienty 46 + 50 + 40 = 136 8. jamnick85 9.kamil.ruszala 49+36+50=135 10.Budek 50+56+53=159 11. Kepes53 12.Darek1 13. Michalvcf 48+44+48=140 14. Marex 45+43+41= 129 15. moczykij - 48+39+46=133 15. Larry_blanka - 42 16. Tadek 34+0+0=34
  19. Gatunek ryby: kleń - Długość w cm: 40, 44 cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 26.04.2020 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 20:30, 21:00 - Łowisko (ewentualnie szczegóły typu: dokładne miejsce połowu, rodzaj łowiska, nazwa łowiska, najbliższa miejscowość): Odra we Wrocławiu - Przynęta: wobler Instynct4 - Bardzo krótki opis połowu - dwa - trzy zdania. (pogoda, czas, własne wrażenia, ewentualna masa w kg, czy ryba została wypuszczona, itp.): Tylko dwa klenie z pięciu brań. Wobler prowadzony wachlarzem nad kamienistą zalaną główką. Brania zaczęły się o zmroku.
  20. jaceen

    rzeka Ślęza

    Miałem dzisiaj odpuścić rybom, ale przed zmierzchem wiatr się uspokoił, to skorzystałem prawie trzy godziny. Woda bardzo niska. Dodatkowo trzeba było uważać, żebym nie ściągnął muchówką jakiegoś rowerzysty z wału. Najlepiej łowiło się na piankowego żuka w kolorze różu. Nie wiem, dlaczego kojarzy się mi z flagą FLGBT?:/ Złowiłem cztery kleniki i dwie wzdręgi. Nie chciałem kombinować, bo możliwe, że więcej wzdręg bym złowił. Liczyłem jednak na większego klenia i krasne odbijały się od żuka. Kiedyś próbowałem je łowić, ale nie poradziłem sobie. Dzisiejsze to moje pierwsze ze Ślęzy. Wracałem, to było ciemno. Jeszcze pomyślałem, żeby spróbować złowić nocnego klenia na streamera. Bo kto mi zabroni?:))) Niska woda dawała mi szansę. Tadam!
  21. - Gatunek ryby: kleń - Długość w cm: 51, 52, 53, 53 cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 20.04.2020 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): między 21-23 - Łowisko: rzeka Odra - Przynęta: wobler 35 mm - Opis połowu: Klenie złowione w porze nocnej na wobler kleniowy 35 mm o zanurzeniu do 50 cm. Trzy klenie do wglądu w wątku kleniowym Dla uzupełnienia całości czwarty 51 cm.
  22. Cześć. Za kilka dni będzie maj. Mam cichą nadzieję, że tabela zacznie się wypełniać okoniami z cieplejszych miesięcy. Nie wszystkim pasuje uganiać się za tymi ślicznymi rybami w jesienno zimowym czasie. Mam kolejną propozycję. W pierwszej części wprowadziliśmy element dodatkowej rywalizacji o mistrza przedwiośnia. Teraz chciałbym was namówić do sięgnięcia po powierzchniowe przynęty i walkę o "letniego okoniowego mistrza". Koniec tej rywalizacji ustalimy na ostatni dzień wakacji 31.08 (poniedziałek). Największy okoń złowiony na powierzchniową przynętę będzie dawał właśnie ten tytuł. Nie będę określał dokładnie jakie to mają być przynęty. Czy to będzie popper, wobler o pracy wtd (walking the dog), muchowe powierzchniowe przynęty, gumowe żabki, czy jakieś inne, to już wolny wybór. Ważne, żeby to był połów ze świadomym zastosowaniem tych przynęt i typowym powierzchniowym prowadzeniem. Okoń złowiony w ten sposób zgłośmy do tabeli z dodatkową literą np. "P". Będziemy wtedy wiedzieli, że to okoń złowiony na powierzchniową