-
Liczba zawartości
5 357 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
762
Zawartość dodana przez jaceen
-
Czy Wy zawsze musicie wybrać najgorszy z możliwych terminów?
-
Przy jazie opatowickim jest duży parking. Do kanału kilka minut drogi i spacerkiem rozpoznanie można zrobić do mostów. Ostatnio łowienie na Red Tagi najlepiej mi tam wychodzi;)
-
2016-08-02 Odra-Widawa Wycieczka rowerowa z wędkami. Pierwszy wypad wędkarski Radka po ciężkiej pracy w szkole;) Wzięliśmy smużaki i po wytypowaniu kilku miejsc na Widawie, osa Jacolana poleciała do wody. Długo Radek jej nie męczył:) Po kilku kontrolnych rzutach siada ładna klucha. Był jeszcze jeden podobny, kilka strzałów i wyjść do smużaków. Udany początek sezonu przez juniora. W powrotnej drodze obłowiliśmy opaskę odrzańską. Miałem nie łowić, ale okonie i bolenie trochę szalały i rozłożyłem drugiego trawela. Nie machałem dużo. Czekałem przykucnięty, aż bolenie podpłyną na odległość rzutu. Dwa nie trafiają. Trzeci zdecydowanie atakuje poppera. Może za tydzień znowu uda się wycieczka?;) pzdr.
-
Może dam radę:) ______________________________________________ 25-07-2016 Tego dnia szybko nie zapomnę. Wymyśliłem sobie, że w ciągu dnia i w największy skwar połowię klenie. Przy okazji odwiedzę ujściowy odcinek Bystrzycy od mostu Brodzkiego w stronę Odry. Dawno tam nie łowiłem i miałem ochotę sprawdzić, co się zmieniło. Trochę pokręciłem się poniżej mostu, nawet udało się wejść do wody. Po kilkudziesięciu minutach chciałem przejść brzegiem w stronę ujścia. Po około 100m nastąpiła katastrofa. Odcięło mi „prąd”. Na tak krótkim odcinku wydoiłem połowę zapasów wody i nogi zrobiły się jak z waty. Dobre trzydzieści minut minęło zanim doszedłem w cieniu do sprawności. Plan po korekcie - dziesięć razy wolniej i omijać największe chaszcze, w których traciłem najwięcej sił. Pokazało się trochę chmur, które pomogły i przygasiły palące słońce. Na tym odcinku nie odważyłem się wejść do wody. Przy brzegach muł zasysał po kolana. W trakcie zmieniałem muchy i doszedłem do wniosku, że największe zainteresowanie wzbudzał streamer biały i czarny. Miałem na nie nawet cztery wyjścia boleni i nie wiele brakowało, abym zapunktował tą rybą. Emocje były, gdy płynęły w stronę przynęty i w ostatniej chwili rezygnowały. Ogólnie sporo ryb interesowało się przynętami, ale na ostateczny atak nie mogłem się doczekać. Kilka kleników i jazi złowiłem, ale te największe tylko odprowadzały. Nie doszedłem do ujścia. Nie było sił. Wróciłem, aby odpocząć i przed zmierzchem ustawić zrobione woblery. O tej porze wstąpiły nowe siły i radość wędkowania. Przy ustawianiu osy, zaatakował ją chyba boleń. Niestety nie trafił, albo zrezygnował w ostatniej chwili. Jeszcze miałem zbiórkę żuka. I tu nie udało się zapiąć ryby. Już przy szarówce założyłem woblery Lovec-Rapy ( 4-5,5cm pod krakuskiem). Łowię sandaczyka, potem mały boleń i dwa wyjścia czegoś większego, ale znowu pudło. Zrobiło się ciemno i z nadzieją na większego sandacza stanąłem na sprawdzonej miejscówce. Po kilku minutach bum! Piękny strzał w woblera i odjazd, jakbym bobra zapiął. Po chwili wiem, co holuję. Uwieńczeniem morderczej wyprawy został piękny nocny kleń. pzdr., jacenn
-
Nie tylko koledzy z Kątów. Rzeka, jak każda inna, są odcinki bardziej rybne i mniej. Ja najczęściej łowię na nizinnym/ujściowym odcinku. Kilka lat wstecz wyłącznie z pickerem i nie narzekałem. 2016-07-22 Ryba wzięła na białego streamera. Cała akcja była widoczna, jak na dłoni. Kleń wypłynął z rynny i natychmiast podrzuciłem streamera powyżej. Ściągałem łukiem. Zadziałało:)
-
Najlepiej czuję się na swoich rewirach. Kilkanaście drobiazgów w tym dwa kleniki mierzone (28 i 36cm). Najwięcej wyjść było do piankowych żuków. 36 cm leci na podmianę do tabeli.
