Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 17.10.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Dzisiaj wybrałem się z synem na starą miejscówkę,na której gryzą grube sandacze tyle,że w listopadzie.O pół godzinie mam strzał z pierwszego opadu.Cały czas myślałem,że mam metrową kijankę a kółka strzałów ogonem po pletce mnie w tym utwierdziło.Przy brzegu wynurzył się piękny sandacz.Miarka pokazała 92cm.Pierwszy wymiarowy w tym roku i do tego PB.Ryba wzięła na Shakera 4" na 20g główce.Po wypuszczeniu sandacza syn ma mocne branie ale ryba się nie zacina.Po kilkunastu minutach zakładam Shakera 6" i znów m mocny strzał.Ryba się nie zapina chociaż po wyjęciu gumy widać dwa ślady po zębach zaraz przy dozbrojce.Teraz będę męczył miejscówkę koło na ,której byłem w zeszłym tygodniu,wygląda obiecująco.7 punktów
-
Straszą tutaj krakowskimi czterdziestkami, to trzeba brać się do roboty. Potrzebuję u siebie okoni 30+ i dzisiaj niewiele brakowało. Kilkanaście mniejszych złowiłem. Im bliżej zmierzchu, brały większe. Na sam koniec przed zmrokiem, mam trzy mocne brania i tylko jednego wyjąłem. Złowiłem też kilka szczupaczków, w tym jeden ponad wymiar. 👊5 punktów
-
Dzisiaj piekna pogoda od rana, do południa łowienie i spotkanie towarzyskie Spining Klubu Wrocław, po kiełbasce jeszcze kawa na stacji i na kolejna miejscówkę. Okoni mnóstwo, sporo średniego, kilka już ładniejszych i dwa całkiem ładne. Temu ładniejszemu zrobiłem fotkę bo rano z @jaceenem pogadałem, troszkę połowiliśmy i przypomniało mi się, że tabelka świeci pustką no i miarka się znalazła bo ostatnio coś mierzyłem i została w kieszeni...5 punktów
-
Pogoda taka, że rano w ogóle nie myślałem o rybach. Koło południa dotarło jednak do mnie, że to być może ostatnie chwile na wskoczenie w wodery i poszukanie klenio-jazi. Przeprosiłem długi kij i kolejny raz sięgnąłem po żyłeczkę. Nad rzeką byłem około 12:30. Wędkarzy tłumy, spacerowiczów też. Ciężko było znaleźć kawałek wolnego brzegu, a gdy go już znalazłem stwierdziłem, że klenie mają mnie gdzieś, a przynajmniej moje woblerki. Założyłem więc obrotówkę i zaraz złowiłem pierwszego okonka. Po jakimś czasie tą samą obrotówką wjechałem w zaczep, którego w tym miejscu nie powinno było być. Za chwilę zaczep ruszył z takim impetem, że w duchu dziękowałem opatrzności, że wziąłem długi, kluchowaty kij, który pięknie przygiął się pod rybą do samej wody dając mi czas na korektę hamulca. Gdyby to była krótka okoniówka pewnie nie byłoby o czym pisać. Po nieco dłuższym holu ląduję szczupaczka, jak się okazuje - swoje tegoroczne PB Zaczepiony samym dziobkiem, więc nie przegryzł żyłeczki. Potem doławiam jeszcze jednego okonka i dwa krótkie szczupaczki i w ten sposób kończę ostatnią pewnie w tym roku woderowo-kleniową wyprawę5 punktów
-
Trochę ponad godzinka przed zmrokiem skutkuje około 10 okoniami, sandaczykiem i niespodzianką. Okonie jakby z jednego rocznika między 23 a 26cm. Fajne, agresywne brania z opadu praktycznie na każdą przynętę, która trafiła do wody. Żałowałem tylko, że tak szybko się ściemniło bo zabawa była przednia. Dwa największe zgłaszam. A oto i niespodzianka:2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