przynętę. Najlepiej, żeby ten powierzchniowy był wyodrębniony poza dziesiątką. Nawet gdy zaliczy nam się do ogólnej punktacji, to osobny wpis dałby lepszą orientację. Przykład: 25+25+26+26+27+27+28+28P+29+29=XXX 28P Gdyby powierzchniowy okoń był mniejszy niż zgłoszone do dziesiątki, to oczywiście również wpisujemy z boku. Te powierzchniowe będą się liczyły w osobnej kategorii. Od pierwszego maja ruszamy. A dla zachęty do obejrzenia kilka minut okoniowej rywalizacji;)
  23. jaceen

    Kleń 2020

    Mądrego warto posłuchać. Jestem tego samego zdania. Leszcz zapewne pojawi się gromadnie na tarliskach z początkiem majówki. W tamtym roku byłem trzeciego maja nad wodą i zarejestrowałem na kamerce, co wyprawiają lechole. Później nastąpiło duże ochłodzenia i wszystko przesunęło się o dobre dwa tygodnie. Kleń przejmuje pałeczkę po leszczach, więc obstawiam, że jeżeli ktoś chce sobie narzucić przerwę w łowieniu kleni na czas tarła, to od połowy maja do połowy czerwca będzie jakimś minimum. Jednak my nie mamy na to wpływu i ryby same wiedzą najlepiej, kiedy, gdzie i jak. Rzeka od innej rzeki, klatka od klatki, ostroga od ostrogi się różni i w pewnych warunkach pogodowych różnica może wynieść nawet miesiąc. Na dowód mam zdjęcie klenia złowionego w sierpniu z obfitą wysypką. Kilka innych miało słabo widoczną. --------------------------------- Dodaję poniedziałkowe klenie do tabeli. Jakość zdjęć fatalna. Aparat mi się już wykańcza i nocne zdjęcia są mocno przepalane. Na zdjęcia z ustawieniem nocnym nie ma czasu. Zbyt długi czas na obsługę. Jest, co jest. 52 53 53 Klenie złowione W Odrze na woblera 35 mm (Gębski). Godziny połowu to: 21:10, 22:10, 23:17. Dopiero teraz zaskoczyłem, że nie przestawiłem w aparacie godziny na czas letni. Metadane mogą się różnić właśnie o całą godzinę. Wczoraj powtórzyłem i trochę zbyt szybko się wszystko wydarzyło. Trzy brania w przestrzeni kilkunastu minut i bez ryby. Dopiero za czwartym razem siadł kleń podobnych rozmiarów, tych z poniedziałku. Kleń odhaczony w wodzie. Z całą pewnością nie był większy od poprzedników. _____________________________________ Dodaję 53, 53 i 52 cm. 1.Jaceen 53+53+52=158 2.lechur1 3.Carloss83 4.Elast93 5.RSM 55+54+48=157 6.ESSOX - 49 7. Marienty 46 + 50 + 40 = 136 8. jamnick85 9.kamil.ruszala 49+36+50=135 10.Budek 50+56+53=159 11. Kepes53 12.Darek1 13. Michalvcf 48+44+48=140 14. Marex 45+43+41= 129 15. moczykij - 48+39+46=133 15. Larry_blanka - 42 16. Tadek 34+0+0=34
  24. jaceen

    Kleń 2020

    Jednoznacznie trudno ocenić. Z mojej wyprawy wyglądało, że jeszcze sporo czasu do tego. Te mniejsze mogą już sikać, bo one prawdopodobnie chcą być cwańsze i uprzedzić klamoty w amorach. Dzisiaj już nie będę męczył siebie i potencjalnych czytelników swoim udanym poniedziałkowym wyjściem na klenie. Cała sytuacja jest opisana w zakładce "jak było na rybach". Swoimi kleniami chyba się wcisnąłem między RSM a Budka. Klenie 53, 53 i 52 wkleję jutro, bo chyba zrobię zaraz spacer;)
