Skocz do zawartości
tokarex pontony

jaceen

Redaktor
  • Liczba zawartości

    5 467
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    821

Zawartość dodana przez jaceen

  1. jaceen

    wybór spinningu

    Chce zacząc przygode ze spinningiem i szukam kija teleskopowego do 100 zł. Cel - szczupaki. Pozdrawiam Być może kolego już coś kupiłeś, ale jeszcze inni tu zaglądają i oferta przypadnie do gustu. Wędka sprawdzona na kleniach, sandaczach i sumkach. Dobrze współpracuje z przynętami w środkowym przedziale cw. Bardzo często łowiłem przynętami poniżej 10g pod klenie. Przy 30g i średnim nurcie rzeki łowienie mniej komfortowe. W moim odczuciu przedział cw oznaczyłbym na 8-25g. Też myślałem wcześniej o spinningu teleskopowym, ale po dokładnym rozpoznaniu i opinii znawców tematu, zdecydowałem się na travel czteroczęściowy. Po wcześniejszym przykrym doświadczeniu ze spinem tele, miałem obawy. Jednak, co do czteroczęściowej wędki okazały się bezpodstawne. Ja kupiłem ją w sklepie we wrocku, dokładnie za 110zł i po tyle jest na podanym linku. http://zoofishing.pl/jaxon-spinningi-eternum-travel-wj-etl27030.html Widziałem oferty ponad 160-180zł. 74cm po złożeniu, to niewiele więcej od złożonego teleskopu. Jeżdżę z nią rowerem, do bagażnika wchodzi na stojąco. Jedyną rzecz na którą chcę zwrócić uwagę, to sprawdzać co jakiś czas łącza. Przy dużej ilości wymachów mogą się luzować. Nie jest wadą, że części nie schodzą się do końca na "spigocie". Nie osłabia to wędki. Konstruktorzy zostawiają nadmiar na dotarcie. Uważam ten kijek za udany. Za przystępną cenę możemy mieć spinning zawsze pod ręką, czy w pracy, z pracy, na urlop i ogólnie do podstawowego łowienia jako kij wiodący. Zdecydowanie polecam.
  2. Przy moim DM po kilku wyprawach odpadł uchwyt do przynęt. Po kilkudziesięciu zaczęła schodzić okleina korka. Inne cechy użytkowe, jak dla mnie, bez zarzutu. Krzysio.35, to jest wielka ryba! Gratulacje! Wczoraj nie męczyłem wody długo. Totalna cisza. Zero śladu żerowania drapieżników. Zmieniłem miejsce pd klenie i wymęczyłem dwa brania. Około 23-ej jeden spadł i drugi 30+ na ręczną robotę.
  3. W tym roku nocny spinning pochłonął 2/3 moich wypraw. Było tego naprawdę sporo. W pigułce, co zaobserwowałem łowiąc na Odrze: - Twistery, rippery-jasne (subiektywne odczucie) na lekkich główkach 5-10g prowadzone dość szybko z całą gamą trików - Woblery, ale nie agresywne! . Drobno pracujące, dobrze "trzymające" wodę. - Ostatnio u mnie furorę robią woblery boleniowe i takie, które nie mają wyczuwalnej pracy. Chodzą jak chcą, uciekają na boki, kręcą młynki, wywracają się na boki, przy podkręceniu korbką robią wymyki do powierzchni. - Napływy, zapływy, przedłużenia główek, opaski, blaty. - Na tym etapie poznawania nocnego spinningu, łowiłem przy powierzchni, na płyciznach, nawet miałem dwa sandacze na smużaka przy nocnym kleniowaniu. - Bezwzględna cisza i nie tupiemy! Nie stukamy kamieniami! Przy bardzo ostrożnym zachowaniu możemy mieć branie spod nóg. Trzeba jednak uważać i kontrolować w jakim miejscu jest przynęta. Przy pustym zacięciu w momencie, gdy np. wobler jest pod nogami, wyrwany z wody leci jak pocisk i nie ma szans na unik. Sprzęt mocniejszy, przynęty większe, przyłowy mogą mile zaskoczyć. Dobrze jest trochę przejść się za rybą. Jak zaobserwujesz uciekającą drobnicę, pobicia z cmoknięciem, nawet przypuszczalne boleniowe uderzenia za drobncią, to może być właśnie polowanie sandaczy. Na opaskach miewałem brania z przytrzymanego woblera, lub prowadzonego bardzo, bardzo powoli, gdzie na wodzie była totalna cisza. Godziny żerowania, to też istotna sprawa. Czasami trwa kilkanaście minut, gdzie indziej można dwie-trzy godziny obserwować to zjawisko. I świętą prawdę mówi Pablotor2k, chodzić, chodzić, łowić, często bywać nad wodą. Można by było skleić temat w Spinning Nocą.
  4. jaceen