W tym sezonie pierwszy raz na poważnie, i przede wszystkim z wiarą, że w końcu się uda zaatakowałem gumy z opadu. W poniedziałek wieczór po 2h woblera na opasce bez wyniku, na odchodne kilkanaście rzutów w zatoczkę przed pierwszą główka po opasce. I był pstryk. Ale pusto. W czwartek zdarzyła się sposobność, że rano przed robota musiałem krótki wyjazd zaliczyć, więc pozwoliłem sobie na 2h spiningu na Odrze w okolicy Nietkowa. Byłem na 3 główkach. Z jednej przy opadzie było dogiecie. Ryba wcięta, prawie że n napływie następnej główki. Pod koniec holu rybka uciekła w stronę przelewu, dwa razy szarpnęła przy powierzchni, zobaczyłem jej bok, a guma prawie że strzeliła mnie w oko 😉 Na następnej główce jakieś 10m ode mnie przy podbijaniu coś wzięło ale szybko się wypięło. Dzisiaj z rana znowu udało się wyjechać na Odrę. Tym razem do Cigacic. Przez 3h dwa brania i dwie rybki na brzegu. Pierwsza to nie to na czym zależało, ale i tak micha się cieszyła. Szczupak 68cm po paru zdjęciach wraca do wody. Na następnej główce wziął z oapdu sandacz, ale jakbym się nie starał miarka nie chciała pokazać więcej jak 49cm. Obie rybki na gumę 12cm westina w kolorze żółtawym i główce 15g. Liczę na to że jutro na 3,4h znowu uda się wybrać.2 punkty
-
Może zaglądnę? Jak mi szajbka nie odbije i nie przeciągnę nocy?😎 Noce zapowiadają się jeszcze cieplejsze i chciałem to wykorzystać. Dawno tak nie miałem, jak przez ostatnie dwa tygodnie. W poszukiwaniu sandaczy biorą tylko takie do 45 cm, a jak coś siadzie większego, to albo kleń, albo szczupak, albo boleń. Zaczynam się łapać na tym, że mówi się o dobrych sygnałach na przyszłość, bo biorą sandaczyki w przedziale 40 cm. Że za dwa/trzy sezony będą brały podrośnięte. I co? I powtarza się stara śpiewka:) Znowu biorą maluchy, a te większe gdzieś się pochowały. Tydzień jeszcze się nie skończył i oby udało się jeszcze czymś uzupełnić archiwum. Najlepiej sandaczem:) Mimo tego niepowodzenia udało się przy okazji złowić kilka ładnych kleni, dwa fajne szczupaki, dużą płoć i kwadratowego bolenia (80 cm). Trochę brań też zepsułem. Może wśród nich był on?:)👊 Da Vinci Travel Spin 240/5-15, 20-25; Ryobi Zauber 2000; plecionka 0,10 mm; woblery "Krakuski 5".2 punkty
-
Trochę melanżu dzisiaj kupiłem , najpierw umówiona wizyta o Borryssa , chwila bajery , dostaję to co chciałem , pomykam do krokodyla , parę tant fish upa ( tylko takich 5 cm. ) Parę jaskółek i 70 dych w plecy, potem robota i na koniec jadę do kolegi który ma sklep wędkarski ( uparłem się na spining Jaxona greej stream 2,85 ćw. do 30 gr. nie miał na składzie ale skusiłem się na Dragon Black rock 2 , 3,05 cm ćw do 25gr. ( wydaję mi się że w dobrej cenie 210 zł 🤔) do tego oczywiście parę gumek i mam nadzieję że żona się nie dowie bo mi łeb urwie 😜 jutro z rana testy na Odrze k. mariny Różanka . P.s. Borryss mi mówił że meta na nasze spotkania ( pub Rejs ) się zawiną , jakieś propozycje na symboliczną szklankę wódki 🍺🍹i bajerę ? pozdrawiam Wasyl2 punkty
-
2 punkty
-
