 (336_280 pix).jpg)
-
Liczba zawartości
5 468 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
821
Zawartość dodana przez jaceen
-
Gratuluję! Jaź +40, to już potrafi pochlapać W niedzielę przed zmierzchem po kilkunastu rzutach mocne przytrzymanie i po kilkunastu sekundach wiem, że mam na kiju fajnego klenia. Znowu nie mogę objąć karku i kotwica zostawia pamiątkę na całej długości palca. Przykładam rybę do kija i wiem, że to kolejna pięćdziesiątka w tym roku (51cm). Jak ktoś chce połowić krąpie na spinning, to mam miejsca, gdzie już kilkanaście sztuk złowiłem . Dzisiaj nawet jeden zaatakował woblera 7cm. Ryba ta, jak się dowiedziałem nie odmawia sobie narybku i stąd czasami "przykleja" się do naszych woblerów. Tego koleżkę, to spotykam za każdym razem. O określonej porze wyrusza, albo wraca i mocno hałasuje. Można zegarek podregulować do jego wizyty. Na drugą część łowienia przeniosłem się na sandaczowe miejscówki. Pierwsze branie i hamulec zaczyna jęczeć. Było by zbyt pięknie i ryba się uwalnia. Kilka rzutów i branie. Sandacz ok. 40-ki. Kilka rzutów i znowu coś większego, bo hamulec "popuszcza". Trochę szczęścia brakło, bo znowu spinka. Kilkanaście metrów dalej kolejne branie i na przemian skromniej, sandacz przed 50-ką. Mimo emocji przychodzi zmęczenie i odpuszczam. Działo się, pzdr.
-
Czasami jazie da się na Odrze zaobserwować, ale są po za zasięgiem. Jednak nocą, ostrożnie można je podejść, gdy są aktywniejsze i mocno hałasują w strefie przybrzeżnej. Relacja z całej wyprawy http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=251403#251403
-
I tak trzeba traktować świadome łowienie konkretnych gatunków. Ja po ostatniej wyprawie czuję lekką porażkę, bo mimo nastawienia się na klenie, wchodziły ryby "lekko" niepożądane. Nad wodę przybyłem, to było już ciemno. Na pierwszy ogień poszedł wobler Gębskiego (klasyk 6cm). Zaczęły się pukania i po kilku takich holuję krąpia... i drugiego... i... w końcu trafia się konkret. Jaź 45cm. Zaczep i strata woblera. Zmieniam na podobnego w zielonkawym kolorze. Trafiają się okonie i w końcu jest, pierwszy kleń ok. 35cm. Jeszcze trzeba sprawdzić swoje wyroby z lipy, bo dobrze ryby żerują. W moją produkcję uderza okoń, a po nim murowanko i spora ryba chce wyjechać na środek. Travel do 30g i żyłka 0,20 nie pozwala na takie zuchwalstwo i szybko sprowadzam do brzegu rybę. Nastawiony na klenie zakończyłem właściwą rybą wędkowanie. Trzy podejścia do przynęty i zapina się klonek +30cm. Tej nocy wyjątkowo wszystkie gatunki żerowały na "śrucie" i stąd tyle przyłowów.
-
Trochę się czuję, jak by do mnie miało "dolecieć" Czasami potrzeba pochodzić swoimi ścieżkami , gratuluję połowów. Zachęcam kleniowych łowców do uzupełniania wątku http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=251296#251296 . Myślę że ten temat powinien być jednym z obszerniejszych. Przecież ta sportowa ryba jest poławiana przez cały rok. Z ostatniej wyprawy (+40cm). Fajne rybki koledzy łowicie. Płocie do pozazdroszczenia, gratulacje!
-
Dzięki. majki1506 czekamy na relacje, bo niezręcznie mi już tutaj zaglądać Ale co tam. Z ostatniej wyprawy kleń +40cm na Gębalę 7cm-F. Dodatkowo działo się jeszcze. Kilka kopnięć i jedna spinka pod nogami. Po dokładnym obejrzeniu fotek, kleń polał jeszcze mlekiem.