    Grzyby

    Nie ma jeszcze szału. W lasach gdzie jestem przyzwyczajony i trochę je poznałem, przez półtorej godziny chodziłem bez grzybów. Ostatnia miejscówka poznana w poprzednim roku, dała dopiero koszyk podgrzybków. Dzięki temu, że w nocy padało, to czapki się mieniły i było łatwiej. Efekt z 11.09.2013 Dzień wcześniej w granicach Wrocławia uzbierałem mały koszyk opieniek. Było też kilka kozaków i podgrzybków.
  5. Odra. Ostatnio było sporo brań i wiele spadów. Przedwczoraj ulewa wygoniła mnie do domu. Wczorajsza wyprawa, to kilka trąceń, dwa brania i dwa zapięte. Jeden miał spokojnie wymiar.
  6. Odra. Trochę powiało i popadało i wrocławscy twardziele nocni odpuścili? Trochę się działo jak dla mnie. Do północy (od 21-ej) miałem kilkanaście brań w tym osiem zaciętych z krótką walką. Nie były to kolosy, ale na blacie ganiało stado sandaczy i siało popłoch. Łowiłem tempem boleniowym i na woblery pod bolenia. Najwięcej brań na pstrążka Kamatsu. W sumie cztery sztuki i największy pięćdziesiątak z małym plusem.
  7. Gratulacje gleam za pb. Nieźle podniosłeś sobie poprzeczkę W piątek na Odrze przed zmierzchem miałem trzy podejścia bolenia. Okazał się nim 45cm "okaz". Przed 22-gą na upatrzonej kleniowej opasce, przywalił właśnie kleń. Mocno walczył, ale sprzęt nie pozwolił na wariacje. Dobre 45+.
  8. jaceen

    Klenie i Jazie 2013

    Wybrałem się z Booseibem nocą na Odrę. Na początku obławiałem woblerami kleniowymi w sprawdzonych miejscach. Ostatnio ciężko było poderwać te ryby. Zaliczyliśmy po jednym braniu i szczęśliwie z holem na brzeg. U mnie zameldował się kleń w granicach 50-ki, a u kolegi dorodny krąp. Zdjęcia takie, jaki aparat
  9. Takie klenie, to już robią wrażenie, Milosz gratuluję życiówki. Po dłuższej przerwie zacząłem machać wędą. Trzy wyjścia i dwa niewymiarowe sandacze. Był wczoraj jeden konkret, ale po sekundach daje luz na wędce. Pogoda, ciśnienie a może już czas na przegrupowania. Mimo, że drobnicy i innego żarcia nie brakuje, po tych wyprawach zauważyłem, że nie ma uganiania się przez drapieżniki w większych stadach. Widoczne są pojedyncze ataki w żywce i w tych miejscach miałem brania. Klenie pochowały się i nie widać po nich śladu.
  10. jaceen