Z rana melduje się nad wodą , trzy wędki do ręki ( UL , drop shot i nowo zakupiony kijek na testy ) i do boju nie mam zamiaru daleko chodzić a i krzaków nie ma tak że ilość wędek nie przeszkadza , najpierwej UL zakładam 5 cm tante ( jasny brąz z białym na 4 gr. główce ) pierwszy rzut okoń ( jest fajnie 😁 ) drugi rzut okoń , trzeci rzut okoń ? no chyba duży , ale w momencie jak kij w pałąk i plecionka wyjeżdża wiem że to inna ryba po chwili widzę że to szczupak ( nie ma bata że go wyciągnęła 😭 nie tym zestawem ) jednak się udaje i rozbójnik melduję się w podbieraki . Oczywiście wziął na typowo zestaw "szczupakowy " kijek ćw do 3,5 gr. pletka 0,03 + fluokarbon 0,16 , jeszcze udaje mi się złapać parę okonków , im później tym mniej brań , na koniec nowy kij przetestowany , na 3 calowego Kajtka na 10 gr. wiesza się szczupaczek pistolet taki z 40 cm. wyjechał bez walki , nowy kij spełnił moje oczekiwania , rzucałem gumami z 20 gr. obciążenia i fajna akcja szczytowa ( o to mi chodziło ) zaczęło padać więcej się zawinołem , od środy mam urlop tak że będzie czas na rybki ( szkoda tylko że szamani od pogody zapowiadają ochłodzenie ) pozdrawiam Wasyl1 punkt
-
A ja tak trochę zboczę z tematu... W niedzielę mamy spotkanie integracyjne naszej grupy Wrocław Spinning Club. Osoby z Wrocławia serdecznie zapraszam na pogaduchy, wspólne łowienie i po łowieniu koło 12 usmażenie "giętej stadionowej" na grillu 😉 będziemy mieli 2 grille więc miejsca nie zabraknie. Spotkanie na Mostach Warszawskich od strony Kromera 😉 Pozwolę sobie wkleić link do wydarzenia. https://www.facebook.com/groups/wroclawspinningclub/permalink/1484965118667772/ Serdecznie zapraszam!1 punkt
-
1 punkt
-
U mnie z dnia na dzień meldują się coraz mniejsze:))) a w miejscach, gdzie kiedyś łowiłem całkiem fajne sztuki, teraz biorą szczupaki😎 Chciałem to samo napisać🙂 Okonie uzależniają;) Gratulacje👍💪🔥 A my dalej w lesie:) Będzie bardzo czytelny obraz, jak radzimy sobie z tą rybą. Wiele razy obiecywałem sobie, że kończę z sandaczami. Ilość godzin a efekty=dramat🤣 TABELA 1. Konrado 76,5 + 57 = 133,5 2. Elast93 3. tomek1 4. jamnick85 5. RafalWR 6. Marienty 7. lechur1 8. moczykij 9. MarianoItaliano85 10. suchi 11. Fido Angellus 12. RSM 13. boseib 14. SebaZG 15. McGregor 16. Płatek88 17. Larry_blanka 18. jaceen1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć. U mnie październik prawie w całości poświęcony sandaczom. Niestety nie mogę się przebić do tych wymiarowych. Łowiłem wyłącznie na rippery. Kilka razy byłem z lżejszą wędką na okoniach. Szczerze, to musiałbym szukać daleko pamięcią wstecz, żeby przypomnieć sobie o takiej skuteczności. Coś za coś, przekroczenie bariery 25 cm było niemożliwe. Ostatnio wybrałem się z myślą o jesiennych klenio-jaziach. Niestety kanał Odry był z tak niską wodą, że w niektórych miejscach można by przejść w kaloszach. Prawdopodobnie taki stan będzie na czas nasuwania przęsła nowo budowanego mostu. W tym roku górny odcinek odpuszczam. Wróciłem na główną Odrę i tam wykorzystałem kilka brań. We wtorek wziąłem dwie wędki, jedna uzbrojona w linkę 0,08 i woblery "Krakuski". Druga z linką 0,16 i jako przynęty woblery sandaczowe. Łowiłem między godziną 