-
Trzy wyprawy, kilka ryb uwalnia się po walce. po dwóch spadach dzisiejszej nocy, można by się było lekko zdenerwować. Jednak cierpliwość wynagrodzona została pięknym kleniem, którego (być może jego) wcześniej widziałem w pobliżu stanowiska. Ostatnio najwięcej łowne stały się u mnie woblery, kiełbie R. Gawlasa. Wcześniej o tym wspominałem. Nie znaczy, że na inne marki nie ma brań, też nie narzekam Kleń 53cm-wrocławska Odra Po chili emocje opadły i dalsze łowienie to bycie nad wodą. Kilka skubnięć i jeszcze na koniec maluszek.
-
Mam nadzieję DAWID, że się mylisz i pstrąg życia jeszcze przed Tobą. Wielkie gratulacje! Nie trzeba łowić ogromnych sumów, szczupaków, żeby zaznać uczucia trzęsącego się wędkarza z emocji. Czytając Twoją relację przechodzi dreszcz emocji Tylko patrzeć jak nadrobisz to zaniedbanie. Już się zaczęło
-
Wiele najlepszych i sprawdzonych miejscówek trzeba obejść, żeby coś wydłubać. Po trzy, cztery kleszcze wydłubuję z takich wypraw, mimo stosowania chemii. I dlatego na obecną chwilę mam lasu dość. Po wędkarskich wyprawach też się to zdarza, ale nie w takich ilościach. Trafiłem ostatnio na pierwszego maślaka pstrego, jakiegoś kolczatka, z czerwonej listy- gwiazdosza. Trafił się też pierwszy muchomor bezwstydny, kilka kozaków i borowików. Ciekawsze egzemplarze z trzech wycieczek do lasu.
-
rompacz, fajne ujęcie i graty za udany połów. U mnie szczęście też jeszcze dopisuje. Z ostatnich wypraw. http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=251017#251017
-
Dwie wyprawy poświęciłem boleniom. Z 15.07. (63cm) Z 16.07 (50 i 73cm) tym razem żyłka i bardziej miękki kij, bo kilka wczorajszych brań zostało odbitych. Dzięki poznanemu nad wodą koledze Rafałowi i jego pomocy w fotografowaniu, mam kilka fajnych fotek, dzięki kolego.
-
Powiem przewrotnie, "wielki minimalizm". Kilkanaście przynęt wybranych z wielu wypraw czyli: przynęty w jednym pudełku, kołowrotek 1000, żyłka 0,16, travel 5-18g i jednak bez spraya przeciw komarom nie da się łowić. Przy delikatniejszym sprzęcie, raczej bez podbieraka nie wybieram się na ryby, tak było i tym razem. Przed wyjściem wymieniłem w większości przynęt kotwice na nowe i ostre. Zbyt dużo pustych brań ostatnio mi się przydarzało. Miałem w planie dwie, trzy miejscówki odwiedzić, ale w sobotę bywają zajęte. Trzeba było spróbować gdzie indziej. Napływy główek i nawisy przybrzeżne, tam starałem się obławiać. Mimo, że bardzo się starałem i tak dwa brania kleniowe na prostce nie zdołałem zaciąć. O godzinie... w pewnym miejscu... zaczęło się polowanie sandaczy. Stado średniaków (ale większe też dawały o sobie znać) przez około 15min urządziło sobie stołówkę. Sprzęt sprawdzony (na sumie 90cm), to spokojnie podaję woblera kiełbia i dwa przed wymiarem udaje się wyholować. Po chwili uspokaja się, to zwijam się i po drodze zatrzymuję w miejscu, gdzie można przy okazji posłuchać głośniejszej muzyki. Są to bardzo wesołe miejsca. Bardzo często jesteśmy przyjaźnie pozdrawiani. Szczególnie przez panie, które mają już chyba prawnuki:lol: W granicy północy miałem jeszcze kilka okoni i jedną płoć.