    Turystyczny kącik

    Kamienna Góra i okolice. I znowu udało się wybrać dobrą lokalizację na turystyczną bazę wypadową. Zrobiliśmy rozpoznanie i jest ok. Sklepy, do których się przyzwyczailiśmy, tanie bary, rynek z klimatem i ogólnie coś do zobaczenia i zwiedzenia w samej Kamiennej Górze. Rynek Obeszliśmy Górę Kościelną Zajrzeliśmy na cmentarz żydowski Będąc w tym mieście nie zapomnijcie pójść do podziemnych kompleksów ARADO. Kawałek historii, warunki, w jakich zmuszani byli do pracy ludzie i forma pokazania obiektu zasługuje na poświęcenie godziny w grafiku dziennym. Taka prezentacja i zwiedzanie staje się chyba już standardem, i dobrze. Dodatkowa informacja to, że kręcono w kompleksie materiały filmowe do kolejnej serii filmów Bogusława Wołoszańskiego „Skarby III Rzeszy w Kamiennej Górze”. W kolejne dni odwiedziliśmy Park Rudaw Janowickich i znajdujące się tam Kolorowe Jeziorka (purpurowe, błękitne i zielone). Po byłych kopalniach wyrobiska wypełniły się wodą i przyroda dokończyła dzieła. Przy okazji do kolekcji zdobytych szczytów dołączyłem Wielką Kopę ( 871 m n.p.m.) Następny dzień i wyzwanie, to z Lubawka, Krucza Skała ( 681 m n.p.m.) w paśmie Gór Kruczych i powrót Doliną Miłości. Jeszcze mieliśmy trochę sił i zdecydowaliśmy się pieszo dotrzeć do jednego z najwyżej położonych zbiorników zaporowych Bukówka (537 m n.p.m.) utworzonego na rzece Bóbr. Rzeka i zbiornik, to raj dla wędkarzy a przy trasie można spotkać krzyże pokutne i kapliczki. I wspomniany zbiornik i widok z zapory Następny dzień spędziliśmy w Krzeszowie zwiedzając europejską perłę baroku, czyli Sanktuarium Matki Bożej. Tego samego dnia jeszcze pamiątkowe zdjęcie skały pod nazwą Czarcia Maczuga w Gorzeszowie i pozostało już tylko udać się czerwonym szlakiem, aby podziwiać rezerwat Głazy Krasnoludków. Przy rezerwacie jest duży parking z miejscami na grilla i ognisko. Przeglądając mapę natrafiłem jeszcze na ciekawostkę w Chełmsku Śląskim. Jedziemy. Przy drodze ukazują się nam szeregowe zabudowania. Jedyny w Polsce obiekt tego typu zwany dzisiaj jako Dwunastu Apostołów. W jednym z obiektów funkcjonuje warsztat tkacki a pozostałe są zamieszkałe. W pobliżu był jeszcze podobny kompleks nazwany Siedmiu Braci. Po pożarach pozostał tylko jeden budynek. W następny dzień zaplanowaliśmy dołączyć kolejny szczyt do kolekcji Korony Gór Polski - Skalnik 945 m n.p.m. Jest to mój dwunasty szczyt z tej klasyfikacji. Nie należę do klubu zdobywców, ale planując jakieś wycieczki zaczynam bardziej zwracać uwagę na ten fakt. Podejście zaczęliśmy od miejscowości Czarnów. Czerwonym szlakiem dotarliśmy na Ostrą Małą 935m n.p.m., gdzie na skale jest udostępniony punkt widokowy. Skalnik jest natomiast rozległym terenem porośniętym drzewostanem świerkowym, stąd większe zainteresowanie wzbudza Ostra Mała. Wracając niebieskim szlakiem widoczna jest kopalnia dolomitu. Kolejny dzień. Zamek Bolczów i po drodze Głaziska Janowickie i Starościńskie Skały. Z Janowic Wielkich, zielonym szlakiem docieramy do zamku. Skalny Most Widok z „Pieca” I skały z Lwiej Góry W pierwszych dniach pobytu, analizując plan miasta, zastanawiało mnie, gdzie dokładnie były tereny filii obozu Gross Rosen. Drugiego dnia, pod wieczór, rozglądając się po ogrodzie zauważyłem tablicę. Po zbliżeniu, okazało się, że jest to tablica upamiętniająca zdarzenia na terenach, gdzie wyszukaliśmy nocleg. Szereg zabudowań w stylu barakowo-koszarowym, by to potwierdzał. Na tym terenie funkcjonują mieszkańcy i szereg firm. Nam jednak udzielał się obraz wykuty w wyobraźni przez dokumenty filmowe i zdjęcia. Podczas pobytu czułem potrzebę, aby znicz nie przygasł. Kabaretów wieczorową porą jakoś nie chciało się oglądać. Dużo atrakcji dla każdego. Jeszcze nie ma takiej agresywnej komercji jak w innych regionach. Niektóre szlaki można przejść nie spotykając turystów. A jaka jest, jak się takowego spotka
  11. jaceen