18:00-22:30. W każdym obiecującym miejscu dawałem jednej i drugiej kilkanaście minut szansy. Lżejszy zestaw miał większe powodzenie. Złowiłem trzy klenie, jedna fajna ryba spadła i miałem jeszcze kilka brań. Na mocniejszy zestaw miałem trzy brania. Złowiłem sandaczyka, klenia i na jednej z ostróg mam w końcu mocne uderzenie z samego szczytu. Tam właśnie spodziewałem się sandacza. Ucieszyłem się, bo czułem coś poważniejszego z drugiej strony wędki. Trochę mnie zdziwiły mocne i zdecydowane zrywy. Na dodatek ryba robi jazdę na ogonie. Po krótkiej walce sandacz okazuje się...szczupakiem. pzdr., 👊1 punkt
-
Taka ciekawostka. Ostatnia próba złapania drugiego sandacza do zestawienia zakończyła się przyłowem wąsatego przyjaciela. A pstryk był iście sandaczowy. Po bardzo brutalnej i siłowej walce ze względu na kształt dna po 12 minutach zameldował się na brzegu. (Przetestowałem solidnie węzły, agrafkę , hak i chińską plecionkę) Miarka pokazała 190 cm. Na "szczęście" chodzę aktualnie z kijem, który daje radę takim rybkom choć do jigowania słabo się nadaje. Ze zwykłą sandaczówką nie byłoby najmniejszych szans i musiałbym potem opowiadać legendy jak mi zestaw porwało...1 punkt
-
Po pracy na dwie godzinki nad rzekę. Dziś, podobnie jak przez kilka ostatnich dni jest moim zdaniem za ciepło, za ładnie, pogoda zbyt grzeczna jak na spinningową jesień. Kilka dni temu przerzuciłem pewnie ze 20 okonków, ale chyba żaden nie przekraczał 20 cm. Dzisiejszy start był podobny -złowiłem dwa dłoniaczki i cisza. Poszedłem więc dalej, ale nie chciałem się rozpędzać, żeby o zachodzie słońca znowu być w swojej miejscówce. Spacer nie przyniósł kompletnie nic, dlatego z nadzieją wracałem na miejscówkę. Gdy słońce dotknęło horyzontu, a temperatura wyraźnie spadła doczekałem się telegrafu i przygięcia. To pierwszy okonek "ligowy" od kilku wyjazdów. Potem ciekawostka. Słońce już pewnie zaszło, gdy odezwał się kolejny telegraf. Nie był zakończony typowym zassaniem, więc przetrzymałem go możliwie najdłużej i delikatnie przyciąłem. Pudło. Okoń raczej po czymś takim nie poprawia, a ja chwilę po zacięciu poczułem fajne przyduszenie i niemal byłem pewien co mam. Miałem rację. Nie powiem, że standard, nie powiem, że klasyk, ale od wielu lat zdarzają mi się takie jesienne, okoniowe przyłowy. Jak mam telegraf na gumce i zacinam na pusto, a po chwili mam mocną, nerwową poprawkę to na ogół jest to klenik - tak też było dziś1 punkt
-
Dawno nic nie pisałem to może podsumuję ostatnie 2 tygodnie wędkowania.. Przez ten czas zaliczyłem jeden wypad spławikowo feederowy z nastawieniem na białoryb, ale po za drobnymi rybami i spinką karpia nic się nie działo. Kolejne dwa wypady były wieczorne z nastawieniem na sandacze, ale żaden konkretny się nie trafił ( przyłowiłem jedynie dwa klenie ok 35 cm..) Dzisiaj postanowiłem odwiedzić inne łowisko pzw gdzie nie byłem chyba jakoś 2 miesiące, zabrałem ze sobą lekki spining i dwie wędki spławikowe. Z samego rana jeszcze przed świtem porzucałem trochę za okoniami ale kompletnie nie było brań.. Za to pięknie pokazywały się wzdręgi płocie i leszczyki przy powierzchni, więc założyłem 