  25. Nie lubię poniedziałku? Ponad trzy tygodnie bez wędki zrobiło swoje. Gdy nadarza się okazja, by wyjść, to już nie mam takiej ochoty. Pasja wędkarska u mnie przygasła. Jeden telefon, drugi telefon, jakieś zdjęcie z wody i walka ze sobą, iść nie iść? Zrobię kanapkę, herbatę do termosu i w trzydzieści minut będę nad wodą. W sam raz. Będzie już ciemno. Idę. Robię skrót, który daje mi pół godziny drogi, a nie czterdzieści minut. Po drodze rozmyślam, z czym przyjdzie mi się zmierzyć? Często staram się powiązać wyprawy z jakimś wydarzeniem. Z jakimś szczególnym dniem lub sytuacją. Był dzień dziecka, pierwszy dzień wiosny, trzynastego w piątek, 1 maja, pierwszy dzień wakacji i analogicznie ostatni dzień wakacji. Był pierwszy dzień roku, jak też ostatni. Był dzień wigilii, dzień kobiet i wiele innych, z którymi kojarzę wędkarskie wydarzenia. A co może się wydarzyć w zwykły/niezwykły poniedziałek, że zapamiętam go, być może na bardzo długo? Jednego co pragnąłem, to żeby szczęście się uśmiechnęło i trafił się kleń ponad pięćdziesiąt centymetrów. Od dekady obiecuję sobie, żeby w sezonie był przynajmniej jeden na koncie. Rekordowy sezon był dwa lata temu. Złowiłem wtedy szesnaście. Oczywiście znajomość i doświadczenie przydaje się, ale do tego trzeba jeszcze szczęścia. Bez tego chęci mogą pozostać tylko chęciami i często pozostaje obraz wędkarza z rozdziawioną gębą, gdy ryba wypina się podczas holu. Taki niechlubny rekord też posiadam, że na jednej wyprawie kilkanaście ryb spadło mi podczas holu. Do tej pory mnie to prześladuje i zachodzę w głowę, jaka była przyczyna. Jestem nad wodą. Powoli uzbrajam wędkę. Kilkanaście minut rzucania i rozglądam się, jaka jest sytuacja. Analizuję, jak pracują woblery, jaki jest nurt, gdzie gromadzi się drobnica. Mam pierwsze branie. Delikatne trącenie i po chwili czuję charakterystyczne szarpanie. Że to okoń dopiero byłem pewien, gdy go wyjąłem z wody. Po długiej przerwie nie jest się niczego pewnym. Postanawiam jeszcze chwilę obłowić to samo miejsce. Wędka ładnie przechodzi w parabolę. Nie jest to jakaś niebezpieczna sytuacja. Jeszcze do głębokiego ugięcia aż do kołowrotka, daleka droga, ale to całkiem inna praca, niż wędki, z jakimi miałem do tej pory doświadczenia. Branie było delikatne i pierwszy moment holu nie dawał mi obrazu, z czym wojuję. Po chwili wiem, że to nie przelewki. Kleń duży. Moje drobne dłonie średnio sobie radzą z tą sytuacją. Po chwili odhaczam woblera i mierzę rybę. Jest nieźle, równe 52 cm. Kilkanaście metrów dalej i podobna sytuacja. Nie minęło kilkanaście minut i wędka znowu wygięta jak naciągnięty łuk. Ulala, czyżby jeszcze większy? Odczuwam silniejsze szarpnięcia. Tylko spokój może uratować sytuację. Podciągam klenia pod miejsce do podebrania. Zapalam lampkę i widzę bardzo szerokiego jegomościa. Ciekawe, czy będzie dłuższy od poprzedniego? Okazało się, że ma 51 cm. Podobna sytuacja przydarzyła się mi tylko raz. Było to chyba w 2002 roku. W każdym razie pierwszego maja wybrałem się jeszcze na klenie, na jeden z dopływów Odry. Wtedy jeszcze nie łowiłem zapamiętale na spinning. Wędka winklepicker do 40 g z trzema wymiennymi szczytówkami doskonale sprawdzała się na