-
Zamieniam 29 na 36pkt 1. Marienty...............29s + 25s + 0 = 54 2. Jacolan................28s + 29s+ 33s = 90 3. Płatek88...............31s+29s+26s=86 4. GuCeK................. 5. peekol..................34s + 32s + 37s = 103 6. Ventus.................. 7. DAZ...................... 8. Rumbler................ 9. Carloss83............. 10. jaceen..................31m + 30m + 36m = 97pkt 11. mefis_7................ 12. andrutone............. 13. PPu88..................28+29+30 = 87pkt 14. Booryss................ 15. Bacyk................... 16. Jaroslav................ 17. gapcio111............. 18. Tollos.................... 19. Wędkarzyk1......... 20. Bojder................... 21. Rado (Odys80).... 22. Marcin_Lca ......... 23. Klausik................. 24. Lewy1106............ 25. szymek07............ 26. PL1962................ 27. Krznow................. 28. Budek..................31s + 0 + 0 = 31 29. Misiekkk.............. 30. Trochim............... 31. lechur1................ 32. kamil.ruszala....... 33. (Danek).............. 34. jarotao................ 35. Marcinecki.......... 36. assam................. 37. przemass71........ 38. tom@ha.............. 27m + 0 + 0 = 27 39. Gu_miś............... 40. McGregor............ 41. Jamnick.............. 42. GrzegorzwęgorZ.
-
Peekol, fotki z okolic Partynic. Nie sugerować się, że tam taki miód:) To tylko kilka oczek na odcinku 2-3km, gdzie można coś wrzucić do wody. A ja widzę Feroxy:) Co się stało? Na swojaki nie dziabią?;) Wygląda, że nowa punktacja wyjdzie nam na dobre. Okonie ładnie zapunktowały.
-
-
I ja tak u siebie zaobserwowałem. Im skromniej, tym mam lepsze wyniki. Koncentruję się na najprostszych i uniwersalnych wzorach. Te wypacykowane cudeńka niech kręcą ci, co mają smykałkę i dążą do perfekcji. Fajnie popatrzeć na takie muchy. Tymczasem...
-
Tu trzeba się zgodzić. Te agresywniejsze brania zdecydowanie więcej spadów u mnie powodują. Ale wersja, czyli współwina:) haków, też jest prawdą. Na powodziowym po czwartej straconej rybie sprawdziłem muchę. Okazało się, że był odgięty grot. Miałem wtedy piękne zbiórki i nie wiem, czy jeszcze taka nocka muchowa się powtórzy. Kilka fajnych ryb wyjechało, ale ta największa niestety spadła. Dzisiaj kupiłem trochę haków Hanak 260 BL. Wyglądają podobnie do tych WD 631BL, chyba mają krótszy trzonek. Oby tylko ryby brały, to będzie można porównać do poprzednich haków. Wędkę #7 też kupiłem w tamtym sezonie i obiecuję i obiecuję sobie:) Przychodzi co do czego, biorę #4/5 i dobrze mi z tym:) Jaroslav, pociągnę Ciebie za "język", w tym czasie łowisz, jak pamiętam, na sierściuchy? Zmieniło się coś? Tom@ha, a Ty, jakie muchy teraz wrzucasz do wody. Nie było okazji podpatrzeć:) Zżera mnie ciekawość;)
-
Na beżowego żuka. A Booryss prawdę pisze, pikawa zaczęła walić, jak po maratonie. Nogi w kolanach miękkie i po chwili zaczęły dygotać. Dobrze, że przerwę pogoda wygenerowała i więcej czasu będę miał na uspokojenie. Liczę i wychodzi, że w ostatnich trzech wyprawach, to czwarta potężna ryba, która mi spada z haka. Chyba czas na ich wymianę, tych haków. Grzesiek mi doradził na której półce leżą;)
-
Galeria przynęt spinningowych własnoręcznie wykonanych
jaceen odpowiedział roman gawlas → na temat → Przynęty sztuczne
-
Nie w dół, chodziło mi o zakręt w górę rzeki. Wypatrzyłem tam kilka średnich kleni. Trochę niemrawo podpływały do żuka aż rzuciłem spory kawałek obok ich stanowiska i nastąpiło zebranie. Poczułem dwa bujnięcia kija i wielkie cielsko przewaliło się robiąc niezły gejzer wody. Okazało się, że zbyt mocno chciałem przytrzymać rybę i rozgiął się druciak. Szkoda, bo była to spora ryba. Jedna z większych na muchę w tym sezonie. Byliśmy dzisiaj w trójkę. Booryss testował nowy spinningowy nabytek a ja z Bacykiem wojowaliśmy muchami.