2 cm kopytko z czeburaszką 0,75 g.. W 1,5 godz wyjąłem kilka płoci do 34 cm oraz wzdręg do 27 cm Następnie uruchomiłem spławik złowiłem jakieś 10 płotek w rozmiarze do 10 cm i przezbroiłem zestawy na żywca. Łowiłem w ten sposób 3,5 godziny, zaliczyłem 7 brań i wyjąłem 3 szczupaki do 55 cm Wrzucam pamiątkowe foto największej spiningowej płoci z dziś : PS. W planach na kolejne wypady głównie spining z nastawieniem na okonie/szczupaki/sandacze. No i może w końcu wybiorę się na Wiślane leszcze bo nareszcie woda wróciła do normalnego stanu1 punkt
-
1 punkt
-
Sobotni poranny wypad nad wodę, metoda połowu bez zmian udało się złowić szczupaczka 55 cm oraz trochę drobnego okonia. Jednego dodaję do tabeli 27 cm, miałem takiego jeszcze 23 cm ale nie zgłaszam. O godzinie 10 skończyłem łowienie. Wyskoczyłem również pod wieczór ale efekty był już gorszy, bo trafiłem tylko 2 dwa okonie. Łowię cały czas na lekko główki 2-2,5 grama.1 punkt
-
Szukanie w dzień sandaczy i nowych miejscówek bywa żmudne. Opukiwanie dna ma jednak taką zaletę że znajduje się fajne miejscówki nie tylko pod sandacze. Targam więc czasem drugą wędkę i w znalezionych, interesujących miejscach szukam najczęściej okoni. Czasem je znajduję. Większy zjadł ripper Relaxa a zanim go złowiłem miałem kilka puknięć. Poprowadziłęm gumę łagodnymi pociągnięciami i zamiast puknięcia miałem jednostajne wygięcie szczytówki. Mniejszy okoń to typowy rozbójnik wieczorny napadający na rybki na płyciznach. Nie był dyskretny więc ja zapolowałem na niego. 35 i 27,5 cm1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Dzisiaj okonie niemrawe i trzeba było mocno kombinować żeby coś wydłubać. Kilka udało się przechytrzyć a dwa największe zgłaszam do tabeli. Oba na keitecha 2 cale, wolno prowadzony wśród kamieni. Ten większy uderzył chwilę po odstrzeleniu przynętu z zaczepu - klasyka. W przerach między okoniami rzucałem za sandaczem i miałem jedno mocne branie na kotleta Dragon Fatty 12,5cm na 20g główce ale zupełnie spóźniłem zacięcie a do tego miałem niedokręcony hamulec. Branie w pierwszym dość długim opadzie (przynęta rzucana w silny nurt żeby zeszła w na skraj nurtu i spokojnieszej wody) i w ogóle się go nie spodziewałem tam, stąd nie byłem przygotowany i wyszło jak wyszło gapa ze mnie ale przynajmniej lesson learned.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Kolejny raz wybrałem się na okonie. Wróciłem w to samo miejsce, bo utopiłem tam pudełko z przynętami i jigami. Szczęście dopisało. Woda delikatnie była niższa i zgubę dojrzałem. Wobler uczepiony na szczytówce załatwił sprawę. Prawie 10 minut mieszałem wędką w wodzie. W końcu zaczepiłem o rant i pudełko odzyskałem. Wody było po pas. Podczas łowienia spadło coś do wody. Chlapie się i chlapie. Przypatruję się, a to gołąb stara się dopłynąć do brzegu. Im bliżej, a nie zważał na mnie, to okazało się, że tam są dwa gołębie. Wyglądało to, jakby jeden drugiego holował. Nie miały szans przeżyć. Nie wdrapałyby się na brzeg. Gdy był dość blisko, to wędką podgarnąłem je do siebie. Mam nadzieję, że nie nabawię się jakiejś zarazy. Okazało się, że ten od góry miał splątane