-
Liczba zawartości
5 357 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
762
Zawartość dodana przez jaceen
-
Nocne łowienie kleni. Pod temat łowienia w burzy też można podciągnąć. http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=247680#247680
-
Wernicjusz, ładnie połowione klenie. Dopływy Odry ze stanami alarmowymi, ale w takiej wodzie też trzeba się sprawdzać. Jak się będzie czekać na idealne warunki to sezon minie. Zresztą dla niektórych wędkarzy lepsza taka woda niż niżówka. Gotowy i zabezpieczony od wody z „góry” i od dołu. Przede mną dziesięciominutowy spacer lasem. Tym razem skrótów nie robię po ostatnim spotkaniu z odyńcami. I nareszcie przydały się szlufki w chlebaku. Teraz mogę rękoma machać oganiając się od komarów ile wlezie. Żeby nie było różowo zaczęło się od korka. Zostało nie cały kilometr do zjazdu i klops. Droga wydłużyła się o 30minut. Gdy zaszedłem nad wodę okazało się, że pogodynka sprawdziła się na 100%. Ledwo wędkę rozłożyłem i zaczęło błyskać, grzmieć i porządnie lać. Wszystko co żywe szukało schronienia od ewentualnego gradu. Pierwszy raz przejdzie test nowo nabyta kieszonkowa kurtka przeciwdeszczowa. W przerwach między opadami podejmuję próby złowienia klenia. Dwa brania i do zmierzchu coraz bliżej. Mógłbym zaliczyć to branie (kleń + 40) do nocnych połowów po lekturze Lecha, ale… było jeszcze szaro i się nie liczy, a nocne łowienie zaplanowałem w drodze powrotnej na Odrze. Nocne łowienie kleni na spinning, to mi teraz po głowie chodzi. A to za sprawą dwóch wędkarzy z Wrocławia, którzy to robią systematycznie na dużej nizinnej rzece. Co chwile pada deszcz, będzie spokój. Wytypowane miejsce jest sprawdzone z dziennych kleni. Prostka, przelew, cofka. Po kilkunastominutowym obserwowaniu wody widać wychodzące klenie, jazie, chyba bolenia widziałem i … bobra. Pierwsze branie dla zachęty dość szybko i pudło. Trochę zmian przynęt i jest, w końcu jest. Jednak branie okazuje się ładnym jaziem. Znowu dwa puknięcia i pudło. Następne branie i malutki jaź na najmniejszego wobka, jakiego posiadam. Już trochę czuję zmęczenie i pierdut! Siedzi! Po kilku minutach już wiem, że to dłuższa sprawa a chciałbym odzyskać wobka. Charakterystyczne kopnięcia i murowanie, tego nie chciałem. Na szesnastkę i kija pod klenia będzie ciężko. Szczęście, że ten okaz przed setką i walka trwała około 15minut. Po miarce wziętej z kija wyszło ponad 90cm. Klenia nocnego nie dostałem, może dzisiaj po boleniach jeszcze raz spróbuję, ale w innej miejscówce. Na Odrze klenie do czerwca jeszcze pomęczę. Na dopływach dwa tygodnie trzeba odpuścić z oczywistych powodów.
-
Dzisiejsze wędkowanie bez określonego celu. Po przerzuceniu kilku woblerków i blaszek sięgnąłem po robione po mojemu jigi (2-4g). Zaczęło się kilkoma małymi okoniami i kilkoma puknięciami w toni. Trafił się też malutki sandaczyk. Największy okoń z wyprawy, około 30cm.
-
Znowu zbliżają się miesiące zwiększonego pieszego ruchu turystycznego. W tym roku nie planuję takich ale w weekend majowy postanowiłem postawić nogę na jednym z 28 szczytów Korony Gór Polski - Waligóra 936 m n.p.m. Jest to mój jedenasty szczyt z tej listy. Trzeba będzie skatalogować pozostałe, które nie znalazły się na niej, bo nazbierało się tego trochę. W poprzednim roku miałem okazję podziwiać widoki z miejsca, gdzie znajdują się ruiny zamku Rogowiec .Znowu mnie przygnało w te rejony i spod schroniska Andrzejówka skierowałem się na Ruprechticki Szpiczak 880 m n.p.m. Podejście na sam szczyt może spowodować zadyszkę. Widoki dla osób, które nie mogą wejść z jakichś powodów na wieżę są dostępne z polany na szczycie. W drodze powrotnej idę czarnym i żółtym szlakiem na Waligórę. Wyczyn to niewielki, ale satysfakcja pozostaje. Jest drugie, strome podejście dla bardziej sprawnych turystów. Kilkanaście minut drogi od schroniska znajdują się ruiny wieży obronnej Zamku Radosno. Całość zajęła sześć godzin średniego tempa marszu. Zakończyłem dzień w Andrzejówce na smacznej zupie gulaszowej i przeokropnej czarnej sypanej kawie, pzdr.
-
Rok trzasnął jak z bicza. Gratuluję przede wszystkim Tobie Robek i wszystkim pozostałym fajnej zabawy.