-
Prawie:)A poważnie, "małpka" czeka w kieszonce, ustawiona na serię zdjęć. W ciągu minuty w sprzyjających warunkach mogę zrobić ok. 20 zdjęć (autoportret). Ustawienia szybkich seryjnych zdjęć (taki karabinek maszynowy), to też mam w ciemno opanowane. Telefonem też mogę odpalić zdjęcia nawet, gdy aparat jest wyłączony (przypisany przycisk). Takie moje drugie skrzywienie po wędkarstwie. --------------------- Trochę zawiedziony po ostatniej wyprawie na klenie, postanowiłem poprawić na innym łowisku. Odra - znowu przed zmierzchem ustawiłem się, aby rozeznać się w warunkach. Poszły w ruch kleniowe wobki. Pierwsze zaczęły bić w nie okonki. Później otworzyłem pudełko ze swoimi "lipami" i podniosłem przynęty pod powierzhnię. Najwięcej w tej wyprawie hałasu, narobiły gąsienice zrobione na podobieństwo robali Marka N. Kilka odprowadzeń, skubnięć i w końcu... nawet trochę podobny do klenia:) takie 50+/- I tak mi podziękował za wolność... Niestety, ale zaczął padać deszcz i plany się rypły. Trochę poczekałem. Jednak końca deszczu nie widać , wracam. W mieście już po deszczu, to decyzja mogła być tylko jedna. Trochę zniesmaczony, ale jak zobaczyłem wodę, to humor się poprawia. Przerzucam trochę wobków i w końcu jedno branie przed przelewem na 3cm czarnucha i zejście. Już zmęczony i z myślą o powrocie zmieniam jeszcze na "Sieka" i po kilku przeciągnięciach opaski nastąpiło branie. Kilka chwil i wszystko jasne. Klenia tym razem nie udało się złowić.
-
DAWID wyjaśnił precyzyjnie w czym rzecz, nic dodać. Trochę zaniedbałem się w kleniach i przyszło mi zapłacić. Rozpoznawałem (dla mnie) nową miejscówkę. Za dnia obserwowałem gdzie się najlepiej ustawić. U kolegi sla84wo klenie były ciekawskie, u mnie uderzały z impetem, ale trochę przesztywniony zestaw (plecionka + travel do 30g) był pewnie przyczyną, że z sześciu kopnięć, tylko jedno zakończone sukcesem. Następnym razem będzie żyłka, ale nie mniej niż 0,20. Kleń po północy na własną "lipę", tak w granicach +/- 40cm. Cannibalus, ciekawi mnie, czy moto był kolorystycznie dopasowywany do sprzętu, czy sprzęt do moto Gratuluję efektów i klimatów.
-
Gratuluję!!!Bardziej śpieszę z info, że we wrocku, chyba ulży na jakiś czas od komarów. Taki widok bardzo cieszy i dla nocnych łowców będzie wielka ulga. A przy okazji... byłem sprawdzić, czy jeszcze potrafię złowić klenia. Przed samym zmierzchem miałem kilka wyjść do smużaków, ale niestety bez brań. Postanowiłem pozostać do północy. Pierwsze branie chciało mi wyrwać wędkę. Drugie branie z "opaski" na 7cm Gębalę i... Wcześniej dwa wypady bez większych emocji. Kontakt z rybami był, ale na zero.
-
Używam, ale sporadycznie. W nocy gdy trzeba wiązać linkę i trafić w tak małe oczko jakie jest przy krętliku, to dla mnie nie lada wyczyn:) Duże oczko w druciaku to jedna z zalet. Gratuluje panowie ładnych okazów.
-
U mnie było okoniowo a zaczęło się od "amerykanki". Nie boją się te stworzenia nikogo i niczego. W końcu zacząłem obławiać swoimi tegorocznymi "lipami". Jedno konkretne branie w ciągu dnia. I tak poza tym jednym, można było sobie podziwiać kwiatki, trawki i co się komu żywnie podoba Następny woblerek zdał egzamin i trafiło się kilka małych rybek z nocnej okoniowej miejscówki. To już chyba staje się tradycją u mnie, że w granicy północy trafia się największa rybka wyprawy. Okoń +30 zagryzł kolejnego kiełbia, ale tym razem spod ręki R.Gawlasa.
-
Dla urozmaicenia wątku. 1-szy lipiec, wrocławska Odra. http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=250386#250386
-
Potwierdzam Twoje słowa tomek1. Sporo drobnych sandaczy, nie boją się żadnych rozmiarów woblerów. Kilka minut przed północą zameldował się ten z 70-ką. Przynęta: wobler-kiełb Romka Gawlasa.