kleniowe wędrówki. Ten dzień zapamiętałem, bo wtedy złowiłem dwa swoje największe klenie. Pierwszy mierzył 60,5 cm a drugi 58 cm. To była całkiem inna sytuacja i mój sukces wcale nie był przesądzony. Trudne miejscówki usiane podwodnymi korzeniami, kołkami, podwodną roślinnością i w pobliżu wartkim nurtem nie dawało mi praktycznie szans. Jednak nie skorzystały z tego i w odstępie kilkunastu minut złowiłem dwa piękne klenie. Miałem jeszcze tego dnia kilka mniejszych, ale to nie miało już znaczenia. Czy mogło coś przebić tę sytuację z maja? Tylko złowienie hat-trick kleni 50+. Po ugięciu wędki już wiem, że jest to możliwe. Teraz dopiero poczułem uderzenie adrenaliny. Zaczęło mi bardzo zależeć, by chociaż zobaczyć i ocenić, czy jest tak duży, jak poprzednie. Zapalam lampkę i… zacząłem jeszcze bardziej się obawiać. W zasadzie wystarczy mi podprowadzenie ryby pod nogi, czasami wystarczy ją klepnąć w czoło i zaliczam ją sobie, że jest złowiona. Nie muszę mierzyć. Tym bardziej że jest podobnych rozmiarów. Jednak nie darowałbym sobie, bo taka sytuacja może przydarzyć się raz w życiu i chcę mieć pewność. Miarka pokazuje 53 cm! Parę lat temu nie miałem zielonego pojęcia, że świadomie można łowić klenie nocą. W wielu przypadkach bardziej skutecznie niż w dzień. W jednym z sezonów wśliznął się między te dwa moje rekordowe na winklepickera, nocny spinningowy kleń 59 cm. Szybko to wszystko się odbyło. Punktowałem klenie prawie jak Lewandowski bramki na boisku. Zjadłem kanapkę, wypiłem herbatę i wróciłem na pierwszą miejscówkę. Udał mi się dłuższy rzut. Linka zaplatała się o palec i chwilę woblerek dryfował. Zlikwidowałem luz i gdy wobler zanurzył się, nastąpiło branie. Tym razem było widoczne, słyszalne i walka odbywała się przez kilka sekund prawie w powietrzu. Takie zachowanie wskazywało, że zapiałem potężnego jazia. W ciemności nie byłem w stanie tego ocenić. Po walce, chlapaniu, rozbryzgach, przewalaniu się na boki obstawiałem właśnie na niego. Potrzebowałem podprowadzić rybę jakieś dwadzieścia metrów do obniżenia. Rytuał podobny. Zapalam lampkę i oceniam sytuację. Jednak kleń! Spory. Podobny do wcześniejszych. Gdyby był delikatniej zapięty i nie zostawiłbym torby z peanem kilkanaście metrów dalej, to bym go nie mierzył. No cóż, gdy już go wypiąłem na bulwarach, to jednak zmierzyłem. Miara pokazuje po raz drugi 53 cm! Jak tu nie lubić poniedziałków? Jednak w całej tej sytuacji musiało się coś wydarzyć, by nie było tak różowo. Do północy miałem kilkadziesiąt minut i zdecydowałem jeszcze spróbować. Po kilku rzutach wyleciała mi szczytowa część spinningu. Linka owinęła się wokół szczytówki i ścięła ostatnią przelotkę. No tak, to był ewidentny znak, że wystarczy. Żeby nie przeginać ze szczęściem. Oceniłem, że nie będę obcinał szczytówki do następnej przelotki. Kawałek, który został, jest do uratowania. Łowiłem na Spinning Patriot Revival 251 cm/3-15g, akcja-Medium Light. Plecionka 0,08 na kołowrotku Catana 3000SFB. Przynętą był kleniowy wobler 35 mm prawdopodobnie Gębskiego. PS
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.