-
Żeby być w zgodzie z zaleceniami producenta i wszelkimi zasadami poprawnej konserwacji sprzętu, trzeba by wydzielić osobne pomieszczenie do czyszczenia, dezynfekcji, suszenia. Jak wspomniał Elast, dobrym pomysłem jest wieszać spodniobuty na jakiejś rurze, żerdzi o większej średnicy za buty. Jeżeli odwrotnie, butami do dołu, to powinny się opierać o jakieś podłoże. Dobra wentylacja, to podstawa. Jeżeli takiej nie ma w pomieszczeniu, gdziekolwiek by stały (łazienka, garaż, piwnica) wymuszony nawiew, jakiś wentylator (ciepłe, zimne powietrze w zależności od potrzeb). Bez skarpety neoprenowej nie wsadzam nóg do woderów. Jeszcze wcześniej zakładam jakąś bawełnianą skarpetkę. Znaczna większość wilgoci zostaje w skarpecie i wodery czasami po wędkowaniu, są prawie nie zawilgocone. Oczywiście, to tylko takie wrażenie, ale jak tego nie robiłem, to wydawało się, że mam wodery dziurawe, tak wilgoć dawała się we znaki. Dodatkowo chronią mnie przed ciśnieniem, jakie wywierane jest na buty. Ból wrzynającego się gumiaka pod kostkę, jest nie do wytrzymania. Skarpety piorę i na drugi dzień sprzęt gotowy do użycia. Są specyfiki do odkażania, stosują je w służbie zdrowia, strażacy przy konserwacji sprzętu medycznego, ubrań pełnej ochrony.Warto pomyśleć o tym. Dla wstępnej orientacji, jak mogło by takie coś wyglądać z możliwością nanoszenia do obuwia, czy na skórę, pierwszy lepszy przykład - Incidin M Spray Extra. Ja nie mam warunków, żeby poświęcić tyle miejsca na wieszanie spodniobutów. Wyleciałbym zaraz z nimi na ulicę;) Pozostałem przy woderach. Wywijam nogawki na buty i przy okienku odparowują. W samochodzie nic odkrywczego się nie wymyśli. Przeważnie muszą być złożone. Najlepiej na owijkę wokół butów. W ten sposób będą mniejsze zagniecenia. Oczywiście mowa o wysuszonych:)
-
Ot, mogłem z wzajemnością strzelić fotkę, ale jak zobaczę wodę, to o Bożym świecie zapominam;) Schodząc do miejsca, gdzie się spotkaliśmy, widziałem kilka kleni. Niestety, tylko dwa odprowadziły żuka i to wszystko. Za zakrętem, jest świeżo powalone drzewo. Jest tam rynna z jednej i z drugiej strony. Buszują tam albo bolenie, albo sandacze. Powyżej słyszałem już kilka razy coś dużego pierdyknęło. Jeszcze w tym sezonie tego odcinka nie obławiałem. Dwa razy spod nóg coś dużego wystartowało. Wierzę, że mogą tam siedzieć właśnie sandacze. Dzisiaj, jak mnie zwolnią, to może wezmę siódemkę i większymi streamerami połowię.
-
Ja też przyzerowałem. Jedyne, co mnie ucieszyło, to złowiłem pierwszego sandaczyka na streamera. Był jeszcze miarowy klenik, ale w porównaniu do poprzednich dni, to bryndza.
-
Ostatnio też częściej wchodzę do wody. Wodery, to dla mnie taki bezpiecznik, aby nie pchać się zbyt daleko i głęboko. Mając spodniobuty, pewnie podejmowałbym takie decyzje, bo ciągle brakuje możliwości do dotarcia niby w atrakcyjniejsze miejsca. Jak na razie ogarniam temat łowienia i brodzenia w woderach. Kwestia ułożenia sobie w głowie, jak było do tej pory, ile zyskałem teraz i czy na siłę potrzebuję pchać się w wodę po cycki. Jeszcze mam w głowie wodery do pasa. Jednak trzeba się liczyć z dodatkowym wydatkiem na buty. Mocno walczę z drugim ja:) Ten drugi mówi, że zanim dotrę do wody, to jeżyny zrobią swoje i serwis będzie droższy niż przy samochodzie. Ten pierwszy judzi, weź je, weź je;) np. http://pleciona.pl/pl/p/Wodery-do-pasa-Scierra-CC3-XP-rozm.-M/1687
-
2016.07.10 poniedziałek Chciałem trochę zmienić klimaty i pojechałem do Ratynia. Jak ktoś będzie się tam wybierał musi wziąć pod uwagę, że budowana jest obwodnica. Nie miałem dużo czasu, aby zrobić rozpoznanie, jak ją obejść. Baza budowlańców jest przy Moście Ratyńskim. Dojście do wody w jego pobliżu, jest bardzo utrudnione ( czy w ogóle możliwe?). Wlazłem do wody przy przystanku i łowiłem na odcinku +/- 150m. Złowiłem cztery klenie. Trzy miały delikatnie +40, jeden ponad wymiar. Łowiłem na piankowe żuki (czerwone;) Teraz tam zawitam dopiero, jak skończą budowę obwodnicy.