    Sulistrowice

    Przejazd przez tamę zamknięty. Ubytek uzupełniony, ale widocznie jeszcze jakieś prace będą wykonywane, lub potrzebny jest czas na utwardzenie . Na temat kontenerów i "zapaszków" nic mi nie wiadomo. Byłem przejazdem i nie byłem świadomy, jakie skutki wywołały opady. Info nadałem dla potencjalnych amatorów wędkowania. Bez sprawdzenia, to pozostanie zamienić wędki na kijki do chodzenia po górach
  12. jaceen

    Sulistrowice

    Wracając do Wrocławia zatrzymałem się w Sulistrowicach. Na dzień 2013.08.27 jest taki stan zalewu.
  13. jaceen

    Spinning nocą

    Z synem, dzisiejszej nocy widzieliśmy jeszcze jakieś ostatki, chyba tych perseidów. Dosłownie kilka. Tym razem u mnie zameldował się sandaczyk. Radkowi ryby odprowadzały przynętę. Lemiux , fajne rozpoczęcie nowych wyzwań.
  14. Przecież Wy, chyba i tak spotykacie się nad wodą Może i ja dołączę. Miejsce jak na razie bez znaczenia. Będę śledził wątek, pzdr.
  15. jaceen

    Sum 2013

    Dzięki koledzy. Dodam jeszcze taką ciekawostkę, że w jednym z czasopism w tabeli medalowych ryb, w kategorii junior do 16 lat, byłoby za te dwie ryby srebro i brąz. O sprzęcie wypowiadałem się w jednym z tematów. Nie jestem "ortodoksyjnym" wyznawcą "taniochy", ale porównując, cinquecento też się dojedzie tam gdzie mercem. Trochę wolniej ale da się Porównując cenę żyłki do wędki, to jedna czwarta wartości wędki. Linka zazwyczaj jest najsłabszym elementem zestawu i tu polecałbym trochę rozrzutności, aby takie przygody miały finał z okazem na brzegu.
  16. Dla jednych, moje wklejanie drobnych rybek jest denerwujące, innych motywuje do częstszego odwiedzania łowisk. Jednak moje wpisy mają świadomy zamysł. Nawet 40minut spędzonych nad wodą może dać wspomnienia do końca życia. Pamiętajcie, wspomnień nikt nam nie odbierze . Na niektórych portalach określono limity, chyba tylko dla bardzo wąskiej grupy wędkarzy, którzy wiele czasu spędzają nad wodą i sami sobie ślą pochwały. Może są profesjonalnie przygotowani do łowienia ryb, ale czasami trafia się ryba życia i chciałoby się dać upust emocjom, a tu brakuje jednego centymetra do forumowego limitu. Wracając do głównego tematu. Duma mnie rozpiera po ostatniej wyprawie na sandacze. Taki wynik można było sobie wymarzyć tylko we śnie Więcej w poniższym temacie. http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=252231#252231
  17. jaceen

