Skocz do zawartości
Dragon

jaceen

Redaktor
  • Liczba zawartości

    5 470
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    824

Zawartość dodana przez jaceen

  1. W środę zabrałem ze sobą miarkę, bo spodziewałem się złowić okonie. Sprawdziło się i kilka udało się oszukać. Łowisko Odra, przynęta streamer-baitfish na zestawie muchowym. Największy ląduje do tabeli. Oznacza to, że mam pełną dziesiątkę i pozostaje mi szlifować wynik. 26cm
  2. jaceen

    WROCŁAWSKA ODRA

    Może już czas podjąć decyzję i zagiąć w hakach zadziory?:) Moim zdaniem jest to zbędny element, jeżeli ktoś podchodzi do wędkarstwa z czysto sportowym nastawieniem. Spróbujcie na jednej-dwóch przynętach i sprawdźcie, czy to ma sens. Zdecydowanie polecam.
  3. Seledyn dopiero dokupiłem i jedna taka mucha została zjedzona. Kilka ukręciłem dokładnie takim zestawem. Na hak naciągnięty mylar, brzuszek perłowy i grzbiet fioletowy. W nocy częściej sięgam po troszeczkę "bogatsze" w dubbig. Nie jest to regułą, ale tak robię. Główki zalewam distalem dwuskładnikowym. Ten klej pod UV powinien się pokazać. Nie mam obecnie czym sprawdzić, ale tak przynajmniej było kiedyś. A macie jakieś namiary na klej jednoskładnikowy do zalewania z lampą, ale nie w kosmicznych cenach?
  4. Niedziela. Trochę musiałem poczekać, aby zaczęło się u mnie dziać. Gdy przyszła magiczna godzina trzeba było mocno ściskać wędkę. Brania wyrywające z butów. Jeszcze czegoś takiego z muchą nie miałem. Czasem jedno się trafiło. Tej nocy naliczyłem sześć. Dwie ryby "zgubiłem" w czasie holu, pod dwoma padł zestaw. Kolejne ryby szczęśliwie holuję pod nogi w rozmiarze ok. 53 i 42 cm. Przynęta baitfish, sprzęt #6.
  5. jaceen

    Bystrzyca

    W sobotę dla odmiany i po długiej nieobecności na rzece pojechaliśmy z Booryssem podeptać bystrzyckie otoczaki:) U mnie słabo. Kilkanaście szarpnięć i tylko jednego okonia na streamera złowiłem U Grześka zaś forma jest! Wyjął kilka kleni, okonie i ładnego jazia. Przed zawodami dobry prognostyk;)
  6. W tym sezonie rzeka dla mnie jest łaskawa. Bardzo rzadko schodzę o kiju. Nie ma gigantów, ale na takie też się nie nastawiam. Najbardziej interesują mnie ryby w przedziale 40-60 cm. Powyżej tej skali, to pojedyncze przypadki w całym sezonie. Teraz warunki takie, że do własnych statystyk i analiz trzeba szybko dokumentować zdarzenie. W tym celu namalowałem znaczniki na wędce. Nie tracę czasu na szukanie miary i skracam czas. Czerwony lakier = 30cm, kolejne w kolorze złotym są malowane co 10 cm (40,50...) np. muchowe 40 spinningowe 50 Najdalej maznąłem do 70cm. Jak przekroczę, to będę się martwił o pomiar, gdy się coś takiego wydarzy;) Przynęty, które zadziałały na prezentowane klenie Wobler 75mm, zbliżona kopia woblera Gembali.
  7. jaceen