łapki żyłką. Prawdopodobnie przysiadł na grzbiecie drugiego i splatał się w jego pióra. Sznureczki obciąłem i gołębie wypuściłem. Nie wiem, czy przeżyją. Ten drugi miał już delirkę i był całkowicie przemoczony. Był w trudniejszej sytuacji. Jak wieczorem wracałem, to próbował machać skrzydłami. Jak go koty nie dopadną, to może jeszcze polata. A wędkarsko? Było bardzo przyjemnie. W ruch poszły woblery i metoda twitchingu. Ostatnio tyle o tym myślałem, że trzeba było spróbować potrenować. Okonie były bardzo zainteresowane. Mogłem doskonale to obserwować. Akurat światło i przejrzystość wody pozwalały podpatrzeć ich zachowanie. Kluczem były pauzy. Oczywiście rodzaj woblera nie był bez znaczenia. W moim przypadku złowiłem prawie wszystkie pasiaki na woblery Lovec Rapy. Najlepiej spisywał się „Banana”. Delikatne podszarpywanie i praca woblera na głębokości około 50 cm dawała najwięcej akcji. W momencie, gdy robiłem pauzę, to unosił się i w tym momencie wyskakiwały do niego okonie. Była okazja, to wykorzystałem ją i sprawdziłem kilka innych woblerów np. przynęty Jaxon. Pamiętajcie, prawdopodobnie w waszych pudełkach są takie, które nie są opisane do twitchingu, a doskonale mogą się sprawdzić. Wystarczy chwilę czasu na sprawdzenie, co się ma. Rybki nie były okazałe, ale w końcu nastąpiło u mnie przełamanie i przekonałem się do kolejnej spinningowej metody. Ostatnią godzinę łowiłem na gumki. Przez ten czas złowiłem chyba dwukrotnie więcej okoni niż na woblery. Brały jak opętane.1 punkt
-
Zachęcony ostatnim niedzielnym wypadem, wyskoczyłem ponownie dzisiaj nad wodę za okoniem. Pogoda unormowała się, fajna temperatura, miałem nosa że coś się może dziać. Wyskoczyłem tylko na godzinkę od 17:30 do 18:45 tylko tyle miałem dzisiaj czasu a poza tym 18:45 już jest dosyć ciemno. Żałuję tylko, że tak późno po pracy udało mi się dotrzeć nad wodę, była szansa połowić więcej... Ale wynik jest naprawdę przyjemny w sumie wydłubałem 3 okonie. Dwa lecą do tabeli. Rozkręcam się. Dzisiaj też przynętą dnia był berkley 6 cm na 2,5g...Ten większy pięknie dzisiaj przywalił hamulec ładnie zagrał. Mocno już biją w gumy. Dzisiejszy dzień podsunął mi kolejne ciekawe wnioski tak więc zobaczymy jak dalej to będzie wyglądać. Miałem jeszcze trzeciego do tabeli ponad 30 ale niestety spadł, uderzył w już wyciąganą praktycznie z wody gumę wykręcił się i został w wodzie1 punkt
-
1 punkt
-
Nie jest źle, jak się znajdzie odpowiednie miejsce. Nawet sprzęt nie musi być wyrafinowany. Łowiłem plecionką 0,10 mm z przyponem z fluorocarbonu 0,32 mm. Przypon nie jest gwarantem na szczupacze zęby, ale dwa ponad wymiar pod nogi dojechały. Okonie brały. Im bliżej zmierzchu, coraz większe. Był moment twitchingu. Zaczynam powoli zapoznawać się z tą metodą. Zaobserwowałem takie zachowanie, że ataki następowały w czasie pauzy. Trzeba było zostawić woblera na 1-2 sekundy w bezruchu i wtedy okonie wyskakiwały, by uderzyć. Robiły to błyskawicznie i błyskawicznie rezygnowały. Wobler Lovec Rapy zdał egzamin:) Okoni złowiłem +/- 20 szt. Największe około 25 cm. Sporo brań. Gumka 2" z główka 2,5 g.1 punkt
-