-
Tak panowie, język prawa jest zawiły i można prawem zakazać pracę w święta a niekoniecznie w niedzielę. Taka gra słowem o której dotkliwie dowiadujemy się w przypadku dochodzenia swoich racji. Jednak nie wnikając zbytnio w szczegóły, jak pamięcią sięgam, to niedziela była ustawowo dniem wolnym od pracy, ale nie ma zakazu podejmowania pracy w ten dzień . Nie wiem na ile jest wiarygodna nasza WIKI, ale prócz świąt ustawowych, które mogą wypadać również w niedzielę, niedziele (wszystkie) są wolne od pracy. Tak że teoretycznie wybierając się na suma tej niedzieli i miałbym czym się pochwalić, to bez skrupułów bym to zrobił.
-
Marcinryba, tylko pozostało gratulować za wynik i podejrzewam, dla wielu z nas za nieosiągalny okaz pełnołuskiego. Madman, przecież to nie temat "medalowe ryby", tylko jak było... gratuluję! Mam kamatsu woblerka pstrąga "świra", który czasami potrafi z beznadziejnej sytuacji mnie wybronić. Księżycowo robi się nad Odrą :/ Niedługo rzeka będzie przypominała Ślęzę ("kanał melioracyjny"), tylko w większym rozmiarze. Z jednej strony "Natura 2000" a z drugiej beton i rowy z wałami na dwa piętra. Ostatnio jak byłem nad wodą, to wszystkie w tamtym miejscu drzewa naznaczono na czerwono, aż żal. Pozostałym również oklaski
-
i to dość często! Ten sezon to 99% powrotów o kiju
-
Obecnie oblegane są wszelkie połączenia rzeki ze starorzeczami, kanałami żeglugowymi, małymi dopływami, rowy i strefy przybrzeżne z wszelkimi spowolnieniami. Filary mostów, wewnętrzne zakola, miejsca gdzie wcześniej siedzieliśmy łowiąc, teraz zalane mogą stanowić doskonałą i rybną miejscówkę. W klatkach też znajdują się strefy, gdzie ryby mogą mieć schronienie i zajmują dla siebie dogodne stanowiska. Błędem jest myślenie, że w takich warunkach ryby nie pobierają pokarmu. Oczywiście średnią przyjemność sprawia wędkowanie gdy woda niesie wszelkiego rodzaju śmieci, trawy, wyrywa drzewa, gałęzie itp. i wszystko się czepia sprzętu. Jeżeli jest to umiarkowany przybór , to może lepiej poszukać ryb ze spławikówką w przybrzeżnych zakamarkach. Ja w każdym razie nie obrażam się na taką wodę , tylko szukam miejsc bezpiecznych i w miarę komfortowych. Wczoraj pod wieczór z kolegą z forum znowu byliśmy ujarzmiać Odrę. Miałem cztery wyjścia boleni, ale niestety nietrafione. Rybom nie przeszkadzała mętna i wysoka woda a ja nie musiałem się zbytnio maskować. Jednak intensywność w zmianach stanu rzek (gwałtowny przybór lub opad) może mieć wpływ na ryby i ich żerowanie . W takich przypadkach na całkowitym luzie podchodzę do wędkowania, bo efekty raczej są skazane na porażkę.
-
Niesamowity okaz, gratulacje!Odra również mętna. Po obfitych opadach żywej duszy nad wodą i można było sobie przebierać w miejscówkach. Kilka boleniowych kopnięć na twistera, po 22-ej dwa krótkie sandaczyki. Wcześniej jednak ciekawy półmetrowy przyłów na RH12.
-
Wykorzystałem jeszcze moment względnej pogody. Miały być klenie, ale skończyło się na okonkach, sandaczykach i największy ryb z wyprawy, który zdradził swoje stanowisko i został zwabiony na woblera-kiełbia R.G.
-
Moja teoria, to spłynęło ich trochę z wysoką wodą jaka się utrzymywała w ostatnich dniach. Próg na Pilczycach nie pozwala na odwrotną migrację ryb. Wielka szkoda. Nie zmienia to faktu, że ci co w Ślęzie łowią ryby mają nie mniejszą satysfakcję niż łowiący w dużych nizinnych rzekach. Jeszcze jak wpada taki bonus w postaci pstrąga!