    rzeka Ślęza

    W poprzedni wtorek zaglądnąłem na ujściowy odcinek. Jakaś masakra. Woda ledwo się sączyła. W kałużach, które powstały, rybki walczyły o przetrwanie. Przykry widok. Generalnie, woda ciepła jak zupa. Bez wyraźnego nurtu wiele ryb padnie.
  8. Sobota/niedziela (60,51,52) Poniedziałek (50,50,32) Wtorek (53) Zarybiamy;)
  9. Zapewne okoniowa tabela rozgrzeje się na jesień, ale ciągle próbuję letnimi okoniami zrobić dobrą bazę wyjściową. Półmetek nie daleko, trzeba będzie się skoncentrować i dołowić dziesiątego pasiaka. Budka do końca czerwca chyba nikt nie przegoni. Okoń złowiony na muchową przynętę bait fish i nie zapiszę takiego ok. 32 cm. Stało się tak, bo zrobiłem sobie oznaczenia na wędce do szybkiej oceny rozmiaru ryby i miarkę zostawiłem:)
  10. Fajna muchowa nocka ze sporą ilością brań. Muchy się sprawdziły i sandacze dopisały;)
  11. Dostałem sygnał, że woda pod muchę idealna, to długo się nie zastanawiałem. Pojechałem jeszcze za dnia, aby zrobić rozpoznanie. Do wody poleciała mylarowa rybka od Szymanka69. Rybki dość często ją odprowadzały, by w końcu dał się złowić fajny 40+ kleń. Dołączył Booryss i gdy zaczęło szarzeć, przesunęliśmy się pod bardziej sandaczowe stanowiska. Długo nie czekaliśmy. Pierwsze rzuty dały dwa skubnięcia. Po kilkunastu minutach łowię małego sandaczyka. Minęły kolejne i w okolicy spławianej przynęty słyszę delikatne "cmok". Mucha została zassana. Kijek fajnie się gnie, nurt dodaje swoje i zaczęła się walka. Nie długa. Wiem, że wędka, z którą spędzę kolejne sandaczowe wyprawy, wiele zniesie. Jeszcze sporo brakowałoby by "klęknęła" pod rybą. Foto, miarka /52 cm/ i do wody. To była fajna noc. Nie było widać zwariowanej aktywności ryb, przynajmniej przy naszych stanowiskach, ale brania następowały w odstępach kilkunastu minut. Wszystkiego nie udało się zapiąć.Tym razem więcej było sandaczy. W sumie złowiliśmy dziewięć sztuk. Kleni, razem z tym dziennym, pięć sztuk. Booryss holuje rybę. Pół godziny przed północą zdradził soje stanowisko kolejny sandacz. Kilka metrów podszedłem, żeby łowić z krótszej linki. Wolę tak, bo mam zdecydowanie lepszą kontrolę nad zestawem. Może piąty rzut w okolice stanowiska i znowu słyszę fajne "cmok". W pobliżu streamera zrobił się wir. Napiąłem linkę i poczułem narastający ciężar na wędce. Po dwóch minutach mierzymy (54) i robimy pamiątkowe zdjęcie. Do północy miałem jeszcze dwa skubnięcia. Jednak emocji było na tyle, że daliśmy na wstrzymanie do kolejnej wyprawy;) Przynęta bez zmian. Foto post wcześniej. Wędka #6, przypon końcowy 0,22 mm, odcinek rzeki nadający się do brodzenia.
  12. Kolejne woblery ustawiane jakiś czas temu. W tym zestawie starałem się uzyskać pracę na lub tuż pod powierzchnią.
  13. Wnioski są, obserwacja jest, sporo czasu nad wodą i konsekwencja w tym, co się robi. W ostatecznym rozrachunku takie podejście musi przynieść efekty. Czasami sukcesy przychodzą szybciej, innym razem brakuje cierpliwości, bo przyroda serwuje nam opóźnienia i wkrada się wtedy nerwowość, że robimy coś nie tak. Łowienie z "partyzanta" i mówienie sobie - "dobrze, idę nad wodę, może coś się uwiesi", zazwyczaj kończy się miernymi wynikami. Oczywiście wędkarstwo to również zbiór przypadków i bywa miłe zaskoczenie, że w końcu coś się uwiesiło. Aż się prosi aby sobie dokładnie przeczytać te kilka zdań, które koledzy zmajstrowali kilka postów wcześniej. Kilka zdań a tyle informacji. To nie chodzi o pokazanie paluchem gdzie, bo to nie załatwi sprawy. Warto się wczytać i zrozumieć. U mnie wczorajsza nocka zakończona dwoma braniami. Odra, wyprawa za sandaczem, ale miejscówka mocno kleniowa i taką rybą się skończyło. Kleń skusił się na weterana ze stajni "Gębala" 75mm, wersja pływająca o agresywnej pracy. Wobler prowadzony z szerokiego wachlarza i przytrzymywany w nurcie. Branie nastąpiło w połowie drogi. Tym razem nie było atomowego strzału. Branie mocno wyczuwalne, ale bez fajerwerków. Walka zaś była emocjonująca. Spory nurt i ładny okaz po drugiej stronie wędki = mocno wygięty kij. Mimo, że w tym sezonie pobiłem swoje wszelkie rekordy w ilości poławianych kleni na spinning, to dopiero czwarty z piątką z przodu.
  14. Spn83, rozwalasz system:) Możesz napisać w kilku słowach z czym do nich podchodzisz? Jak masz sprzęt skonfigurowany pod sandacze?
  15. Marcin swoją zdobycz pokaże? Takich kleni na co dzień się nie łowi. Ponoć jest jeszcze film z akcji. Powiem wam, że mimo luźnego podejścia miałem niedosyt. Chciałem chociaż w jednej turze zapunktować i niestety nie dałem rady. Po 23:00 wstąpiła we mnie jakaś energia i po kilkunastu minutach stałem ponownie nad wodą. Po nalocie spinningistów i muszkarzy w nocy była błoga cisza i bezludzie. W tym sezonie mam w planach złowić przyzwoitego muchowego sandacza. Kilka much, butelka picia i kilkadziesiąt metrów linii brzegowej do obłowienia. Taki był plan. Kilkanaście minut i o mało plan by się ziścił. Jeszcze nie o to chodziło, ale zajawka jest. Miałem jeszcze jedno wyjście czegoś dużego. Niestety nie doszło do zdecydowanego ataku. Złowiłem jeszcze trzy klenie. Największy w granicach 40 cm. Muszyska się sprawdziły. Coś je podskubywało i gdy przyjdzie lepszy czas i rybska będą bardzo głodne, to im nie przepuszczą.