    Sum 2013

    Wrocławska Odra, 11.08.2013r godz. około 0:30. Jakiś czas temu żyło się mi dobrze. Chodziłem swoimi ścieżkami, łowiłem sobie skromnie jakieś rybki, a tu cały misterny plan poszedł w …. Trzecie wyjście na nocne łowy i chyba zacznę Radkowi wędki nosić. Wybraliśmy się na nocnego sandacza. Widziałem, że jest zmęczony, ale są wakacje i trzeba trochę zapracować na wspomnienia. Wybrałem miejsce, wędkę i wabik, na którego łowiłem piękne ryby. Po kilku minutach młody macha rękami. Podchodzę i stwierdzam zaczep. Kilka szarpnięć i wyciągam starą żyłkę. Zostawiam go parę metrów dalej i z boku obserwuję nie ingerując już po wcześniejszym wyjaśnieniu jak ma łowić. Po chwili znowu łapki machają. Znowu zaczep. Już byłem bliski zerwania, ale po kilku odstrzeleniach zaczep puszcza i o dziwo, z zaczepu wyciągam dwa woblery. Już myślałem, że straciliśmy jednego z łowniejszych a tu zyskaliśmy dodatkowego. Znowu odstąpiłem od Radka, żeby nie krępował się „starego”, który zrzędził jak ma łowić i skupiam się na swojej robocie. Po ostatnim „upokorzeniu”, jak złowił pięknego klenia, chciałem pokazać, że stary jeszcze umie łowić. Znowu widzę jakieś dziwne zachowanie. Po dyscyplince, że łowiąc ma starać się w miarę możliwości sam rozwiązywać problemy, tym razem nie woła, ale coś mi się mieni w oczach, że wędką coś okropnie szarpie. Młody wędkarz zaś kręci kołowrotkiem jak szalony. Widziałem jak obławiał szybki nurt. Tam można było sprowadzać woblera wachlarzowo bez kręcenia kołowrotkiem. Pierwsza myśl, to jakiś konar. Jednak konar nie szarpałby tak wędkarzem. Podchodzę, słyszę jazgot hamulca. Radek z zawiasem w kąciku ust mówi: - Mam wielką rybę. Przecież to jakaś zemsta na mnie. Ale, za co? Próbuję podpowiedzieć jak ma operować wędką i kołowrotkiem. Na nie wiele się to zdaje. Ryba zbyt silna. Po chwili proponuję Radkowi, że przejmę wędkę, aby nie siłować się zbyt długo. Plan był taki, żeby podciągnąć rybę i zobaczyć, upewnić się, czy jest to sum i jakiej wielkości. Ryba po każdym podciągnięciu na kilka metrów wracała w nurt i tak „kopiąc” murowała. Trwało to około 20minut. Silny nurt bardzo pomagał rybie wysnuwać żyłkę. Postanowiłem schodzić poniżej ryby, aby zmniejszać kąt i ściągnąć ją w spokojniejsze rejony. Kilkanaście metrów wystarczyło, aby dało to szybki efekt. Ryba dała się podciągnąć i już wiedzieliśmy, z czym mamy do czynienia. Przed tym manewrem dałem jeszcze chłopakowi wędkę, żeby jeszcze spróbował sił z sumem. Po chwili znowu go zmieniłem. Poruszenie, jakie u nas było, wzbudziło zainteresowanie kolegów z drugiej strony rzeki. Szybko się zjawili i wprawnym okiem podczas walki potwierdzili, z czym się mocujemy. Kolega Mariusz sprawnie wyciąga rybę na brzeg. Mierzymy i wychodzi 122cm, waga 13,48kg. Tak sobie Radek zanotował. Robią nam kilka zdjęć, bo mój aparat stracił baterię. Obiecane mamy zdjęcia na pocztę. Ryba wróciła do wody. Bez problemu załapała i zniknęła w nurcie. Radkowi udzielały się wielkie emocje. Ja mam radość i dumę, że po tych wakacjach będą niesamowite wędkarskie wspomnienia. Jeszcze raz podziękowania Tobie Mariusz i twojemu koledze za szybkie udokumentowanie tych wydarzeń. Z wędkarskim pozdrowieniem Radek i jaceen. Sprzęt: Shimano 4000FE; Insygnia Spin IM8, 240cm, 5-25g (90zł); Broad Owner 0,20mm; wobler pływający 7cm.
  18. jaceen

    Rozmowy o wszystkim i o niczym

    Nie wiem czy dozwolone, ale jak ktoś lubi takie kino, to ubaw niezły. "Butelka Na Haczyku", czyli: http://youtu.be/isukEEae5Tk
  19. jaceen