-
Dzięki gleam. Druga strona jest też ok. Dodam jeszcze, że wiele wypraw jest o "kiju", albo wielkość ryb nie taka . Chociaż mała ryba też ryba. Ostatnio walczę spinningiem. Brania miałem na wobka Dorado 3cm. Zaczęło się coś dziać jak przyspieszyłem zwijanie wabika i wprowadzałem mocniejsze wibracje.
-
Pięknie! Posypało linami od Szczecina do Wrocławia , gratulacje. Pagori dzisiaj taki jaziowy dzień. http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=247016#247016
-
Ogólnie to był dzień przyłowów. Dwie ryby spięły się i trzecie branie z niespodzianką, mały bolo. Na koniec jeszcze bonus za wcześniejsze niepowodzenia (jaź, 46cm).
-
Próbuj bardzo blisko brzegu. Wyrwy, mini zakola z małymi wstecznymi prądami, spowolnienia. U Ciebie wiosna trochę później i teraz tam bym szukał ryb. Nawet jak przynęta "wbije" się w przybrzeżne trawy, to nic, możesz się mile zaskoczyć.
-
Poniżej wklejam artykuł o łowieniu kleni, który prawie w 100% powiela się z moim stylem. Małe różnice to np. nie nęcę w czasie łowienia. Ważna część w opisie to gramatura obciążenia. Wiele razy koledzy z forum pytają dlaczego tak lekko łowię. Tutaj jest w przystępny sposób wyjaśnione. Polecam z uwagą tą część doczytać. http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/2756 niktważny ja tam wszędzie klenie widzę Jednak jak piszesz ryby się interesują wabikami i zacząłeś je poławiać. Zresztą w takim czasie i warunkach można kilka razy być nad wodą i dojść do wniosku, że ryb nie ma, a to nieprawda. Widocznie brakuje jakiegoś szczegółu. Rzadziej spinninguję, ale kleń to obserwator i jak specjaliści powiadają trzeba go prowokować dłuższą chwilę. Z ostatniej wyprawy mógłbym dokładnie taki opis wkleić: Po około 3-5 min prezentowania woblera ruszyłem korbką i nastąpiło branie. Następne były jeszcze po dłuższym przytrzymaniu. Poniżej coś co mnie utwierdza jak podchodzić do kleni http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/2740 W okresie letnim brania mogą nastąpić natychmiast po zetknięciu przynęty z wodą. Jeszcze praca przynęty. Ja wędkując odniosłem wrażenie, że mi bardziej jednak sprawdzają się przynęty o wyraźnej akcji, ale drobna praca (chodzi o woblery). Mogą być większe modele, ale takie lepiej się mi sprawdzają. Wynika może to z mojego sposobu/stylu wędkowania.
-
To jeszcze ja dorzucę do kolekcji spinningowego klenia 40+ Miałem jeszcze dwa na wędce. Na jednym hamulec już popuszczał. Jednak długo emocji nie było Don Gucak, kawał okonia, graty!
-
harfoniusz napisał: Byłem na wysokości Krzemienieckiej od 19:30-21:30, kilka puknięć w wyraziste kolory, ale na zero.
-
Ładne klenie, gratulacje panowie. Jutro jadę ze spinningiem. Ciekawe czy i mnie się uda chociaż jednego złowić.
-
Jest to picker BLUE WIND INITI 3m/40g, akcja szczytowa. Firma chyba już nie istnieje. Teleskop (picker) jest bardzo czuły i nie wszędzie się nadaje. Również myślę o czymś nowym, bo leciwy initi ułamałem jadąc rowerem. Znalazłem coś takiego. http://aukro.start.bg/cormoran-profiline-picker-3-00-m-5-30-gr-nowosc-i3125665296.html Mnie interesuje 2,4m ( decyduje długość transp. nie więcej jak 125cm). Jast jeszcze 2,7m. Ryby dopisują, gratulacje!
-
Zanim dotrę nad wodę trzeba przjść kawałek przez las. I jest wreszcie pierwsza miejscówka od której mam zamiar zacząć. Zaczęło się obiecująco. Po kilku drobnych trąceniach nastąpiło mocniejsze targnięcie. Znawcy tematu wiedzą jakie mogą być w wyobraźni rozmiary klenia zaciętego z odległości nie mniejszej niż 30metrów . Im bliżej tym wędka bardziej się prostuje i kleń około 35cm ląduje na brzegu. Po drodze sprawdziłem jeszcze kilka obiecujących stanowisk. Dopiero tu... doczekałem się większych emocji. Jednak i tym razem magiczne 50cm w tym sezonie nie zostało przekroczone. Jeszcze na koniec dnia zostawiłem jedno z lepszych miejsc. I tu mogło się marzenie spełnić. Kleń po kilku sekundach przymurował. Po chwili ruszył, "kopnął" parę razy i po prostu wypiął się z haka. Wszystko jeszcze przed nami, pzdr.
-
sez fajnie łowisz na tej rzece. W poniedziałek przeszedłem od m. Rakowieckiego przez Wilczą do p. Wschodniego. Kilku wędkarzy wiedziało po co ma wędki i nie gorzej sobie radzili. Na niektórych odcinkach drapieżniki niesamowicie dawały znać o sobie.