  16. W dniu 03.06.2018 we Wrocławiu Koło PZW "ASTRA" na zlecenie Kapitanatu zorganizowało Mistrzostwa Okręgu w Dyscyplinie Muchowej. Zgodnie z harmonogramem po zgłoszeniu zawodników nastąpiło losowanie par. W wyznaczonym sektorze rozpoczęto łowienie w dwóch turach. Pierwsza w godzinach 9:00 – 11:00 i druga 12:00 – 14:00. Ozdobami zawodów były piękne klenie naszych forumowych kolegów, 53 cm (Odys80) i 52 cm (GuCeK). Do punktacji były doławiane okonie i jazie. W ogólnej klasyfikacji od pierwszego do trzeciego miejsca zajęli kolejno Radek (w środku), Michał (z lewej) i Grzegorz (z prawej). I tu słowo mojego komentarza do zawodów, które odbyły się w bardzo miłej atmosferze, przy pysznym posiłku ( kiełbasa z grilla, ogóreczki małosolne, grochówka, łakocie, kawa). Brak obycia w zawodach spowodował, że łowiąc nawet piękny okaz ryby można spaść z „pudła”. Brak punktów w jednej turze powoduje, że tracimy szanse na wysoką lokatę. Od siebie gratuluję Radkowi zwycięstwa. Tym bardziej że złowiona ryba na zawodach jest nowym PB kleniowym, podwójny sukces. Łowiąc ryby w pierwszej turze i doławiając dużego klenia w drugiej, nie dał nam żadnych szans. Oby proroctwo Krzysztofa się sprawdziło i ...gdy będą rozpoczynały się wakacje, czołówka okręgu będzie walczyć w 42 Muchowych Mistrzostwach Polski seniorów o najlepsze pozycje. Trzymam kciuki i czekam na dobre wieści z Dunajca. Dziękuję wszystkim za uczestnictwo i mam nadzieję, że z każdym sezonem będzie nas przybywać.
  17. A w godzinach zawodów co będą gryzły? Tak bez nęcenia:) O tej porze dnia bardzo rzadko łowię. Czy jakiś mini Red Tag zadziała? Proszę o podpowiedź.
  18. Dzisiaj zgłosiłem swój udział. Trudno, jak uda się złowić rybkę, to najwyżej nie zgłoszę. W trampkach trudno mi będzie brodzić za koleżką z pary by potwierdzić, gdy będzie gdzieś na środku wywijał linką;) http://www.pzw.org.pl/ks-wroclaw/wiadomosci/170691/60/muchowe_mistrzostwa_okregu Ktoś jeszcze?
  19. Jeszcze kilka wypadów z muchą zaliczam, bo za kilka dni może pójść w odstawkę;) Chyba, że na Ślęzę się wybiorę. No, może jeszcze spróbuję o sandacza zawalczyć. Ciągle się zbieram do ukręcenia prostych much pod nie i jakoś nie mam zapału. Nie jest łatwo. Jednak ostatnio na zero nie schodzę. I z tego się cieszę. Czasem jazio siądzie, innym razem klenik, albo boleń. Na kilkanaście ukręconych much znajdzie się ta jedna, która łowi. Kolejne czekają na swoją okazję. Dzisiaj poleciał do wody jeden z popperów zrobionych z balsy. Łowiłem krótko. Dwa wyjścia były. Może będzie dobrze?
  20. Od ostatniej randki z nocną muchą przyszedł dobry moment na ponowną próbę. Ciągle coś nie pasowało. A to wiatr, innym razem stan wody albo totalna rezygnacja z tej metody. Zastanawiałem się, czy nie odstawić patyków w kąt. Wczoraj bym to zrobił. Plątanina w trawach, czepialstwo o wodne zielsko i brak zbiórek suchych much, które najbardziej w tej metodzie lubię, doprowadzały do takich myśli. W odwodzie był spinning. Walczyłem ze sobą, aby po niego sięgnąć. Zaczęło coś odprowadzać streamery. Jeszcze się wstrzymałem ze spinningiem. Łowię klenika. Po chwili ciszy doławiam sporego krąpia. Przed samym zmierzchem do kolekcji trafia skromny jaź. Coś drgnęło. Motywacja jest. Dołącza Jacolan i wędkujemy razem. On na spinning ja walczę z muchówką. Jeszcze przed zmianą miejsca łowię jazia i trzy ryby się spinają. Jedna była konkretniejsza. Bułki zjedzone, napój wypity, to pozostaje tylko skoncentrować się na rybach. Pierwsze rzuty i dwa delikatne brania. Następne przynosi klenia ok. 40 cm. Pocieszenia wielkiego nie dał, bo u Jacka ciągle się coś chlapie. Znowu wkradają się myśli o zmianie wędki. Bum! Fajne mocne puk! Wędka mocno wygięta a ryba majestatycznie płynie pod prąd. W końcu jest poważny przeciwnik. Pod nogami zaczyna tańcować duży kleń. Tego potrzebowałem tej nocy. Po nim łowię kolejnego jazia i nastała dłuższa przerwa w braniach. U mnie, bo u Jacka ciągle coś się dzieje. Z daleka widzę, że holuje rybę za rybą. U mnie dziura z braniami. Może nie do końca, bo kilka ryb mi odpada, ale kto w to uwierzy? Dochodzę do kolegi i chwilę łowimy koło siebie. Przy okazji robię zdjęcie złowionej ryby. Pocieszające, że złowił ją na szerszenia zrobionego przeze mnie. Została ostatnia godzina i postanawiam wrócić na początek łowiska. Zapamiętałem każde drzewo, aby mieć odnośnik, gdzie było lepiej, lub gorzej. Sytuacja się powtarza. Dwa brania a linka dalej luźno zwisa. Jacek znowu mnie denerwuje, holując rybę. Jednak końcówka należała do mnie. Łowię jazia a po dziesięciu minutach... tym razem straciłem kontrolę nad zestawem i prowadziłem po omacku. W końcowej fazie czuję napierający opór na wędkę i pulsowanie. Jest! To będzie większy klamot niż poprzedni. Takie mam odczucie podczas holu. Mam go już pod nogami. Wygląda w wodzie imponująco. Jest chwila na kilka fotek i mierzenie. Okazuje się, że ma tyle samo, co poprzedni (52 cm). Tak się kończy:) Jednak Jacolan ilościowo nie dał żadnych szans. Gdyby wszystkie brania były wykorzystane, to byłby jeden z lepszych nocnych wypadów.
  21. Jest okazja się spotkać. Zastanawiam się nad punktem - / losowanie par/. Z czym to się wiąże? Jak to rozumieć? Są to zawody drużynowe, czy indywidualne? Nagroda dla jednej osoby a łowienie w parach? Zastanawiam się nad tym, bo nie chciałbym być czyimś uciążliwym ogonem. Przeważnie łowię z brzegu.
  22. jaceen