    Klenie i Jazie 2013

    Pozwolę sobie jeden pod drugim, ale w sumie, to nie mój sukces. http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=252047#252047
  20. Na wczorajszej wieczornej wyprawie zostałem przez młodego wędkarza sprowadzony na ziemię Pierwsze jego nocne wędkowanie i polowanie na klenia. Po kilku słowach jak i gdzie, Radek systematycznie obławiał wskazane miejsca. Blisko godzina bez efektów i chłopak zaczął już powątpiewać w sukces. Nagle nieśmiałe i zduszone w gardle zawołanie: - mam rybę! Widzę, że wędka w pałąk, słyszę, że hamulec "gra" i widzę nieporadne odpieranie ataków ryby, która chce zdemolować zestaw. Wcześniej wszystko ustawiałem i uspokoiłem młodego. Podpowiedziałem spokojnie jak ma podciągnąć rybę. Jak zobaczyłem co ma na wędce, to samego mnie przerosły emocje Po kilku fotkach zdecydowałem jednak podjąć rybę. Jeszcze tak wypasionego klenia w tym roku nie widziałem. Może dlatego, że to nie moja ryba zmobilizowało mnie, że bez ceregieli rybę wydarłem wodzie. Przymierzamy do kija, zdjęcia w miarę możliwości i z pluskiem ryba wraca do wody. Mierzymy, wynik 51cm! Na pamiątkę są zdjęcia i łuska, którą kleń w ferworze walki zostawił. Sprzęt sprawdzony z poprzednich dwóch wypraw, przynętą był wobler, który i mnie dał kilka kleni w rozmiarze XXL Będąc w jego wieku, miałem szczęście złowić podobnego wielkością w Sanie koło Dynowa. Na następne w takim rozmiarze doczekałem się po dwudziestu latach w Odrze.
  21. Niezłe rozpoczęcie miesiąca, gratuluję! Wielka frajda oglądać takie fotki._________________________________________ Jakieś rybki ogólnie łowię, ale wczorajsza dopiero dała mi więcej satysfakcji. Z nastawieniem na klenie wieczorem udałem się na Odrę. Trzy brania i za trzecim razem branie na woblera, który już w okolicach tych miejscówek, dał mi podobnych rozmiarów rybę. Shimano Sahara 4000FE; Insygnia spin 2,40 5-25g; Broad-Owner 0,20mm; Gębala 5cm. Kleń +50cm, godz. 0:30
  22. jaceen

    Bolenie 2013

    Elegancki ten Twój boleń artech i asortyment swoich przynęt powiększa się o ołówki , gratuluję! Dałem się skusić na podobny wzór, ale jeszcze bez kontaktu z rybą. Najlepiej, te ryby łowi mi się jednak woblerami drobno migającymi i uciekającymi na boki podczas zmiany tempa. Dzisiejszej nocy, nastawiony na sandacze zaobserwowałem, że ryby odprowadzają woblery pod nogi. Zmieniłem na takiego właśnie pod bolenie i po kilku rzutach nastąpiło targnięcie. Po kilkunastu minutach zameldował się boleń pod 55cm. Następnie dwa spady i kilka podskubywań. Spokojnie w określonych warunkach można te ryby nocą łowić. Tempo delikatnie wolniejsze. W tym sezonie miałem kilka na woblery z przytrzymania.
  23. jaceen

    Sandacze 2013

    W tym roku sporo sandaczy, ale 70-tak, jak pamiętam to jeden. Sierpień zacząłem dla siebie obiecująco. Jeden spadł, dwa pod wymiar i sześćdziesiątka na foto.
  24. Dzięki koledzy. Dobrze by było, żeby ryby nie przysłoniły nam wszystkiego miro 85 pięknie u Ciebie te leszcze biorą. Potwierdzasz, że można w praktyce prawie do każdej ryby podejść ze spinningiem świadomie. Obserwuję poczynania i oby te pięćdziesiątki jaśki szybciej startowały do wobków . Marienty fajnie Wam te lechony podjadają.
  25. Gratuluję! Jaź +40, to już potrafi pochlapać W niedzielę przed zmierzchem po kilkunastu rzutach mocne przytrzymanie i po kilkunastu sekundach wiem, że mam na kiju fajnego klenia. Znowu nie mogę objąć karku i kotwica zostawia pamiątkę na całej długości palca. Przykładam rybę do kija i wiem, że to kolejna pięćdziesiątka w tym roku (51cm). Jak ktoś chce połowić krąpie na spinning, to mam miejsca, gdzie już kilkanaście sztuk złowiłem . Dzisiaj nawet jeden zaatakował woblera 7cm. Ryba ta, jak się dowiedziałem nie odmawia sobie narybku i stąd czasami "przykleja" się do naszych woblerów. Tego koleżkę, to spotykam za każdym razem. O określonej porze wyrusza, albo wraca i mocno hałasuje. Można zegarek podregulować do jego wizyty. Na drugą część łowienia przeniosłem się na sandaczowe miejscówki. Pierwsze branie i hamulec zaczyna jęczeć. Było by zbyt pięknie i ryba się uwalnia. Kilka rzutów i branie. Sandacz ok. 40-ki. Kilka rzutów i znowu coś większego, bo hamulec "popuszcza". Trochę szczęścia brakło, bo znowu spinka. Kilkanaście metrów dalej kolejne branie i na przemian skromniej, sandacz przed 50-ką. Mimo emocji przychodzi zmęczenie i odpuszczam. Działo się, pzdr.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.