-
Z powodu, że jest to ryba z którą zmagam się przynajmniej przez połowę sezonu wędkarskiego, pozwolę sobie wkleić ciekawe artykuły o sposobach łowienia kleni. http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/2747 Niedawno wklejałem w wątku kleniowym, ale chyba nie zaszkodzi powtórzyć? http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/2661 I dla przypomnienia (dolnośląskie): ryby objęte limitem ilościowym w RAPR przeznaczone do zabrania z łowiska (nie uwolnione natychmiast) wędkarz ma obowiązek wpisać do rejestru po ich złowieniu. Dalej zapis mówi nam, że: ryby nie objęte limitem ilościowym, a przeznaczone do zabrania wpisujemy do rejestru po zakończeniu wędkowania. Wędkarze co przetrzymują ryby złowione w siatce powinni o tym pamiętać. Trzeba też na pewne rzeczy przymknąć oko. Niektóre artykuły pisane są w innej rzeczywistości przepisów. Zrobienie sobie pamiątkowej foty z dziesięcioma kilowymi kleniami w siatce, dzisiaj raczej niewskazane.
-
Standardowo Próbuj jak pagori pisze, To jest bardzo cenna podpowiedź.Komarom się nie dam a dzisiejsze trzy godziny zaowocowały kilkoma braniami. i miejsce w którym miałem najwięcej brań
-
Jak termin dopisze i nic innego nie przeszkodzi to chętnie poznam tamtejsze łowiska. Wstępnie jestem za tą opcją. A kto z jakim kijem zawita, to drugorzędna sprawa.
-
W końcu można posiedzieć nad wodą bez kurtki. W szalonym tempie uaktywnia się nasza zmora, czyli komary. Po ostatnich dwóch porażkach w końcu przełamałem złą passę. Zaczęło się delikatnie. Kilka trąceń, to oznaka, że ryby już zdecydowanie żerują. Na początek trafia się kleń -40. Postanowiłem, że obłowię dokładnie tylko trzy miejscówki. Niewiele czasu, to mniej chodzenia a dokładniejsze obławianie stanowisk. W drugim stanowisku niewiele się działo. Ostatnią godzinę zostawiłem na sprawdzone miejsce. Po zepsutym braniu, drugie już bezbłędnie zacięte. Kleń +40. Miejsce obiecujące, to się nie ruszam i czekam na kolejne branie i... kleń ++40. Po dwudziestej mam czwarte konkretne branie. Zdecydowane zacięcie i hamulec zaczął pojękiwać. Tu już przydał się podbierak. Kleń w silnym nurcie (woda w stanach wysokich) daje popalić, ale kijek już sprawdzony i dobrze trzyma rybę. Ryba jest jeszcze większa od pozostałych takie +++40 Metoda - ds Miały być dzisiaj byczki, ale kolega z forum chyba zrozumie DAWID do karpi już się dobiera? Co to się porobiło Pagori, połapałeś już jakiegoś medalowego klenia? Gratulacje dla łowiących!
-
Opisy zlotów i spotkań dolośląskich haczykowców
jaceen odpowiedział maniek → na temat → Dolnośląskie
To fajnie, że udało się wam panowie chwilę wspólnie spędzić nad wodą. Booseib jako wprawiony organizator niczym komandor J. Gozdowski, powinien rzucić hasło i w czerwcu można by upiec kiełbaski po spinningowym spotkaniu. Przypilnować mogę, nie jestem weganem, ale kiełbaski będą bezpieczne . Niech ktoś szykuje dużą czapkę i zrobimy zrzutkę przynęt spinningowych dla łowcy największego drapieżnika. Szczegóły można dogadać. Czteropaki też byłyby miło widziane. -
429 Rzeki mają stan podwyższony i niosą mnóstwo zielska. Po kilkudziesięciu sekundach wieszają się trawy i wobki przestają pracować. Dłuższe prezentowanie przynęty było utrudnione. Jeden klonek wydłubany przy burcie.
-
Koło 13-ej "jedynka" podała w wiadomościach, że barka zatonęła przy jazie opatowickim. Dla wybierających się tam w tym czasie mogą być utrudnienia w dostępie do wody. Znalazłem do tematu: http://wroclaw.naszemiasto.pl/artykul/galeria/1809903,wroclaw-przy-jazie-opatowickim-tonela-barka-zdjecia,id,t.html
-
To kto będzie po wszystkim do domów rozwoził?
-
Pierwsze spojrzenie na wodę i widać, że powoli się podnosi. Zapowiedzi są takie, że może niektóre wody trzeba będzie odpuścić. Przerzuciłem kilka woblerów i gdy pierwsze branie nastąpiło na czarnego (4cm) ze złotymi akcentami, pozostałem przy nim. Dokładne 43cm klenia. Drugie branie z miejscówki poprzedniej z kilkumetrowym przesunięciem. Brania nastąpiły po dłuższym przytrzymaniu przynęty w nurcie. Ja horneta niestety straciłem na jakimś zatopionym konarze. A łowny wobler jest bez logo firmy, ale łowny