    WROCŁAWSKA ODRA

    Bardziej chodziło mi o sposób zbrojenia. Przynęty dobrałem przypadkowo. Haki offsetowe, czy inne, ale duże i ukryte w przynęcie. Duże, by nie było problemu z zacięciem, a schowane ostrza dają możliwość łowienia w ryżowisku. W główki jigowe też tak można zbroić. Tym sposobem zyskujemy wiele dodatkowych miejsc do obłowienia.
  23. jaceen

    WROCŁAWSKA ODRA

    Wasyl1968 a czy można tak? W tych zielskach;)
  24. jaceen

    Czas przed imadełkiem

    Ostatnio jakoś nie ciągnie mnie do łowienia muchą, ale motanie ich zawsze sprawia przyjemność. Pierwsze koniki i ważki do których się lepiej przyłożyłem. Wzory i sposób zaczerpnięty z sieci i po mojemu wcielone małe niuanse, które mają pomóc. Ale w czym?:)))
  25. jaceen

    WROCŁAWSKA ODRA

    Wczoraj do północy wyglądało wszystko dobrze. Woda klarowna i stan w normie. Z mapek wygląda, że trochę dolało z Bystrzycy, Ślęzy i Widawy. Jednak to poniżej wrocka. Chodziłem wczoraj za okoniami. Było ciężko. Jakiś dziwny dzień. W kilku miejscówkach zupełna pustka, w innych po kilku braniach również studnia. Więcej okoni miałem z opaski na woblery niż na gumki. Później przeczekałem deszcz i zaczęło się kleniowe łowienie. Takie wyprawy lubię. Emocji było sporo. Łowiłem tylko dwoma woblerami. Biała myszka, która złowiła największą rybę wyprawy ( 45 cm ). A najczęściej była atakowana osa "Nemo". Łowiłem do 23:30 ( 2 krąpie, 2 jazie, 6 kleni ). Emocji nie brakowało, bo brań było sporo.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.