-
A po co śledzić. Wodery i wlazł do wody. Poniżej 100cm na wskaźniku w Marszowicach i można brodzić. Powtórka z Bystrzycy. Kilkanaście kleni złowionych w większości na piankowego żuka. Największy miał 44cm. Ciężko dzisiaj było. Ryby pochowane i nie dawały znać o sobie. Szedłem początkowo z nurtem i robiłem rozpoznanie na powrotną drogę. Na dzień dobry wyszedł do mnie sum. Oceniam go na 150cm. Był ode mnie około 4m i dość długo myszkował. Zdążyłem zrobić zdjęcia. Ta ciemna pręga, to wąsaty. Kolejną dużą rybą, był kleń. Wypłynął z rynny i kilka chwil mogłem go obserwować. Mógł mieć 60cm! Godzinę młóciłem miejscówkę i postanowiłem wracając powtórzyć, ale z piankowym żukiem. Tak zrobiłem. Rzucałem od ogona i po kilkunastu rzutach, pod zwisającym konarem widzę wyjście dużej ryby i piekielne uderzenie. Niestety, chyba nietrafione, bo nie poczułem nic na kiju. W innym miejscu, taki około 50cm wychodził kilka razy do przynęty i już, już, wydawało się, że capnie żuczka i w ostatnim momencie rezygnował. Kilka zdjęć z wyprawy.
-
-
Niestety, ale nie wybieram się na zawody. Może uda się na chwilę zaglądnąć. Tymczasem dalej męczę Bystrzycę. Dość dobrze poznałem odcinek między mostami kolejowy-Brodzki. Zacząłem od żuków. Ponad godzinę łowienia i nie miałem nawet jednego wyjścia. Zmieniłem na mokrego Red Taga. Jak zacząłem podawać prawie prostopadle do linii brzegu i przyśpieszać wybieranie linki, zaczęły się brania. Kilka nietrafionych skubnięć. Trafia się w końcu jeden średniaczek i pod koniec, po zmianie miejsca, zbiera pięknie coś większego. Ryba spłynęła poniżej zatopionego konara. Chyba tylko dlatego, że linka muchowa jest grubsza, nie wcisnęła się w korę i szczęśliwie prześliznęła po nim.
-
Jeżeli to ta rzeczka w tle, to niewielka. Proponuję spróbować podchodzić je od ogona. Bliżej podejdziesz niezauważony. Klenie bardzo lubią "stać" pod brzegowymi burtami, nawisami traw, konarów drzew. Jeżeli uda się podać takiego fajnego żuczka delikatnie w te okolice, to zwiększysz szanse. Spróbuj też podrzucić jakiegoś smużaczka, pływającego, i pozwól mu swobodnie spływać. Zdziwisz się, że klenie potrafią je zbierać jak prawdziwego owada. Czasami można delikatnie "zagrać" szczytówką i "puścić oczko". I wrócę do pory wędkowania. Zdecydowanie polecam skupić się w środku lata na świcie i końcówce dnia. Najlepsze miejscówki zostaw na tą porę. Tam, gdzie widziałeś konkrety, tam w tych godzinach się skoncentruj. Te większe, wtedy są jakby mniej ostrożne. W ciągu dnia też połowisz, ale na małych siurach z prześwietloną wodą o większego klenia jest bardzo trudno. Na stronce Woblery Hegemon w zakładce filmy pokazuje, jak w prosty sposób łowi się od ogona klenie w małych rzekach. Zajrzyj i wszystko będzie jasne;)
-
Żuk piankowy. A wywijałem z wody;)
-
Między burzą a burzą:) na wrocławskiej Bystrzycy. Zapowiadało się b.dobrze, ale momentalnie woda przybrała kolor kawy przystrojonej w ogromne ilości różnorakiego zielska. Dawno mnie tak nie zlało.