Cześć. Mało w tym roku byłem na rybach. Ledwie sześć razy. Ale staram się, jak już mam czas, pojechać zobaczyć jakieś nowe miejsce. 9 kwietnia miałem dzień urlopu, więc zaplanowałem dłuższy wypad. Już dawno chciałem pojechać nad Bóbr, w Bory Dolnośląskie. Mój wybór padł na Leszno Górne, ponieważ można tam stosunkowo łatwo dojechać pociągiem. A miałem ochotę na wyjazd z plecakiem, bez auta, jak za dawnych czasów 😉
Stacja jest prawie przy rzece. Szybko tam doszedłem i przygotowałem sprzęt. Trochę wiało, ale pogoda była niezła. Stan wody był podwyższony, ale rzeka wyglądała bardzo obiecująco.
Niestety dość szybko trafiłem na jakieś mokradła i nie mogąc ich mimo prób sforsować, postanowiłem cofnąć się i przejść przez most kolejowy na drugą stronę rzeki.
Drugi brzeg był łatwiejszy. Widać było, że bobrów nad Bobrem nie brakuje. Niestety brań zabrakło.
Nie brakowało także kleszczy. I to takich całkiem sporych. Zabrały mi większą część radości z tej wyprawy. W każdej miejscówce, zanim zarzuciłem, musiałem najpierw zrzucić z siebie kleszcze.
W sumie złapałem ich na sobie trzydzieści trzy. Nawet dobrze, że były takie duże. Łatwiej było je zauważyć. Ciekawe co będzie nad Odrą latem...