Ostatnie trzy wieczorno- nocne wypady poświęciłem sandaczom ale tych złowiłem zaledwie 2 sztuki. Jeden 40cm a drugi jeszcze mniejszy. Za to trafiły się bardzo ładne kluski. Było sporo brań i trochę spadów. Łowienie to klasyka woblerowego sandaczowania czyli płytko schodzący wobler prowadzony różnym tempem wzdłuż kamienistej opaski – mam deja vu kiedy to piszę bo tak wygląda 99% moich nocnych łowów. Wszystkie klenie złowione na najmniejszego Salmo Whacky, ponieważ najdłużej na niego łowiłem. Gdybym łowił na typowo kleniowe woblery, zapewnie brań miałbym więcej. Wrzesień i początek października jest ciepły, więc można zaobserwować sporą aktywność powierzchniową drobnicy a co za tym idzie również ataków drapieżników.1 punkt
-
Miałem przyjemność obserwować proces powstawania kilku zbiorników komercyjnych. Rok wystarczy, żeby stworzyć całkiem przyjemne łowisko do zabawy i zawodów. Trzy - cztery lata i da się ogarnąć także ambitniejszy projekt. Znam stawy, gdzie woda jest płytka, a właściciel bez problemu przygotował się i w upały interweniował, nie dopuszczając do przyduchy. Te przykłady uświadczają mnie w przekonaniu, że PZW jest bardzo dalekie od sprawnego zarządzania swoimi wodami, a szczególnie drobnymi wodami stojącymi. Na rzekach bez problemu w swojej okolicy mogę wskazać miejsca możliwej kontroli. Natomiast w przeważającej większości terenu wiem, że ewentualny kłusownik może czuć się bezpieczny. Nasłuchałem się też o patologiach ośrodków zarybieniowych oraz tzw. "kół opiekuńczych" niektórych zbiorników. Znam przypadki gdy działacze informowali kłusoli z kuszami, żeby się w danym miejscu nie pokazywali, bo są już obserwowani. Wędkarstwo dla młodzieży to raczej tylko lokalnie, gdy znajdzie się ktoś ambitny, żeby poświęcić swój prywatny czas. W sumie to nawet zdarzało mi się, że kontrolujący nie znali przepisów o uprawnieniach nieletnich. Także zgadzam się z Gryzoniem, że naprawdę ciężko znaleźć pozytywy w działaniach związku i jakiekolwiek oznaki realizacji patetycznych celów statutowych. Dlatego człowiek skłania się ku wizji wywiezienia kogoś na taczce. Wody Polskie jako idea centralnego, nie rozdrobnionego, odpornego na lokalne układy ośrodka zarządzającego brzmi jak jakiś pomysł na zmianę ku lepszemu. Niestety tak nie jest, bo jest to po prostu twór jak Lasy Polskie nastawiony na eksploatację zasobów, odcięcie postronnych od informacji i w razie potrzeby parasol dla swoich. Jak już widzimy, analiza wcześniej wydawanych pozwoleń wodno prawnych nie leży w centrum ich zainteresowania. Kowalskiego za spuszczenie szamba pewnie dorwą, ale państwowej kopalni już nie za bardzo. Poza populistycznym "jedna stawka na cały kraj", to nie słyszymy o koncepcjach na nowy model gospodarowania. Cała Europa analizuję możliwości renatulizacji rzek, a u nas spuszczają na jazach wodę w środku tarła leszcza. Dlatego rzeczywiści moje przeczucie podpowiada, że z Wód Polskich nic nie będzie... Oczywiście wody w naszym kraju potrafią zaskoczyć i obdarować okazem, co dalej nas przyciąga mimo fatalnego gospodarowania. Ale fajnie by było, gdyby takie zdarzenia nie były tylko tym "zaskoczaniem" .1 punkt